Festiwal nietrafionych rzutów karnych. Sabotaż w Sevilli


To była kolejka bramkarzy. Najbardziej nietypowy mecz Atletico od lat

26 lutego 2018 Festiwal nietrafionych rzutów karnych. Sabotaż w Sevilli

W ostatnim dzisiejszym meczu La Liga w hicie kolejki doszło do rywalizacji pomiędzy piątą a drugą drużyną. Kilka tygodni temu zawodnicy Sevilli wyeliminowali ekipę Diego Simeone z Pucharu Króla. Argentyńczyk pokazał jednak, że potrafi wyciągać odpowiednie wnioski. Atletico pokonało podopiecznych Montelli 5:2 i pozostało w grze o mistrzostwo Hiszpanii. Za tydzień zmierzy się z FC Barcelona.


Udostępnij na Udostępnij na

Piłkarski kryminał w Sevilli

Od samego początku mecz toczony był w szybkim tempie. Duża intensywność sprawiła, że mieliśmy okazję zobaczyć sporo dobrych okazji do zdobycia bramki. Pierwszą dogodną sytuację stworzyli sobie gospodarze. Piłkarze Sevilli jednak tej dobrej okazji nie wykorzystali i nie wyszli na prowadzenie. Gdyby udało im się strzelić, to kto wie, jak by ten mecz się zakończył. Jakby tego było mało, kontuzji doznał Jesus Navas i już po niespełna 20 minutach zakończył udział w tej rywalizacji. Od tego momentu coraz groźniejsze było Atletico.

Podopieczni Simeone na prowadzenie wyszli w 29. minucie. Diego Costa wykorzystał koszmarny błąd Evera Banegi i otworzył wynik tego spotkania. To, co zrobił pomocnik Sevilli, to istny kryminał. Argentyńczyk nie zauważył napastnika i w prosty sposób dał sobie zabrać futbolówkę. Niewytłumaczalny błąd Banegi i można się tylko zastanawiać, co autor miał na myśli.

https://twitter.com/kos_paw/status/967870620963885057

One man show

Od momentu objęcia prowadzenia większej ochoty do gry nabrali piłkarze Atletico. Zaczęli stwarzać sobie coraz więcej okazji i kwestią czasu było podwyższenie rezultatu. Na trzy minuty przed końcem pierwszej połowy Antoine Griezmann przepięknym strzałem zza pola karnego pokonał Sergio Rico. Czy to była bramka tej kolejki ? Oceńcie sami.

Po przerwie Francuz dokonał dzieła zniszczenia. Wicelider hiszpańskiej ekstraklasy w drugiej części tego meczu zdobył jeszcze trzy bramki i przy każdej z nich swój udział miał Griezmann. Hat-trick napastnika „Los Rojiblancos” sprawił, że stał się drugim po Leo Messi zawodnikiem z La Liga, który ma dwucyfrowe liczby w bramkach (16) i asystach (10).

Śmiało można stwierdzić, że obrona Sevilli zawaliła wszystkie bramki. To, co w obronie wyprawiali podopieczni Montelli, to dramat. Tak proste błędy na takim poziomie są niewybaczalne. Dlatego ekipa z Sevilli nie miała prawa wygrać tego meczu.

W końcówce tego spotkania nastąpiło wyraźne rozluźnienie w szeregach Atletico. Piłkarze Sevilli mieli swoje okazje, które wykorzystali. Gospodarze zdobyli dwie bramki, dzięki czemu trochę zatuszowali ten brzydki wynik, jakim było 0:5. Chociaż powinni mieć szansę na zdobycie jeszcze jednego gola, ale sędzia nie podyktował ewidentnego rzutu karnego po faulu Oblaka.

Piknik z „Żółtą Łodzią Podwodną”

W pierwszym niedzielnym spotkaniu 25. kolejki Primera Division mierzyły się drużyny, które wciąż walczą o europejskie puchary. Do Villarrealu na Estadio de la Ceramica przyjechało Getafe. Goście nie przegrali od sześciu meczów i jadąc na spotkanie z dzisiejszym rywalem, chcieli przedłużyć tę dobrą passę.

Mecz z początku toczony był w dobrym tempie i był naprawdę ciekawy. Już w 3. minucie spotkania gospodarze objęli prowadzenie za sprawą Unala i jak się okazało, nie oddali go do końca tej rywalizacji. Im dalej w las, tym mecz był coraz to nudniejszy. Wyglądał jak typowe niedzielne spotkanie rozgrywane o godzinie 12. Swoją drogą, komu chcę się grać o tej porze w piłkę ? Chociaż wygrali podopieczni Calleja Revilla, to pojedynek mógł zakończyć się zupełnie inaczej.

Pan Bramkarz Asenjo

Kapitalne zawody rozgrywał dziś bramkarz Villarrealu – Sergio Asenjo. Golkiper „Żółtej Łodzi Podwodnej” wrócił do gry po kolejnym w karierze zerwaniu więzadeł i od kilku spotkań czaruje na boiskach La Liga. Gdyby nie on, to ten mecz mógł zakończyć się zupełnie innym wynikiem. Co takiego nadzwyczajnego zrobił Hiszpan? Obronił dwa rzuty karne w jednym spotkaniu. Niesamowity wyczyn, ponieważ bardzo rzadko dochodzi do takiej sytuacji, żeby bramkarz obronił dwie „jedenastki”.

Trochę więcej emocji

W drugim niedzielnym spotkaniu mieliśmy nieco więcej emocji. Gołym okiem można zauważyć, że godzina 16 bardziej sprzyja w rozgrywaniu dobrych meczów niż godzina 12. Piłkarze Athleticu Bilbao podejmowali u siebie ostatnią Malagę. Faworyt tego starcia mógł być tylko jeden, ale zespół Malagi w ostatnim meczu z Valencią wyglądał naprawdę dobrze. Dlatego w tym spotkaniu wszystko było możliwe – to jest tylko piłka nożna, czyli sport nieprzewidywalny.

Zespół Malagi przystąpił do tego meczu z chęcią przerwania fatalnej passy – trzech przegranych z rzędu. Początek spotkania był nawet obiecujący. Goście atakowali, czego konsekwencją był strzelony gol w 13. minucie tego meczu. To by jednak było na tyle. Jeszcze przed zakończeniem pierwszej połowy ekipie z Bilbao udało się odwrócić losy tego spotkania. Dwie bramki zdobyte przez Athletic były głównie zasługą Benata, który zaliczył dwa końcowe podania i rozgrywał swoją najlepszą połowę w tym sezonie.

Powrót był blisko

W drugiej odsłonie tego spotkania emocji było jak na lekarstwo. Dlatego utrzymał się wynik z pierwszej połowy, ale był taki jeden moment, w którym Malaga mogła wrócić do tej rywalizacji. W 61. minucie sędzia wskazał na jedenasty metr od bramki Kepy. Do rzutu karnego podszedł zdobywca pierwszego gola dla Malagi w tym meczu i… nie trafił. Był to trzeci rzut karny wykonywany w tej niedzielnej serii spotkań i trzeci obroniony przez golkipera. Dramat piłkarzy z La Rosaleda trwa. Po 25 meczach mają tylko 13 punktów i już niemalże dwiema nogami są w Segunda Division.

Komplet niedzielnych spotkań

Villarreal – Getafe 1:0 (1:0)

Athletic Bilbao – Malaga 2:1 (2:1)

Valencia – Real Sociedad 2:1 (1:0)

Sevilla – Atletico 2:5 (0:2)

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze