Dyktator z Niemiec


23 września 2014 Dyktator z Niemiec

To musiało się tak skończyć. Znany z katorżniczych treningów Felix Magath nie jest już trenerem Fulham. Z posadą menedżera londyńskiego klubu pożegnał się w czwartek. Ostatnie miejsce w tabeli, najwięcej goli straconych i jeden zdobyty punkt w ośmiu spotkaniach – to wystarczające powody, aby właściciel „The Cottagers”, Shahid Khan, mógł zwolnić Niemca.


Udostępnij na Udostępnij na

Urodzony w Aschaffenburgu Magath przejmując 14 lutego br. Fulham, miał być antidotum dla klubu z londyńskiej dzielnicy Hammersmith and Fulham. 61-latek nie okazał się jednak antidotum, a zmorą dla wielu piłkarzy. Trener mający pseudonim „Qualix”, który jest połączeniem jego imienia i niemieckiego wyrazu „quale”, czyli torturować, nie uratował londyńskiej drużyny przed spadkiem z Premier League, co było jego zadaniem, i Fulham opuściło angielską ekstraklasę, będąc w niej bez przerwy od sezonu 2001/2002. Pomimo spadku do Championship Magath utrzymał posadę, a prezydent klubu powierzył niemieckiemu trenerowi zadanie – jak najszybszy powrót do elity. Torturowanie piłkarzy na treningach jednak w tym nie pomogło i zadania Magath nie wykonał, bo kilka dni temu pożegnał się z pracą, pozostawiając po sobie spaloną ziemię, wrogów oraz kary. Niemiec oprócz ostrych treningów był znany z dawania „ciekawych” rad i kar:  – Wszyscy trenerzy, którzy w ostatnich latach pracowali w Schalke, coś do klubu wnieśli. Magath po sobie nie zostawił nic pozytywnego. A jeśli już coś zostawił, to tylko kary… – powiedział niegdyś Jefferson Farfan, piłkarz, którego Magath prowadził w klubie z Gelsenkirchen w latach 2009-2011. Najsłynniejszą karą Magatha podczas prowadzenia Fulham było ukaranie dwóch juniorów za spóźnienie na trening grzywną przekraczającą grubo zarobki młodych piłkarzy. Pomimo interwencji kapitana zespołu, Scotta Parkera, boss drużyny nie ugiął się, jednak dla juniorów cała historia skończyła się dobrze, bo grzywnę zapłacił za nich wspomniany Parker.

Wiele osób w środowisku piłkarskim uważa Magatha za świra i trudno z tym się nie zgodzić. Oprócz wspomnianych specyficznych treningów i kar Niemiec także czuł się najlepszy w dawaniu rad, które też były niczego sobie. Ostatnio Danny Murphy, były piłkarz Fulham, na antenie stacji telewizyjnej BBC opowiedział historię kontuzji Breda Hangelanda: – W poprzednim sezonie Brede Hangeland nabawił się kontuzji uda. Stephen Lewis, nasz klubowy lekarz, rozpisał mu harmonogram leczenia, który miał mu pozwolić zagrać w najbliższym spotkaniu. Trener jednak miał inny pomysł na wyleczenie urazu. Kazał pracownikowi klubu kupić krąg sera w Tesco, a potem zamoczyć go w alkoholu i Brede miał tym okładać udo, a przy tym rozmawiać przez telefon ze swoją matką. Miało to uśmierzyć ból…

Dyktator z Niemiec po każdym odejściu z klubu, w którym pracował, był ostro krytykowany, a jego stosunek do zawodników jest już wszystkim bardzo dobrze znany. Uli Hoeness, były szef Magatha, powiedział, że wątpi, aby jakiś klub chciał zatrudnić osobę, która wyciska piłkarzy jak cytrynę.  No chyba, że w jakimś „egzotycznym” miejscu.  Jedno jest pewne… zawodnicy Fulham, którzy byli trenowani przez Magatha, mogą odetchnąć z ulgą, że nie jest już ich trenerem.

Komentarze
Kronos (gość) - 1 rok temu

Tragedią nie jest Magath, a właśnie to, że takich Magathów dzisiaj brakuje w świecie piłki, gdzie nawet nie stanowią 20-30% wszystkich trenerów.
Dzisiejsi trenerzy to bardziej partnerzy. Znają się głównie na marketingu, nowoczesnym stylu prowadzenia drużyny i całej tej otoczki, ale brakuje im nieustępliwości i pasji która w tym sporcie jest nieoceniona.
Po prostu brakuje takich osób jak Magath i nie do pomyślenia dla mnie jest, że takich jak on zaczyna być co raz mniej.
Mam nadzieję że czas ostrych trenerów wróci. Oby czym szybciej.

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze