Jeszcze kilka – a na pewno kilkanaście – lat temu wydawało się, że w trakcie zimowej przerwy nie dochodzi do spektakularnych transferów. Jednak ten okres już minął. Nazwisko Dusana Vlahovicia zdominowało przełom 2021 i 2022 roku we Włoszech, a jego transfer do Juventusu jest trzecią największą transakcją w historii zimowych ruchów transferowych. Kwota, za którą przychodzi 22-letni Serb (81,6 miliona euro), pokazuje dwie rzeczy: że Dusan Vlahović jest jednym z najbardziej utalentowanych napastników w Europie i to, jak Juventusowi brakuje "dziewiątki" z prawdziwego zdarzenia.
Nazwisko Dusana Vlahovicia pojawiało się w doniesieniach medialnych już na początku ubiegłego roku, a latem pogłoski przybierały na sile. Arsenal, Bayern Monachium, FC Barcelona, Atletico Madryt i Tottenham to tylko część klubów, które miały być zainteresowane napastnikiem z Belgradu. Oczywiście w wyścigu liczył się również Juventus, ten w pewnym sensie zrobił z Fiorentiny klub satelicki. Patrząc na historię transferów w Serie A, taka opinia nie może dziwić.
Dusan Vlahović – młodsza wersja Zlatana
Również takie głosy pojawiają się w środowisku Serie A. Nowy zawodnik Juventusu ma wiele wspólnego ze szwedzką gwiazdą futbolu. Obaj pochodzą z Bałkanów, dysponują świetnymi warunkami fizycznymi, które idą w parze z zadziwiającą zwinnością i gibkością. Można zaryzykować stwierdzenie, że jedyna różnica jest taka, że Vlahović jest lewonożny. Swoją drogą Zlatan jest idolem Vlahovicia. Do tego Serb często pokazuje się w drugiej linii, wspomagając partnerów w rozgrywaniu.
Trzeba przyznać, że Dusan w Fiorentinie miał trudne początki. Sezon 2018/2019 nie był miarodajny, bo Serb częściej grał w Primaverze. Zaliczył tylko 10 meczów w Serie A (zaledwie 152 minuty) i nie strzelił gola. W następnej kampanii zaliczył serię siedmiu meczów bez strzelonego gola, a walkę o miejsce w składzie przegrywał z Franckiem Riberym. Jednak Francuz doznał kontuzji, na czym zyskał Dusan. Ostatecznie Serb w 35 meczach strzelił dziewięć goli i zaliczył dwie asysty.
Prawdziwy wystrzał formy Vlahović zanotował w ubiegłym sezonie, a w szczególności jego drugiej połowie. Po odejściu Federico Chiesy do – kto by pomyślał – Juventusu, w 2020 roku dołożył jeszcze cztery gole, ale później zaczęła się magia. O ile sama Fiorentina nie grała oszałamiająco, ponieważ zajęła dopiero 13. miejsce w tabeli, o tyle zespół wspólnie pracował na dorobek Dusana. Wysoka skuteczność przy rzutach karnych, przyspieszenie i pokazywanie się do prostopadłych piłek. Potwierdzeniem dobrej formy Serba był na przykład skompletowany hattrick przeciwko Benevento w pierwszej połowie meczu. Dzięki temu Dusan zakończył sezon 2020/2021 z 21 bramkami na koncie. Do zdobycia tytułu króla strzelców zabrakło mu ośmiu trafień.
https://www.youtube.com/watch?v=BXBqOAdbKRA
Pożegnalna runda
Przed obecnym sezonie w Fiorentinie trochę się zmieniło. Przyszedł Vincenzo Italiano, który odstawił stosowaną przez poprzedników formację 3–5–2 na rzecz 4–3–3. Jednak jedno zostało, Dusan tak jak był w gazie, tak wciąż miał receptę ma pokonywanie bramkarzy. W 24 meczach tego sezonu już ma strzelone 20 goli i tym razem ma naprawdę duże szanse na sięgnięcie po tytuł króla strzelców.
Rok kalendarzowy zakończył z 33 bramkami na koncie, pod tym względem w Europie lepszy był tylko Robert Lewandowski. Plotki transferowe łączące Dusana z europejską elitą praktycznie codziennie pojawiały się we włoskiej prasie. Jednak Serb skupił się na tym, co potrafi najlepiej, na strzelaniu goli.
Tak samo było w trakcie ostatniego meczu w 2021 roku (pauzował w starciu Cagliari ze względu na zakażenie koronawirusem) z Genoą – strzelił gola i zanotował asystę, choć zmarnował rzut karny (za lekko podciął piłkę nad Salvatore Sirigu). Jednak to nie jest najważniejsze. Po strzeleniu bramki Dusan Vlahović uniósł ręce w górę, jakby przepraszał kibiców gospodarzy. Błyskawicznie pojawiły się głosy, że Dusan już wtedy podjął decyzję o opuszczeniu Florencji. Trener Italiano od listopada zaznaczał, że Vlahović skupia się na boisku. Liczył, że Serb pozostanie pokorny, bo jest stworzony do wielkich rzeczy.
https://twitter.com/HaychFirimbi/status/1483191518143918082
Napastnik poszukiwany od zaraz
Pod takim hasłem trzeba rozpatrywać działania Juventusu w ostatnich okienkach transferowych. Po dość późnym odejściu Cristiano Ronaldo, o czym wspominał Giorgio Chiellini w rozmowie z DAZN, klub musiał szybko znaleźć następcę. Zdecydowano się na doraźne rozwiązanie w postaci wypożyczenia Moise Keana. Było pewne, że młody Włoch nie wypełni luki po portugalskim gwiazdorze – Kean strzelił w tym sezonie tylko cztery gole.
Wydawało się, że głównymi strzelbami w ataku „Starej Damy” będzie duet Paulo Dybala – Federico Chiesa. O ile pierwszy z nich jak na razie spisuje się bez zarzutu, o tyle włoskiego zawodnika dopadła kontuzja. Podczas rywalizacji z Romą zerwał więzadło w kolanie i do sierpnia nie pojawi się na murawie. To i tak dobra informacja, bo pierwsze doniesienia mówiły o tym, że Włoch będzie pauzował nawet do stycznia 2023 roku.
Przyjście Vlahovicia mogłoby oznaczać odejście Alvaro Moraty. Hiszpan w tym sezonie strzelił osiem bramek i zanotował pięć asyst, nadal to dobry wynik, ale spodziewano się jeszcze więcej. Stąd pojawiające się plotki o przejściu do Barcelony. Transakcja zależy od Atletico, bo Alvaro jest jedynie wypożyczony do „Juve”. Jednak coraz bardziej prawdopodobne jest to, że Hiszpan zostanie w stolicy Piemontu. Jeśli spojrzymy na same statystyki, Dusan bez problemu może wygrać rywalizację z Moratą o pierwszy skład.
Przed Juventusem wiele możliwości
Obecnie Massimiliano Allegri ma kłopot bogactwa, ale w obliczu kontuzji Federico Chiesy klub musiał dokonać wzmocnień. Obok Paulo Dybali i Alvaro Moraty jest jeszcze Moise Kean, a coraz więcej minut dostaje Kaio Jorge. To wcale nie musi być tak, że Alvaro będzie sprawdzał jakość wykonania ławek rezerwowych. Hiszpan częściej pracuje w innych sektorach boiska, o czym może świadczyć liczba asyst w porównaniu z Vlahoviciem. Jak wygląda teoretyczne porównanie obu zawodników? Poprosiliśmy o odpowiedź Ivana Cardię z Tuttomercatoweb:
Jest zupełnie innym graczem niż Morata. Przede wszystkim jest dużo młodszy, co należy wziąć pod uwagę. Vlahović jest „dziewiątką”, środkowym napastnikiem, drużyna może na nim polegać również przy wyprowadzeniu piłki i wyjściu z atakiem. Hipotetycznie rzecz biorąc, powinien też gwarantować więcej goli niż Morata, który jest nietypową „dziewiątką”, ten dużo się porusza: Hiszpan ma wiele zalet, ale w Serie A nie słynie ze skuteczności. Myślę, że mogliby też grać razem.
Przy takim wariancie trener Allegri może korzystać z formacji 4–3–1–2. Paulo Dybala zostałby cofnięty na pozycję ofensywnego pomocnika, a duet napastników tworzyliby Alvaro Morata z Dusanem Vlahoviciem. Przynajmniej do wyleczenia kontuzji przez Federico Chiesę, a jeszcze dalej czekają Federico Bernardeschi i Dejan Kulusevski. Jednak w przypadku reprezentanta Szwecji niewykluczone jest przejście do innego klubu. Przyjście Dusana Vlahovicia wydaje się lekiem na problemy Juventusu w ataku, choć to i tak drobnostka przy kształcie środka pola „Starej Damy”.
Transfer spodziewany, ale jednak zaskakujący
Odejście Dusana z Fiorentiny było pewne, ponieważ sam piłkarz bardzo długo zwlekał z przedłużeniem umowy, która obowiązywała do czerwca 2023. Według mediów blisko zakontraktowania Serba był Arsenal, ale gdy tylko pojawiła się oficjalna propozycja z Juventusu, to Vlahović wraz ze swoimi przedstawicielami odłożyli inne papiery na bok. Dusan Vlahović podpisał kontrakt z „Juve” w dniu swoich 22. urodzin. Trudno o lepszy prezent, a sam zainteresowany w rozmowie dla klubowych mediów mówił, że to specjalny dzień dla całej rodziny. Juventus to Juventus, Juventus to wszystko. O tym, jak wielkie nadzieje są pokładane w Dusanie, może świadczyć fakt, że otrzymał on numer 7. Ostatnim zawodnikiem grającym z tą cyfrą w biało-czarnych barwach był Cristiano Ronaldo.
𝐍𝐎𝐍 𝐏𝐎𝐓𝐄𝐓𝐄 𝐍𝐎𝐍 𝐀𝐕𝐄𝐑𝐋𝐀 ⚪️⚫️
La 7️⃣ di Dušan 👕🛒 https://t.co/v9uzkReBGM#DV7 pic.twitter.com/t5TERkXQ3M
— JuventusFC (@juventusfc) January 28, 2022
Jednak dlaczego do tego transferu doszło już zimą? To wyjaśnił Ivan Cardia: – To był szok dla wszystkich, ponieważ dyrektorzy Juventusu wielokrotnie powtarzali, że zimowe okienko będzie spokojne. Podnieśli kapitał, ale te pieniądze będą potrzebne do dostosowania salda, a nie do kupowania graczy. Do tego prezes Fiorentiny Commisso kilkakrotnie krytykował „Juve” czy Inter za ich ekonomiczne zachowania. Więc nikt się tego nie spodziewał, myślę, że dwa czynniki były kluczowe dla tej umowy: fakt, że Juventus musi zakwalifikować się do następnej Ligi Mistrzów. Druga rzecz: wyprzedził inne kluby w Europie, płacąc Fiorentinie tyle, ile chciała za Dusana. Argumentacja naszego włoskiego rozmówcy ma sens, biorąc pod uwagę, jak Juventus męczył się w ubiegłym sezonie, żeby załapać się do Ligi Mistrzów.
Juventus przeklęty w Toskanii
Można z dużym prawdopodobieństwem powiedzieć, że klub z Turynu jest najbardziej znienawidzonym zespołem we Florencji. Jeszcze kilka lat temu kibice z całej Europy wyliczali ruchy transferowe na linii Bayern Monachium ~ Borussia Dortmund. Wygląda na to, że teraz ten trend przeniósł się do Włoch. Nie minęło nawet pięć lat od przejścia Federico Bernardeschiego do Juventusu, a kibice „Violi” musieli przełknąć gorzką pigułkę w postaci odejścia Federico Chiesy. Teraz do tej dwójki dopisuje się Dusan Vlahović. Irytacja fanów nie może dziwić:
To było dla nich wielkie rozczarowanie. Domyślali się, że prędzej czy później odejdzie, ale przede wszystkim wydawało się, że zamierza to zrobić dopiero pod koniec sezonu. Do tego dochodzi zacięta rywalizacja między kibicami obu klubów. W najnowszej historii Fiorentiny wielu najcenniejszych piłkarzy zostało sprzedanych do Juventusu. Na przykład Chiesa i Bernardeschi, nie wspominając o historycznym przeniesieniu Baggio w dawnych czasach. To tak, jakby „Viola” była miejscem zakupów dla „Starej Damy”, co jak łatwo zrozumieć, nie podoba się ich fanom. Ivan Cardia
Jednak takie przykłady można mnożyć, Neto przychodził do Turynu w tym samym roku co Bernardeschi. Brazylijski bramkarz nie zagrzał długo miejsca i obecnie pełni funkcję rezerwowego w FC Barcelona. Niebezpośrednią drogę z Fiorentiny do Juventusu zaliczył również Juan Cuadrado.
Niewątpliwie „Bianconeri” dokonali hitowego transferu, który z dużym prawdopodobieństwem zostanie rekordem obecnego zimowego okienka. Dusan Vlahović nie dość, że w końcu jest odpowiednim uzupełnieniem składu po Cristiano Ronaldo (na pewno większym niż Moise Kean), to jeszcze jest to ruch z myślą o przyszłości. Przecież strzelec 33 goli w 2021 roku ma dopiero 22 lata. Wychodzi na to, że Juventus zażegnał wszelkie problemy z obsadą linii ataku. Przynajmniej teoretycznie, na weryfikację musimy jeszcze nieco poczekać.