Genoa gromi Napoli


W ostatnim meczu trzeciej kolejki Serie A, Genoa rozgromiła przyjezdnych z Neapolu 4:1. Dzięki kompletowi zwycięstw podopieczni Gian Piero Gasperiniego wkradli się przebojem na szczyt ligowej tabeli. Jak dotąd punktów nie stracił tylko lokalny rywal Sampdoria i Juventus.


Udostępnij na Udostępnij na


Spotkanie mocno skomplikowało się dla gospodarzy już w 28. minucie. Wówczas za brutalny faul czerwoną kartkę obejrzał Dominico Criscito. Napoli, pomimo przewagi, atakowało dosyć nieśmiało, zresztą w grze obydwu drużyn dało się zauważyć sporo niedokładności zarówno w obronie, jak i w drugiej linii. Na bramkę trzeba było czekać do 42. minuty. Szybką wymianę podań w polu karnym przeprowadził Quagliarella do spółki z Hamsikiem, a Słowak pewnym strzałem nie dał żadnych szans interweniującemu Amelii.

Z każdą kolejną chwilą gra się zaostrzała. Przerwy spowodowane nieprzepisowymi zagraniami, zmusiły arbitra do dodania aż pięciu minut. Kiedy goście myślami schodzili już do szatni, fatalnie interweniował we własnym polu karnym Campagnolo. Zawodnik nie tylko sprokurował jedenastkę, ale w konsekwencji otrzymał drugą żółtą kartkę. Była już siódma minuta doliczonego czasu gry, kiedy Floccari zamienił karnego na wyrównującego gola.

Jednakowa ilość graczy na murawie w drugiej połowie zweryfikowała poziom dzielący obydwie drużyny. Już dziesięć minut po wznowieniu gry piłkę z siatki, po cudownym uderzeniu Mesto, wyciągał De Sanctis. Genoa, która nie lubi na własnym stadionie dzielić się punktami, nie poprzestała na tak skromnym prowadzeniu i dalej kontynuowała strzelecki festiwal. W 75 minucie sytuację sam na sam wykorzystał weteran włoskich boisk Hernan Crespo. Tuż przed końcem spotkania w polu karnym Napoli po raz kolejny padł faulowany jeden z piłkarzy Rossoblu. W rolę wykonawcy karnego wcielił się tym razem Kharja ustanawiając wynik spotkania na 4:1.

Napoli, które podczas letniego mercato poważnie wzmocniło się za ponad 60 milionów euro, wciąż pokutuje za słabą postawę w meczach wyjazdowych. Cierpliwość Aurelio De Laurentiisa ma swoje granice i jeśli Roberto Donadoni nie zacznie odnosić przekonywających zwycięstw, jeszcze przed końcem września zostanie drugim włoskim trenerem na bezrobociu.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze