Wielki pojedynek „Synów Albionów”, czyli Phil Foden kontra Mason Mount!


Porównanie dwóch nadziei angielskiej piłki, dyrygentów wspaniałych orkiestr. To oni mają wprowadzić wyspiarzy na sam szczyt podczas zbliżającego się Euro

8 maja 2021 Wielki pojedynek „Synów Albionów”, czyli Phil Foden kontra Mason Mount!
naijaloaded.com.ng

Choć epoka Messiego i Ronaldo jeszcze trwa i dalej toczy się dyskusja, kto przejmie schedę po dwóch żywych pomnikach piłki nożnej, to wydaje się, że angielskie zespoły być może znalazły zastępstwo szybciej, niż ktokolwiek by myślał. Trudno przecież rozpatrywać w innych kategoriach takich piłkarzy jak Mason Mount czy Phil Foden. Owszem, są to zawodnicy, którzy nie mają szybkości i skuteczności CR7 oraz umiejętności (jeszcze) czarowania Messiego. Jednak mają już spory wpływ na grę swoich drużyn.


Udostępnij na Udostępnij na

Jednego, jak i drugiego łączy kilka wspólnych elementów. To wiek, umiejętność operowania piłką i skromność w życiu. Obydwaj piłkarskiego rzemiosła uczyli się w klubowych akademiach. To przez nich lokalni kibice pękają z dumy, bo czy może być coś piękniejszego niż wychowanek ukochanego zespołu występujący w pierwszym składzie drużyny? Gdzie nie jest on tylko uzupełnieniem, ale przynajmniej jednym z liderów na boisku. Jest piłkarzem, który ma potencjał, by wkrótce przyćmić wszystkich zawodników na świecie. Bajka! Zarówno Foden, jak i Mount będą  zapewne stanowili o sile Anglików w nadchodzącym turnieju – Euro 2020 zakłady dają Wyspiarzom status jednego z faworytów całego turnieju i na pewno duża w tym zasługa wspomnianych młodzieńców.

Idzie nowe

Kolejną szansą na podziwianie ich będzie starcie na krajowym podwórku. To młodzi Anglicy, a nie wielkie piłkarskie gwiazdy będą w centrum zainteresowania. To na ich punkcie piłkarski świat zaczyna wariować, skoro w jednym z nich widzą dziedzica Messiego, a w drugim nowe wcielenie Franka Lamparda. Myślę, że skala tych porównań najlepiej obrazuje obecną otoczkę wokół nowych gwiazd reprezentacji „Trzech Lwów”. To właśnie oni są teraz uznawani za najlepsze, co mogło się przytrafić tutejszej piłce.

Choć dla nich najważniejszy mecz piłkarski w życiu odbędzie się w Turcji pod koniec miesiąca, to dzisiejsze spotkanie będzie niejako zapowiedzią tego, co ujrzymy już wkrótce. Dlaczego? Bo w końcu jeden z nich już niedługo wzniesie wraz z kolegami puchar za wygranie Ligi Mistrzów.

To oni być może poprowadzą reprezentację Anglii do triumfu w przełożonym na ten rok Euro 2020. Choć obaj mają odpowiednio 20 i 22 lata, to wielu widzi już w nich boiskowych liderów zdolnych do wielkich czynów.

Już w lidze pokazywali, ile znaczą dla swoich klubów. Zwłaszcza starszy z nich, Mason Mount, ciągnie Chelsea na swoich plecach przez cały sezon. Jednak również i młodszy Phil Foden bierze coraz większy ciężar gry na swoje barki.

Z pewnością w pamięci kibiców wciąż tkwią ich tegoroczne występy, które były okraszone bramkami i asystami zarówno w lidze, jak i w europejskich pucharach. Być może gdyby obie drużyny nie posiadały w swoim składzie swoich wychowanków, nie byłyby dziś w tym miejscu, w którym są obecnie. „Obywatele” witają się ponownie z mistrzostwem Anglii, a Chelsea zagra w finale krajowego pucharu. Zwieńczeniem klubowego sezonu będzie zaś finał Champions League.

Podsumowując to wszystko, można zaryzykować, że idzie zmiana, a na jej czele wcale nie musi stać MbappeNeymarBarella, Vinicius czy Asensio, tylko chów angielskich akademii piłkarskich, na którego czele staną Mason Mount i Phil Foden.

Zakochani trenerzy. Który lepszy – pytają wszyscy

Tak w kółko mogliby się licytować kibice obu drużyn i właściwie nie może nas to dziwić, skoro obaj trenerzy są oczkami w głowie lokalnej społeczności. Z pewnością i wielu kibiców znad Wisły zastanawia się, który z nich zajdzie dalej. Być może wskazówką będą więc wypowiedzi trenerów na temat swoich młodych gwiazd.

­– Nigdy nie zawodzi. Zachowuje się bardzo dojrzale zarówno na treningach, jak i podczas spotkań. Jest również bardzo przyjacielski dla kolegów z drużyny, czym sprawia świetne wrażenie i pozytywnie wpływa na zespół. Wie, jaką drogę przebył, aby być w tym miejscu, i jest świadomy tego, co musi robić, aby móc dalej grać tak często. Skupia się na właściwej regeneracji i przygotowaniu fizycznym do meczów i to wydaje się być skuteczne w jego przypadku. Za tym wszystkim stoi ciężka praca i jestem szczęśliwy, że mam go w drużynie i że potrafi on w taki sposób wywierać wpływmówił o Masonie Mouncie po meczu z Realem Thomas Tuchel.

Pep Guardiola, który w Anglii jest już jakiś czas, od 2019 roku wróży wychowankowi „Obywateli” świetlaną karierę. Najlepiej świadczą o tym słowa wypowiedziane wtedy: – Ma absolutnie wszystko, by zostać jednym z najlepszych piłkarzy nie tylko w Anglii, ale i na całym świecie. Bardzo ciężko pracuje na treningach i wie, że bardzo to doceniam. Phil to największy talent, z jakim pracowałem jako trener. 

– Bardzo mu ufam. Za każdym razem, gdy grał, był wyśmienity, grał na poziomie Manchesteru City, a nie jest łatwo być w takim zespole. Widzę go na każdym treningu i wiem, że ma w sobie coś wyjątkowego. Jako trener widziałem wielu piłkarzy, a ten facet ma w sobie coś, co bardzo trudno znaleźć. Jest wyjątkowy, a teraz musi pracować ciężko i zobaczymy, jak daleko zajdzie – to już słowa katalońskiego szkoleniowca po meczu z Tottenhamem.

Foden czy Mount? Co mówi o nich matematyka

Skoro w życiu się utarło, że liczby nie kłamią, warto spojrzeć na obu zawodników przez pryzmat cyferek z całego dotychczasowego sezonu na wszystkich możliwych frontach, łącząc je w jedną całość.

Pierwsze, co rzuca nam się w oczy, to prawie równa rozegrana liczba meczów z przewagą sześciu na korzyść starszego Anglika. Jednak już w bramkach i asystach przewagę ma młodszy reprezentant „Synów Albionu”.

To może się wydawać o tyle zaskakujące, że przecież wszyscy wiedzą, że większa odpowiedzialność za zespół leży na barkach Masona Mounta. Jedynym rozsądnym argumentem, który pokaże nam, skąd ta przewaga wychowanka Manchesteru City nad swoim odpowiednikiem z Chelsea, jest równa forma całego zespołu „The Citizens”, czego nie udało się utrzymać Chelsea – dołek na przełomie roku.

Mimo to uważam, że zawodników nie wolno oceniać tylko przez pryzmat bramek, asyst i licznika nabitych występów. W dzisiejszym świecie piłki nożnej liczą się jeszcze takie rzeczy jak skuteczność podań, liczba zagranych kluczowych podań czy liczba strzałów w meczu.

Wynik dokładności podań w procentach to 88,1% do 87,3% na korzyść Fodena. Liczba podań otwierających drogę do bramki, czyli kluczowych, to 2 do 1,4 na mecz ze wskazaniem na Mounta. Jeżeli zaś chodzi o liczbę oddawanych strzałów w meczu, mamy remis po 1,9 na mecz.

Teraz przejdźmy do defensywy. Kto częściej fauluje? Zawodnik Chelsea notuje 1,4 faula w spotkaniu, a Foden tylko 0,4. Mimo to Mount ma aż 1,9 przechwytów w meczu. Adept Manchesteru City ma tylko 0,9 w tym samym parametrze gry. I wreszcie średnia ocena za wszystkie mecze to 7,31 do 7,23 na korzyść piłkarza „Obywateli”.

Porównując te wszystkie elementy, można odnieść wrażenie, że to piłkarz jeszcze obecnego wicemistrza Anglii wypada lepiej. Jednak w piłce nożnej nie można tylko ufać liczbom. Przed werdyktem wydanym za pomocą statystyk warto wziąć pod uwagę czynniki zewnętrzne. Mowa tutaj o otoczeniu na boisku, stylu gry zespołu, w którym się występuje, roli na boisku, a wreszcie i o bezpośrednim przełożeniu tych statystyk na rzeczywiste warunki meczowe.

Absolutnie „grzeczni” chłopcy?

Obaj są tak zafiksowani na piłce, że kariera w stylu zawodnika, któremu zaraz uderzy woda sodowa do głowy, raczej im nie grozi. Niech najlepiej o tym świadczą ich… przestępstwa.

Zacznijmy od piłkarza „The Blues”. Ten podczas pandemii zasłynął złamaniem zasad kwarantanny. Podczas jednego z weekendów Mason Mount widziany był na londyńskim boisku. Jaki był tego powód? Wspólny mecz z kolegami. To jest przykład, którego choć nikt nie pochwali, to raduje serce.

Przyczyna tego uśmiechu bierze się stąd, że zawodnik, który ma prawo mieć dość piłki poza boiskiem (patrz Artur Boruc), dalej w nią gra. Nie robi głośnej imprezy w czasie pandemii jak Neymar. Nie strzela fajerwerkami w domu jak kiedyś Balotelli. Tylko umawia się ze znajomymi, by pokopać piłkę. Prawda, że jest to afera, o ironio, godna podziwu?

Do drugiego bożyszcza tłumów właściwie też trudno się przyczepić. Jedyne, czego „dokonał” poza boiskiem, to karne opuszczenie zgrupowania reprezentacji kraju. Podczas niego nadzieja angielskiego futbolu wraz z jednym z kolegów zaprosili do siebie dziewczyny. Nie byłoby afery, gdyby nie reguły, których mieli się trzymać wybrańcy Southgate’a.

Oczywiście te zasady były związane z wszechobecną pandemią koronawirusa. Angielski selekcjoner nie miał wyboru, zachował się jak prawdziwy, surowy, sprawiedliwy ojciec. Lecz Foden nie miał do niego żalu, wiedział, że postąpił źle. Natychmiast po tym zdarzeniu przeprosił publicznie trenera oraz wszystkie osoby, które mogłyby mieć mu to za złe.

To tak naprawdę jedyne poważne wykroczenia obu młodych dżentelmenów. To pokazuje, że nie są robotami, ale są ludźmi. Nawet jeżeli zrobili coś złego, to szybko wyciągają wnioski. Nie idą w zaparte. Godzą się z krytyką i z miejsca robią wszystko, by naprawić nadszarpniętą opinię. To musi się podobać. Taka pokora i nauka wyciągania wnosków pozwala twierdzić, że Mount i Foden to wzór dla dzisiejszej młodzieży.

Połączą siły?

Od zawsze Anglia uznawana jest za faworyta każdego piłkarskiego turnieju. Zawsze gdy „Synowie Albionu” jadą na wielki turniej, oczekiwania kibiców są olbrzymie. Jednak od pamiętnego wygrania mundialu w każdej rzece na świecie upłynęło sporo wody. Mimo to Anglia nie powtórzyła już tego sukcesu. Pokolenie, gdzie grał Owen, GerrardLampard, Terry, dawno odeszło do lamusa, nic nie wygrywając dla swojego kraju.

Nadzieja pojawiła się w ostatnich latach, kiedy wyspiarze wzorowo grali na młodzieżowych turniejach. Nawet na ostatnich mistrzostwach świata zajęli czwarte miejsce. Jednak dopiero teraz poznamy prawdziwą siłę angielskiego szkolenia. Modelu, w którym od lat prym wiodła Chelsea. Swego czasu klub z Londynu zarabiał solidne pieniądze na wypożyczaniu graczy, którzy nie mieli szans walczyć o skład z gwiazdami pierwszej drużyny.

O sile angielskiej kadry niedawno przekonaliśmy się również i my. Reprezentacja Anglii grając praktycznie w chodzonego, na drugim biegu wygrała z nami jedną bramką, choć mogli strzelić nam więcej.

W końcu ten zasłużony kraj doczekał się dobrego zawodnika zarówno do gry ofensywnej, jak i defensywnej. Drużyna ma potrzebny balans. Zarówno w ataku i obronie, ale i biorąc pod uwagę młodość i doświadczenie. Z grajkami pokroju Mounta czy Fodena nie trzeba klękać przed Francją, a więc mistrzem świata. Można walczyć na równi z Barellą, którego ma Italia. Nie będzie problemu zabrać piłki Hiszpanom. Nawet z odwiecznym rywalem – Niemcami, powinno być łatwiej niż zwykle.

Jeżeli tylko selekcjoner Gareth Southgate wszystko to dobrze połączy, może stworzyć hegemona na kilka lat. Jego liderami będą wtedy właśnie Mount i Foden. Zawodnicy, którzy już dzisiaj są blisko bycia kompletnymi.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze