Ekstraklasa: Jaka była jesień 2020?


Lech rozczarował, Raków zachwycił, Pekhart strzelał, a reszta?!

20 grudnia 2020 Ekstraklasa: Jaka była jesień 2020?
Dawid Szafraniak

Udało się! Bez większych turbulencji i niespodziewanych atrakcji dobrneliśmy do końca piłkarskiego roku w ekstraklasie. Z oczywistych względów kolorowo nie było, ale polska piłka – jak to polska piłka – kolorytu dostarcza zawsze, nawet w tych ponurych czasach. Jakie było ostatnie sześć miesięcy na najwyższym szczeblu rozgrywek? Kto zachwycił, kto rozczarował? Zapraszam na małe podsumowanie.


Udostępnij na Udostępnij na

Trudny to był rok dla wszystkich. Każdy ma już chyba dość ciągłego zamykania gospodarki, zakazów, nakazów, obostrzeń czy innych wynalazków – w tym oczywiście wirusa. Sytuacja epidemiologiczna odbiła się na wszystkich i wszystkim, naturalnie odcisnęła również piętno na futbolu. Puste stadiony, zawieszenia lig, ciągłe testy, odwołane mecze… nic nie funkcjonuje normalnie, tak, jak wszyscy byliśmy przyzwyczajeni. Nastała nowa rzeczywistość, także ta sportowa. I choć fani zniknęli ze stadionów, to nie zniknęły z nich emocje, bo tych w ekstraklasie – jak zawsze – nie brakowało (zdecydowanie jednak futbol lepiej wygląda z kibicami – piłka nożna dla kibiców!).

Czy jesień 2020 w ekstraklasie czymś nas zaskoczyła? Poniekąd. Jak widzi to wydawca i redaktor portalu Onet, z rodzimą piłką za pan brat? Patryk Motyka mówi: Co mnie najbardziej zaskoczyło?! To, że bez większych problemów udało się ją przeprowadzić. Terminarz był niezwykle napięty, z oczywistych przyczyn część meczów trzeba było przełożyć, ale koniec końców nie było większych turbulencji. To duży sukces.

Trudno się nie zgodzić, bo mimo obecnych na świecie turbulencji i bolączek ekstraklasa dobrnęła w miarę spokojnie do końca rundy i nie wydarzyło się nic szczególnego, co mogłoby wpłynąć na jej losy. Piłkarze dawali z siebie wszystko – z rożnym skutkiem, kilka klubów zaskoczyło bardzo pozytywnie, a kilka rozczarowało, dlatego pokusić się można o małe podsumowanie tego, co oglądać mogliśmy na polskich boiskach. Jaka właściwie była runda jesienna ekstraklasy?

Rozczarowanie?

Nie będę oryginalny – ligowa postawa Lecha Poznań. Zamiast gonić Legię i być faktycznie częścią duopolu, „Kolejorz” musi raczej z niepokojem zerkać na stratę do najniższego stopnia podium. Nie jest wcale powiedziane, że Raków i Pogoń będą gubić punkty wiosną komentuje Patryk Motyka.

Lechu, Lechu, co z ciebie wyrośnie?! Mogą zastanawiać się pod nosem poznańscy sympatycy. Transfery, i to nawet całkiem ciekawe? Były. Udane eliminacje europejskich pucharów? No ba. Katastrofa w lidze? Też, a jakże. Dziwnie poukładały się losy „Kolejorza” w tej rundzie, pod koniec której klub z miasta koziołków ewidentnie dogorywa, dając się ogrywać u siebie nawet krakowskiej Wiśle. Po małym sukcesiku w Europie balon pękł z hukiem, a jego zawartość runęła o ziemię. Czy uda się z tego jeszcze coś poskładać? Jeśli ktoś w Poznaniu ma taki plan, to lepiej niech nie traci czasu i od razu zabiera się do działania.

Największe wrażenie zrobił…

Piłkarz, który zrobił największe wrażenie? Tomas Pekhart, bez dwóch zdań. Tyle było narzekania, że Legia sprowadza piłkarza „drewnianego”, niemobilnego, mało dynamicznego. Nie dość, że nie jest to prawdą, to jeszcze Czech okazał się po prostu zbyt dobry dla ligowych stoperów. Pewniak do tytułu króla strzelców. W osobnej kategorii, młodzieżowej, wyróżniłbym Kacpra Chodynę, który do momentu kontuzji był dla mnie drugim najlepszym prawym obrońcą ligi po Josipie Juranoviciu – tak widzi to Motyka.

Kiedy Pekhart przychodził na Łazienkowską, nie dość, że dla piłkarskich kibiców nad Wisłą był niewątpliwą zagadką, to dodatkowo wielu szydziło i z umiejętności i z ostatnich dokonań czeskiego wieżowca. No tak to już jest, że Polacy zawsze na wszystkim znają się najlepiej i z reguły za pewnik przyjmować należy odwrotność tego, co akurat myślą lub mówią. Taka narodowa przypadłość. Około 40 milionów mieszkańców/trenerów i pamiętać należy, że każdy z nich jest lepszy od tego poprzedniego. No cóż… Grunt, że w Legii na robocie się znają, a Pekhart idealnie wpasował się w zespół Czesława Michniewicza i przewodzi obecnie stawce ligowych goleadorów.

Zachwycił również Raków Częstochowa – tutaj ukłony w stronę kierownictwa i sztabu ekipy spod Jasnej Góry, bo rzeczywiście grają fajną piłkę, a co więcej, łączy się to również z dobrymi wynikami – wszystko potwierdza druga lokata w tabeli. Czapki z głów! Zróbcie tylko ten stadion, błagam.

Co z Legią?!

Mistrz Polski… Jak to w życiu, czyli ogólnie. Mogło być lepiej, szczególnie w europejskich pucharach, ale nie było i to, co jest, trzeba brać za normalność. Pierwsze miejsce w tabeli, fajne momenty, kilka udanych transferów, czyli stabilnie. Czesław Michniewicz poukładał drużynę po swojemu, widać w niej chęć zwycięstwa, a zawodnicy dali próbkę niemałych umiejętności (szkoda, że jednak tylko w lidze). Pekhart, Juranović, Kapustka… w teamie z Warszawy drzemie moc, silnik trzeba tylko wprowadzić na odpowiednie obroty.

Runda dużych zmian, na początku zmiana trenera. Głośne transfery, jedne wypaliły, niektóre wręcz przeciwnie. Najbardziej żal kwalifikacji do Ligi Europy. Legia w ekstraklasie prezentowała się dobrze w rundzie jesiennej, ale liczę na więcej w kolejnej – mówi nam sympatyzująca z Legią Karolina Zbrzeźna.

Płynie Wisła, płynie…

Kraków, Płock… dwie ekstraklasowe Wisły. Ta krakowska odbiła się nieco od dna, kiedy Artura Skowronka na stanowisku szkoleniowca zastąpił Peter Hyballa. Czy w klubie z Reymonta dzieje się dobrze? W gabinetach wszystko jest prostowane, ale nie tak łatwo wyrównać sportową formę i wrócić do czasów największej prosperity, nawet z Jakubem Błaszczykowskim w składzie. Zawodnicy „Białej Gwiazdy” potrafili miewać na boisku fajne i ciekawe momenty, ale… Łukasz Klemenz z reguły nie pomaga.

W Płocku zaczął powstawać natomiast warty omówienia ciekawy projekt z Pawłem Magdoniem i Emilem Kotem na czele. Projekt dotyczący rozwoju klubu, a ścisłej rzecz ujmując, akademii i wiążącego się z tym tematem skautingu. Sytuację należy śledzić, bo prace w klubie zaczyna człowiek kojarzący się z „Ty Też Masz Szansę” – formułą, dzięki której kluby zmieniło już kilku utalentowanych chłopców z niższych poziomów rozgrywek. W mieście-siedzibie polskiego potentata paliwowego powstaje również nowy stadion, który podniesie markę tamtejszego klubu, a wiec i tych perspektyw będzie można znaleźć tam więcej. W lidze tej płockiej Wiśle wiedzie się obecnie z rożnym skutkiem i zajmuje 10. miejsce w tabeli, a gra – choć bywały błyski – najlepiej nie wyglądała.

Czy „banda świrów” powróci w… Mielcu?

Różnie to z losami ligowych beniaminków bywa, a ten z Mielca łatwo nie miał i powrót po wielu latach tułaczki do przyjemnych nie należał. Nie powiodło się w klubie trenerowi Skrzypczakowi, choć kiedy przychodził, miał być zbawcą, ale jego następca… zaczął radzić sobie bardzo dobrze. Leszek Ojrzyński, prowadząc mielecką jedenastkę, ograł nawet Legię, i to w Warszawie, dlatego przypuszczać można, że będzie już tylko lepiej. Szkoleniowiec ten, mimo że jego zalety są wszem wobec znane, wydaje się czasami niedoceniany, a szkoda, bo wszyscy w pamięci mają zapewne Koronę Kielce, w któej na ławce zasiadał właśnie Ojrzynski i z piłkarzy-rzemieślników udało mu się stworzyć kolektyw, który w lidze funkcjonował perfekcyjnie. Na podobny scenariusz liczą na pewno na Podkarpaciu i miejmy nadzieję, że w nowym roku stanie się on tamtejszą rzeczywistością.

Co słychać na Dolnym Śląsku?

Powiedziałbym, że to była dobra runda dla zespołów z Dolnego Śląska. Oba zespoły zmagały się z drobnymi problemami, a mimo to Śląsk i Zagłębie zajmują odpowiednio 5. i 6. miejsce. Myślę, że oba zespoły prezentują potencjał właśnie na te miejsca.

Zagłębie być może mogłoby zdziałać więcej, gdyby nie fakt, że brakuje mu kogoś, kto wykończy akcje. Samuel Mraz miał być zastępcą Bartosza Białka, który odszedł do Wolfsburga, ale na razie wszyscy w Lubinie mają go dość. W teorii Patryk Szysz może grać na „9”, ale trener Seveli chyba woli go ustawiać na skrzydle. Na plus w Lubinie: postawienie na Kacpra Chodynę. Nominalny skrzydłowy w tym sezonie ustawiony na PO, dla mnie z pewnością jedno z odkryć tej kampanii.

W Śląsku na pewno na wyróżnienie zasługuje Michał Szromnik, który debiutował w tej rundzie w ekstraklasie. Było sporo obaw, jak zastąpi Putnockiego – chociaż ja osobiście byłem przekonany, że sobie poradzi świetnie – ale chyba jasno dał do zrozumienia, że Putnocky wcale pewny miejsca w bramce nie może być.

We Wrocławiu liczono być może na nieco więcej, ale w mojej opinii na razie jest okej. Bartłomiej Pawłowski wygląda o dziwo dobrze. Podobnie na plus transfer Waldemara Soboty. Jednak chyba najlepszym letnim wzmocnieniem wrocławian jest Mateusz Praszelik wyciągnięty z Legii. Podobnie jak Szromnik w tym sezonie dopiero debiutuje na najwyższym poziomie, ale już ma pięć asyst i bramkę na swoim koncie. Poza tym niejednokrotnie pokazywał, że ma w sobie sporo jakości i kto wie, czy latem przyszłego roku nie wyfrunie z Wrocławia – tak sytuację na południowym zachodzie Polski opisuje redakcyjny kolega, Claudio Mutka. Grazie.

„Portowcy” w pościgu za faworytami

Kibice „Portowców” żałują, że ten rok dobiegł końca. W rundzie jesiennej pomimo słabszego okresu w listopadzie i grudniowego meczu w Płocku Pogoń zalicza najlepszy okres za panowania Runjaicia. Udało się stworzyć świetnie zorganizowaną defensywę, która aż dziewięć razy kończyła mecz na zero z tyłu, która jest wspomagana przez świetnie spisującą się drugą linię. Trener Runjaić też wprowadził kilku młodych, Benedyczak daje dobre zmiany, Kozłowski wyrasta na jednego z liderów, a swoje momenty mieli także Smoliński i Żurawski.

Natomiast wciąż jest dużo do poprawy, zwłaszcza z przodu. Luka Zahović samą mobilnością i tym, jak się porusza, wnosi o wiele więcej niż Michalis Manias. Transfer Gorgona okazał się strzałem w dziesiątkę, ale to wciąż za mało. Skrzydłowi nie funkcjonują tak, jak powinni, często znikają albo irytują niedokładnością, zwłaszcza Kucharczyk i Hostikka. Wiele meczów Dumy Pomorza, zwłaszcza na początku sezonu, to były zrywy albo wymęczone punkty. Aczkolwiek grudzień napawał optymizmem, kupił trochę zaufania Runjaiciowi i kto wie, czy to nie jest ten sezon – komentuje Dawid Stelnicki, były redaktor naszego serwisu.

***

Z niecierpliwością czekam na piłkarski 2021 rok!

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze