Karty na stół! Pandemia koronawirusa w Polsce co prawda już dawno przestała budzić strach wśród większości społeczeństwa, ale jej efekty działania wciąż da się zauważyć na porządku dziennym. Wystarczy tylko... analizy. Ta w przypadku piłki nożnej jest o tyle istotna, że potrafi dostarczyć szereg rzetelnych odpowiedzi. I o ile trudno stwierdzić, czy po wznowieniu rozgrywek piłkarze PKO BP Ekstraklasy prezentują niższy poziom na gruncie umiejętności, o tyle jesteśmy w stanie udowodnić, że pogorszeniu uległa sfera motoryczna. Tak! Pogorszeniu i to w kilku aspektach dość wyraźnie.
To nie żadna tajemnica, a wręcz ogólnie przyjęte przekonanie, że piłkarze na własnych skórach odczują różnice w przygotowaniu fizycznym. W końcu stoją za tym logiczne przesłanki, w myśl których naiwnością byłoby głoszenie tez pokroju „Jest tak jak było”, a zakrzywianiem rzeczywistości „Fizycznie wyglądamy lepiej niż przed pandemią”. Chyba tylko szaleńcom wydawało się, że ponad dwumiesięczna przerwa od wysiłku meczowego nie odbije się na możliwościach motorycznych zespołów. Nie wszystkich (co też zostanie ukazane), ale większości, która wpływa na całość nadszarpniętego obrazu.
Szczęśliwie jesteśmy w posiadaniu liczb, które pozwalają dokładnie określić m.in. w jakim segmencie pojawił się największy spadek i jak duża jest jego skala względem okresu przed pandemią. Tutaj nie ma co owijać w bawełnę, bo fakty są brutalne. Tzw. raporty fitness dostarczające informacje na temat przebiegniętych kilometrów czy liczby szybkich biegów podczas meczów udowadniają, że ekstraklasa stała się ligą mniej intensywną.
Liczba przebiegniętych kilometrów (cała kolejka)
Podstawowym parametrem, którym posługujemy się do określania czy dana drużyna dobrze wypadła pod kątem fizycznym, czy nie, jest łączna liczba przebiegniętych przez nią kilometrów. Nie jest to jednak wyznacznik, dzięki któremu można jednoznacznie stwierdzić, że strona osiągająca słabsze wyniki w tym aspekcie ma większą szansę na porażkę. Z pewnością jest w tym jakiś procent prawdy, bo ciężka praca na boisku potrafi przynosić wymierne korzyści, ale nie oszukujmy się – tylko wtedy, gdy w parze z tzw. wybieganiem idą umiejętności czysto piłkarskie. Tych w Polsce nie zawsze jest pod dostatkiem, a poza tym jest to czynnik – umówmy się – dość względny.
Nie tak względny jednak, jak suma kilometrów wybieganych na przestrzeni całej kolejki przez 16 zespołów. Taką konfigurację tej statystyki możemy już uznać za na tyle wiarygodną, żeby móc zbadać poziom wydolności piłkarzy ekstraklasy. Ta, jak pokaże poniższy wykres, uległa wyraźnej zmianie.
Liczby bez tajemnic! Różnica w tym segmencie jest widoczna jak na dłoni. Szczególną uwagę przykuwa tutaj spadek, jaki został zanotowany w pierwszej kolejce ligowej (27. kolejka) po przerwie spowodowanej pandemią. Spadek dokładnie o 32 km, co oznacza, że średnio każdy zespół przebiegł o dwa kilometry mniej niż 26. kolejce. Kolejna seria gier przyniosła poprawę tego wyniku, ale nawet to nie pozwoliło wrócić do pułapu z początku marca. Ba, 29. kolejka udowodniła wręcz, że można spaść jeszcze niżej. Tak więc skala zmian na przestrzeni sześciu serii gier oscyluje w granicy 57 km (3,6 km na jeden zespół).
Liczba szybkich biegów i sprintów
Kolejnymi parametrami, które składają się na raporty fitness klubów PKO BP Ekstraklasy, są statystyki odpowiedzialne za liczbę szybkich biegów (19,8 – 25,2 km/h) i sprintów (+25,2 km/h). Akurat te dwa segmenty podzielone są na dwie konfiguracje: liczbę i kilometry. Ten podział jest o tyle bardziej rzetelny w określaniu możliwości motorycznych piłkarzy, że w sposób wnikliwy ukazuje akcje meczowe przez nich podejmowane. Tak więc z ogółu przechodzimy do szczegółu.
Jeśli chodzi o statystykę szybkich biegów, wykres nie pozostawia złudzeń. Przerwa od rozgrywek i treningów z prawdziwego zdarzenia spowodowały, że piłkarze rzadziej decydują się na włączanie wyższego biegu lub po prostu nie mogą tego zrobić z jasnych powodów. Tutaj różnica jest wyraźna, bo mowa o spadku rzędu ok. 700-1000 szybkich biegów na całą kolejkę (26. kolejka – 8529, 27. kolejka – 7878). Dokładnie: 651, czyli średnio 40 mniej na jeden zespół.
Dla nadania kontekstu niech przykładem będzie Przemysław Płacheta, który wykonał ich 64 w ostatnim meczu Śląska Wrocław z Wisłą Płock. Ale wracając do meritum: skala różnicy będzie jeszcze większa, kiedy porównamy 24. z 27. kolejką. Wówczas spadek liczby szybkich biegów wzrasta do poziomu 941 (59 na zespół).
Od spadku nie uchroniła się również liczba sprintów (tutaj artykuł o najlepszych sprinterach ekstraklasy). Sprinty, czyli biegi szybsze niż 25,2 km/h, są wykonywane podczas meczów zdecydowanie rzadziej, dlatego trzeba pamiętać, że zachodzą tutaj inne proporcje. Oznacza to, że różnice liczbowe w postaci 266 powinny przykuwać uwagę. Ba, przykuwają tu i teraz, bo właśnie o tyle spadła liczba sprintów z 24. na 27. kolejkę, jeśli bierzemy pod uwagę pik formy fizycznej piłkarzy przed pandemią (wtedy spadek o 17 sprintów na zespół; dla kontekstu Płacheta wykonuje je średnio 24 razy na mecz).
Gdyby patrzeć wyłącznie na bezpośrednie zestawienie, czyli to między 26. a 27. kolejką, mierzyłoby ono 163. Generalnie da się zauważyć, że segment sprintów nie ucierpiał aż tak bardzo, jak można było się spodziewać. Gorzej w badaniu wypadła liczba szybkich biegów.
Ile kilometrów zawiera się w szybkich biegach i sprintach?
Liczby są faktorem rzetelnym, ale budują tylko połowę obrazu. Żeby go dopełnić, trzeba również informacji o tym, przez ile czasu dana czynność meczowa (w tym przypadku szybki bieg i sprint) była wykonywana. W końcu sprint sprintowi nierówny, prawda? Z pomocą przychodzą statystyki podane w kilometrach. Ta konfiguracja jawi się jako być może najważniejsza w ocenie możliwości motorycznych piłkarzy.
Fakty są następujące: ponad dwumiesięczna przerwa spowodowała, że 27. kolejka jest najprawodpobniej tą najgorszą w ogólnej skali rozgrywek, a już z pewnością na tle omawianego tutaj okresu. Mówimy bowiem o spadkach rzędu 3,26 km w sprintach (średnio 200 m na zespół) i 8,26 km w szybkich biegach (średnio ponad 0,5 km na zespół). Co więcej, gdyby znów przyjąć założenie, że porównujemy najlepszą i najgorszą kolejkę pod względem parametrów fizycznych wśród tych badanych na wykresach, skala zmian wzrosłaby odpowiednio do 6,33 km (prawie 400 m na zespół) i 17,43 km (1,1 km na zespół). To już dość zauważalna obniżka nie tylko na papierze, ale dla czujnych oczu eksperta również na boisku.
Wnioski
Przejdźmy od razu do rzeczy. Odkryciem Ameryki nie było stwierdzenie, że piłkarze ekstraklasy (i nie tylko oni, co wkrótce zobaczymy na przykładzie najlepszych lig na świecie) będą gorzej przygotowani motorycznie po tak długiej przerwie. Ciekawą i w tym tekście odkrywczą kwestią jest ukazanie, z jaką skalą zmian mamy do czynienia. Jak widać, jest ona zauważalna i póki co niewiele wskazuje na to, że w najbliższych kolejkach wszelkie parametry fizyczne wrócą do stanu sprzed pandemii. To dość złożona sprawa, o czym świadczy fakt, że np. w 29. kolejce łączny dystans sprintów wrócił na poziom zadowalający, ale już statystyki szybkich biegów i ogólna liczba przebiegniętych kilometrów wciąż pozostawia wiele do życzenia.
Należy też mieć na uwadze, że niniejsza analiza skupiła się jedynie na ogólnym ujęciu całej ligi bez wyszczególnienia raportów konkretnych drużyn. Rzeczą niewykluczoną jest więc, że tylko połowa klubów ekstraklasy zaniża wyniki, a pozostała część rozgrywa swoje spotkania bez żadnego uszczerbku. I fakt, rzeczywiście są takie jednostki, które niemal nie odczuły braku okresu przygotowawczego z prawdziwego zdarzenia. Uspokajamy jednak – to zaledwie pojedyncze kluby, a jeśli chodzi o piłkarzy – indywidualne przypadki jak choćby Evgeniy Bashkirov, który co kolejkę notuje największą liczbę przebiegniętych kilometrów.
Żywymi dowodami na to, że pandemia niektórym trenerom od przygotowania fizycznego nie straszna, są Górnik Zabrze czy Legia Warszawa. Szczególnie Górnik notuje takie osiągi w parametrach biegowych, że aż trudno posądzić go o jakiekolwiek braki w tym aspekcie:
Górnik Zabrze i jego parametry fizyczne (kolejno kilometry szybkich biegów i sprintów):
24. kolejka: 9,01 / 2,07
25. kolejka: 9,05 / 1,95
26. kolejka: 8,04 / 1,78
27. kolejka: 8,81 / 2,27
28. kolejka: 9,01 / 2,02
29. kolejka: 8,85 / 2,30
Z zauważonych kwestii podczas analizowania raportów fitness, ale tutaj nie wymienionych, warto jeszcze dodać, że przeciętnie (nie tylko po wznowieniu rozgrywek) na tle reszty stawki prezentuje się Arka Gdynia (km sprintów rzędu 0,81 czy 0,99), natomiast klubem, który mógł najbardziej odczuć przerwę spowodowaną pandemią, jest Wisła Kraków. „Biała Gwiazda” z 26. na 27. kolejkę zanotowała największy spadek w ekstraklasie, jeśli chodzi o km sprintów (z 2,55 na 1,13). Z obserwacji pobocznych wynika również, że drużynami o zauważalnie gorszych parametrach motorycznych są Śląsk Wrocław i Wisła Płock.