Straszny występ Krychowiaka. Co się dzieje z pomocnikiem reprezentacji Polski?


Przeciwko Włochom Krychowiak rozegrał kolejny bardzo słaby mecz

12 października 2020 Straszny występ Krychowiaka. Co się dzieje z pomocnikiem reprezentacji Polski?
Piotr Matusewicz / PressFocus

Kolejny październikowy sprawdzian dla reprezentacji Polski tym razem był pojedynkiem wagi ciężkiej, bo podopieczni Jerzego Brzęczka zmierzyć się musieli nie z marnymi Finami, ale z silną ekipą włoską. Selekcjoner Polaków został utwierdzony w stawianiu na kilku piłkarzy i zbudowany grą młodych zawodników. Niestety, dostał też porządne zmartwienie w postaci postawy Grzegorza Krychowiaka, który kolejny mecz w biało-czerwonej koszulce rozegrał znacznie poniżej oczekiwań.


Udostępnij na Udostępnij na

Słabiutka postawa w Lidze Narodów z Holandią oraz Bośnią i Hercegowiną, fatalna zmiana przeciwko kiepściutkiej reprezentacji Finlandii, a wczoraj kolejny kompromitujący występ. I tak nie liczymy już raczej, że wróci Krychowiak z Euro 2016, ale jakieś minimum przyzwoitości trzeba zachować. Bo to, czym ostatnio raczy nas piłkarz Lokomotivu Moskwa, z pewnością nie kwalifikuje się na poziom reprezentacyjny.

Piłka parzy

W reprezentacyjnym kryzysie Krychowiak jest nie od dziś. To jasne. I wie to on, wie to Jerzy Brzęczek, wie to Robert Lewandowski i wiedzą to kibice. Tylko że w kadrze urósł już do rangi piłkarza niemal niezastąpionego. Tak jak w przypadku Zielińskiego – może zespołowi nie dawać wiele, ale miejsca w składzie nie odda. Bo i ewentualne alternatywy to jest pewien problem Jerzego Brzęczka.

W eliminacjach do mistrzostw Europy z 10 spotkań opuścił zaledwie sześć minut, a u trenera Brzęczka nie zagrał w tylko jednym meczu – co ciekawe, tym przed dwoma laty z Włochami na Stadionie Śląskim. Dlatego fakt stawiania na Krychowiaka dziwić nie może i zagorzałym przeciwnikom Jerzego Brzęczka nie da kolejnych powodów do atakowania selekcjonera. Tyle że takimi meczami jak wczoraj traci się w oczach wszystkich, nie tylko trenera kadry.

Krychowiakowi w meczu z Włochami piłka przeszkadzała. I to mimo faktu, że polski pomocnik sprawiał wrażenie piłkarza, którego piłka parzy. On jej w zasadzie przy sobie nie chciał. Przy wyprowadzaniu ataku w zasadzie cały czas będący w strefie odciętej od rozegrania, a broniąc, trzymający się z dala od rywali. Być może sam zainteresowany czuł, że wielkiego, a nawet choćby przyzwoitego meczu nie rozegra i lepszym wyjściem będzie nieutrudnianie zadania kolegom.

Widoczny tylko przy faulach

Przez pierwsze 10 minut meczu Grzegorz Krychowiak bezpośrednio z piłką zetknął się cztery razy. Cóż, niewiele patrząc na zajmowaną na boisku pozycję i pełnioną na niej funkcję. Same zagrania w tym czasie też, delikatnie rzecz biorąc, szału nie robią. Dwa niecelne i dwa celne podania, z czego te udane bardzo zachowawcze.

Piłkarz Lokomotivu Moskwa bardziej dał o sobie znać, próbując zabijać chęć do gry Włochów. W kwadrans popełnione trzy przewinienia, które uczciwie mówiąc, finalnie mogły, a może nawet powinny, zakończyć się pokazaniem Krychowiakowi żółtej kartki. Pomocnikowi reprezentacji kadry się upiekło, ale specjalnie nie zmieniło to jego gry na przestrzeni całego spotkania.

W pierwszej połowie generalnie trudno powiedzieć coś dobrego w kontekście Krychowiaka. Jedyne udane zagranie (oczywiście nie licząc kilku celnych podań na parę metrów) miało miejsce w 35. minucie, gdy jego przeszywające drugą linię Włochów zagranie otworzyło szansę na groźny atak dla Polaków. Niestety, nie dość, że nic z tej akcji nie wyszło, to jeszcze chwilę później „Krycha” zaliczył dziecinnie prostą stratę, po której Włosi ruszyli z bardzo groźnym, acz nieskutecznym kontratakiem.

Reprezentacyjny hamulec

Żeby było jasne – nikt nie szuka kozła ofiarnego w postaci Grzegorza Krychowiaka. Zresztą, niespecjalnie jest po czym, bo ani reprezentacja Polski nie przegrała, ani nie rozegrała fatalnego meczu. Sam fakt jednak znacznej degrengolady pomocnika Lokomotivu Moskwa jest aż nadto zauważalny i wymaga zdecydowanej reakcji sztabu szkoleniowego, żeby możliwie jak najlepiej przygotować go na spotkanie z Bośnią i Hercegowiną.

A jest do czego się przyczepić, bo oprócz bierności w defensywie bardzo niewiele dobrego wyszło z inicjatywy Krychowiaka w ataku. W obronie nieraz zdarzyło się, że nie krył absolutnie nikogo. Sprawiał wrażenie, że zupełnie nie ma czucia przestrzeni i nawet tak proste błędy jak wybicie piłki na rzut rożny, gdy ta już w zasadzie bez ryzyka opuszczała boisko, nie działały kompletnie na jego korzyść.

Ofensywnie także katastrofa. Dwie próby przerzutów, obie z fatalnym skutkiem. Poza tym bardzo zachowawcza gra (ledwo 10 celnych podań do przodu!), wybieranie najprostszych wariantów, a i od czasu do czasu niepewne, narażające drużynę na niebezpieczeństwa wyprowadzania piłki. Raz ruszył prawą stroną i z niezłym pomysłem grał prostopadle przy linii do Klicha, a w końcówce meczu dobrze dograł w polu karnym do Linettego, któremu niewiele brakło do strzelenia gola. Ale niestety to tyle. Malutko, mając na uwadze bądź co bądź znacznie większe możliwości Krychowiaka.

Z Grzegorzem Krychowiakiem od pewnego czasu jest źle. Trudną sytuację polski pomocnik miał już przed wczorajszym meczem, a pojedynek z Włochami ani nie dodał jemu pewności siebie, ani nie utwierdził Jerzego Brzęczka w przekonaniu, że warto na niego stawiać. Ba, selekcjoner reprezentacji Polski teraz dopiero musi się poważnie zastanowić, czy aby na pewno na tę chwilę Krychowiak to najlepsza alternatywa dla drużyny do pierwszej jedenastki. A kolejka do potencjalnego zajęcia jego miejsca w składzie robi się coraz dłuższa…

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze