Wielki wieczór reprezentacji Polski i wielki wieczór poszczególnych postaci. Po bardzo dobrym spotkaniu Polska wyrwała w doliczonym czasie gry punkty Anglikom, a jednym z niekwestionowanych bohaterów meczu był Grzegorz Krychowiak. Pomocnik rosyjskiego Krasnodaru nawiązał do swoich najlepszych spotkań w koszulce z orzełkiem na piersi i udowodnił, że nadal jest bardzo potrzebny polskiej kadrze.
Ten sam Grzegorz Krychowiak, który jeszcze niedawno był cieniem samego siebie. Który sprawiał wrażenie, jakby grał z 30-kilogramowym workiem na plecach. Ten sam, którego niektórzy chcieli pozbyć się z reprezentacji. Krychowiak zagrał przeciwko Anglii mecz znakomity. Zdecydowanie najlepszy na przestrzeni ostatnich miesięcy, być może nawet i lat.
Grzegorz Krychowiak i jego seria fatalnych spotkań
Trzeba postawić sprawę jasno – w ostatnim czasie Krychowiak był jednym z najsłabszych ogniw polskiej reprezentacji. Ogromna niedokładność podań, zwlekanie z podjęciem decyzji, a często ostatecznie wybory niezrozumiałe. Ba, daleko w pamięci nie trzeba szukać. Choćby w spotkaniu z reprezentacją Albanii pomocnik Krasnodaru dawał niejednokrotnie „popis” fatalnych rozwiązań.
Jednakże zaufanie Paulo Sousy miał nieustannie. Żaden piłkarz środka pola nie grał u portugalskiego szkoleniowca jak dotąd tak często. Krychowiak opuścił jedynie spotkania z Hiszpanią podczas Euro 2020 (zawieszenie po czerwonej kartce w meczu ze Słowacją) oraz z San Marino w eliminacjach do mundialu w Katarze. Sousa cały czas bardzo ufał 31-latkowi.
Konsekwencja przyniosła wreszcie zamierzony efekt. Środek pola reprezentacji Polski w meczu z Anglią, głównie za sprawą świetnej postawy Krychowiaka, wyglądał bardzo solidnie. Od początku meczu z gry pomocnika Krasnodaru emanowała pewność, świadomość podejmowanych decyzji i umiejętność antycypacji. Tak grający Krychowiak jest postacią nieocenioną dla polskiej kadry.
Świetne wejście w mecz
Od pierwszych minut środowego spotkania Grzegorz Krychowiak sprawiał wrażenie bardzo pewnego i doskonale przygotowanego na niezwykle istotny mecz eliminacyjny. Pewny w destrukcji, ale aktywny także w rozegraniu. W 6. minucie meczu bardzo dobrze podłączył się do akcji przeprowadzanej prawym skrzydłem i po podaniu od Karola Linettego wywalczył rzut rożny dla reprezentacji Polski.
Chwilę później dał o sobie znać w defensywie, gdy zatrzymał szarżującego lewą stroną Declana Rice’a. Podobnie w 12. minucie meczu zaczaił się na uciekającego na skraju pola karnego Raheema Sterlinga i w kluczowym momencie wygarnął mu piłkę. Dwie interwencje, które pozornie nie sprawiały wrażenia kluczowych, ale ich brak mógł spowodować dużo szkód dla zespołu.
Świetny pierwszy kwadrans Krychowiak zwieńczył zainicjowaniem bardzo ciekawej akcji „Biało-czerownych” poprzez zagranie przeszywającej piłki w stronę Karola Linettego. Zresztą świetne wejście w mecz miała cała drużyna, ale na jej czele w drugiej linii bez dwóch zdań stał Krychowiak. I co warte podkreślenia, drugiej linii mocno eksperymentalnej, bo jak dotąd tercet Krychowiak – Moder – Linetty nie zaczynał żadnego spotkania razem od pierwszej minuty.
Grzegorz Krychowiak – profesor środka pola
Zatem Grzegorz Krychowiak, jako ten najbardziej z pomocników doświadczony wiekiem i stażem w reprezentacji Polski, miał trzymać na sobie ciężar prowadzenia zespołu. I nie pękł. W destrukcji praktycznie bez żadnych zarzutów (oprócz jednej sytuacji, gdy nie nabrał sędziego na domniemany faul na nim, po której Anglicy ruszyli z groźnym kontratakiem) oraz mądrze ustawiający i zastawiający się w zasadzie we wszystkich sytuacjach.
Jego doskonały powrót z 34. minuty meczu zażegnał ogromne niebezpieczeństwo pod polską bramką. Uciekający prawą stroną boiska Raheem Sterling posłał prostopadłe podanie w stronę Mounta, który, gdyby nie interwencja Krychowiaka, prawdopodobnie stanąłby oko w oko z Wojciechem Szczęsnym.
Krychowiak zagrał kompletną pierwszą połowę. Inteligentnie rozrzucający grę, dobrze analizujący przestrzeń wokół siebie, niejednokrotnie gaszący pożar po błędach w zespole. Do tego wygrał osiem z dziewięciu swoich pojedynków. Tak dobrej części spotkania pomocnik Krasnodaru nie zagrał w reprezentacji Polski od bardzo dawna.
https://twitter.com/cwiakala/status/1435689311194714118
Wyciągnięte wnioski z porażki ze Słowacją
Drugą połowę Anglicy zaczęli bardzo aktywnie, ale środek pola pozostawał bardzo szczelny i pewny. Grzegorz Krychowiak dał o sobie znać dopiero w 60. minucie, gdy w pozornie niegroźnej sytuacji sfaulował jednego z angielskich zawodników, za co ukarany został żółtą kartkę. Nauczonemu przykrym doświadczeniem Paulo Sousie natychmiast zapaliła się czerwona lampka.
Po godzinie gry w meczu otwarcia Euro 2020 ze Słowacją radzić musieliśmy sobie już w dziesiątkę. Właśnie Krychowiak obejrzał wówczas drugą żółtą kartkę, przez co Polacy musieli kończyć mecz w osłabieniu. Co było później, wie każdy doskonale. Gol Skriniara, walenie głową w mur, ostatecznie porażka 1:2. Paulo Sousa bardzo nie chciał, aby historia zatoczyła koło i w 67. minucie Krychowiaka zastąpił Damianem Szymańskim.
Byliscie fantastyczni 👏👏
Dziekujemy 🇵🇱 pic.twitter.com/LQpTYHAa5E— Grzegorz Krychowiak (@GrzegKrychowiak) September 8, 2021
I jak się okazało, znów trafił w „dziesiątkę”. Co prawda pięć minut po owej zmianie „Biało-czerwoni” stracili gola, ale koniec końców to właśnie Szymański strzelił wyrównującego gola w doliczonym czasie drugiej połowy. Wszystko złożyło się zatem idealnie.
Polska zremisowała mecz eliminacyjny z faworyzowaną Anglią i dalej (przynajmniej w teorii) pozostaje w walce o pierwsze miejsce w grupie. W praktyce pewnie nie, ale nie to jest teraz najważniejsze. Na Stadionie Narodowym znów zbudowany został zespół, a Grzegorz Krychowiak nawiązał do swoich najlepszych występów w narodowych barwach. Oby to był początek nowej drogi kadry Paulo Sousy.