Italia na okrągło: Sampdoria u bram raju


Świętowanie zajęcia czwartego miejsca w Serie A już dawno zakończone. Teraz dla Sampdorii przyszedł czas na bój o Ligę Mistrzów. Italia oczekuje, że klub z Genui godnie zastąpi Juventus w rozgrywkach, a miejscowym tifosi marzy się nawiązanie do sukcesów z początku lat 90. XX wieku.


Udostępnij na Udostępnij na

Luigi Del Neri dokonał cudu. Ze średniego zespołu potrafił wyciągnąć wszystko, co najlepsze i doprowadzić go do czwartego miejsca w Serie A. To nie mógł być przypadek, skoro Sampdoria w ubiegłym sezonie potrafiła pokonać takie zespoły, jak Inter, Roma, Milan oraz Juventus. Sukcesu nie można przypisać wyłącznie świetnej ręce Del Neriego. Oprócz trenera swoją cegiełkę (a nawet olbrzymią cegłę) dołożył duet napastników Cassano – Pazzini. Tych dwóch grajków sprawiało, że bramkarzom drżały nogi, gdy któryś z nich dopadał do piłki. Kibice w Genui na nowo poznali smak dobrej i solidnej piłki. Czy również w ich nozdrzach zagości zapach Ligi Mistrzów?

Dla Sampdorii losowanie par rundy wstępnej okazało się w miarę łaskawe. Los mógł w najgorszym wypadku skojarzyć ich z Sevillą bądź Tottenhamem, a tak przydzielił im Werder Brema. Nie można Niemcom odmówić świetnej gry w piłkę, ale trudno się nie zgodzić, iż bremeńczycy w ostatnich latach grają w kratkę. Jeszcze niedawno był to zespół, który z łatwością awansował do Ligi Mistrzów, a teraz bywa z tym różnie. Dodatkowo transfer Mesuta Özila do Realu Madryt sprawił, iż Werder pozostał bez klasowego rozgrywającego. Z całym szacunkiem, ale Tim Borowski najlepsze lata kariery ma już za sobą. Podobnie zresztą jak inny środkowy Torsten Frings. Nie chcę wdawać się w dyskusję z fanami Bundesligi o to, która z dwóch rywalizujących drużyn ma lepszą kadrę, ale można osądzić, iż zarówno Sampdoria, jak i Werder dysponują podobną siłą.

DlaczegoSampaawansuje?

Sprawy awansu wyglądają na wyrównane, ale ja bym skupił się na plusach i minusach włoskiego klubu. Największą zaletą Sampdorii jest niewątpliwie atak. Jak już było wspomniane, Antonio Cassano i Giampaolo Pazzini to szalenie zabójczy duet. Teraz ta dwójka musi potwierdzić, że ich obecność w polu karnym sieje popłoch nie tylko wśród bramkarzy Serie A. Cassano to zawodnik, który wiecznie musi coś udowadniać. Tym razem ma ku temu nie lada okazję. To on powinien przejąć dyrygencką batutę i poprowadzić swój zespół do dobrej gry. Wychowanek Bari musi wziąć na siebie ten ciężar i się z nim zmierzyć. Z kolei Pazzini ma szansę pokazać, że jest jednym z najlepszych egzekutorów świata. Taka okazja mogłaby się nadarzyć na ostatnim mundialu, ale Marcello Lippi niechętnie stawiał na asa „Blucerchiati”. „Pazzo” chce dowieść, że prezes Garrone się nie pomylił, wyceniając go na 100 milionów euro. Chwaląc napastników, nie można zapomnieć o drugiej linii. Tam w środku pola dzielnie poczyna sobie Angelo Palombo. O tego zawodnika zabiegał ostatnio Juventus Turyn. W meczu przeciwko Werderowi będzie miał on do pomocy Angelo Poliego, który stanowił świetne uzupełnienie dla Palombo. Nie można również zapomnieć o skrzydłowych Semiolim oraz Padalino. To głównie po ich dośrodkowaniach piłka bez problemów znajduje głowę Giampaolo Pazziniego. Może te nazwiska nikogo nie powalają, ale kibic, który widział pomocników Sampdorii w akcji, na pewno zna ich wartość. Problem w tym, że nie pojawiły się one na arenie międzynarodowej i stąd ta niewiedza. Teraz będzie ku temu świetna okazja i to jest kolejny plus dla Sampdorii. Zawodnicy z Genui zdają sobie sprawę, że gra w Lidze Mistrzów to niesamowita przygoda. Piłka nożna uwielbia historie brzydkich kaczątek przeobrażających się w łabędzi. Właśnie przed taką szansą stoi Sampdoria. Zespół zbudowany z piłkarzy, o których nikt poza światem calcio właściwie nie słyszał. To dla nich Liga Mistrzów będzie rajem i spełnieniem snów.

DlaczegoSampanie awansuje?

Sampdoria to zespół niepozbawiony minusów. Na pierwszy plan rzuca się brak Luigi Del Neriego. Włoch jest już trenerem Juventusu Turyn, a w Genui pracuje Domenico Di Carlo. 46-letni szkoleniowiec w przeszłości pracował w Mantovie, Parmie oraz Chievo. Nazwy klubów nie sprawiają, że wymieniamy je z podziwem. Dodać należy, że dla Di Carlo mecz przeciwko Werderowi będzie debiutem w europejskich pucharach. W porównaniu z Thomasem Schaafem, Włoch jawi się jako absolutny nowicjusz. Na niekorzyść Di Carlo przemawia również fakt, iż trenowane przez niego klubu nigdy nie wzniosły się ponad przeciętność. Zatem trudno przypuszczać, że nagle w Sampdorii objawi się jego wielki talent. Ostatnie sparingi również nie napawają optymizmem. „Blucerchiati” mecze z poważniejszymi rywalami przegrywali (1:2 z Porto oraz 0:2 z FC Köln). Co prawda z meczów towarzyskich nie można wyciągać daleko idących wniosków, ale zwycięstwa w nich nierzadko mają charakter motywujący. Dużą niewiadomą pozostaje obsada bramki. W poprzednim sezonie rundę jesienną bronił Luca Castelazzi, a wiosenną Marco Storari. Bywały mecze, że obaj golkiperzy ocierali się o geniusz i Luigi Del Neri miał spory ból głowy, na kogo postawić. Teraz migrenę ma Domenico Di Carlo, ale ze zgoła odmiennego powodu. Obu bramkarzy już nie ma w Genui, a do dyspozycji trenera są Gianluca Curci oraz Angelo Da Costa. Pierwszy z nich to niespełniony talent, który do niedawna reprezentował Sienę, a drugi ostatnio bronił w drugoligowej Anconie. Obaj nie prezentują wysokiego poziomu i oni będą piętą achillesową całej drużyny.

Starsi kibice w Sampdorii mają w pamięci drużynę z początku ostatniej dekady XX wieku. Wówczas brylowali Roberto Mancini oraz Gianluca Vialli. Z ich legendą teraz przyjdzie się zmierzyć Antonio Cassano oraz Giampaolo Pazziniemu. Oczekiwania są ogromne, ale i gra toczy się o naprawdę dużą stawkę. Genua jest głodna międzynarodowych sukcesów, a takim dla „Sampy” będzie awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Wystarczy tylko pokonać Werder, by uszczęśliwić nie tylko miejscowych kibiców, ale również całą Italię, która ostatnio znajduje się na piłkarskim zakręcie.
 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze