Gikiewicz wyznaczył drogę. Kilka słów o niemieckich beniaminkach i ich piłkarzach


Rafał Gikiewicz zdecydowanie zyskał na grze w niemieckim beniaminku. W tym artykule przyglądamy się innym ciekawym graczom z tego typu ekip

9 czerwca 2020 Gikiewicz wyznaczył drogę. Kilka słów o niemieckich beniaminkach i ich piłkarzach
archysport.com

Zapewne większość fanów polskiej piłki jest świadoma, że Rafał Gikiewicz po sezonie opuści Union Berlin. Obecność w tym klubie dała mu niesamowitą okazję do pokazania swoich umiejętności oraz wypromowania własnej osoby. Dzięki Ursowi Fischerowi wszedł na wyższy poziom i dzisiaj jest łączony z każdym niemieckim klubem, który ma braki na pozycji bramkarza. W Polsce zwracamy uwagę głównie na naszego krajana, ale wśród beniaminków Bundesligi jest parę perełek, na które warto rzucić okiem.


Udostępnij na Udostępnij na

Dzisiaj zajmiemy się ekipami, które są najmniej doceniane. Najczęściej są stawiane na przegranej pozycji ze względu na brak ligowego obycia. Zwykle przyczyną ich klęsk jest brak funduszy lub niemożność dostosowania się do nowych warunków gry. Jednak razem z nimi do wyższej ligi często przechodzą postacie, które do tej pory były niezauważane lub ze względu na swoją charakterystykę nie miały szansy się zbytnio wyróżnić.

Drużyny beniaminków kompletując drużynę na pierwszy sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej, szukają też graczy, który mieli jakiekolwiek obycie w bardziej renomowanych ekipach. Tę drogę przeszedł właśnie Rafał Gikiewicz – trafił on do stołecznej drużyny po sezonie spędzonym na ławce we Freiburgu. Dawid Kownacki również wie coś o takiej ścieżce. Młody Polak trafił do Fortuny Duesseldorf po długim pobycie na ławce we włoskiej Sampdorii. Obaj zdecydowanie mieli coś do udowodnienia, jeśli chcieli utrzymać się na wysokim poziomie.

Zawodnicy beniaminków są niejednokrotnie mylnie oceniani. Spora część kadry ma oczywiście pewne ograniczenia techniczne i mentalne. Przecież nie każdy może być czołowym graczem. Ale postronnym widzom umykają z oczu pojedynczy piłkarze posiadający niesamowitą historię i zdolni do rzeczy większych niż batalie o utrzymanie.

Nie tylko Gikiewicz. Union i jego polityka kadrowa

Pomysłem najbardziej znanego polskim kibicom beniaminka Bundesligi na walkę o utrzymanie było postawienie na doświadczenie. Niewątpliwym atutem okazała się oczywiście obecność na ławce trenerskiej wcześniej wspomnianego Fischera. Szwajcarski szkoleniowiec postanowił, że jego zespół skupi się w dużej mierze na defensywie. Klub umożliwił mu to i ściągnął odpowiednie wsparcie.

Do zespołu przyszli między innymi zapomniani przez niemieckich kibiców Neven Subotić i Christian Gentner. Ich obecność w takim klubie jak Union okazała się bardzo przydatna. Razem ze starą gwardią pojawiło się kilku innych ciekawych zawodników. Z linii defensywnej warto zwrócić uwagę na przyzwoitego Kevena Schlotterbecka, który podobnie jak Gikiewicz trafił do Berlina z Freiburga. Kto wie, czy przy odrobinie szczęścia nie wskoczy do pierwszego składu we Freiburgu.

Kogo jeszcze wypromował Union?

Gdyby tak wskazywać, kto się wyróżnił, kto wcześniej nie był znany, a teraz dobrze sobie radzi, to Marius Bülter. Zawodnik ściągnięty z FC Magdeburg, spadkowicza z drugiej ligi, zrobił dobre wrażenie. Też Sebastian Anderson, napastnik. To są zawodnicy, którzy z całą pewnością się wypromowali i gdyby Unionowi powinęła się noga, to oni na pewno nie spadną.Michał Trela z Newonce Sport

Przedstawieni przez naszego rozmówcę zawodnicy świetnie wkomponowali się w drużynę Unionu. Ciekawa jest zwłaszcza droga Mariusa Bültera. Przed jego przygodą w Magdeburgu, gdzie swoją drogą nie miał niesamowitych liczb, największe indywidualne sukcesy święcił w czwartej lidze niemieckiej, w klubie SV Rödinghausen. Ten piłkarz w trzy lata dokonał niesamowitego przeskoku. Nie jest stary, ma 27 lat. Może jeszcze uda mu się przeskoczyć półkę wyżej? Gikiewicz osiągał sukces, będąc jeszcze starszym zawodnikiem.

Z kolei Sebastian Anderson już od pewnego czasu ma swoją markę. W 2018 r. po strzeleniu kilkunastu bramek dla Kaiserslautern trafił do walczącej wówczas o awans do Bundesligi berlińskiej drużyny. Ponownie zaliczył ponad dziesięć trafień i walnie przyczynił się do awansu. W Bundeslidze nadal kręci niezłe liczby – w momencie pisania tego artykułu ma łącznie 13 bramek. Z taką serią bez problemu poradzi sobie nawet w przypadku niespodziewanych problemów w Unionie. Na pewno paru skautów ma już go zapisanego w swoim notesiku. Być może nie tylko z Niemiec.

Wesoła ekipa z Paderbornu

Paderborn wszedł sensacyjnie do Bundesligi. Steffen Baumgart postawił na bardzo ofensywny futbol i w sezonie 2017/2018 awansował ze swoim zespołem do 2. Bundesligi. W kampanii 2018/2019 dostał się do najwyższej klasy rozgrywkowej. W dwa sezony odwrócił passę z lat 2015–2017, kiedy to ta drużyna zaliczyła spadek z Bundesligi do trzeciej ligi (prawie spadła do czwartej, ale licencji na grę w trzeciej lidze nie otrzymało TSV 1860 Monachium).

Niesamowita historia SC Paderborn

Niesamowita historia SC Paderborn 07

Skala sukcesu na pewno zaskoczyła wszystkich pracowników klubu. Zwłaszcza że o awansie finalnie zdecydowała dobra postawa pod koniec sezonu 2018/2019. Rozpoczęto zatem gorączkowe przygotowania do batalii. Baumgart buńczucznie zapowiadał, że nie zmieni swojego ofensywnego stylu. A nawet pozostawił w pierwszym składzie kilku zawodników, którzy przebyli z nim tak długą drogę. Są to między innymi bramkarz Leopold Zingerle (swoją drogą też ściągnięty z FC Magdeburg), środkowi obrońcy Schonlau i Strohdiek, lewy defensor Jamilu Collins czy skrzydłowy Antwi-Adjei.

Klub bez większych funduszy usiłował dokonać kilku wzmocnień. Najlepszym było o dziwo wynalezienie Streliego Mamby w czwartej lidze niemieckiej. Szukano też wzmocnień w Anglii. Wypożyczono Antony’ego Evansa z Evertonu, Abdelhamida Sabiriego z Huddersfield czy odzyskano z Norwich Dennisa Srbeny’ego, który miał wcześniej epizod w niemieckiej drużynie.

Co nie trybi w klubie z Nadrenii?

Niestety mimo radosnego futbolu w Paderbornie zdecydowanie za bardzo brakuje tempa rozgrywania akcji. O ile Mamba i Antwi-Adjei naprawdę mają imponujące zrywy, tak obrońcom często brakuje zwrotności i szybkości myślenia. Wzmocnienia z Anglii też nie przyniosły wymiernych efektów.

Paderborn to jest drużyna zbudowana z „odrzutów” z dużych klubów. Z ludzi, którzy byli w rezerwach Borussii Dortmund czy Borussii Moenchengladbach. Mamba wzięty ze spadkowicza z trzeciej ligi niemieckiej, prawie cała drużyna tak wygląda. Christopher Antwi-Adjei został ściągnięty z czwartej ligi. Vasiliadis też z czwartej ligi. Prawie każdy był tam z trzeciej, czwartej ligi. Transfery z drugiej zdarzały się bardzo rzadko i klubu nie było stać na jakieś wzmocnienia na Bundesligę. Właściwie budowali ten skład na trzecią ligę. A że wygrali tym składem trzecią, a potem drugą ligę, to grają nim w Bundeslidze.Michał Trela

Paderborn jest praktycznie skazany na ponowny spadek do 2. Bundesligi. Jednak pewne nazwiska na pewno zapiszą się w pamięci bardziej zagorzałym fanom futbolu. I skautom. W Polsce zapamiętany zostanie Klaus Gjasula. Głównie ze względu na dużą liczbę żółtych kartek i zapewne pobicie w przyszłości rekordu Tomasza Hajty. Ale na pewno zostanie też doceniona jego waleczność i liczne przebłyski, np. jak podczas ostatniego meczu z RB Lipsk.

Swoją historię zbudowali też wcześniej wspomniani Vasiliadis i Mamba. Ci panowie w większości meczów również wykonywali dobrą pracę i po spadku Paderbornu powinni sobie bez problemu poradzić. Nawet w Bundeslidze.

„Koziołki” z Kolonii

Kolonia to jest trochę inny przypadek ekonomicznie i w ogóle jeśli chodzi o pozycję klubu. Dlatego czasem zapominamy o tym, że jest to beniaminek. To też oznacza, że ma takie możliwości finansowe, że nie ma wielkiej wyprzedaży. Jeśli się odchodzi, to jednak za dość spore pieniądze i do bardzo silnych klubów.Michał Trela

I trudno nie zgodzić się z tymi słowami. O ile drużyny typu Union są fascynujące ze względu na to, że są stosunkowo nowym zjawiskiem, to Köln w tym sezonie wróciło na należne mu miejsce. W zasadzie od początku drużyna miała paczkę lojalnych zawodników, i to już uznanych – Jonasa Hectora czy Timo Horna. Bramki jak na zawołanie strzela Kolumbijczyk Jhon Cordoba, pozyskany w 2017 r. z FC Kaiserslautern.

Poza tym należy zwrócić uwagę na niezłe szkolenie. W tym sezonie szansę już dostało kilku zawodników mających co najwyżej 20 lat. Najbardziej wyróżniający się z tego grona (i najdrożej wyceniany) jest lewy obrońca Noah Katterbach. Poza nim swoje szanse dostawali skrzydłowi Jan Thielmann i Ismael Jacobs.

W rozmowie z nami Michał Trela z Newonce Sport zwrócił też uwagę na dobrze ocenianego obrońcę Sebastiaana Bornauwa. To też jest ciekawy przypadek zawodnika. 21-latek występujący w czołowym belgijskim klubie, Anderlechcie (gdy nie miał kontuzji, to zwykle grywał całe mecze), został wynaleziony przez beniaminka i dał mu wiele jakości w defensywie. Dla samego gracza był to na pewno strzał w dziesiątkę. Trafił do lepszej ligi i ze względu na możliwość rozwoju, dobrą formę, a także myślenie przy wyborze klubu fani Bundesligi mogą oczekiwać, że kiedyś zostanie odkryty przez jeszcze mocniejszy zespół niż Köln.

Dlaczego warto grać dla beniaminka?

Dla możliwości rozwoju. Drużyny beniaminków to idealne miejsce dla młodych zawodników, żeby pokazać się szerszemu gronu. Są też szansą dla piłkarzy, którzy z różnych przyczyn zostali odrzuceni (nie zawsze słusznie) przez swoje pierwotne kluby. Rafał Gikiewicz uznanie zdobył nie przez siedzenie na ławce we Freiburgu, ale poprzez oddanie serca Unionowi Berlin.

Jeśli zawodnik chce znaleźć miejsce na trochę fantazji i zyskać czas na budowę swojej marki, to drużyny podobne do wyżej wymienionych są dla niego. Wielu graczy podczas wyboru klubu kieruje się renomą i pieniędzmi. Potem z reguły męczą się przez resztę kariery, o ile nie są jeszcze bardzo młodzi. Dlatego czasem warto spuścić z tonu i wybierać zespoły, które będą doceniać każde wydane euro. I pójść taką drogą jak Rafał Gikiewicz. Lub większość graczy Paderbornu. I po prostu kroczyć ambitnie ze swoim klubem w górę. Skauci z większych klubów bardziej docenią wtedy takich piłkarzy. Gikiewicz swoim oddaniem dla Unionu na pewno zyskał uznanie.

Gracze rodem z trzeciej ligi zaskakujący Borussię czy RB Lipsk. Perełki mądrze budujące swoją karierę. Zawodnicy odbudowujący swoją karierę. Wszyscy z chęcią do walki. Czy nie warto kibicować beniaminkom?

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze