Od „La Decision” Antoine'a Griezmanna minęły ponad dwa lata, choć autor samej opowieści zmienił zdanie już rok po ogłoszeniu pierwszego stanowiska. Czas pokazuje, że chyba niesłusznie. Tak na pewno sądzą kibice FC Barcelona, którym cierpliwości do Francuza powoli zaczyna brakować. Jeśli nic się nie zmieni, takowej również zabraknie klubowi, któremu rosną zastępcy niechcianych gwiazd. Czy Antoine Griezmann i FC Barcelona to w ogóle udane połączenie?
W czwartek 1 października Antoine Griezmann może rozegrać 50. spotkanie w barwach „Dumy Katalonii”. Liczby mistrza świata jak do tej pory nie elektryzują sympatyków hiszpańskiego klubu. Francuz na swoim koncie ma 15 bramek oraz zaledwie cztery asysty. W Barcelonie coraz częściej dochodzi do sytuacji, kiedy do klubu sprowadzani są zawodnicy, którzy wiecznie nie mogą zaprezentować pełni swoich możliwości. W takich przypadkach szuka się powodów albo wymówek takiego stanu rzeczy. Jeśli jednak nic się nie sprawdza, winę zwyczajnie wziąć na siebie musi piłkarz. Griezmann na swoją obronę nie ma już praktycznie nic. Niespełna 30-letni zawodnik w Barcelonie wciąż nie może się odnaleźć. Coraz więcej wskazuje na to, że to już się nie zmieni.
Argumenty, które należy obalić
Mistrz świata po podpisaniu kontraktu z FC Barcelona od razu studził zapędy. Była gwiazda Atletico Madryt ostrzegała, że przychodzi do zupełnie innego środowiska, w którym w piłkę się gra, a nie tylko przeszkadza w tym rywalom. I on do tej gry musiał się przystosować, nauczyć się jej. Prosił o zrozumienie, danie mu odpowiedniej ilości czasu na aklimatyzację. W tym pomóc miała m.in kadra Barcelony. Problem pojawia się jednak wtedy, kiedy kapitan drużyny uważa, że miejsca na twoją osobę w drużynie „Blaugrany” po prostu nie ma. Jesteś przez wielu w samym klubie skreślony z góry, a decyzję o przejściu do Katalonii przemyślałeś dwukrotnie. Jak się okazuje – nie bez powodu.
Wszystko – a przynajmniej wiele – zmienić się mogło po rozpoczęciu od nowa. Klub próbuje przeprowadzać rewolucję, która czekać miała również Francuza. Naprawdę dużo spraw potoczyło się po myśli Griezmanna, który od samego przyjścia Ronalda Koemana mógł mieć pewność, że przyjdzie lepsze nowe.
Cały poprzedni sezon Antoine Griezmann rozegrał w większości na lewej stronie boiska, na której w ataku ograniczał go Jordi Alba, a on sam często musiał z tego powodu zabezpieczać tyły. Kiedy występował na środku ataku w miejsce Luisa Suareza, tam prezentował się nieco lepiej, co potwierdzają jego statystyki. Francuz, występując 18-krotnie na pozycji środkowego napastnika, zdołał ustrzelić siedem bramek. Tylko o jedną więcej udało mu się zdobyć, wychodząc 25-krotnie na murawę w roli lewego skrzydłowego. Odejście „El Pistolero” miało otworzyć furtkę Griezmannowi do pierwszej jedenastki w roli napastnika.
Z klubu wciąż słychać głosy, jakoby Koeman nadal wyczekiwał przyjścia napastnika z prawdziwego zdarzenia. Takiego, za którego trudno uważać Antoine’a Griezmanna, który w Barcelonie nie przypomina tego napastnika z czasów gry dla „Los Colchoneros”. Z tego powodu miejsca dla piłkarza wartego 120 milionów euro i pobierającego rocznie 28 milionów euro z kasy klubu szukać trzeba gdzieś indziej.
W poszukiwaniu pozycji mistrzowi świata
Przyjście Holendra na stanowisko trenera FC Barcelona niosło za sobą m.in. zmianę systemu gry drużyny. Ta od nowego sezonu występować ma w formacji 4-2-3-1. Dwójka defensywnych pomocników oraz kreatywna „dziesiątka”, na pozycję której w Barcelonie łasi się wielu zawodników. W pierwszym spotkaniu z Villarealem na pozycji napastnika, choć bardziej fałszywego, zagrał Leo Messi. Za jego plecami zobaczyliśmy Philippe Coutinho, za to na prawej stronie Antoine’a Griezmanna. Prawa strona, choć nadal nie do końca pasująca Francuzowi, bliższa jest mu na pewno niż lewa. To na tej pozycji swoje pierwsze kroki stawiał w La Liga, jeszcze w barwach Realu Sociedad.
The first Barcelona #passmap in the Ronald Koeman era.@juvezim writes about Koeman's 4-2-3-1 shape, new roles for several players and a very disappointing performance from Villarreal: https://t.co/KjfzCUHms9#FCBarcelona #LaLiga pic.twitter.com/JcUrAjBx1q
— Between The Posts (@BetweenThePosts) September 28, 2020
Piłka idzie do przodu tak jak wiek reprezentanta Francji. Ten w Atletico głównie grał w roli napastnika, często w parze z Diego Costą, jako „wolny elektron”. Swobodnie ustawiony Griezmann mający o wiele więcej przestrzeni mógł wiele zaoferować. W Barcelonie sytuacja jest zgoła inna. Gra opiera się głównie na ataku pozycyjnym, szybkości rozgrywania akcji oraz myślenia. Kreatywności zawodników z przodu. Tak wyglądać ma nowa FC Barcelona Ronalda Koemana. Dojrzały i doświadczony środek uzupełniać mają szybkie, młode boki. O miejsce dla Griezmanna jest bardzo trudno.
Francuza oglądać powinniśmy na pozycji napastnika bądź tuż za nim. Problem w tym, że tam głównie operują Leo Messi oraz odbudowany Philippe Coutinho. Na nienaturalnej relacji na linii Messi – Griezmann tracą wszyscy. Trójka wyżej wymienionych zawodników ma bardzo zbliżony profil. Miejsca na murawie dla wszystkich po prostu nie wystarczy. Ale jak tu posadzić wartego 120 milionów mistrza świata?
Konieczność wystawiania tak drogiego piłkarza, pobierającego krocie z budżetu klubowego, to koszmar Barcelony, która w swoim stylu sama zapędziła się w kozi róg. Sygnałem do poddania się w staraniach o Griezmanna była jego pierwotna decyzja, według której Francuz odmówił Barcelonie. O nim nie usłyszał zarząd „Blaugrany”, który ponownie ujawnił swoją słabość.
Antoine Griezmann i jego przyszłość
– Griezmann może grać na każdej pozycji w ataku. Myślę, że pracował bardzo dobrze, również w defensywie. Jestem zadowolony z jego występu. Najważniejsze jest to, że zespół odniósł zwycięstwo. To nieistotne, kto strzela bramki – mówi na temat Griezmanna w pomeczowej konferencji Ronald Koeman.
Trudno oczekiwać innych słów. Griezmann nie jest jeszcze kimś, kogo z klubu chce się koniecznie wypędzić. Z drugiej strony bronienie piłkarza za wszelką cenę, ponieważ kosztował krocie, jest rozwiązaniem bez wyjścia. Powoli wszystko zmierza w kierunku przypadku Zielińskiego w kadrze Polski. Przecież prezentuje się on znakomicie we włoskim Napoli. Z kolei Antoine Griezmann to wciąż lider francuskiej kadry, a wcześniej najlepszy zawodnik Atletico Madryt. Niestety, FC Barcelona to zupełnie inny świat, w każdym tego słowa znaczeniu.
– Byłoby dobrze mieć „dziewiątkę”, bo mielibyśmy dzięki temu więcej możliwości, ale możemy grać również bez niej – dodaje Koeman. Słowa dość jednoznaczne i potwierdzające, że trener oczekuje transferu, a Antoine Griezmann nie jest widziany jako środkowy napastnik.
Griezmann w meczu z Villarealem był całkowicie bezpłciowy. Wolny, nieangażujący się w akcje ofensywne drużyny, co potwierdzały statystyki ataków prawą stroną boiska, których praktycznie nie było. Na marne okazać się może wieczne szukanie pozycji Griezmanna i czekanie na ten moment, w którym zawodnik wypali. Mistrz świata otrzymał wszystko, aby z początkiem nowego sezonu stać się jednym z liderów zespołu, z którego lada moment odejdzie żywa legenda. Statkiem nadal będzie trzeba pokierować. Dużo wskazuje na to, że takich predyspozycji Francuz nie ma.
Były podopieczny Diego Simeone nie wyróżnia się żadnym unikalnym atutem, który kazałby wystawiać go w pierwszej jedenastce Barcelony. Takie zalety mają natomiast oczekujący na swoje okazje w miejsce Francuza Trincao czy Ousmane Dembele. Pierwszy z nich zastąpił Griezmanna na ostatni kwadrans spotkania z Villarealem. Przebojowy 20-latek z miejsca rozruszał prawą stronę boiska, która przez większość meczu była zupełnie niewykorzystywana.
🤩 Trincao 🤩 pic.twitter.com/8QdtmS0z6N
— FC Barcelona (@FCBarcelona_cat) September 28, 2020
Rozwiązań wiele, żadne dobre
FC Barcelona stoi przed gigantycznym problemem, chociaż ich ma już nie lada. Wieczne stawianie na nieprzekonywającego Griezmanna nie ma żadnego sensu. Jego sprzedaż za bezcen po raz kolejny skompromituje zarząd Barcelony, który jest na ostatniej prostej swojej pełnej dramaturgii prezydentury. Ostatnią deską ratunku Griezmanna okazać się może prawdopodobne odejście Leo Messiego po zakończeniu sezonu.
Ronald Koeman zapewniał, że pomysł na zawodników kiepsko wyglądających w poprzednim sezonie ma. Tyczy się to głównie Frenkiego De Jonga oraz Antoine’a Griezmanna. Pierwsze występy Francuza w Barcelonie Koemana pokazują, że ten widziany jest jako prawy pomocnik mogący naturalnie rotować pozycjami z ustawionym na fałszywej „dziewiątce” Messim. Wszystko na papierze ma sens, ale spotkanie z Villarealem – choć bardzo dobre w wykonaniu „Blaugrany” – pokazało, że nawet optymalnie ustawiony na boisku Griezmann wciąż nie może się na nim odnaleźć.
Związek Griezmanna z FC Barcelona od samego początku pisał się czarnymi barwami. Czas tylko to potwierdza. Ten mija błyskawicznie, bo lada moment okazać się może, że nie ma już czego ratować. Wyróżniająca się młodzież w barwach Barcelony napiera na tych, którzy w większym wymiarze czasowym nie pokazują pełni swoich możliwości. Czas Griezmanna w Barcelonie może dobiec szybciej, niż się zdaje. Przy życiu Francuza trzyma wyłącznie jego cena, której zarząd „Dumy Katalonii” akurat podwójnie nie przemyślał.