Gregor Kobel – żywa ściana Borussii Dortmund


Bramkarz BVB zanotował kolejny fantastyczny występ. W Dortmundzie mają wreszcie znakomitego golkipera

30 października 2022 Gregor Kobel – żywa ściana Borussii Dortmund
fantasyfootballcommunity.com

Borussia Dortmund wygrała ważny mecz z Eintrachtem Frankfurt. O to zwycięstwo byłoby niezwykle trudno, gdyby nie bramkarz BVB. Gregor Kobel kolejny raz w obecnym sezonie pokazuje swoją niesamowitą klasę. Wydaje się, że w czarno-żółtej części Zagłębia Ruhry wreszcie mają porządnego bramkarza. Szwajcar wyrasta na golkipera światowej klasy.


Udostępnij na Udostępnij na

W 12. kolejce Bundesligi Borussia Dortmund stanęła przed trudnym zadaniem. Lekko przetrzebiona kontuzjami ekipa z Zagłębia Ruhry wyjechała do Frankfurtu. Eintracht w sezonie 2022/2023 znacznie urósł pod względem piłkarskiej mocy. „Orły” planują zadomowić się w ligowej czołówce na dłużej i dlatego za wszelką cenę chciały zdobyć komplet punktów. Nie udało się to, głównie dzięki świetnej postawie bramkarza gości. Gregor Kobel uratował swoich kolegów przed stratą punktów i głównie dzięki niemu ekipa BVB wróciła do domu z trzema oczkami.

Dwudziestoczteroletni golkiper nie pierwszy raz w tym sezonie błysnął w bramce Borussi. Wystarczy przypomnieć jego fantastyczny występ w 5. kolejce Ligi Mistrzów. BVB podejmowała Manchester City i dzięki Szwajcarowi skończyła mecz bez straty gola (0:0). Dodatkowo Kobel wybronił rzut karny egzekwowany przez Riyada Mahreza. Wygląda na to, że w Dortmundzie wreszcie mają znakomitego specjalistę między słupkami.

Bohater z Frankfurtu

Całe Niemcy zastanawiają się, kiedy wreszcie Borussia Dortmund będzie w stanie realnie zagrozić Bayernowi Monachium. Co roku wydaje się, że kadrowo wchodzi ona na odpowiedni poziom. Potem okazuje się, że najczęściej detale odpowiadają za klęski BVB. Gregor Kobel rozgrywa obecnie drugi sezon w czarno-żółtej koszulce ekipy z Zagłębia Ruhry. Szwajcar pokazuje, że wreszcie może skończyć się koszmar jego zespołu dotyczący obsady bramki. O ile tylko będzie dopisywać mu zdrowie, dortmundczycy zyskają potężny argument, by przeciwstawić się „Bawarczykom”.

Właśnie, zdrowie. Wracając do 14. kolejki Bundesligi, kibice nie byli do końca przekonani, czy uda się wyjechać z Frankfurtu z kompletem punktów. Borussię znowu zaczęła prześladować plaga kontuzji. Z konieczności na lewej obronie musiał zagrać… Thorgan Hazard. Dodatkowo gospodarze byli w gazie. Eintracht zaczął wchodzić na wysoki poziom, zarówno w Bundeslidze, jak i Lidze Mistrzów. I to właśnie SGE od początku starało się zyskać dominację na boisku.

Mimo wielkich aspiracji dopiero budującego się Eintrachtu o losach spotkania zdecydowała przede wszystkim jakość. A ona była po stronie BVB – wystarczyło tylko zadawać subtelnie ciosy. Pierwszy padł w 21. minucie za sprawą Juliana Brandta. Po zaledwie pięciu minutach Eintracht wyrównał za sprawą Daichiego Kamady, ale w drugiej połowie błysk geniuszu Jude’a Bellinghama dał ponowne prowadzenie przyjezdnym. Napór SGE był w tym meczu olbrzymi, ale w bramce gości stała szwajcarska ściana.

Gregor Kobel uruchomił się w drugiej połowie. W niej jego koledzy przysparzali mu dużo pracy. Pojedyncze błędy Matsa Hummelsa i Nico Schlotterbecka dawały Eintrachtowi szanse do zdobycia gola. Jednak Szwajcar w bramce BVB spisywał się rewelacyjnie. Ani Randal Kolo Muani, ani Jesper Lindstrom, ani nawet Mario Goetze nie byli w stanie tego dnia pokonać 24-latka. Eintracht oddał osiem celnych strzałów, z czego sześć wybronił Kobel (raz ratował go Schlotterbeck). Rewelacyjne interwencje bramkarza przyjezdnych sprawiły, że punkty pojechały do Zagłębia Ruhry. A on sam powinien otrzymać nagrodę zawodnika meczu.

Gregor Kobel to światowa czołówka

W obecnym sezonie Gregor Kobel rozegrał osiem meczów w Bundeslidze, dwa w Pucharze Niemiec i dwa w Lidze Mistrzów. Nie mógł grać od września przez kontuzję wykluczającą go na miesiąc. Patrząc na statystyki Borussii Dortmund, klub ze Szwajcarem w bramce stracił tylko 7 goli w lidze (ogólnie 15 goli). Patrząc na ostatnie 5 spotkań BVB, tylko we Frankfurcie 24-latek nie zdołał zachować czystego konta. W obecnym sezonie jedynie Rafał Gikiewicz i wracający do dobrej formy Yann Sommer zbierali tyle pochlebnych opinii co on.

Dwudziestoczterolatek trafił do Borussi ze Stuttgartu latem 2021 roku. W poprzedniej ekipie spisywał się znakomicie, ale też trafił na dobry moment dla VfB. Zebrała się tam ciekawa ekipa, która dobrymi występami w lidze szybko wypromowała się do lepszych zespołów. Kobel występował w Niemczech już od paru lat. Jako młody chłopak trafił do TSG 1899 Hoffenheim, w którym czekał na swoją szansę. Długo pełnił funkcję rezerwowego golkipera, aż w 2019 roku wylądował na wypożyczeniu do Augsburga na pół rundy. Następnie wytransferowano go do Stuttgartu, któremu pomógł wrócić do niemieckiej ekstraklasy, a potem trafił do wicemistrza Niemiec.

Dzisiaj Szwajcara postrzega się jako jednego z najlepszych bramkarzy w lidze. Mało tego, jego gra w Lidze Mistrzów pokazuje, że wchodzi on nawet do światowej czołówki. W Dortmundzie wreszcie trafiono na takiego bramkarza. Nawet w przeszłości, gdy Borussia zdobywała mistrzostwo Niemiec, Roman Weidenfeller nie był uważany za topowego bramkarza. Być może trafił na zły moment, bo nawet selekcjoner reprezentacji Niemiec nie doceniał jego umiejętności.

Po legendarnym bramkarzu szukano innych opcji. Roman Buerki był solidny, ale w kluczowych momentach brakowało mu szczęścia lub umiejętności. Marwin Hitz był świetny w Augsburgu, ale w BVB nie mógł pozbyć się łatki rezerwowego i pozostał w cieniu rodaka. Przez dziesiątki lat młodzi golkiperzy, którzy pojawiali się w klubie i marzyli, by zostać „jedynką”, przepadali. Tutaj małe nawiązanie do Lecha Poznań. Mistrz Polski na naszym rynku znany jest z przyzwoitego skautingu. Poznaniacy potrafią wynaleźć ciekawych graczy, ale nie bramkarzy. Podobnie było w Dortmundzie, ale tam w końcu trafili świetnie.

Dzisiaj Gregor Kobel wyrasta powoli na bramkarza ponad Bundesligę. Aby móc go w pełni świadomie nazywać światową czołówką, Borussia musi jeszcze pokazać coś więcej w Lidze Mistrzów. Choć już teraz remis z potężnym Manchesterem City odbił się szerokim echem po Starym Kontynencie.

Brakujący element do mistrzostwa?

Gregor Kobel w meczu z Eintrachtem kolejny raz w tym sezonie wyrósł na bohatera. Od lat znamy potencjał kadrowy Borussi Dortmund, która chce wreszcie obalić Bayern Monachium. Wydaje się, że w Niemczech może to zrobić tylko ona. W ostatnich latach brakowało jej do tego niewiele. Czasem przegrywała tę rywalizację tylko przez własne błędy, a mianowicie straty punktów z drużynami, z którymi nie powinno się przegrywać. Problemy pojawiały się też w pojedynkach z obrońcami tytułu. Jeśli spojrzymy kilka lat wstecz, batalie były często przegrywane przez katastrofalne błędy w obronie.

Teraz dla BVB pojawia się wreszcie światełko. We Frankfurcie obrona nie grała perfekcyjnie, wręcz przeciwnie. Miała dużo problemów z ofensywnym triem „Orłów”, które wskoczyło prawdopodobnie na szczyt formy. To sprawiało, że w bramce dużo pracy miał Kobel. Zwłaszcza w drugiej połowie, kiedy trwało oblężenie pola karnego Borussi. Ten mecz kolejny raz pokazał, że wreszcie jest ktoś, kto może podać tlen drużynie w momentach jej słabości. Tym kimś jest szwajcarski bramkarz, który ratuje kolegów z opresji. Być może to właśnie on może się stać talizmanem, który odczaruje bawarską klątwę.

Obecny sezon jest bardzo wyrównany i lekko zaskakujący. Mało kto na dłuższą metę spodziewał się w czołówce Unionu czy Freiburga. Jednak wracając do Borussi – jeżeli po długiej przerwie spowodowanej mundialem i zimą 24-latek w bramce wciąż będzie wyglądał równie wyśmienicie, to może być dobry moment, by przypuścić atak na paterę. Zwłaszcza kiedy Bayern nie ma jeszcze godnego następcy Lewandowskiego. Choć trzeba oddać, że wciąż potrafi sobie świetnie radzić. Wydaje się jednak, że jeżeli teraz BVB nie postawi wszystkiego na Bundesligę, to może znowu czekać bardzo długo na kolejną taką okazję na mistrzostwo Niemiec.

Z bramkarzem z tak wielkimi umiejętnościami i mającym szczęście może się to udać.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze