Młodsi kibice znają go głównie jako piłkarskiego działacza, co poniektórzy jako trenera reprezentacji Francji. Wielu uważa, że gdyby nie jego filozofia futbolu, Polska i Ukraina nie otrzymałaby prawa organizacji Euro 2012. Jednak Michel Platini, bo o nim mowa, dał się poznać światu przede wszystkim jako zawodnik, zaś umiejętnościami i estetyką prezentowanymi na boisku przewyższało go doprawdy niewielu.
Michel Francis Platini urodził się 21. czerwca 1955 roku w niewielkiej miejscowości Joeuf, położonej nieopodal Metzu, jak i granic z Luksemburgiem i Niemcami. Jego ojciec był nieźle zapowiadającym się piłkarzem, jednak proza życia zmusiła go do wykonywania zawodu nauczyciela. Dziadek Michela, Francesco, był Włochem, a przybył do Francji w nadziei na bardziej dostatnie życie. Jego wnuk już od najmłodszych lat zdradzał smykałkę do futbolu, zaś jego marzeniem była gra w FC Metz.
Początki kariery
W roku 1971, Platini, wraz z drużyną z Joeuf wystąpił w rozgrywkach Coupe Gambardella, zaś przeciwnikiem był właśnie Metz. Młodzian swoją postawą przyciągnął uwagę działaczy tego klubu, jednak po przeprowadzeniu testów medycznych (m.in. kluczowe w tej kwestii badanie spirometryczne, w wyniku którego Francuz zemdlał), uznano, że ma zbyt słabe serce oraz wydolność, by uprawiać futbol na zawodowym poziomie. Po Michela zgłosiły się jednak rezerwy Nancy.
Tam Platini bardzo szybko pokazał, że lekarze Metzu w swoich osądach grubo się pomylili. W jednym ze swoich pierwszych występów ustrzelił hat-tricka przeciwko rezerwom Wittelsheim. Mimo odniesionej później kontuzji barku, młodzian prezentował się na tyle udanie, iż zadebiutował w pierwszej drużynie, w meczu ligowym, przeciwko Nimes, 3. maja 1973 roku. Do końca sezonu zagrał w czterech meczach, zdobywając dwie bramki. 26. września zadebiutował w olimpijskiej reprezentacji Francji.
W marcu następnego roku, w wyniku starcia z zawodnikiem Nice, Platini doznał podwójnego złamania lewej ręki. Bez młodego pomocnika w składzie, Nancy nie spisywało się na miarę oczekiwań i rw rezultacie spadło z Ligue 1. Gdy Michel powrócił po kontuzji, drużyna walczyła już w drugiej lidze, wtedy też stał się jej niekwestionowanym liderem. W 32 meczach ligowych zdobył 17 bramek, co, jak na pomocnika, było osiągnięciem znakomitym. Jeszcze lepiej poczynał sobie w rozgrywkach Pucharu Francji, gdzie w sześciu spotkaniach trafił aż 13 razy! Dzięki jego dwóm bramkom, Nancy wyeliminowała z tych rozgrywek mistrza kraju – St. Etienne.
Platini wcale nie zamierzał zwalniać tempa po powrocie Nancy do Ligue 1. Wyspecjalizował się, doszedł wręcz do perfekcji w wykonywaniu stałych fragmentów gry, po których zdobywał mnóstwo bramek. Wiele zawdzięczał swojemu przyjacielowi z drużyny, bramkarzowi Jean-Michel Moutierowi, który odzielał mu licznych wskazówek. Ponadto godzinami ćwiczył próbując podkręcać piłkę w ten sposób, by szerokim łukiem mijała mur ustawiony z manekinów. Ponadto asystował partnerom, strzelał gole z akcji.
Platini w… kamaszach
Jego karierę powinna spowolnić służba wojskowa, którą był zobowiązany odbyć, począwszy od lata 1975 roku. Platini otrzymywał jednak przepustki na mecze swojego klubu i grał, jak gdyby poza treningiem nie robił nic innego. Sezon 75/76 zamknął liczbą 22 bramek w 31 meczach, dorzucając sześć goli w siedmiu występach pucharowych. W międzyczasie wiódł również prym w reprezentacji olimpijskiej, która pokonując Rumunię, awansowała do IO w Montrealu (turniej, w którym Polska zdobyła srebrny medal). Wcześniej, w marcu, Platini zadebiutował w pierwszej reprezentacji „Trójkolorowych” zdobywając gola z rzutu wolnego w zremisowanym meczu z Czechosłowacją.
Igrzyska olimpijskie i pierwsze trofeum
Na igrzyskach początkowo szło mu świetnie, jak całej drużynie Francji, którzy zakończyli fazę grupową (3 mecze – trzy gole Platiniego) bilansem 9:1. W ćwierćfinale jednak „Tricolores” rozbili się o niemiecki mur, drużyna NRD, zdaniem niektórych dzięki stronniczemu sędziowaniu, odprawiła z kwitkiem młodych Francuzów, wygrywając 4:0. Po powrocie z turnieju, Platini podpisał dwuletni kontrakt z Nancy, będący jego pierwszym profesjonalnym w życiu. Pod koniec roku 1976 został uznany najlepszym piłkarzem Francji.
W sezonach 76/77 oraz 77/78 w 85 meczach ligowych i pucharowych zdobył 50 goli! Tego wyniku z pewnością nie powstydziłby się żaden snajper, a co dopiero pomocnik! Formalnością był kolejny tytuł Piłkarza Roku z 1977 (przyznawany przez France Football), a także Francuskiego Mistrza Mistrzów (w tym samym roku, uhonorowany przez L`Equipe). Tuż przed wyjazdem z reprezentacją Francji na MŚ do Argentyny, zdobył swoje pierwsze drużynowe trofeum, prowadząc Nancy do zwycięstwa w finale Pucharu Francji z Nice. Platini strzelił zresztą jedynego gola tego meczu.
Argentyńska klapa i transfer do St. Etienne
Francuz prezentował wtedy mistrzowską formę, strzelając kapitalną bramkę w decydującym o awansie do MŚ meczu z Bułgarią, a prawdziwym popisem był towarzyski mecz z Włochami, gdzie Platini dwukrotnie pokonał legendę we włoskiej bramce, Dino Zoffa (jakżeby inaczej, obydwa gole padły z rzutów wolnych). Wtedy też na 22-latka zwróciły uwagę wielkie europejskie kluby. Ponadto na tyle zalazł za skórę trenerowi Włoch, Enzo Bearzotowi, iż ten nakazał indywidualnego krycia Platiniego podczas następnego meczu Włoch i Francji, tym razem już na mundialu. Efekt był taki, że „Trójkolorowi” przegrali 1:2. Taki sam rezultat padł również w następnym meczu, tym razem Francuzów pokonali późniejsi mistrzowie, Argentyńczycy. Na otarcie łez podopieczni Michela Hidalgo wygrali 3:1 z Węgrami, aczkolwiek musieli pakować walizki i wracać już po fazie grupowej.
Po powrocie na ligowe boiska, jednym z najbardziej obarczanych winą za nieudany występ „Tricolores” na MŚ był właśnie Platini. Tłumy wygwizdywały go, zaś efektem (może nie bezpośrednim) była poważna kontuzja kostki, którą Francuz odniósł w meczu z St. Etienne. Pozbawione kapitana Nancy szybko odpadło z rozgrywek Pucharu Zdobywców Pucharów. Z końcem czerwca 1979 roku Platiniemu wygasała umowa z tym zespołem. Wiele klubów z europejskiej czołówki zgłosiło akces do związania się kontraktem z 24-latkiem. Dosyć niespodziewanie wybrał on ofertę St. Etienne, z którym podpisał trzyletnią umowę.
Pobyt Platiniego w klubie z miasta położonego nieopodal Alp nie spowolnił jego kariery. Już w pierwszym sezonie po przyjściu reprezentanta Francji, zespół świetnie poczynał sobie w Pucharze UEFA, ale w tym czasie nie było mocnych w piłce klubowej na zespoły z RFN. W ćwierćfinale St. Etienne zostało pokonane przez późniejszego finalistę, Borussię Moenchengladbach. W 1981 roku, Platini zdobył pierwsze mistrzostwo kraju w karierze, walnie przyczyniając się do tryumfu swoimi 20 golami. Nie udało się jednak zdobyć Pucharu Francji, po przegranej finałowej batalii z Bastią. W roku 1982 historia powtórzyła się, ale tym razem lepsze okazało się PSG. Gorycz porażki trzeba było również przełknąć w lidze, gdzie po pasjonującym finiszu lepsze o jeden punkt okazało się Monaco. Platini jednak nie mógł mieć do siebie większych pretensji, z 22 golami uplasował się na trzecim miejscu klasyfikacji strzelców ligi (drugi z 24. bramkami był Andrzej Szarmach). W międzyczasie ciemnowłosy pomocnik stał się kapitanem reprezentacji Francji, zaś jego gole (decydujący, z rzutu wolnego, zdobyty w potyczce z Holandią) przesądziły o kwalifikacji do Mundialu Espana ’82.
Espana ’82, czyli finał zabrany przez Niemców
„Trójkolorowi” w tym turnieju poczynali sobie początkowo kiepsko, przegrali pierwszy mecz z Anglią, potem w komicznych okolicznościach pokonali Kuwejt, zaś w ostatnim meczu zremisowali z Czechosłowacją. Francuzom jednak udało się awansować do kolejnej fazy turnieju, ale Platini zdobył tylko jedną bramkę. Później również nie wpisywał się na listę strzelców, ale z powodzeniem wyręczali go koledzy, strzelając Irlandii Północnej i Austrii pięć bramek. Zwycięstwa te premiowały „Tricolores” do gry w półfinale. Tam już czekał odwieczny rywal – Niemcy. Mecz został na długo zapamiętany ze względu na swój przebieg. Końcowy wynik 3:3 (gola na 1:1 zdobył Platini) oznaczał, że zwycięzcę miały wyłonić rzuty karne. Tam w bramce cuda wyczyniał Harald Schumacher, na którego jednak znalazł sposób kapitan „Trójkolorowych”. Francuzi odpadli w półfinale, zaś mecz z Polską o trzecie miejsce potraktowali z przymrużeniem oka, przegrywając 2:3. Do domu wracali bez medalu.
Dla Platiniego jednak turniej ten okazał się przełomowy, ponownie po wygaśnięciu kontraktu z klubem, zgłosiły się po niego najmocniejsze zespoły. Tym razem Francuz czuł się na siłach, by podjąć wyzwanie i przystał na propozycję Juventusu Turyn.
Platini w Juventusie
Początki w barwach „Starej Damy” nie należały do najłatwiejszych. Prezes „Juve”, Gianni Agnelli, oprócz kapitana „Tricolores” sprowadził również polską gwiazdę, Zbigniewa Bońka. Ponadto miał w składzie sześciu świeżo upieczonych mistrzów świata, toteż spodziewał się świetnej gry zespołu. Tej jednak brakowało. Po rundzie jesiennej wezwał na rozmowę do siebie dwa najnowsze nabytki, które w dużej mierze zawodziły. Platini i Boniek stwierdzili, że mają za mały wpływ na grę „Starej Damy” oraz, że jest do nich kierowane za mało podań. Od tej pory gra zespołu zmieniła się, kapitan Francji i Polski grali na miarę oczekiwań.
Platini ukończył sezon z koroną króla strzelców ligi włoskiej, dzięki 16 strzelonym bramkom. Ponadto dzięki jego siedmiu golom w dziewięciu meczach, „Juve” zdobył Puchar Włoch. W Serie A nie udało się jednak odrobić straty do Romy. Drugie miejsce w lidze „Bianconeri” mogli powetować sobie zwycięstwem w Pucharze Mistrzów, jednak w meczu finałowym lepszy okazał się Hamburg. I w tych rozgrywkach Platini odznaczał się nadzwyczajną skutecznością (9 meczów – 5 goli).
W drugim sezonie w Juventusie, Platini strzelił już 20 bramek, dzięki czemu obronił koronę króla strzelców, zaś za rok 1983 został nagrodzony „Złotą Piłką”. Kolejność na dwóch pierwszych miejscach odwróciła się, tym razem to „Stara Dama” zakończyła sezon na czele tabeli. Zdobyła również Puchar Zdobywców Pucharów oraz Superpuchar Europy, notując jeden z najlepszych sezonów w swojej historii. Tymczasem reprezentacja Francji sposobiła się do występu w Euro ’84…
Euro ’84 – Platini bogiem futbolu
W pierwszym meczu turnieju, „Trójkolorowi”, będący gospodarzem, pokonali Danię dzięki bramce Platiniego. Jednak prawdziwy popis, pomocnik „Juve” dał w kolejnych meczach, zdobywając dwa „idealne” hat-tricki (gole głową oraz prawą i lewą nogą) w meczach z Jugosławią i Belgią. Francja zakończyła zatem fazę grupową z trzema zwycięstwami, a Platini – z siedmioma bramkami. W półfinale „Tricolores” mierzyli się z Portugalią i (jakżeby inaczej, za sprawą kapitana) udało się odpędzić złe wspomnienia sprzed dwóch lat. Tym razem, na minutę przed końcem dogrywki, zwycięską bramkę zdobył Michel Platini. Cała Francja oszalała z radości, ale do końcowego tryumfu pozostało jeszcze pokonać Hiszpanię.
Pierwszą bramkę finału, zdobył nie kto inny, jak gracz „Juve”, zdobywając swojego dziewiątego gola w turnieju (o dziwo pierwszego ze stałego fragmentu gry). Kiedy w 90. minucie Bellone podwyższył prowadzenie na 2:0, stało się jasne, że nikt nie odbierze Francuzom złota. Tryumf odniesiony na własnym terenie smakował tym bardziej. Platini, jako kapitan, odebrał puchar dla najlepszej drużyny Europy, zaś jego uśmiechnięte oblicze na długo pozostało w pamięci wszystkich kibiców.
Rok ’84 Michel zwieńczył wszystkimi możliwymi nagrodami indywidualnymi, jakimi może pochwalić się piłkarz. Kolejny również zapowiadał się świetnie, Juventus szedł jak burza, eliminując kolejnych rywali w Pucharze Europy, w końcu dotarł do finału, gdzie pozostało pokonać FC Liverpool.
Puchar Mistrzów zdobyty w cieniu tragedii
Mecz odbył się na stadionie Heysel w Brukseli, a poprzedziła go jedna z największych tragedii w historii piłki nożnej. W zamieszkach, które wybuchły pomiędzy kibicami obydwu drużyn, zginęło niemal 40 osób, zaś ponad 600 zostało rannych. UEFA jednak postanowiła, że mecz się odbędzie, mimo, iż mało który piłkarz myślał wtedy o grze… Jedyna bramka tego meczu, padła po rzucie karnym podyktowanym za faul na Zbigniewie Bońku. Skutecznym egzekutorem, po raz kolejny w karierze okazał się Platini. Radość ze zdobycia trofeum nie była jednak pełna. Tym bardziej, że tym razem w lidze „Bianconerim” całkowicie nie poszło, aczkolwiek ich najlepszy piłkarz ponownie został królem strzelców Serie A.
Pod koniec roku Platini ponownie został uhonorowany najbardziej prestiżowymi piłkarskimi nagrodami. Ponadto, za zasługi dla Francji, został uhonorowany najważniejszym odznaczeniem państwowym tego kraju, Legią Honorową.
Rok 1986 to już schyłek kariery Francuza, aczkolwiek schyłek piękny. Platini nie brylował już może jak dawniej, ale i tak miał niemały wpływ na zdobycie drugiego mistrzostwa Włoch przez Juventus, a także na świetny, uwieńczony medalem występ „Tricolores” na MŚ w Meksyku.
Koniec kariery piłkarskiej
W kwietniu 1987 roku zagrał po raz ostatni w barwach Francji. Swój wspaniały dorobek w reprezentacji zamknął liczbą 71 występów oraz 49 bramek. Przez dwadzieścia lat to do niego należał rekord pod względem liczby strzelonych goli. Dopiero dwa lata temu wyprzedził go Thierry Henry. Swoją przygodę z Juventusem Platini zakończył kilka tygodni później. Ogółem w pasiastej koszulce zaliczył 222 mecze i 103 bramki.
Platini jako trener i działacz
W listopadzie 1988 roku podjął kolejne wyzwanie, został trenerem reprezentacji Francji, obejmując schedę po Henri Michelu. Z początku szło mu niemrawo, jednak później zaliczył świetną serię 19 meczów bez porażki, za rok 1991 został nawet uhonorowany nagrodą Najlepszego Trenera Roku FIFA. Jednak kiepska postawa zespołu na Euro ’92 pchnęła Platiniego do dymisji.
Później kontynuował swoją karierę jako działacz piłkarski, w dużej mierze dzięki niemu Francja otrzymała prawo organizacji mundialu w roku 1998. Nowy rozdział zaczął pisać w styczniu roku 2007, jako prezydent Europejskiej Federacji Piłkarskiej. Jednak to już jest temat na inny artykuł, a nawet książkę.
Świetny pomocnik był z niego.