„Kolejorz” znowu zwycięski w Warszawie!


25 października 2015 „Kolejorz” znowu zwycięski w Warszawie!

Bramka Fina Kaspra Hamalainena z ósmej minuty meczu pozwoliła Lechowi ponownie wrócić ze stolicy do Poznania z kompletem punktów.


Udostępnij na Udostępnij na

Nie minął nawet kwadrans, gdy reprezentant Finlandii, wykorzystując wysoko ustawioną linię obrony legionistów oraz niezdecydowanie Jakuba Rzeźniczaka, trafił do siatki Dusana Kuciaka.

Szybko zdobyty gol pozwolił gościom wyprowadzić Legię z równowagi. Strategia Czerczesowa, oparta na dojściu do rywala i szybkim rozegraniu piłki po jej przejęciu, nie jest efektywna, gdy gra się z zespołem mającym przewagę, cofniętym głębiej we własną połowę.

W pierwszej części gry drużyna prowadzona przez Stanisława Czerczesowa miała jeszcze dwie dobre okazje, ale brakiem skuteczności wykazali się Michał Kucharczyk i Nemanja Nikolić. Kucharczyk wprawiał kibiców zasiadających tego dnia na stadionie przy Łazienkowskiej w nie lada frustrację. Liczne niewykorzystane szanse do zdobycia gola, niedokładne zagrania i zbyt długie holowanie piłki oraz niesportowe zachowanie w końcówce meczu – to był całościowy obraz gry skrzydłowego Legii.

Nikolić z kolei ponownie, jak w meczu z Brugge, walczył o górne piłki, tak często do niego adresowane. Ten manewr znowu nie wniósł niczego wartościowego do gry warszawian, a Czerczesow po meczu przyznawał, że to nie była celowa strategia:

– Długie piłki zagrywane na Nikolicia to nie jest element taktyki, to jest stare przyzwyczajenie piłkarzy, którego próbujemy się wyzbyć. To nie są moje wytyczne, to coś, co pozostało z przeszłości.

Lech na początku drugiej części gry dobrze ustawiał się w defensywie i nie dawał się zaskoczyć. A jeśli już zdarzało się, że Arajuuri i Kadar się mylili, to znowu (jak w pierwszej części) nie trafiał Nikolić. Po meczu wielu pytało, czy najlepszy strzelec ekstraklasy w bieżącej kampanii nie ma właśnie takiej wady – nieskuteczność w spotkaniach o dużą stawkę.

Czerczesow reagował. Za Jodłowca, Bereszyńskiego i Trickovskiego posłał do boju Guilherme, Furmana i Prijovicia, zmieniając system gry na 3-5-2, z Kucharczykiem na prawym skrzydle, słabo grającym Brzyskim na lewej flance i Dudą z Brazylijczykiem Guilherme w środku.

– Graliśmy przez moment z trzema obrońcami, co było ćwiczone. Cisnęliśmy zespół Lecha ze wszystkich sił, ale niestety nie udało się nic strzelić – mówił po spotkaniu Czerczesow.

Lech pod wodzą Jana Urbana po raz kolejny był zespołem bez przewagi, grającym głęboko na własnej połowie, reagując na to, co wykreuje przeciwnik i ponownie przyniosło to efekt, a Jan Urban zaliczył zwycięski powrót do Warszawy.

Drugie w tym sezonie zwycięstwo nie wpływa tak wyraźnie na zmianę sytuacji „Kolejorza” w tabeli – nadal jest on w strefie spadkowej ze sporą stratą do grupy mistrzowskiej.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze