Notes taktyka: Indywidualności kontra drużyna. Hit Ekstraklasy nie zawiódł


Legia ograła Lecha dzięki indywidualnym popisom i zimnej krwi Kucharczyka

5 marca 2018 Notes taktyka: Indywidualności kontra drużyna. Hit Ekstraklasy nie zawiódł
Krzysztof Pulak

Mistrz Polski zrewanżował się Lechowi za porażkę w pierwszym starciu obu zespołów w tym sezonie. Choć na murawie lepsze wrażenie sprawiali goście, to w ostatecznym rozrachunku Legia okazała się skuteczniejsza w kluczowych momentach spotkania. Podopieczni Bjelicy mogą mieć do siebie ogromne pretensje, bowiem jako drużyna byli przygotowani do meczu znacznie lepiej niż ekipa Jozaka.


Udostępnij na Udostępnij na

Przeciętność w środku pola

Pomimo niezłego jak na warunki ekstraklasy spotkania dziurawy środek pola był aż nadto widoczny. Powodem takiej sytuacji był przede wszystkim dobór zawodników, którzy mieli dyrygować drugą linią obu zespołów.

W Legii zabrakło Antolicia i Philippsa, którzy w poprzednich spotkaniach sprawiali niezwykle pozytywne wrażenie i potrafili dyrygować grą zespołu. Ich miejsce zajęli Remy i Mączyński, którzy – choć ciężko pracowali – nie potrafili zapewnić napastnikom odpowiednich podań.

Niewiele lepiej wyglądało to w przypadku Lecha. Duet Gajos – Trałka nie gwarantował tak naprawdę jakości w żadnej ze stref. Legia miała wiele przestrzeni podczas kontrataków, zaś kiedy goście atakowali pozycyjnie, za rozgrywanie odpowiadał Majewski.

Efektem takiego stanu rzeczy był mecz, w którym najczęściej panował chaos. Żaden z zespołów nie potrafił kontrolować całości spotkania. Głównie z tego powodu zarówno goście, jak i gospodarze mieli w tej potyczce lepsze i gorsze momenty.

Lech miał drużynę, Legia indywidualności

Drużynowo i taktycznie lepiej prezentował się zespół Bjelicy, który szybko otrząsnął się po stracie pierwszego gola. Szczególnie imponować mogła druga połówka, w której Lech wykorzystując szybkich skrzydłowych, rozrywał szyki defensywne Legii. Brak zimnej krwi w kluczowych sytuacjach okazał się jednak kosztowny.

Ładna gra nie gwarantuje punktów. Gospodarze zagrali przeciętne spotkanie, ale umiejętności poszczególnych piłkarzy sprawiły, że to właśnie Legia wykreowała sobie w meczu więcej dogodnych sytuacji.

Taktyka Jozaka na drugą połowę była całkiem interesująca. Gdyby jego zawodnicy wcześniej dobili rywala – a było ku temu kilka okazji – Legia nie musiałaby uczestniczyć w nerwowej końcówce. Umiejętność gry z kontry jest obecnie prawdopodobnie największym atutem mistrzów Polski, zatem próba oddania pola Lechowi mogła wypalić.

iGol.pl

Przykładem indywidualnej wyższości legionistów była akcja, po której Kucharczyk powinien dać prowadzenie gospodarzom. Kilka podań z pierwszej piłki w środku pola i fenomenalne zagranie Hamalainena sprawiły, że po okresie słabszej gry Legia ponownie wykreowała groźną sytuację.

Długimi okresami tak właśnie wyglądało to spotkanie. Lech optycznie dominował, jednak do lepszych sytuacji dochodzili gospodarze.

Świetna lewa flanka

Aż chciałoby się powiedzieć: wreszcie! Radut udowodnił swoją jakoś w starciu z topowym zespołem. Lewa strona Lecha funkcjonowała wzorowo i sprawiała wiele problemów Jędrzejczykowi. Aktywny w ofensywie był także Kostevych, który umożliwił koledze z drużyny większą swobodę w ataku.

Piłkarze Lecha chętnie korzystali z usług Raduta, dzięki czemu zdobyli wyrównującego gola. W późniejszym etapie spotkania zabrakło jednak drugiej flanki, która mogłaby nieco odciążyć skrzydłowego Lecha. W efekcie Radut w końcówce meczu oddychał rękawami i stracił na jakości.

iGol.pl

Ogromny udział w kreowaniu akcji ofensywnych gości miał także Radek Majewski, który chętnie tworzył trójkąty z Radutem i Kostevychem. Akcje Lecha wyglądały świetnie do pola karnego, lecz najczęściej brakowało ich odpowiedniego wykończenia.

Niemniej goście zasługują na ciepłe słowa, gdyż w drugiej części spotkania angażowali w ataki od 7 do 8 zawodników. Odwaga momentami zmieniała się jednak w brawurę, którą skrzętnie wykorzystała Legia.

Koszmarne błędy w defensywie

Zachowanie Jędrzejczyka przy bramce dla Lecha wzbudza politowanie. Nie ma jednak sensu pastwić się nad będącym bez formy defensorem i lepiej dostrzec błędy jego kolegów z drużyny.

iGol.pl

Do obrony nie zdążył wrócić Kucharczyk, zaś cała akcja Lecha rozpoczęła się od straty Eduardo. Na grafice widzimy, że napastnik gości jest teoretycznie kryty przez dwóch defensorów Legii. Po chwili obaj stracą jednak kontrolę nad Gytkjaerem.

Równie słabo przy bramce Vesovicia zachowali się Janicki i Vujadinović. Żaden z nich nie kontrolował linii spalonego ani wbiegającego na wolne pole pomocnika Legii.

iGol.pl

Na pochwałę zasłużył za to Gajos, który szybkim doskokiem próbował uniemożliwić Remy’emu celne podanie. Podobny schemat piłkarze Lecha powtarzali niemal przez całe spotkanie.

Największy błąd popełnił jednak – grający do tej pory dobre spotkanie – Kostevych. Jego zachowanie, które sprokurowało rzut karny, było skrajnie nieodpowiedzialne. Ukrainiec dał arbitrowi pretekst do podyktowania rzutu karnego. Trudno zrozumieć, dlaczego w takim momencie meczu defensor skacze do piłki z takim ustawieniem rąk.

iGol.pl

Piłkarz Legii znajdował się w bardzo trudnej sytuacji, zatem natarczywość i agresja Kostevycha musi zaskakiwać. Faktem jest, że obrońca Lecha dotknął piłki ręką i w kluczowej fazie meczu zawiódł swoich kolegów.

„Jedenastkę” skutecznie wykorzystał Kucharczyk, który po wejściu na murawę prezentował się raczej przeciętnie. Zimna krew i doświadczenie umożliwiły jednak skrzydłowemu zdobycie decydującego dla losów spotkania gola.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze