Hummels ponownie wychodzi przed szereg


Mats Hummels w ostatnich spotkaniach prezentuje się jak za najlepszych czasów. Dowodem mogą być mecz z Arminią Bielefeld i dwie bramki niemieckiego obrońcy

31 października 2020 Hummels ponownie wychodzi przed szereg
Dfb.de

Mats Hummels jest piłkarzem budzącym kontrowersje. Nie swoim stylem bycia, lecz swoją karierą. Bo jak to wygląda? Junior Bayernu, który nie był w stanie walczyć o pierwszy skład i odszedł do Borussii. Potem gracz robiący furorę pod wodzą Juergena Kloppa. Następnie człowiek odchodzący do znanego sobie Bayernu, wbijający równocześnie nóż w plecy wielu fanom z Zagłębia Ruhry. Po kilku latach ponownie lądujący w Dortmundzie jako syn marnotrawny.


Udostępnij na Udostępnij na

Matsa Hummelsa można uznać za piłkarza ukształtowanego przez Juergena Kloppa. W Borussii grał jeszcze pod koniec kadencji Thomasa Dolla, ale poważną przygodę z piłką rozpoczął dopiero pod kierownictwem wielkiego trenera ze Stuttgartu. U niego uczył się sztuki futbolu ofensywnego, opartego na tzw. gegenpressingu.

Był liderem defensywy w drużynie sięgającej po mistrzostwo Niemiec w sezonie 2011/2012. Jako przykład może świadczyć fakt, że jego partnerami byli tacy panowie jak Neven Subotic i Felipe Santana. Pierwszy – równolatek Hummelsa – gra dzisiaj w niezbyt renomowanym na świecie Denizlisporze. Drugi wykorzystuje resztki energii w brazylijskim Capecoense. A tymczasem niemiecki obrońca wciąż osiąga sukcesy.

Echa powrotu

Do Dortmundu Hummels wrócił w letnim okienku przed sezonem 2019/2020. Ówczesny trener Bayernu Niko Kovac na środku obrony wolał Boatenga i Sulego niż byłego piłkarza Borussii. Poza tym trzeba uczciwie przyznać, że zawodnik nie czuł się zbyt dobrze pod batutą Chorwata. Tuż po odejściu do drużyny Luciena Favre’a ojciec Matsa stwierdził, że jego syn był niedoceniany i to było głównym powodem powrotu na Signal Iduna Park. Kovac później również dolał oliwy do ognia, twierdząc, że Hummels bał się rywalizacji o pierwszy skład.

W każdym razie nowa Borussia była interesującą opcją. Prowadzona przez szwajcarskiego trenera szybko podniosła się po fatalnym sezonie 2017/2018, kiedy to duet Bosz – Stoger doprowadził klub do ruiny. Do nowego sezonu ponownie przystępowała jako wicemistrz Niemiec. Walkę z Bayernem przegrała dopiero nagłą obniżką formy na sam koniec sezonu. Zawinił też na pewno duch drużyny – w decydujących momentach nie brakowało wpadek i remisów ze słabeuszami. Przed nowym sezonem poszukiwano następcy Abdou Diallo, który przeszedł do PSG za niebagatelne 32 mln euro. Hummels wydawał się idealny. Mógł dać zespołowi trochę wiary w decydujących momentach, a poza tym nadal prezentował duże umiejętności.

Odbudowa relacji

Początki nie były łatwe. Ze względu na gorszą formę w ostatnim czasie i odejście do największego rywala kibice patrzyli na Hummelsa z pewną podejrzliwością. Tak samo było z grą drużyny. Hummels od początku grał w pierwszym składzie, jednak ekipa Favre’a ciągle w głupi sposób traciła punkty. Na przykład podczas meczu z Eintrachtem: Borussia prowadziła 2:1, a w końcówce meczu samobója strzelił Thomas Delaney. Dwa mecze później powtórka. Tuż przed zakończeniem spotkania Akanji sprezentował Freiburgowi drugiego gola, przez co wszystko znowu skończyło się wynikiem 2:2 i kompromitacją. Za nic nie dało się zyskać przewagi nad początkowo niemrawym Bayernem,

Atmosferę kompromitacji dopełniał „Der Klassiker”, w którym to monachijczycy zmasakrowali Borussię 4:0. Hummels ciągle cieszył się zaufaniem, założył nawet w tamtym meczu opaskę kapitana z powodu tradycyjnej w tamtym czasie absencji Marco Reusa. Jednak patrząc na skład personalny drużyny z Dortmundu, można było się otwarcie zastanawiać, co jest nie tak.

Potem na szczęście wszystko ruszyło do przodu. Zmieniono ustawienie, zaczęto grać z trójką obrońców i pojawiły się efektowne zwycięstwa, jak chociażby 5:0 z nieźle grającym Unionem Berlin. Dziwną anomalią statystyczną był fakt, że kiedy Hummels zakładał opaskę kapitańską, to… Borussia przegrywała. Jedynym meczem tamtego sezonu, w którym ten grał, był kapitanem i jego drużyna wygrała, był rewanżowy bój w Lidze Mistrzów z Interem Mediolan, zakończony wynikiem 3:2.

Drużyna Favre’a mimo wszystko tradycyjnie przegrywała w decydujących momentach. W 1/8 finału Ligi Mistrzów przegrała w dwumeczu z PSG mimo sukcesu w pierwszym meczu. Po przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa znowu przegrała z Bayernem. Borussia zakończyła sezon kolejnym wicemistrzostwem, ale Hummelsowi udało się odbudować zaufanie kibiców. Wyróżniał się spośród duetu Zagadou – Akanji oraz nie przejawiał objawów wyeksploatowania jak chociażby Łukasz Piszczek. Ponownie stał się liderem defensywy drużyny z Signal Iduna Park.

Wyniki lepsze niż gra, czyli współczesna Borussia Dortmund

Stara Borussia, udoskonalony Hummels

Do nowego sezonu Favre przystąpił ze stalową trójką obrońców: Hummelsem, Akanjim i Emre Canem. W defensywie wszystko zaczęło funkcjonować, co udowadniać mogą najprostsze wyliczenia. W pierwszych sześciu meczach ligowych Borussia straciła tylko dwie bramki. Co prawda po drodze przegrała w Lidze Mistrzów z Lazio i ponownie uległa Bayernowi w Superpucharze Niemiec, ale widać już zaczątki pewnej organizacji gry w obronie.

Ze względu na fakt, że Marco Reus przegrywał rywalizację o pierwszy skład, Hummels ponownie zaczął otrzymywać opaskę kapitańską. Klątwa kapitana zniknęła już w pierwszym spotkaniu z Borussią Moenchengladbach, pewnie wygranym 3:0. W kontekście tej pozycji w zespole zaczęły pojawiać się kontrowersje. Były zawodnik kadry Niemiec Dietmar Hamann zupełnie szczerze przyznał, że Hummels do roli najważniejszego zawodnika zespołu nadaje się lepiej niż Reus.

– Dortmund jest teraz lepszy bez Reusa. Jest to związane z tym, że Reyna jest w dobrej formie, Haaland jest w bardzo dobrej formie, Brandt grał dobrze, a w Sancho mają wybitnego gracza. […] W Hummelsie masz wspaniałego lidera, który w przeszłości pokazał, że potrafi kierować zespołami, że ma cechy przywódcze, że może zabrać głos, że może inspirować ludzi – stwierdził Hamann.

Tę tezę Hummels poparł dobrą grą. Udało mu się zdobyć bramkę w spotkaniu z Schalke 04. Wyręczył napastników w meczu z Arminią (czyli m.in. Reusa) i strzelił dwie decydujące bramki. Jednak żeby nie było zbyt świetnie, doznał kontuzji uda i jego występ w meczu z Bayernem nie jest pewny. Zawodnik nie składa broni i na pewno jeszcze o nim usłyszymy.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze