Legia Warszawa i europejskie puchary. Jak będzie tym razem?


Legia Warszawa co roku określana jest mianem drużyny, która powinna się zaprezentować najlepiej z polskich ekip na arenie międzynarodowej

16 maja 2021 Legia Warszawa i europejskie puchary. Jak będzie tym razem?
Dawid Szafraniak

„Mistrzem Polski jest Legia!” – właśnie tak mogli zaśpiewać uradowani kibice warszawskiej drużyny 28 kwietnia bieżącego roku. Oznaczało to też, że to właśnie Legia Warszawa będzie reprezentować nasz kraj w kwalifikacjach do walki o najbardziej prestiżowe trofeum w klubowym futbolu na Starym Kontynencie – Lidze Mistrzów. Jak postrzegać szansę Legii w starciach na arenie międzynarodowej?


Udostępnij na Udostępnij na

Ostatnimi laty Legia w europejskich pucharach prezentowała się słabo, ponieważ nawet nie zdołała się do nich zakwalifikować. Wszystkie starania kończyły się na eliminacjach, odpadaniu przeważnie z mniej renomowanymi rywalami. Pojawia się więc pytanie: jak będzie to wyglądać w przyszłym sezonie?

Ogromna część sympatyków nie tylko Legii, lecz także całego polskiego futbolu miała dobre myśli co do nadchodzącej przeprawy warszawian w Europie. Nie było w tym nic dziwnego. W końcu Legia szła z wysoko uniesioną głową po krajowe mistrzostwo, masakrując przy tym swoich rywali.

Ostatnia forma

Teraz też wytłumaczę, dlaczego użyłem czasu przeszłego, mówiąc o sporych nadziejach w związku z przyszłym sezonem. W ostatnim czasie Legia gra po prostu przeciętnie. Wiadomo, klub miał już na początku kwietnia praktycznie zapewnione mistrzostwo. Mało tego, Legia ostatnią porażkę poniosła w lutym. Jednak…

No właśnie – „jednak”. Jednak, jak już wcześniej wspomniałem, Legia ostatnio nie gra porywającej piłki. Od momentu kwietniowego remisu z Lechem drużyna Czesława Michniewicza może wydawać się zaledwie cieniem samej siebie. Biorąc pod uwagę sześć poprzednich spotkań, Legia zdobyła zaledwie dwie bramki. Powtórzę jeszcze raz, DWIE BRAMKI.

Jest to najgorszy wynik w polskiej ekstraklasie. Gorszy nawet od dorobku drużyn walczących o utrzymanie… Taka gra mistrzowi Polski po prostu nie przystoi. Zwłaszcza jeżeli ocenimy „Wojskowych” przez pryzmat gry na przełomie marca i kwietnia. Legia po prostu gra dużo poniżej oczekiwań ekspertów i kibiców polskiej piłki.

 

Natomiast trzeba zwrócić uwagę na dość imponującą serię sześciu meczów bez straty bramki. Golkiper ekipy Michniewicza nie musiał wyjmować piłki z siatki od sześciu spotkań. Ostatni raz takie osiągniecie ekipy ze stolicy miało miejsce w końcówce sezonu 2016/2017, kiedy to za sterami warszawskiej drużyny stał Jacek Magiera.

O ile można krytykować Legię za wcześniejszą postawę w defensywie oraz ostatnią grę w ofensywie, o tyle trzeba ją pochwalić za poprawę dyspozycji w grze obronnej. Można to śmiało określić jako dobry prognostyk przed kolejną europejską przygodą warszawian.

Najsilniejsza Legia w ostatniej dekadzie?

Byłoby to bardzo mocne stwierdzenie, nie ma co ukrywać. Jednak nie ma w tym nic dziwnego, że wiele osób tak też może uważać. Owszem, Legia miała bardzo silną drużynę za kadencji Jacka Magiery, Stanisława Czerczesowa czy też Henninga Berga, lecz Czesław Michniewicz nie postanawia odstawać od wyżej wymienionych szkoleniowców. Gdy spojrzymy na wyniki, możemy zauważyć, że Legia nie doznała ligowej porażki od lutego, czyli od 14 spotkań ligowych.

 

 

 

 

Jak już wielokrotnie wspominałem, Legia jeszcze półtora miesiąca temu mogła naprawdę imponować swoją grą. Kadra była silna, bardzo silna. W dodatku widać było, że zespół byłego trenera między innymi Lecha Poznań wybija się ponad resztę stawki pod każdym względem.

W końcu stołeczna ekipa potrafiła pewnie wygrać u siebie z drugą wówczas w ekstraklasowej tabeli Pogonią, zamykając mecz w zaledwie 30 minut od pierwszego gwizdka. To było naprawdę imponujące. W tamtym momencie Legia przez wielu określana była jako „poważny gracz” w eliminacjach do Ligi Mistrzów mimo popełnianych momentami błędów w defensywie.

Transfery są istotne…

A w przypadku Legii wręcz niezbędne. Jeżeli Dariusz Mioduski chce, aby jego klub dalej prężnie się rozwijał i znacznie poprawił swoją renomę na poziomie europejskim, musi liczyć się z wydatkami. Co roku w Warszawie mówi się o sporych wzmocnieniach i można powiedzieć z pełną odpowiedzialnością, że ostatnie letnie transfery do klubu były świetne. Oczywiście z pewnymi wyjątkami…

Nie da się ukryć, że jeżeli Legia pragnie zrealizować swoje ambitne plany, ma obowiązek ciągle się wzmacniać. Nie jest to kwestia jednego czy dwóch piłkarzy. Do stolicy musi przywędrować kilku naprawdę solidnych zawodników. W szczególności mowa tu o środkowych obrońcach i poszerzeniu głębi składu w postaci środkowych pomocników oraz wszechstronnego napastnika.

Kadra, jaką dysponuje Czesław Michniewicz, jest dobra, nawet bardzo dobra, ale na krajowe podwórko. Na arenie międzynarodowej nie ma miejsca na błędy i słabości. Legia musi zwiększyć rywalizację w zespole, wyzbyć się bolączek, które od lat towarzyszą legionistom, jeżeli pragnie dołączyć do grona stałych bywalców Ligi Europy, a nawet i Ligi Mistrzów.

Najgłośniej ostatnio mówiło się o przyjściu Mahira Emreliego do stolicy. Azerski snajper posiada naprawdę imponujące statystyki w rodzimej lidze i z pewnością może pomóc Legii w walce o jej ambitne cele.

Pozostaje mieć tylko nadzieje, że takowy transfer dojdzie do skutku i będzie tylko początkiem wzmocnień „Wojskowych”. Biorąc pod uwagę to, o ilu zawodnikach mówi się w kontekście odejścia z Legii Warszawa, myśl o porządnych wzmocnieniach nasuwa się sama…

Legia przerwie swoją posuchę?

Przez jakiś czas na stronie sympatyków „Wojskowych” widniał „Licznik wstydu Dariusza Mioduskiego”. Odliczał on czas od ostatniego występu Legii w europejskich pucharach na poziomie co najmniej fazy grupowej. Miało to miejsce w marcu 2017 roku za kadencji Jacka Magiery, kiedy to Legia rywalizowała w 1/16 finału Ligi Europy z Ajaksem Amsterdam. Czy we wrześniu bieżącego roku takowy licznik przestanie bić?

Miejmy nadzieję, że tak. Legia jest jak najbardziej w stanie zagrać na jesień w europejskich pucharach. Występ w UEFA Conference League wydaje się wręcz planem minimum. Przy wcześniej wspomnianych wzmocnieniach i poprawie gry stołeczni piłkarze są w stanie osiągnąć dużo. A więc pozostaje być tylko dobrej myśli i liczyć na to, że Legia będzie godnie reprezentować Polskę na europejskich boiskach.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze