Czy Giovanni De Biasi byłby lepszym selekcjonerem niż Jerzy Brzęczek?


Rozważamy, czy De Biasi faktycznie jest lepszy od polskich szkoleniowców

18 listopada 2020 Czy Giovanni De Biasi byłby lepszym selekcjonerem niż Jerzy Brzęczek?
record.pt

O Jerzym Brzęczku wiemy wiele. Jego drużyny grają defensywnie. On sam poradził sobie w Wiśle Płock, jest wujkiem Jakuba Błaszczykowskiego, a do tego świetnie tańczy. Na razie osiąga przyzwoite wyniki, chociaż styl gry prowadzonej przez niego reprezentacji Polski pozostawia wiele do życzenia. Kibice od dawna marzą o lepszym, najlepiej zagranicznym szkoleniowcu. Swego czasu jedyną realną opcją wydawał się Giovanni De Biasi.


Udostępnij na Udostępnij na

Kandydatura byłego selekcjonera reprezentacji Albanii była rozpatrywana jako jedna z niewielu zagranicznych. Kibice od początku ją popierali – De Biasi pierwszy raz w historii wprowadził małe muzułmańskie państewko na Euro. Poza tym wcześniej udało mu się pokonać przyszłych mistrzów, czyli Francuzów. W związku z tym na późniejsze zatrudnienie Brzęczka zareagowano śmiechem i wściekłością.

Sam Włoch szybko przyznał, że był już dogadany z prezesem Bońkiem. – Poczułem się zwolniony – zdradził dla RMC Sport. Dzisiaj, po dwóch latach od feralnych wydarzeń, ma już za sobą krótki epizod w hiszpańskim Alaves i pierwsze mecze jako selekcjoner reprezentacji Azerbejdżanu. Czy wiemy po nich więcej?

Brak spektakularnych sukcesów

Po eliminacjach do mistrzostw świata 2018 De Biasi odszedł z reprezentacji Albanii. Trenera dostrzegło hiszpańskie Alaves. Współpracę rozpoczęto 22 września 2017 r., jednak potrwała ona jedynie dwa miesiące. W tym czasie Włoch poprowadził drużynę z Kraju Basków tylko w dziewięciu meczach. Wygrał trzy z nich, a poza tym wiele do życzenia pozostawiał styl gry jego zespołu.

Alaves było największą pomyłką w mojej karierze trenerskiej. 10 lat wcześniej pracowałem w Levante i poznałem specyfikę hiszpańskiego futbolu ligowego. W Alaves podejmowałem złe decyzje, ale wiem o tym teraz, z perspektywy czasu mogę to tak oceniać. De Biasi w wywiadzie dla Wp.pl 

Następnie Polsce przytrafiła się katastrofa w Rosji, w związku z czym Adam Nawałka stracił swoją posadę. Przymykano oko na najnowsze niepowodzenie włoskiego trenera. Był on jednym z poważniejszych kandydatów do objęcia reprezentacji. – Gdy byłem kandydatem na selekcjonera Polski, odezwało się kilka klubów, federacji, ale czekałem na was – po jakimś czasie przypominał Włoch. Po tym nieudanym romansie zajął się komentowaniem meczów i czekał na kolejne propozycje.

Był dość wybredny. Chciała go Armenia, ale stwierdził, że „nie ma ona wystarczającego potencjału, żeby powalczyć o coś większego”. Odrzucił też ofertę od rodzimego Frosinone, ponieważ nie miał ochoty na zaciekłą walkę o utrzymanie. Usatysfakcjonowała go dopiero oferta od Azerbejdżanu. Jednak tam na razie też nie dokonuje cudów. W debiucie jego drużyna zbłaźniła się, bo przegrała 1:2 z Luksemburgiem. Jedyne zwycięstwo Azerowie odnieśli do tej pory z Cyprem, a za największy sukces mogą uważać swój niedawny remis z Czarnogórą. Styl również pozostawia wiele do życzenia. Najlepszym dowodem mogą być statystyki bramkowe. W dziewięciu meczach pod wodzą De Biasiego Azerbejdżan stracił cztery bramki, a zdobył… tylko dwie.

Przeszłość? Może być, ale szału nie ma

Myśląc o trenerach zagranicznych, każdy myśli o wielkich specjalistach z sukcesami. To nie jest do końca prawda, czego dowodzi De Biasi. To człowiek czytający futbol, ambitny, ale nie ma niesamowitych osiągnięć piłkarskich ani trenerskich.

Za swoje największe sukcesy Włoch może uznać awans z Torino do Serie A, a po konflikcie z prezesem i odejściu, a potem powrocie, utrzymanie „Il Granata” w lidze. Warta uwagi wydaje się też kilkuletnia przygoda z Modeną, którą wprowadził do Serie B. Tyle tylko, że wszystkie wspomniane wydarzenia działy się w latach 1999–2007. W latach późniejszych, aż do objęcia reprezentacji Albanii w 2011 r., wszystkie jego wojaże kończyły się klęską. Nie zapisał się w historii ani Levante, ani choćby Udinese Calcio.

Dla fanatyka włoskiej piłki De Biasi może się objawiać jako idealny kandydat do objęcia kadry, ale należy sobie zadać podstawowe pytanie – czy on faktycznie jest taki doskonały? Niestety, ale raczej nie. To jest przyzwoity trener włoskiej Serie A z przełomu XX i XXI w. Do Albanii trafił głównie dlatego, że lokalnym działaczom znudziło się zatrudnianie rodzimych, często nieskutecznych szkoleniowców. Ze względu na bliskość geograficzną i historię kraju związaną z Włochami w 2011 r. zwrócono wzrok na zachód. De Biasi był wolny, a do tego chciał się odbić po serii nieudanych przygód we Włoszech.

Oczywiście „Misja Albania” okazała się wielkim sukcesem, a sami Albańczycy uhonorowali De Biasiego obywatelstwem swojego kraju. To już jest większe osiągnięcie, a także bardziej wartościowe doświadczenie niż jakikolwiek wygrany mecz Jerzego Brzęczka. Ale nie ma też sensu robić z 64-latka nadczłowieka.

Jesteśmy średniakami w Europie. Włosi dobitnie nam to pokazali… (FELIETON)

Jak wyglądałaby Polska De Biasiego?

Jerzego Brzęczka krytykowano już za wszystko. Brak stylu, defensywne ustawienie, niefortunne wypowiedzi, nieumiejętność wykorzystania atutów Lewandowskiego – to tylko kilka argumentów zwolenników zwolnienia trenera z Truskolasów. Ale czy z De Biasim na ławce, który miał być przecież szkoleniowcem reprezentacji Polski, byłoby lepiej?

Nietrudno zauważyć, że styl zapewne również pozostawiałby wiele do życzenia. Albania, Torino czy chociażby teraz Azerbejdżan nie słynęły dotychczas z fenomenalnej, bardzo ofensywnej gry. Do tego, poza niesamowitymi osiągnięciami, były również wpadki (chociażby wcześniej wspomniana porażka z Luksemburgiem). Tymczasem polscy kibice obrażają się na obecnego selekcjonera za brak walki z tak mocnymi zespołami jak Holandia i Włochy, zapominając przy tym o zdecydowanym wygraniu grupy eliminacyjnej do Euro 2020 oraz innych pozytywach, jak choćby aktywne wprowadzanie młodych zawodników do pierwszego składu. To zupełnie inny rząd wielkości.

Łatwo dostrzec, że De Biasi dotychczas nie radził sobie z większymi klubami, gdzie była nieprzeciętna liczba mocnych postaci. Najwyższą półką było dla niego Torino. Stawia to pytanie, czy Lewandowski, Milik, Krychowiak i Szczęsny na pewno traktowaliby go z większym poważaniem niż Brzęczka? Można z tym polemizować. Albania jest tu pewnym atutem, ale niezbyt dużym.

Jak wyglądałaby Polska pod wodzą De Biasiego? Niestety lub stety – zapewne podobnie jak teraz. Tylko fala krytyki nie spadałaby na Brzęczka, lecz na Włocha. Być może trochę mniejsza, bo mało kto oglądał mecze jego dotychczasowych drużyn. Jerzy Brzęczek ma o tyle pod górkę, że każdy wie, jak wyglądała jego Wisła Płock.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze