Dodi Lukebakio – bohater Duesseldorfu


Fortuna zremisowała z Bayernem po hattricku młodego Belga

25 listopada 2018 Dodi Lukebakio – bohater Duesseldorfu

Wczoraj Fortuna Duesseldorf rozgrywała mecz 12. kolejki Bundesligi przeciwko Bayernowi. Pojedynek odbył się na Allianz Arena. Nikt nie dawał żadnych szans beniaminkowi, a bukmacherzy przydzielali wysokie kursy na wygraną gości. Nawet za obstawienie remisu można było mocno się wzbogacić. I pewnie ci, co zaryzykowali, nie żałują. Dodi Lukebakio w ostatniej akcji meczu zdobył gola na 3:3, sprawiając wielką sensację. Przed tym spotkaniem mało kto słyszał o tym młodym Belgu. Pora na przedstawienie bohatera Duesseldorfu. Kim jest i skąd się wziął w niemieckiej lidze?


Udostępnij na Udostępnij na

Przyglądając się składowi Fortuny na sezon 2018/2019, zwykli fani Bundesligi mogą kojarzyć kilka nazwisk. Nie ma w drużynie z Duesseldorfu ani jednego zawodnika, który mógłby „porwać tłumy”. Najbliższy rok miał być walką o byt w lidze. W tej trudnej misji udało się sprawić jedną z największych niespodzianek w sezonie. W Monachium bohaterem F95 został Dodi Lukebakio, który skompletował hattricka. Pewnie przed ostatnim weekendem listopada 2018 roku mało kto słyszał o tym zawodniku. Dlatego czas go szerzej przedstawić.

Od Anderlechtu do Charleroi

Dodi Lukebakio urodził się 24 września 1997 roku w belgijskim Asse w rodzinie emigrantów z DRK. Pierwsze kroki w młodzieżowej karierze piłkarskiej stawiał w FC Brussels. W 2011 roku trafił już do RSC Anderlecht. Na samym wstępie warto zaznaczyć, że jest on lewonożny. Oczywiście w takiej sytuacji najlepiej go ustawić po lewej stronie, ale właśnie ten młody piłkarz wolał operować na prawym skrzydle. W sezonie 2014/2015 został zgłoszony do rozgrywek młodzieżowej Ligi Mistrzów, a RSCA doszedł aż do półfinału. W nagrodę za dobrą postawę Lukebakio mógł latem 2015 uczestniczyć w treningach z pierwszą drużyną. Niestety podczas pierwszej szansy zdarzało mu się kilka razy spóźniać na treningi. To oczywiście nie spodobało się ówczesnemu trenerowi Besnikowi Hasiemu, który zesłał młodego gracza do drużyny rezerw. Parę miesięcy później dostał drugą szansę, której już nie zmarnował. Zadebiutował 25 października 2015 roku w meczu przeciwko Club Brugge. W 79. minucie zmienił Youriego Tielemansa.

W swoim pierwszym sezonie w Anderlechcie zagrał w 18 meczach, w których udało mu się strzelić jedną bramkę i zanotować dwie asysty. Praktycznie w każdym spotkaniu wchodził z ławki rezerwowych i głównie dlatego nie udało mu się poprawić tych liczb. W 2016 roku trafił na wypożyczenie do Toulouse FC. Dlaczego tam? Odpowiedzi udzielił nam Mariusz Moński, ekspert od lig kraju Beneluxu: – Został wypożyczony do Francji, bo nie potrafił zachowywać się jak profesjonalny piłkarz. Za notoryczne spóźnienia na treningi odstawiał go najpierw Hasi, a potem Weiler. Zawsze miał wielki talent, ale był strasznym leniem.

Niestety przez błędy administracyjne francuskiego klubu mógł zadebiutować dopiero po kilku miesiącach. Jego nowy klub był przekonany, że Lukebakio ma belgijskie obywatelstwo. Posiadał tylko kongijskie i początkowo nie dostał pozwolenia na pracę (kluby we Francji mogą zatrudniać czterech zawodników spoza Europy). Udało się to rozwiązać dzięki… debiutowi w reprezentacji DRK. Dla ojczyzny swoich rodziców rozegrał jeden mecz towarzyski z Kenią. – Zagrał w meczu towarzyskim i dzięki temu został uprawniony do gry w L1, jednak odmówił występu kilka dni po debiucie w spotkaniu reprezentacji o punkty. Zrobił to po to, by mieć szansę dalej grać dla Belgii – dodaje Moński.

We Francji zagrał w sumie w jedynie sześciu meczach (tylko jednym od 1. minuty). Czy była to tylko strata czasu? Niekoniecznie. – Przełomowy moment w jego karierze to, jak sam mówił w wywiadach, było wypożyczenie do Toulouse. Tam agenci załatwili mu przez pierwszy miesiąc osobę do opieki, która pilnowała, by nigdy nie zaspał na trening i profesjonalnie się prowadził – dopowiada Mariusz Moński.

Sezon 2017/2018 był przełomowy dla reprezentanta belgijskiej młodzieżówki. Został ponownie wypożyczony z Anderlechtu, ale tym razem został w Belgii. Klubem zgłaszającym się po prawoskrzydłowego był RSC Charleroi. W nowej ekipie od początku stawiano na Lukebakio. „Zebry” miały świetny początek sezonu, gdzie udało im się pokonać Anderlecht i Genk. Do meczu z Club Brugge zajmowały nawet pierwszą lokatę w tabeli. Dobre pół roku młodego Belga w Jupiler Pro League zaowocowało zainteresowaniem zagranicznych klubów. W styczniu Charleroi skorzystało z klauzuli wykupu, płacąc ok. 2 mln euro za Lukebakio. Na drugi dzień już na nim zarobili, bo Watford wyłożył na stół 5 mln euro.

Niemiecka terapia przed Premier League

Pierwsze pół roku można nazwać tylko pobytem w Anglii. Dodi Lukebakio potrafił jedynie kilka razy załapać się na ławkę rezerwowych „Szerszeni”. Udało mu się zagrać piętnaście minut przeciwko West Ham United. Niestety na ten moment to tyle z historii jego występów w Premier League. W Watfordzie nikt nie chciał skreślać młodego Belga. Od paru sezonów w Bundeslidze dobrze prezentują się młodzi piłkarze wypożyczani z Anglii. Skoro niemieckie powietrze tak dobrze im służy, to postanowiono pójść tą samą drogą. Na obecny sezon angielski zespół wypożyczył swojego prawoskrzydłowego do Fortuny Duesseldorf.

Beniaminek Bundesligi to drużyna walcząca o utrzymanie w lidze. Nie ma tu też żadnej gwiazdy i to dobre miejsce dla młodych utalentowanych piłkarzy. Zapowiadało się na spokojne łapanie kolejnych meczów i rozwijanie talentu Lukebakio. Już w debiucie w DFB Pokal przeciwko RW Koblenz zdobył dwa gole i został wybrany zawodnikiem meczu. Następnie w lidze w pierwszych pięciu kolejkach wchodził z ławki rezerwowych. W spotkaniu przeciwko Hoffenheim zdobył bramkę w końcówce z karnego, a Fortuna wygrała pierwszy mecz po powrocie do Bundesligi (2:1). Od końca września do listopada F95 wpadło w serię porażek. W tym pamiętna wysoka przegrana z Eintrachtem (1:7), w której młody Belg zdobył gola honorowego. Choć po takiej porażce trudno mówić o uratowaniu honoru po strzeleniu jednej bramki.

W międzyczasie w drugiej rundzie DFB Pokal Lukebakio sięga po kolejną nagrodę piłkarza meczu za zdobycie dwóch goli i asysty. Po ostatnim przegranym spotkaniu w lidze trener Friedhelm Funkel postanawia dokonać zmiany w składzie. Z pozycji prawoskrzydłowego młody Belg zostaje przestawiony na pozycję napastnika. Przed przerwą reprezentacyjną 21-latek debiutuje w nowej roli przeciwko Herthcie. Fortunie udaje się wygrać 4:1, ale bez udziału bramkowego nowego atakującego. Choć trzeba zaznaczyć, że rozegrał dobre spotkanie. Po powrocie ze zgrupowania dalej Funkel stawia Lukebakio w roli napastnika.

Pewnego razu w Monachium

Do spotkania z Bayernem Dodi Lukebakio miał przeciętne oceny. Oczywiście to była też kwestia gry Fortuny, która zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli Bundesligi. Raczej nikt spoglądający raz na jakiś czas na drużynę z Duesseldorfu za bardzo nie kojarzył tego zawodnika. Przyglądając się statystykom, Belg wyróżniał się w rubryce z dryblingami, bo na skrzydle starał się wchodzić w akcje 1 na 1. Jest też bardzo szybkim graczem, o czym przekonali się piłkarze mistrza Niemiec.

W meczu z Bayernem 21-latek od początku wszedł mocno w spotkanie. Już w pierwszej minucie mógł zdobyć gola, ale jego strzał wybronił Manuel Neuer. To było ostatnie uderzenie Lukebakio obronione przez reprezentanta Niemiec. Reszta znalazła drogę do siatki. Dzięki temu Dodi Lukebakio został pierwszym Belgiem, który strzelił hattricka Bayernowi Monachium. Był to też jego pierwszy tryplet zdobyty w karierze seniorskiej. Z pewnością zapisał się też w historii Fortuny Duesseldorf i na długo zostanie zapamiętany. Oby nie tylko z tego jednego meczu, ale to już pokaże przyszłość. Aktualnie jest on najlepszym strzelcem drużyny z pięcioma golami na koncie. Jest też etatowym graczem reprezentacji Belgii U-21 i będziemy jeszcze mieli okazję go zobaczyć w pojedynku z naszą młodzieżówką na mistrzostwach Europy w przyszłym roku.

Od wczorajszego dnia będziemy baczniej przyglądać się poczynaniom młodego zawodnika Fortuny. Jest on na początku swojej piłkarskiej kariery, ale już pokonał wiele przeciwności. A przede wszystkim poukładał wszystkie sprawy w swojej głowie. Belg dość szybko odnalazł się na nowej pozycji i mamy nadzieję, że powoli wskakuje na wysoki poziom. Oczywiście wszystko „step by step”.

Dzięki Mariuszowi Mońskiemu mamy dwie ciekawe wypowiedzi Lukebakio dla prasy: – Początki w Anderlechcie były dla mnie trudne, głównie przez rzeczy niezwiązane bezpośrednio z grą w piłkę. Nie byłem wystarczająco poważny, by grać profesjonalnie w futbol. Stało się to dla mnie za szybko i nie byłem na to gotowy. Czasami trenowałem z pierwszą drużyną i nagle powiedziano mi, że jestem w składzie. To było dla mnie za wiele, znalazłem się w mediach, a nie byłem na to przygotowany.

W końcu zrozumiałem, że jestem zawodowym piłkarzem. Dziękuję przede wszystkim Bogu, który postawił na mojej drodze właściwych ludzi. Dziękuję również moim agentom (Godson Management i Star Factory), którzy udzielili mi wsparcia, którego potrzebowałem.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze