Dramaturgia przy Kałuży. Widzew rzutem na taśmę remisuje


Cracovia nie dowiozła zwycięstwa i musiała zadowolić się tylko jednym punktem. Mecz kończy się rezultatem 1:1

2 kwietnia 2023 Dramaturgia przy Kałuży. Widzew rzutem na taśmę remisuje
Adam Starszynski / PressFocus

Widzew Łódź już niejednokrotnie pokazał, że potrafi grać do końca. Tak było i w tym meczu, gdy w doliczonym czasie gry wywalczył rzut karny, który zamienił na bramkę. Cracovia już witała się z gąską, lecz finalnie wypuściła zwycięstwo z własnych rąk. Mecz mógł się podobać, chociaż nie strzelono wielu goli. Notabene obydwa padły w samej końcówce spotkania.


Udostępnij na Udostępnij na

Taki wynik przed meczem zapewne obie ekipy brałyby w ciemno. Jednakże każdy tutaj chciał zwyciężyć. Być może z perspektywy gry bardziej zdeterminowane, żeby wygrać, były „Pasy”. Były blisko zwycięstwa, jednak gra się do końca, a brak czujności we własnym polu karnym świetnie wykorzystali przyjezdni. Zabrakło koncentracji w samej końcówce i w tabeli dalej Widzew jest przed Cracovią o trzy punkty.

Widzew i Cracovia bez czołowych postaci

Widzew do meczu przystępował bez Ernesta Terpiłowskiego, Patryka Stępińskiego czy Fabio Nunesa. Dodatkowo kilku graczy grających w spotkaniu występowało z różnego rodzaju problemami, co przed spotkaniem na napawało optymizmem Janusza Niedźwiedzia. Z perspektywy meczu było widać, że Widzew nie ma jakości, do jakiej nas przyzwyczaił. Widoczne były braki kadrowe i nie wszyscy zawodnicy, którzy grali, byli w swojej optymalnej dyspozycji.

W Cracovii było podobnie. Z powodu żółtych kartek zabrakło w składzie Patryka Makucha, Jani Atanasova i Jakuba Jugasa. Kontuzjowany jest Arttu Hoskonen, który będzie gotowy na następny mecz. Dodatkowo nie wyleczyli jeszcze kontuzji Jakub Myszor, Hebo Rasmussen i Kamil Pestka. Ławka „Pasów” składała się w połowie z drużyny rezerw. W przypadku Cracovii nie było widać aż tak bardzo brakujących podstawowych zawodników, ponieważ mecz zagrała jak na ostatnie występy naprawdę nieźle.

Pierwsza połowa mogła się podobać

Początek spotkania był spokojny i oba zespoły zbytnio nie ryzykowały. Pierwsza groźna akcja w meczu to słupek piłkarza „Pasów” Konoplyanki. Z krótkiego dośrodkowania wyszedł niecelny strzał. Cztery minuty później Karol Knap celnie główkuje w światło bramki, jednak Henrich Ravas paruje strzał. To był czas dominacji gospodarzy. W 21. minucie meczu goście dają o sobie znać. Martin Kreuzriegler strzela z główki w słupek po dośrodkowaniu Bartłomieja Pawłowskiego. Piłka prawie wpadła do siatki. Minutę później Widzew ponownie miał świetną sytuację, jednak zmarnował ją Julian Shehu, który nie trafił celnie w piłkę.

Ponownie do głosu doszli gospodarze i celny strzał, który musiał sparować bramkarz przyjezdnych, oddał Otar Kakabadze. W 32. minucie mieliśmy najbardziej kontrowersyjną sytuację w meczu. Damian Sylwestrzak nie odgwizdał karnego po zagraniu ręką w polu karnym gracza Widzewa i VAR pozostał przy tej decyzji. Natomiast parę chwil później Koplyanka wpada w pole karne i dostaje żółtą kartkę od Damiana Sylwestrzaka za symulowanie. Pierwsza połowa to wymiana ciosów i niski pressing od każdej z drużyn. Cracovia optycznie wydawała się lepsza i miała ponad dwa razy więcej oddanych strzałów.

Widzew Łódź – specjalista od końcówek

Druga połowa była w pewnym sensie kontynuacją pierwszej. Posiadanie na identycznym poziomie, czyli po 50% dla każdej z ekip, a Cracovia ponownie oddała dwa razy więcej strzałów. Mieliśmy tylko mniej rzutów rożnych, bo dwa. W pierwszej połowie było ich aż dwanaście. Widać było, że Widzew zadowalałby jeden punkt wywieziony bądź co bądź z trudnego terenu. Cracovia natomiast chciała ten mecz wygrać i robiła wszystko, by tak się stało.

Ostatni kwadrans miał największą intensywność w tym spotkaniu, pomijając parę fragmentów w pierwszej połowie, które też miały swoje tempo. w 81. minucie Cornel Rapa dogrywa w pole karne, piłka przechodzi przez Benjamina Kallmana i trafia pod nogi niepilnowanego Takuto Oshimy i ten pakuje futbolówkę do pustej bramki z drugiego metra. „Pasy” wyszły na prowadzenie w końcówce i Widzew doszedł do głosu, napierając na bramkę Niemczyckiego.

Widzew gra do końca – to jest prawda. Nie ma drugiego zespołu w PKO Ekstraklasie, który by tak wiele spotkań wygrywał bądź doprowadzał do remisu, co zespół z Łodzi. Tak było i przy Kałuży. W doliczonym czasie gry w pole karne wbiega Bożidar Czorbadżijski, który następnie zostaje kopnięty przez Cornela Rapę i Damian Sylwestrzak wskazał na wapno. Do piłki podszedł Martin Kreuzriegler i pewnie wykorzystał rzut karny. Mecz kończy się wynikiem 1:1.

Posłowie meczowe

– W ostatnim czasie naszą drużynę przetrzebiły różnego rodzaju przeziębienia i choroby. Dzisiaj nie mógł być z nami Patryk Stępiński, nie było Ernesta Terpiłowskiego, od dłuższego czasu nie mamy Fabio Nunesa. Kilku zawodników grających w tym meczu też miało swoje problemy. Dziękuję drużynie i gratuluję wszystkim. Ten remis nas cieszy, zwłaszcza w okolicznościach, jakie były przed meczem, a później w jego trakcie. To było dla nas bardzo trudne spotkanie. Wynik nas cieszy, bo jeśli się strzela gola w samej końcówce, chyba po raz trzynasty w tym sezonie, to pokazuje, że zespół ma charakter i zawsze gra do końca – powiedział po meczu trener Widzewa Janusz Niedźwiedź.

– Gdybym miał wygłosić komentarz od serca, to pewnie byłbym zawieszony, więc będę się lekko gryzł w język i ważył słowa. Uważam, że rozegraliśmy dzisiaj bardzo dobre spotkanie i jak nigdy zasłużyliśmy na zwycięstwo w tym meczu. Dominowaliśmy i byliśmy lepszym zespołem od Widzewa. To jest moje zdanie. Nie wygraliśmy, bo wpuściliśmy zawodników gości w „szesnastkę”. Druga sprawa, że parę decyzji pana Sylwestrzaka było wręcz niezrozumiałych – komentował po meczu trener Cracovii Jacek Zieliński.

– Dlaczego sędzia nie odgwizdał ręki przy trafieniu w Szotę przez Żyrę lub w Żyrę przez Szotę? Tłumaczenie w przerwie meczu, że jak swój zawodnik trafi w swojego w rękę, to nie ma karnego, to jest dla mnie kompromitacja. To jest błąd techniczny. Na szkoleniach zawsze nas informowali, że musi być rzut karny. To co, w ciągu przerwy reprezentacyjnej się przepisy zmieniły? Nie jestem w stanie tego zrozumieć. Parę jego decyzji w życiu się nie broni, mogą mnie karać, mówię po prostu, co myślę – dodał na konferencji pomeczowej trener „Pasów” Jacek Zieliński.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze