Kwiat wśród paździerzy, czyli gwiazdy słabych kadr (cz. 2)


26 maja 2016 Kwiat wśród paździerzy, czyli gwiazdy słabych kadr (cz. 2)

Piłka reprezentacyjna daje najlepszym zawodnikom z danego kraju możliwość dumnego reprezentowania ich ojczyzny na arenie międzynarodowej. W przypadku najsłabszych drużyn zrzeszonych w FIFA zwykle „najlepsi” to i tak grupka amatorów łączących kopanie piłki z pracą w innym zawodzie. Dość często zdarza się jednak, że na totalnej pustyni wyrośnie piękny kwiat, który wręcz nie pasuje do całego otoczenia.


Udostępnij na Udostępnij na

Po części poświęconej Azji skupimy się na Czarnym Lądzie. Tutaj także można znaleźć sporo przykładów reprezentacji jednego gracza, choć o wiele częściej słabe kadry mają dwóch-trzech ogarniętych piłkarzy. Do rzeczy, oto najbardziej odstający od reszty swoich kadrowych kolegów zawodnicy Afryki.

Luis Leal (Wyspy św. Tomasza i Książęca / Cerro Porteno)

Piłkarski obieżyświat z Portugalii, który zamarzył sobie bycie w jednej z najgorszych reprezentacji piłkarskich świata. Niespełna 30-letni napastnik jest postacią dość ekscentryczną, niemniej w piłkę grać potrafi. Lata spędzone w portugalskiej ekstraklasie (Moreirense, Estoril, Uniao Leiria, Belenenses), potem niemal nomadzka wędrówka po wielu ligach (Arabia Saudyjska, Algieria, Turcja, krótko APOEL Nikozja) dały Lealowi wielkie doświadczenie, ale też uniemożliwiły stabilizację. Obecnie snajper jest gwiazdorem ligi… paragwajskiej, gdzie po roku gry doczekał się przyśpiewek na swój temat. O tym, jak wiele znaczy dla 150. reprezentacji świata, powinny świadczyć poniższe dwie bramki, zdobyte w wygranym 2:1 spotkaniu eliminacji do Pucharu Narodów Afryki z reprezentacją Libii.

Ismail Hassan (Dżibuti / bez klubu)

Ismail Hassan
Ismail Hassan (fot. Fkdac1904.eu)

Schodzimy mocno z umiejętnościami. Maleńki kraj położony we wschodniej Afryce dysponuje jedną z najgorszych reprezentacji świata. Co prawda organizacji rozgrywek ligowych mogliby im pozazdrościć o wiele potężniejsi sąsiedzi, jednak o życiu z piłki nożnej nie ma tutaj mowy. Kadra zajmuje 204. miejsce w rankingu FIFA i ma w swoich szeregach jednego piłkarza, kopiącego na co dzień na wyższym poziomie niż liga dżibutyjska. Mowa o Ismailu Hassanie, urodzonym i wychowanym we francuskim Lille środkowym pomocniku. Choć kariera 29-latka nie wygląda zbyt imponująco, na tle kolegów wydaje się nieosiągalnym marzeniem. Pierwszym większym klubem Hassana była… słowacka Dunajska Streda, w której z powodzeniem występował przez trzy sezony i z której trafił do reprezentacji. Kolejnym krokiem ku poważnej piłce była krótka przygoda z algierskim ASO Chlef. Dalej była trzecia liga francuska, bardzo dobry czas Hassana (sześć bramek na 50 meczów), który poskutkował transferem do bardzo dużego klubu – rumuńskiego pierwszoligowca Petrolula Ploiesti. Tam nie poradził sobie z presją i wysokim poziomem i pod koniec 2015 roku rozwiązał kontrakt. Obecnie szuka drużyny.

Henok Goitom (Erytrea/Getafe)

Trudno znaleźć jakąkolwiek reprezentację na świecie, w której gwiazda numer jeden tak bardzo różniłaby się umiejętnościami od pozostałych graczy. Henok Goitom, urodzony w Szwecji syn erytrejskiego imigranta, od początków swojej kariery uchodził za wielki talent i przyszłą gwiazdę kadry „Trzech Koron”. Jako że jego kariera nie rozwinęła się tak jak powinna, nigdy nie dane mu było zagrać choć jednego meczu dla reprezentacji kraju urodzenia i we wrześniu 2015 roku wystosował on prośbę do FIFA o zgodę na reprezentowanie Erytrei (musiał o takową wystąpić z racji 13 występów w szwedzkiej młodzieżówce). Organizacja wyraziła zgodę, a Goitom wyjechał do kraju swoich przodków na dwumecz eliminacyjny (do mistrzostw świata) przeciwko Botswanie. Bogaty rywal pokonał kadrę bohatera tego akapitu dwa razy (2:0 i 3:1), a po drugim spotkaniu w botswańskim Gaborone stało się coś, co zawiesiło na czas nieokreślony reprezentacyjną karierę Goitoma. Po zakończonym meczu 10 kolegów napastnika nie pojawiło się w ośrodku przygotowawczym i wystąpiło o azyl w jednym z najbogatszych krajów Afryki. Od tego czasu przyszłe losy kadry Erytrei pozostają nieznane, jest ona bowiem zawieszona w prawach członka FIFA.

Ayub Daud (Somalia / bez klubu)

Kolejny zawodnik, którego głodujący koledzy z ogarniętego dramatem kraju mogą podziwiać jak legendę. Jak inaczej określić kogoś, kto za dzieciaka wyrwał się z najniebezpieczniejszego miasta świata (Mogadiszu), po czym trenował w jednej drużynie z samym Pavlem Nedvedem? Choć Ayub Daud jako nastolatek miał zapowiadaną światową karierę, do której się nawet się nie zbliżył (jeden mecz w barwach Juventusu, kilka minut w Serie A), warto docenić fakt, że udało mu się wskoczyć na całkiem solidny poziom – szczytem tego poziomu były dobre występy w węgierskim Honvedzie Budapeszt (16 meczów i siedem goli w lidze), jak dotąd ostatnim klubie Somalijczyka. Od prawie roku 26-latek szuka zespołu, w reprezentacji Somalii rozegrał jak dotąd 40 spotkań i strzelił w nich sześć bramek.

Victor Wanyama (Kenia/Southampton)

Mieszamy poziomami. Tym razem pora na gościa, który w porównaniu z całym zestawieniem wygląda na kogoś z innej planety. Victor Wanyama, jeden z najlepiej rozwijających się defensywnych pomocników na świecie, piłkarz, bez którego gra „Świętych” nie byłaby aż tak poukładana. Debiutował w kadrze jako… 15-latek, jest najdroższym piłkarzem w historii ligi szkockiej (Southampton zapłaciło za niego Celtikowi prawie 15 milionów euro). Jeśliby ktoś chciał go odkupić, musiałby teraz zapłacić około 35 milionów. Trzeba dodawać coś więcej? Chyba jedynie to, że Wanyama nie byłby jedyną gwiazdą kenijskiej kadry, gdyby nie to, że po serii kontuzji swoją karierę zupełnie zaprzepaścił jego starszy brat, McDonald Mariga, pierwszy Kenijczyk, który zagrał w Champions League (Inter Mediolan, 2010 rok).

Mbwana Samatta (Tanzania/KRC Genk)

Tanzania to kraj, który pod względem piłkarskim jest zupełnie pomijany w Europie. A szkoda, bo w tym ponadczterdziestomilionowym państwie niemal wszyscy zafascynowani są futbolem i wiele talentów przepada niezauważonych. Tym, któremu się udało i obecnie jako jedyny może pochwalić się dynamicznie rozwijającą się karierą, jest 23-letni napastnik i kapitan reprezentacji, Mbwana Ally Samatta. Szybki, silny, dobrze grający głową, zaawansowany technicznie piłkarz jako 18-latek rozegrał debiutancki, bardzo udany sezon w jednym z najlepszych tanzańskich klubów (Simba SC), dzięki czemu trafił do największego piłkarskiego giganta Czarnej Afryki, czyli kongijskiego TP Mazembe. Tam przez cztery i pół roku gry zdołał strzelić 60 bramek w nieco ponad 100 meczach, co poskutkowało transferem do belgijskiego Genku (styczeń 2016), gdzie z miejsca wywalczył sobie wyjściowy skład. Uwaga dla polskich klubów: warto poszperać w tamtym rejonie świata w poszukiwaniu młodych perełek. Kilku młodszych piłkarzy wykazuje tam podobne do Samatty aspiracje, a ta część Afryki nie jest jeszcze przetrzebiona przez skautów wielkich klubów.

https://youtu.be/2LWy0cJDv4k

Kevin Bru (Mauritius / Ipswich Town)

Ostatnią z gwiazd słabych kadr wyróżniającą się z tłumu w sposób wybitny jest reprezentant Mauritiusa, Kevin Bru. 27-letni pomocnik solidnej drużyny Championship, którą jest Ipswich Town, urodził się w Paryżu, a pierwsze piłkarskie szlify zbierał w legendarnej już akademii piłkarskiej w Clairefontaine. Jako 16-latek włączony został do kadry Rennes, jednak przez sześć lat spędzonych w tym klubie rozegrał zaledwie dwa mecze w Ligue 1. Później po serii wypożyczeń i kontraktów w klubach z zaplecza francuskiej elity zdecydował się na transfer do bułgarskiego zespołu Levski Sofia, skąd po roku wyjechał do Ipswich. W grze Bru widać rękę trenerów z Clairefontaine. Jest bardzo dobrze wyszkolony technicznie i taktycznie. Kolegów ze 154. kadry narodowej świata według rankingu FIFA umiejętnościami bije na głowę.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze