Federico Bernardeschi – nowy problem Jakuba Błaszczykowskiego


30 grudnia 2015 Federico Bernardeschi – nowy problem Jakuba Błaszczykowskiego
Grzegorz Rutkowski

Początek nowego roku to bardzo ważny moment w karierze polskiego skrzydłowego. Wypożyczony z Borussii Dortmund do włoskiej Fiorentiny piłkarz lada moment wznowi treningi z drużyną i w teorii szykuje się do powrotu do pierwszego składu. „Kubie” pojawił się jednak kolejny poważny problem na horyzoncie. Problem, który nazywa się Federico Bernardeschi.


Udostępnij na Udostępnij na

Federico Bernardeschi
Federico Bernardeschi (fot. Wikipedia)

Młody wychowanek „Violi” to bezpośredni konkurent Polaka w walce o miejsce w składzie. Pod nieobecność Błaszczykowskiego jego forma osiągnęła na tyle wysoki poziom, że ani trener, ani drużyna, ani kibice nie zauważyli specjalnie tego, że niezwykle chwalony za swój początek włoskiej przygody skrzydłowy wypadł ze składu. Mało tego, Bernardeschi w minionych tygodniach był absolutnie kluczowym ogniwem wicelidera Serie A, nie będzie ani krzty przesady w stwierdzeniu, że w dwóch ostatnich meczach właśnie z prawej strony boiska biegał najjaśniejszy punkt całego zespołu.

Porażka z Juventusem 13 grudnia (1:3) nie była wielkim zaskoczeniem, nawet jeśli to Fiorentina jest wyżej w tabeli. Honorowa bramka dla Toskańczyków zdobyta została po asyście 21-latka. Tydzień później „Viola” zwycięża 2:0 z Chievo Werona. Kto trafia do siatki? Kalinić i Ilcić. Asysty? Bernardeschi i…Bernardeschi. Regularność godna pochwały.

Jakie są największe atuty rywala 75-krotnego reprezentanta Polski do miejsca w składzie? Dysponujący podobną do Błaszczykowskiego fryzurą młodzieżowy reprezentant Włoch to znakomity drybler. Pod tym względem wiele się od piłkarza wypożyczonego z Borussii nie różni. Uwielbia mijać kolejnych zawodników na pełnej szybkości, a mając na uwadze liczne problemy z kontuzjami naszego piłkarza, przyspieszenie Włocha jest nawet bardziej imponujące. Bernardeschi ogólnie wygląda na lepiej przystosowanego do realiów współczesnej piłki – jest od Polaka wyższy, ze swoją posturą mógłby bez przeszkód grać na pozycji stopera. Wydaje się też, że wychowanek Fiorentiny widzi na boisku nieco więcej od „Kuby”. Często decyduje się przerzucić ciężar gry na drugą stronę boiska, jest bardzo kreatywnym zawodnikiem.

Kolejnym istotnym czynnikiem, który może zadecydować o pozostawieniu Włocha w składzie kosztem Błaszczykowskiego, jest jego gra defensywna. Bernardeschi notuje średnio więcej odbiorów piłki w trakcie spotkania niż Polak, a to o tyle istotne, że trener Paulo Sousa stosuje coraz popularniejsze ustawienie 3-4-2-1, w którym skrzydłowy to także obrońca. Zapowiada się więc trudny powrót polskiego piłkarza. Co ciekawe, młody Włoch jest naturalnie lewonożny, jednak jego prawa dolna kończyna nie służy mu wyłącznie do wsiadania do tramwaju – bardzo często używa jej do dryblingów, potrafi nią dośrodkować w pełnym biegu. Jednak jego najniebezpieczniejszą bronią jest dynamiczne wejście w pole karne i uderzenia lewą nogą po długim słupku – właśnie w ten sposób najczęściej zdobywa bramki.

https://youtu.be/8TLhvckYC1M

Skoro więc Bernardeschi jest lewonożny, może istnieje sposób na upchnięcie obu piłkarzy na boisku? Na to się niestety nie zanosi, po drugiej stronie biega bowiem Marcos Alonso, zawodnik wręcz stworzony do systemu z wahadłowymi. W trakcie swojej kariery występował zarówno na lewym skrzydle, jak i obronie, wpasowuje się więc do obecnego ustawienia „Violi” wręcz idealnie. O ruszeniu środka pola też raczej nie ma mowy. We Florencji odrodził się Milan Badelj, który wraz z Matiasem Vecino tworzy jedną z najlepszych par defensywnych pomocników w całej lidze. Z przodu zaś niezmiennie króluje genialny Borja Valero wraz z niesamowicie skutecznym Josipem Ilciciem. Nie rozbija się tak funkcjonującej machiny.

Jak wygląda bezpośrednie porównanie statystyk Polaka i Włocha? Bernardeschi rozegrał niemal dokładnie dwa razy więcej minut we wszystkich rozgrywkach w tym sezonie we Florencji. W 20 meczach zanotował trzy trafienia (wszystkie w rozgrywkach Ligi Europy), dorzucając do tego cztery asysty (ostatnie podania notował z kolei wyłącznie w Serie A). „Kuba” na włoskich i europejskich boiskach pojawił się 10 razy, trafił do siatki rywali raz (z Bologną w lidze), asystował dwukrotnie (z Atalantą w Serie A i Belenenses w Lidze Europy). Pod względem efektywności lepiej prezentuje się więc młody Włoch.

15.11.2011 Polska - Węgry 2:1
Kuba Błaszczykowski (fot. Hanna Urbaniak / iGol.pl)

Czy istnieje jakakolwiek nadzieja dla Błaszczykowskiego na szybki powrót do składu drużyny prowadzonej przez Paulo Sousę? Jeśli Bernardeschi nie złapie jakiejś kontuzji, czego oczywiście mu nie życzymy, Polak niemal na pewno będzie zmiennikiem Włocha. Chyba że… No właśnie, obecna forma Włocha nie umknęła uwadze możnych tego świata. Głośno mówi się o zainteresowaniu transferem piłkarza przez takie potęgi jak Bayern Monachium, Manchester United i FC Barcelona. Niemcy złożyli już ponoć pierwsze zapytanie (za violanews.com). Po pierwsze wydaje się jednak, że sam zawodnik woli zostać jeszcze pół roku w swoim ukochanym klubie, by dobrą postawą powalczyć jeszcze o wyjazd na mistrzostwa Europy, a po drugie Fiorentina oczekuje za swojego zawodnika kwoty rzędu 30 milionów euro, co mimo wszystko jest dość grubą przesadą.

Szykują się zatem ciężkie czasy dla polskiego skrzydłowego. Ile już razy mówiło się, że Błaszczykowskiego zjadły kontuzje, że nie ma dla niego nadziei na powrót do dużej piłki. Zawsze jednak koniec końców wychodziło na jego. Upór, waleczność i niezłomność doprowadzały drugiego najlepszego polskiego piłkarza XXI wieku na szczyt już tyle razy, że warto wierzyć w kolejną szansę od losu. Charakter najzwyczajniej w świecie nie pozwoli Błaszczykowskiemu poddać się bez walki.

[interaction id=”568391b992bdd93309b7653c”]

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze