W pierwszym dniu 23. kolejki Ekstraklasy Legia Warszawa pewnie pokonała Śląsk Wrocław 4:1. Bohaterem wieczoru bez wątpienia został Kasper Hamalainen, który skompletował jeszcze w pierwszej połowie hattricka. W barwach Śląska ciekawy debiut w pierwszym składzie zaliczył Sebastian Bergier. W innym piątkowym spotkaniu Sandecja Nowy Sącz zremisowała z Koroną Kielce 3:3.
Jeszcze przed startem meczu w Warszawie pojawiły się dwie niespodzianki w składach. Śląsk był zmuszony do wystawienia w pierwszym składzie 18-letniego Sebastiana Bergiera. Jan Urban nie mógł wystawić w ataku pauzującego za kartki Arkadiusza Piecha, a kontuzję stawu skokowego złapał Marcin Robak.
Robak pauzuje przez kontuzję, Piech przez kartki, a więc w ataku Śląska albo 17-letni Sebastian Bergier, albo 55-letni Jan Urban. Tak czy siak fajnie.
— Michał Zachodny (@mzachodny) February 16, 2018
Z kolei Romeo Jozak nie mógł skorzystać z pauzującego za kartki Adama Hlouska oraz kontuzjowanego Sebastiana Szymańskiego. Mimo braku Szymańskiego Legia została bardzo ofensywnie ustawiona przez swojego trenera. Ponownie zobaczyliśmy wysokie 1–4–3–3, a niespodzianką było wystawienie zarówno Jarosława Niezgody, jak i Eduardo Da Silvy w pierwszym składzie. Z tym że Brazylijczyk z chorwackim paszportem grał jako prawoskrzydłowy.
Składy #LEGŚLĄ ⚽️ pic.twitter.com/80axGm9Ngr
— Iza Kruk (@Kruk_Izabela) February 16, 2018
Pierwszy hattrick Hamalainena
Legia od początku mocno zaatakowała Śląsk. Długo utrzymywała się przy piłce, opanowała środek pola oraz w ataku uruchamiała skrzydła. Dużo gry kombinacyjnej spowodowało, że piłkarze gości musieli biegać za piłką. Po długiej wymianie podań i szybkiej akcji gospodarze otworzyli wynik za sprawą Kaspera Hamalainena. Ten gol miał dodatkowe znaczenie, bo była to 3700. bramka Legii w Ekstraklasie.
3700. gol Legii w Ekstraklasie, autorem @khama21 #LEGŚLĄ
— EkstraStats (@EkstraStats) February 16, 2018
Nie minęło dziesięć minut, a Fin miał już na koncie hattricka. Drugą bramkę dołożył po strzale z dystansu, a trzecią po kontrze warszawiaków. Dzięki strzeleniu trzech goli zawodnik Legii zanotował swojego pierwszego hattricka w karierze. Jakby było mało powodów do świętowania, to dzięki swojemu wyczynowi piłkarz gospodarzy dobił do 50 trafień w swojej karierze w klubach Ekstraklasy. Oczywiście Hamalainen zgarnął tytuł piłkarza meczu, a z boiska zszedł w 64. minucie przy owacji całego stadionu.
Pięćdziesiąt goli Hamalainena w #Ekstraklasa!
Przed nim taki wynik z obcokrajowców osiągnęli tylko: Miroslav Radović i Marco Paixao. #LEGŚLĄ pic.twitter.com/C8FEXfK4dS
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) February 16, 2018
Hamalainen ustrzelił najszybszego hattricka w Legii od 3 goli Marcina Klatta 5 sierpnia 2005r. w meczu z GKS-em Bełchatów (8 minut) #LEGŚLĄ
— EkstraStats (@EkstraStats) February 16, 2018
Smutny sentymentalny powrót
Mimo wysokiej porażki nie zapomnieliśmy o Śląsku. Dla trenera oraz jednego z zawodników ten mecz miał podwójne znaczenie. Jan Urban w przeszłości poprowadził z ławki Legię do tytułu mistrzowskiego. Od dłuższego czasu nad trenerem gości wisiało widmo zwolnienia. Przez rundę jesienną udało mu się zachować posadę. Niestety wiele na to wskazuje, że dzisiejsza porażka może oznaczać pożegnanie z posadą.
Pierwszy swój mecz na Łazienkowskiej po powrocie z Niemiec do Ekstraklasy zaliczył Jakub Kosecki. Zanim dynamiczny skrzydłowy odszedł z polskiej ligi do Sandhausen, był piłkarzem Legii Warszawa. Od początku było widać, że „Kosa” był mocno naładowany. Jeżeli można kogoś chwalić z drużyny Śląska, to właśnie skrzydłowych, w tym Koseckiego. Wykonał kilka rajdów na prawym skrzydle oraz miał fantastyczną sytuację do strzelenia gola, ale w sytuacji sam na sam lepszy był Arkadiusz Malarz. Niestety na drugą połowę zawodnik gości nie wyszedł z powodu kontuzji.
https://twitter.com/janekx89/status/964602835936608256
Oprócz Koseckiego dużo od siebie dawał Robert Pich. Słowak, podobnie jak Polak, mocno dał się we znaki defensorom gospodarzy. Prawdą jest, że Śląsk z trudem tworzył akcje w ofensywie, ale w momencie odbiorów piłki potrafił szybko przejść do kontr, które nie zawsze kończyły się strzałem na bramkę Malarza. Właśnie Pich był autorem bramki honorowej dla gości. Na początku drugiej połowy stanął jeszcze przed szansą na zdobycie drugiej bramki, ale piłka po jego uderzeniu została wybita z linii przez Michała Pazdana.
Róbert Pich jest 9. zawodnikiem Śląska, który strzelił 2 gole w pierwszych 2 spotkaniach nowego roku w ekstraklasie. Wcześniej: Skowronek (1967), Pawłowski (1975), Erlich (1978), Sybis (1982), Michaliszyn (1992), Łudziński (2009), Marco Paixăo (2014), Hołota (2016). #LEGŚLĄ
— Śląsknet (@Slasknet) February 16, 2018
Wróćmy jeszcze na chwilę do awizowanego napastnika w składzie Śląska – Sebastiana Bergiera. 18-latek zagrał swój czwarty mecz w Ekstraklasie, ale pierwszy od 1. minuty. Młody zawodnik gości nie wyglądał na przestraszonego. Wręcz przeciwnie. Grał bardzo odważnie i nie bał się dłużej utrzymywać przy piłce – nie szukał szybkich, głupich podań. Młody snajper Śląsk zaliczył asystę przy golu Picha, kiedy to trącił piętką piłkę i wystawił Pichowi futbolówkę na tacę. Bergier mógł zaliczyć jeszcze jedną asystę i być może przywrócić więcej wiary w serca piłkarzy gości, gdyby tylko jego świetne podanie z głębi pola wykończył Kosecki.
Nowi na Łazienkowskiej
Pierwszy raz na stadionie Legii mogli zaprezentować się nowi zawodnicy. Kibice byli ciekawi, co zaprezentuje Eduardo, który dostał cały mecz do rozegrania. Brazylijczyk trochę nietypowo zagrał na skrzydle, ale pracował dobrze zarówno w ofensywie, jak i defensywie. Przyzwoity występ zanotowali także Chris Philipps oraz William Remy.
Najprzyjemniej patrzyło się na grę Domagoja Antolicia. Przez Chorwata przechodziła każda piłka Legii w ataku. Zachowywał spokój, wybierał mądrze i praktycznie nie popełniał błędów. Więcej o analizie taktycznej tego spotkania i występu Antolicia będzie można przeczytać wkrótce na naszej stronie.
Jak się okazało, wynik spotkania pod koniec pierwszej połowy ustalił Jarosław Niezgoda, a Legia wygrała dziewiąty mecz z rzędu na swoim boisku. Jest to najlepsza seria w Ekstraklasie w obecnym sezonie.
#LEGŚLĄ: Jarosław Niezgoda jest trzecim Polakiem w tym sezonie z dwucyfrową liczbą strzelonych goli w #Ekstraklasa (po Jakubie Świerczoku i Marcinie Robaku) pic.twitter.com/V59N7a3HDE
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) February 16, 2018
Mała niespodzianka w Niecieczy
W drugim piątkowym meczu Ekstraklasy inaugurującym 23. kolejkę Sandecja Nowy Sącz zremisowała z Koroną Kielce 3:3. Na prowadzenie wyszli przyjezdni, którzy do tej pory w każdym spotkaniu ze strzeloną pierwszą bramką zdobywali komplet punktów.
Sandecji sprzyjało szczęście i w zasadzie przy każdym golu los wyciągał do niej rękę. Zwłaszcza przy trzeciej bramce, gdy doszło do kuriozum. Niepewne wyjście z bramki Zlatana Almerovicia i błąd w komunikacji z Elhadjim Diawem spowodowały strzelenie przypadkowej bramki samobójczej przez Senegalczyka. Na szczęście dla Korony środkowy obrońca po części odkupił winy, doprowadzając do wyrównania. Remis oznacza, że Sandecja nie przerwała serii meczów bez wygranej w lidze. Liczba ta wzrosła do 14.
Po raz pierwszy w tym sezonie Korona nie wygrała spotkania, w którym prowadziła. #SANKOR
— EkstraStats (@EkstraStats) February 16, 2018
Komplet piątkowych wyników:
Sandecja Nowy Sącz – Korona Kielce 3:3 (1:2)
0:1 – Cvijanović 8′
1:1 – Piszczek 23′
1:2 – Kacharava 40′
2:2 – Piter-Bucko 48′
3:2 – Diaw (sam.) 71′
3:3 – Diaw 80′
Legia Warszawa – Śląsk Wrocław 4:1 (4:1)
1:0 – Hamalainen 23′
2:0 – Hamalainen 30′
3:0 – Hamalainen 33′
3:1 – Pich 36′
4:1 – Niezgoda 45+1′