Dlaczego oni nie wyjeżdżają?


Moi redakcyjni koledzy w tekście "Powroty do polskiej ligi", zastanawiają się dlaczego polscy piłkarze wracają do polskiej ligi. Ja chciałbym podnieść temat niby podobny ale jednak trochę inny. Dlaczego polscy piłkarze w tak niewielkiej liczbie grają w najmocniejszych ligach zagranicznych?


Udostępnij na Udostępnij na

Dlaczego nikt z „naszych nie gra w Milanie?

Kiedy Maciej Żurawski przechodził do Celticu, Radosław Matusiak do Palermo, czy choćby Jakub Błaszczykowski odchodził z Wisły Kraków do Borussii Dortmund, cały polski światek futbolowy wył z zachwytu. Jaki efekt: pierwszy wróci, jak się wydaje do Wisły, drugi wylądował ostatecznie w Widzewie i jedynie skrzydłowy reprezentacji Polski stał się gwiazdą zespołu z Zagłębia Ruhry.

Po dosyć obfitych w transfery – polskich piłkarzy do mocnych lig europejskich – latach 90-tych ta dekada to istny dramat. Nasze dokonania w ligach: włoskiej, hiszpańskiej, angielskiej Premiership, przy wyczynach piłkarzy Czech, krajów bałkańskich, Słowacji, a więc krajów, które są w mniej więcej podobnym miejscu piłkarsko, wyglądają, mówiąc oględnie blado. Jakie są powody takiej sytuacji? Dlaczego tak mała liczba polskich piłkarzy robi furorę w wielkich klubach? By zacząć od początku: dlaczego tak niewielu naszych piłkarzy trafia doi wielkich klubów?

Odpowiedzi jednej nie ma. Jest kilka aspektów, warto je przytoczyć aby choć w jakiejś części odpowiedzieć na stawione w artykule pytania.

Nikt „naszych” oglądać nie chce?

Podstawowa sprawa to scauting możnych klubów europejskich w Polsce. A właściwie jego brak. Teoretycznie scauci często przyjeżdżają oglądać naszych piłkarzy. Jednak jest ich niewielu. Z czego to wynika. Większość „szperaczy” działa na zasadzie: jak się sprawdzi jeden piłkarz to sprowadzamy następnych. Bardzo częsta praktyka klubów. Sytuację taką mamy np w Lechu Poznań, gdzie Semir Stilic zauroczył wszystkich i teraz rusza mania na Bośniaków. Tak jakby nikt nie wiedział że bośniackich piłkarzy ceni się w Europie bardziej niż polskich (polecam tekst Patryka Reńskiego „Nowa bałkańska siła Europy?” w dziale „Publicystyka”). Z polskimi piłkarzami jest jednak inaczej, ponieważ oni, ani nie trafiają do wielkich klubów, ani zagrzewają na stałe miejsca w klubach średniej marki.

O tym jak futbol-biznes do końca futbol-biznesem w Polsce nie jest.

Dużą rolę zapewne odgrywa podejście samych piłkarzy do zawodu. Wydaje się, że biorący ponad przeciętne jak na polskie warunki garze, piłkarze zawodowi są w pełni profesjonalnymi pracownikami. Kiedy jednak jakiś piłkarz wyróżnia się ponad przeciętną i wyjeżdża to zazwyczaj, albo wraca albo siedzi na ławce w klubie. Wielu trenerów klubów zagranicznych w których grali, bądź grają Polacy twierdzi, iż umiejętnościami nie odstają oni od reszty. Problem tkwi w podejściu samych zawodników. Oczywiście nie uogólniajmy. Ale coś jest na rzeczy.

Co może być źródłem nieprofesjonalizmu jednostki? Być może nieprofesjonalizm środowiska. W przypadku naszej ligi jest to wielce prawdopodobne. Nie ma sensu rozwijać tematu PZPN, wyborów i prezesa. Powiedziano w tej sprawie już wystarczająco dużo (człowiek ma wrażenie że wszyscy znają się na futbolu w Polsce:). Nie tu jednak moim zdaniem tkwi zasadniczy problem. Sposób funkcjonowania całej ligi, a przede wszystkim działaczy klubowych generuje w środowisku piłkarzy zachowania podobne. Przede wszystkim chodzi tutaj o dwie zasadnicze sprawy. Polski futbol od zawsze był, jest i pewnie będzie przez długie lata zachowawczy i oparty na kompletnym bałaganie prawnym.

Sprawa zachowawczości i braku ambicji jest w polskich klubach normalnością. Piłkarze boją się rewolucji, zmian, bardzo często nie radzą sobie z konkurencją w klubie. Wychodzi to potem w mocniejszych personalnie zespołach z zachodniej Europy. Piłkarze, którzy w polskiej ekstraklasie byli gwiazdami, w momencie kiedy trafiają do zespołu, gdzie takich jak oni jest conajmniej kilkunastu dochodzą do wniosku, że lepiej siedzieć spokojnie na ławce, niż próbować walczyć o miejsce w wyjściowej jedenastce. Skąd bierze się ta zachowawczość?

Polskie kluby bardzo często działają na zasadzie: „z dnia na dzień”. Kluby teoretycznie mają właścicieli, ale bardzo często właściciele są jedynie na papierze. W wielu zespołach rządzą działacze stowarzyszeń klubowych, albo rządzą po prostu lokalni politycy. Im na piłce zazwyczaj nie zależy. Nie zależy im na zwiększaniu przychodów klubu, a co za tym idzie na inwestycjach w stadion, czy kadrę klubową. W polskiej piłce nadal tkwią ludzie, którzy pracują byle jak, bo z byle jakiego powodu się na danym stanowisku znaleźli. Piłkarze od najmłodszych żaków po seniorów, czują tę środowiskową stęchliznę i w naturalny sposób łapią ten system działań. „Skoro szefostwo toleruje bylejakość to my bądźmy byle jacy”, można powiedzieć.

Futbol rządzony przez biurokratów

Na koniec wspomnę o jednej bardzo ważnej rzeczy. Polska piłka nigdy nie będzie profesjonalna i polscy piłkarze nigdy nie będą gwiazdami na miarę europejskiej piłki jeśli polskie prawo i polski sport nie ulegną zmianom. Chodzi o udogodnienia dla sponsorów (choćby budowlane dla tych, którzy chcą budować stadiony). W Anglii siłą futbolu są niezalezne i w pełni zawodowe kluby-firmy, które dobrze zarządzane i nie mające na każdym kroku przeszkód prawnych czy biurokratycznych inwestują w rozwój własny, tj. rozwój klubu.

Podsumowując, warto uwolnić polską piłkę od związków, urzędów, a dać ją przedsiębiorcom (zarówno polskim, jak i zagranicznym). Profesjonalizm władz klubowych przeniesie się na trenerów i piłkarzy. A to podstawa mocnej piłki klubowej i reprezentacyjnej każdego kraju.

Komentarze
~ggkdls (gość) - 16 lat temu

Lech Poznań ten klub pokazuje ,że w Polsce są gwiazdy
na miarę światową np
R.Lewandowski ,J.Wilk ,R.Murawski, B.Bosacki
Oprócz tych jest jeszcze w polskiej lidzie bardzo
wielu takich jak Boguski,
Garguła, Zahorski ,Roger ci zawodnicy spokojnie mogli
by grać w zagranichnych
klubach a polskim klubom nie są potrzebne zmiany bo i
tak bardzo szybko
podnosi się klasa polskiej ligi.

Najnowsze