Emocje w Krakowie, zwycięska Korona!


2 listopada 2013 Emocje w Krakowie, zwycięska Korona!

Do niespodzianki doszło w starciu Cracovii z Koroną Kielce. Po samobójczym trafieniu Dąbrowskiego mecz zakończył się wygraną gości 2:1. W spotkaniu nie brakowało ostrej gry, a emocje trwały do ostatnich sekund!


Udostępnij na Udostępnij na

Pierwszy kwadrans przyniósł trochę emocji. Kontrowersyjną sytuację mieliśmy w 6. minucie. W polu karnym gości powalony został Dawid Nowak, lecz sędzia nie zdecydował się na odgwizdanie „jedenastki”. Cracovia jak zwykle nastawiła się na wymianę dziesiątek podań – i trzeba przyznać, że piłkarze z Kielc mieli spore problemy z nadążeniem za rywalami. W 15. minucie Szeliga świetnie wypuścił wybiegającego zza pleców obrońców Nowaka, który sprytnym lobem trafił do siatki gości, jednak powtórki wykazały, że były napastnik GKS Bełchatów był na spalonym, i bramka słusznie nie została uznana. Już chwilę później mogli odpowiedzieć podopieczni Jose Rojo. Po rzucie rożnym groźnie uderzał Malarczyk, piłkę posłał przed siebie Pilarz, jednak dobitka Gołębkiewskiego trafiła w słupek i futbolówka wyszła poza pole gry.

Dawid Nowak kontynuuje strzeleckie popisy
Dawid Nowak kontynuuje strzeleckie popisy (fot. Anna Kaszuba / iGol.pl)

Następne piętnaście minut zdecydowanie lepiej wyglądało na trybunach niż na boisku. Kibice Cracovii wrócili na swój stadion po przymusowej przerwie, serwowali zatem fenomenalny doping. Po pół godzinie gry zespoły przyśpieszyły. W 33. ciekawą akcję przeprowadzili koroniarze, a na strzał z ostrego kąta zdecydował się Pilipczuk. Po obronie Pilarza był rzut rożny, który na bramkę prawie zamienił Sylwestrzak. Chwilę potem po szybkiej kontrze bliski strzelenia gola dla gospodarzy był Boljević. W 35. minucie fenomenalną akcją popisali się piłkarze „Pasów”. Ntibazonkiza świetnie wymienił się piłką z Boljeviciem, który zagraniem piętką pozwolił swojemu koledze zgubić krycie. Reprezentant Burundi płasko dośrodkował z lewej strony, piłka po nodze jednego z obrońców doleciała do Nowaka, a ten z zimną krwią dał gospodarzom prowadzenie!

Już pięć minut później był remis! Kolejny rzut rożny dla gości na bramkę zamienił Piotr Malarczyk. Błąd w kryciu popełnił Steblecki, a obrońca Korony mógł się cieszyć z bramki dla swojej drużyny. Trzeba przyznać, że stałe fragmenty gry już wcześniej sprawiały gospodarzom sporo problemów. W ostatniej minucie pierwszej połowy bliski strzelenia bramki był Saidi, jednak Gołębiewski zdążył z interwencją. Po tej sytuacji wywiązała się szamotanina, bo „Pasy” kontynuowały grę, mimo że na boisku leżał kontuzjowany Golański (który nie był już w stanie kontynuować gry, po przerwie wszedł za niego Korzym). Obyło się jednak bez kartek, a na przerwę oba zespoły schodziły w komplecie i z jedną bramką na koncie.

Druga część gry zaczęła się od huraganowych ataków gości. W 48. minucie rajdem na skrzydle popisał się Pilipczuk, który potem odegrał piłkę do Sylwestrzaka. Ten dośrodkował wprost na nogę Janoty, który sprytnie zgubił obrońców, obracając się w stronę bramki. Jego strzał po długim rogu z najwyższym trudem obronił Pilarz. Potem swoich sił próbował Korzym, lecz jego próbę zablokowali defensorzy zespołu Wojciecha Stawowego. Już chwilę potem po błędzie obrońców sam na sam z bramkarzem „Pasów” wyszedł Gołębiewski, ale jego strzał głową znów obronił wściekły na swoich kolegów Pilarz. Ataki gości przyniosły efekt w 59. minucie. Korzym świetnie dośrodkował do Janoty, ten wypuścił za obrońców Jovanovicia, który prawie z linii końcowej boiska zagrywał wzdłuż bramki. Piłka odbiła się od Dąbrowskiego i zawodnik „Pasów” zaliczył samobójcze trafienie!

Damian Dąbrowski (na drugim planie) samobójczym trafieniem ofiarował trzy punkty gościom
Damian Dąbrowski (na drugim planie) samobójczym trafieniem ofiarował trzy punkty gościom (fot. Anna Kaszuba / iGol.pl)

Już kilka sekund później w polu karnym gości upadł Ntibazonkiza, jednak sędzia pokazał mu żółtą kartkę za próbę wymuszenia rzutu karnego. Za to Korona nie ustawała w atakach. Na lewym skrzydle cały czas szalał Pilipczuk, a po jego dośrodkowaniu groźny, ale pewnie obroniony przez Pilarza strzał oddał Gołębiewski. Trener Stawowy próbował interweniować, wprowadzając Kitę za zupełnie niewidocznego Stebleckiego i Jaroszyńskiego za Szeligę. Cracovia była bliska wyrównania w 66. minucie. Fatalny błąd popełnił Dejmek, za lekko podając piłkę do Małkowskiego, jednak golkiper „Scyzoryków” zdążył wykopać futbolówkę, na którą już czaił się Nowak. Niedługo potem bardzo ładny strzał oddał Jaroszyński, lecz piłka minęła słupek.

Gospodarze wracali do gry. „Pasy” próbowały sił w ataku pozycyjnym. W 70. minucie świetnie obrońcom urwał się Kita, który wyłożył piłkę Ntibazonkizie na piąty metr. Skrzydłowy Cracovii fatalnie jednak przestrzelił. Niedługo potem piłkę w pole karne świetnie wrzucał Marciniak, do futbolówki dopadł Straus, który znów próbował uruchomić zawodnika z Burundi, jednak ten ponownie spudłował. Korona cofnęła się do defensywy, nastawiając się na grę z kontry, jednak osamotniony z przodu Korzym zazwyczaj zbyt długo musiał czekać na kolegów, by jego starania przyniosły jakikolwiek skutek. Momentami oglądaliśmy naprawdę męską grę – pod polem karnym Korony Kita z Marciniakiem w parterze dosłownie bili się z obrońcami gości o odzyskanie piłki, tego typu akcje zagrzewały publikę do głośnego dopingu. Fatalnie akcje gospodarzy wykańczał jednak Marciniak, strzelając daleko obok bramki albo przerzucając dośrodkowaniami przerzucając piłkę nad polem karnym.

Końcówka to rozpaczliwe ataki „Pasów”. W 88. minucie bardzo ostrym wejściem „popisał się” Kwiecień, który mało co nie urwał nogi Jaroszyńskiemu. Paweł Gil zdecydował się jednak pokazać mu tylko żółtą kartkę. Obrońcy gości naprawdę ofiarnie bronili bomb krakowian z dystansu. W 90. minucie gry Saidi Ntibazonkiza dostał drugą żółtą kartkę i wydawało się, że Korona bez problemów wygra ten mecz. „Pasy” walczyły jednak do końca. Potężny strzał z prawie 40 metrów oddał Kosanović, błąd popełnił Małkowski, który wyrzucił piłkę przed siebie, ale w chaosie w polu karnym szybciej odnaleźli się obrońcy gości. Tym oto sposobem trzy punkty wyjechały do Kielc!

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze