Jakość czy znajomość? Za co powołuje Czesław Michniewicz?


Czesław Michniewicz ogłosił niedawno szeroką listę kadrowiczów, którzy mogą pojechać na mistrzostwa świata w Katarze. Nie obyło się bez kontrowersji

22 października 2022 Jakość czy znajomość? Za co powołuje Czesław Michniewicz?
Dawid Szafraniak

Czesław Michniewicz 20 października ogłosił listę kadrowiczów, wśród których zamknie się ostateczny wybór tych, którzy pojadą na mistrzostwa świata w Katarze. Nie wszystkie nazwiska są jednak oczywiste. Wiele z nich budzi wątpliwości internautów. W kilku przypadkach słusznie. Pojedyncze nazwiska mogą, a nawet muszą dziwić.


Udostępnij na Udostępnij na

Jednym z najczęstszych zarzutów kierowanych w stronę naszego selekcjonera jest poleganie na piłkarzach, których Czesław Michniewicz zna, a niekoniecznie poziomem pasują do powołania. Tych nazwisk jest więcej, niż wszyscy zapewne nawet myślą. CM jest w polskiej piłce od lat, więc na pewno z wieloma piłkarzami się starł. Tutaj kwestią jest to, czy dani zawodnicy faktycznie zasługują na wyjazd. Kilku nie, a krytykę nasila wcześniej wspomniany fakt. Wielu zarzuca selekcjonerowi reprezentacji Polski stronniczość. Czy pokrywa się to z rzeczywistością?

Znajomi, ale jednak pewniaki

Jak zostało wspomniane we wstępie, Czesław Michniewicz w polskiej piłce jest od lat. Jest obecnie jednym z większych weteranów wśród trenerów w ekstraklasowym obiegu. Logiczne więc, że pracując w wielu miejscach przez długi czas, spotkał się na swojej drodze z częścią dzisiejszych kadrowiczów. Wielu z nich już wyleciało za granicę i radzi sobie tam zacnie. Większość to już wręcz stali bywalcy naszej kadry.

Czy ma ktoś bowiem jakąkolwiek wątpliwość, czy powołani powinni zostać taki Sebastian Szymański czy Karol Świderski? Chyba nie. Obaj grają aktualnie na tak wysokim poziomie, że jakiekolwiek dyskusje na temat ich powołań powinny być szybko pomijane. To samo tyczy się grającego z powodzeniem w lidze holenderskiej Pawła Bochniewicza, Krystiana Bielika, Kamila Grabary, Jakuba Kamińskiego, Roberta Gumnego, Szymona Żurkowskiego, Dawida Kownackiego czy wracającego do regularnej i przede wszystkim dobrej gry Michała Karbownika. Tu kontrowersji nie ma i nie będzie. Zarzutów o kolesiostwo też nie. Wszyscy wspomniani w tym akapicie na obecność w kadrze po prostu zasłużyli. Skandalem byłaby prędzej nieobecność któregoś z powyższych.

W przeszłości starł się chwilowo również z Tymoteuszem Puchaczem, Jakubem Kiwiorem, Kamilem Jóźwiakiem, Jakubem Piotrowskim, Adamem Buksą czy Janem Bednarkiem. Z całą szesnastką jeszcze przed dorosłą kadrą miał okazję pracować trener Czesław Michniewicz. Chociaż chwilę. Bardziej bądź mniej, ale każdego cenił.

Tu kontrowersje są, ale niesłuszne

Czesław Michniewicz polaryzuje społeczeństwo, a to często prowadzi do niesłusznych, popartych wyłącznie emocjami opinii. W tym akapicie skupimy się na dwóch takich przypadkach – konkretniej środkowych obrońcach. Obydwu graczy łączą dwie kwestie. Obaj mają swoją przeszłość z Czesławem Michniewiczem i obaj zostali pokrzywdzeni, ale nie przez selekcjonera i jego sztab, lecz przez kibiców, którzy oceniają ich bez oparcia o obecną formę. Czepianie się ich gry jest zdecydowanie na wyrost.

  • Mateusz Wieteska

Wymieńmy sobie pewniaków do wyjazdu na Katar, jeżeli chodzi o pozycję środkowego obrońcy. Oczywiście Kamil Glik, rzecz jasna Jakub Kiwior. Z braku zawodników również będący w chwiejnej formie Jan Bednarek. Kto jeszcze? Wydaje się, że dzisiaj czwartym najlepszym polskim stoperem jest Mateusz Wieteska. Biorąc pod uwagę wyłącznie samą formę, możliwe, że znajduje się nawet tuż po samym Kiwiorze – drugi! Wielu nie wierzyło, ale jednak. Clermont Foot jest jedną z rewelacji Ligue 1. Duża w tym zasługa byłego zawodnika Legii Warszawa czy Górnika Zabrze. W Polsce wyśmiewany, we Francji za to budzący podziw.

Zdziwieni? Zapewne wielu tak, bo mając w pamięci jego błędy w ekstraklasie, faktycznie można było mieć spaczony obraz tego obrońcy. Prawda jest jednak taka, iż w Clermont rozwinął się na tyle mocno, że Mateusz Wieteska jest obecnie pewniakiem do polecenia na mundial w Katarze. Tylko kataklizm mógłby go powstrzymać. Ma duże poparcie trenera, co tajemnicą nie jest, a na dodatek broni go jego forma. Wcześniejsze powołania Wieteski mogły budzić wątpliwość. To absolutnie nie. Zasłużył i tyle w temacie.

  • Maik Nawrocki

Jednym z najbardziej zaskakujących powołań okazało się pojawianie się na liście Maika Nawrockiego. Dla 21-latka jest to tym samym pierwsza szansa na wystąpienie w seniorskiej reprezentacji Polski. Powszechna opinia raczej nie jest przychylna samemu piłkarzowi, ale w tym artykule muszę wyjść mu naprzeciw. Czy gdyby Czesław Michniewicz nie był trenerem reprezentacji Polski, Maik Nawrocki zostałby powołany? Raczej nie. Czy były lepsze wybory? Pewnie można by było się jakichś doszukać. Czy zatem jest to zły wybór? No właśnie nie do końca.

Legionista broni się bowiem swoją formą. Z tercetu defensywnego warszawiaków jest zdecydowanie najlepszy. Właściwie jest liderem defensywnym „Wojskowych” już przez dłuższy czas. Fakty są takie, że obecnie stanowi jedną z głównych sił zespołu Kosty Runjaicia. A przecież sprowadzał go do stolicy Polski… Czesław Michniewicz. Maika cechuje szczególnie dobre wyprowadzenie piłki, ale przede wszystkim daje w defensywie po prostu pewność. W tym sezonie nie zagrał we wszystkich meczach tylko i wyłącznie przez kontuzję, której nieszczęśliwie nabawił się na początku sezonu. Dziś jednak jest wszystko dobrze. O wyjazd na mundial walczyć będzie mu trudno, jednak samą obecnością przynajmniej w tej szerokiej kadrze sportowo się broni.

Dlaczego oni, Panie Czesławie?

Zawodnicy, których perypetie zostały opisane w poprzednim akapicie, zostali niesprawiedliwie osądzeni. Czas na tych, których w kadrze ewidentnie nie powinno być. O ile w przypadku wcześniej opisanych graczy można przyznać słuszność powołania, o tyle inaczej ma się już sprawa z kilkoma innymi powołaniami Czesława Michniewicza. Pobudki selekcjonera naszej kadry w tych przypadkach opierały się raczej na sentymencie do danych zawodników, a nie faktycznej dyspozycji sportowej.

  • Artur Jędrzejczyk

Gdyby ktoś jakiś tydzień temu powiedział, że Artur Jędrzejczyk zostanie powołany przez Czesława Michniewicza do reprezentacji Polski, pewnie większość społeczeństwa złapałaby się za głowę z niedowierzaniem. Jest to w sumie naturalna reakcja na taki stan rzeczy. Podobnie wszyscy mogli uczynić już po fakcie. „Jędza” wraca po trzech latach nieobecności do kadry. Nie ma wątpliwości, że był w przeszłości ważnym graczem. Historia z kadrą i obycie w niej jest w zasadzie jednym z jedynych jego argumentów. Zaraz obok uniwersalności. Może wystąpić na każdej pozycji w defensywie. Sportowo obecnie jednak absolutnie niedomaga i nic nie zwiastuje, aby ten stan rzeczy miał się zmienić. Tym bardziej że były kapitan Legii Warszawa ma już 34 lata. Lepszy nie będzie, a jego forma wciąż spada. Brakuje mu już dynamiczności i często również koncentracji.

Wielu chwaliło go za grę głową. Uważano, że to jeden z jego głównych atutów. Tymczasem gola nie strzelił od czterech lat. Argument bycia groźnym przy stałych fragmentach też więc odpada. Jędrzejczyk jest zdecydowanie najgorszym obrońcą spośród powołanych. Raczej nie pojedzie na mistrzostwa świata, natomiast samo powołanie nawet do tej szerokiej listy dziwi. Z Michniewiczem oczywiście pracował za czasów obecności naszego selekcjonera w Legii. Z całej kadry „Wojskowych” w kompletnej przygodzie podczas tej kadencji zagrali więcej jedynie Bartosz Slisz, Filip Mladenović i Josip Juranović.

  • Patryk Dziczek

Jeżeli ktoś uznaje poprzednie nazwisko za nieporozumienie, natychmiast powinien spojrzeć na drugie w tym akapicie. Patryk Dziczek przeżył tragiczną historię z pięknym zakończeniem. Najpierw jego kariera stanęła pod znakiem zapytania, gdy był wypożyczony z Lazio do Salernitany. Lutego 2021 roku w meczu z Ascoli niespodziewanie upadł na murawę, co skończyło się prawdziwym koszmarem. Po długiej rehabilitacji Lazio poinformowało o rozwiązaniu kontraktu z piłkarzem. Na włoskiej ziemi nie miał już czego niestety szukać. Niedługo później zawodnik związał się z klubem, z którego wyjeżdżał za granicę – Piastem Gliwice. Powoli zostawał włączany do pierwszego składu przez Waldemara Fornalika. Dziś doszedł do takiego momentu, że gra już od początku do końca w każdym meczu.

Happy end niczym z filmu, ale patrząc na chłodno, Patryk Dziczek obecnie nie powinien zostać powołany. Reprezentacja Polski to nie organizacja charytatywna. Takich zawodników możemy wspierać, ale co najwyżej dobrym słowem. Nikt temu pomocnikowi nie odmawia umiejętności. Na pewno je posiada, natomiast to powołanie przyszło zdecydowanie za wcześnie. Wielu innych piłkarzy bardziej zasługiwało na to miejsce. Nawet w obrębie ekstraklasy. To powołanie można traktować jako pewnego rodzaju podziękę za duży wkład Dziczka w dobre wyniki kadry Polski U-21. Nic poza tym. Nie powinno się w każdym razie bazować na sentymentach. Jego wyjazd na mundial byłby wielkim zaskoczeniem. Na to lepiej się nie nastawiać.

Czy Czesław Michniewicz dobrze wybrał?

Czesław Michniewicz ponownie polaryzuje. Tym razem swoimi wyborami, które są oparte na wcześniejszej znajomości na linii piłkarz – trener. Czy to coś złego? Tak i nie. Wszystko zależy od wykorzystania danego gracza. Wcześniejsza praca pozwala na łatwiejsze dostosowanie się do stylu, jaki akurat preferuje szkoleniowiec. Z drugiej strony może to prowadzić do przerostu chęci dania komuś szansy z powodu wcześniejszej znajomości niżeli ze względu na faktyczne umiejętności. Trener, zaślepiony tym, że dany zawodnik grał u niego wcześniej dobrze, może kompletnie nie zważać na aktualną kondycję sportową danego piłkarza. Idealnie wpisują się w ten przykład wspomniani Jędrzejczyk i Dziczek.

Oczywiście to trener ustala zasady. Ma prawo do niekonwencjonalnych wyborów. Czasem wręcz te niespodziewanie mogą, co pokazała historia, okazać się kluczowe. To już jednak tylko gdybanie. Najgorsze w każdym razie jest to, że tracą zawodnicy, którzy być może pomogliby naszej reprezentacji w większym stopniu. Tak ryzykowne wybory odpierają w tej chwili jakiekolwiek usprawiedliwienia w razie niepowodzenia. Czesław Michniewicz postawił na swoich ludzi, więc musi się z tym liczyć. Nawarzył sobie piwa i po prostu musi je wypić. Miejmy nadzieję, że ze smakiem poprzez osiągnięcie dobrego wyniku na mistrzostwach świata.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze