Derby w Vallecas na remis. Paczka Jemeza odbija się od dna?


7 stycznia 2016 Derby w Vallecas na remis. Paczka Jemeza odbija się od dna?

Przed meczem starcie Rayo z Atletico mogło mieć tylko jednego faworyta. Podopieczni Paco Jemeza po raz kolejny udowodnili jednak, że do ogórków nie należą i mimo ostatnich niepowodzeń dzielnie stawili czoła gladiatorom Simeone. Na Estadio de Vallecas ostatecznie padł remis 1:1, jednak to gospodarze mogą czuć się moralnymi zwycięzcami dzisiejszego spotkania.


Udostępnij na Udostępnij na

Ostatnie tygodnie nie należą do najłatwiejszych dla Paco Jemeza. Jego zespół ostatnie zwycięstwo odniósł… w poprzedniej rundzie Copa del Rey przeciwko Getafe, notując od tego momentu koszmarną serię sześciu meczów bez zwycięstwa. W konsekwencji ekipa z Vallecas znajduje się obecnie w strefie spadkowej i siłą rzeczy miało to swój istotny wpływ na ustawienie, jakim Rayo wyszło przeciwko Atletico. Na ławce usiedli będący ostatnio w słabszej formie liderzy drużyny Roberto Trashorras i Javi Guerra, a szansę od pierwszych minut otrzymał m.in. niechciany przez Paco Jemeza Zhang Chengdong.

Atletico z kolei podchodziło do spotkania w świetnych nastrojach, patrząc na resztę Hiszpanii z pozycji lidera Primera Division. Co więcej, w ostatnich sześciu spotkaniach zanotowali pięć zwycięstw, a niecały tydzień temu ograli Rayo na Estadio de Vallecas dzięki bramkom Thomasa i Griezmanna w końcówce spotkania. Nic więc dziwnego, że Simeone postawił na skład mocno rezerwowy, a szansę debiutu otrzymali świeżo sprowadzeni Augusto Fernadez i Matias Kranevitter.

Od poczatku spotkania nie było jednak widać faktu, że do Vallecas przyjechał lider całej ligi. Rayo w swoim stylu długo utrzymywało się przy piłce, neutralizując wszelkie próby zastosowania wyższego pressingu ze strony Atletico. „Rojiblancos” zagrożenie stwarzali po stałych fragmentach gry, jednak ani Jose Maria Gimenez, ani Stefan Savić nie zdołali dojść do czystych pozycji strzeleckich.

Atletico wyglądało na drużynę bardzo pewną siebie, która oddawał Rayo pole gry. Można było odnieść wrażenie, że zespołowi z Calderon nie zależy i przyjechali uzyskać wynik jak najmniejszym nakładem sił. Ta kunktatorska postawa zemściła się na „Los Colchoneros” w 35. minucie, kiedy to piłkę w środku pola stracił Thomas, a na uderzenie z 25 metrów zdecydował się Nacho. Efekt? Spójrzcie sami.

https://www.youtube.com/watch?v=rBrSTfIoD0c

Atletico momentalnie obudziło się z letargu i ruszyło do huraganowych ataków na bramkę strzeżoną przez Juana Carlosa. Jeszcze przed przerwą niezłą okazję miał Carrasco, który nie wykorzystał świetnego podania od Olivera Torresa. Ostatecznie Rayo utrzymało jednobramkowe prowadzenie i dosyć zaskakująco prowadziło po pierwszej połowie.

W drugiej części spotkania mieliśmy ciąg dalszy wymiany ciosów w środku pola, w którym niezłą robotę wykonywali środkowi pomocnicy Rayo (m.in. Jozabed) niedający się zdominować Thomasowi, Kranevitterowi i Augusto Fernandezowi. Simeone dokonał zmian, na boisku pojawili się Saul i Vietto i, jak się potem okazało, miało to decydujący wpływ na dalszą część spotkania.

To właśnie po akcji tej dwójki rezerwowych padła wyrównująca bramka dla Atletico, a jej autorem był młody Hiszpan. Warto zaznaczyć, że winę za straconego gola ponosi głównie Quini, który dosyć łatwo dał się ograć Vietto, umożliwiając mu na dogranie asysty. Co ciekawe, zmienił on Zhanga, który do tej pory znakomicie powstrzymywał na prawej stronie boiska Carrasco i jego występ niewątpliwie należy do największych zaskoczeń całego spotkania.

Pod koniec meczu na boisku pojawił się również Joni Montiel, uznawany za wielką nadzieję Rayo, który wprowadził dużo ruchu w szeregi ofensywne zespołu z Vallecas, de facto potwierdzając, że drzemią w nim naprawdę duże możliwości.

Trudno uznać, abyśmy byli dzisiaj świadkami fascynującego widowiska, aczkolwiek zwłaszcza Rayo udowodniło, że prezentuje się o wiele lepiej, niż miałyby na to wskazywać wyniki. Co więcej, Jozabed udowodnił, że pod nieobecność Trashorrasa jest w stanie unieść ciężar rozgrywania piłki i dyrygowania zespołem. Tym bardziej podopieczni Paco Jemeza mogą żałować, że nie dowieźli zwycięstwa do ostatniego gwizdka. Nie ulega wątpliwości, że dałoby ono pozytywnego kopniaka i przywróciłoby wiarę we własne umiejętności.

Po stronie Atletico na duże pochwały zasługuje na pewno blok defensywny, a także Yannick Carrasco, który był zdecydowanie najbardziej wyróżniającą się postacią w działaniach ofensywnych przyjezdnych. Belg już niepierwszy raz w tym sezonie udowadnia, że powoli pracuje na miano jednego z najlepszych i najbardziej efektownych skrzydłowych w lidze.

Atletico z kolei wykonało swój plan w 100%. Strzeliło bramkę na wyjeździe, ograło rezerwowych i za tydzień inny wynik niż zwycięstwo „Rojiblancos” trzeba będzie traktować w kategoriach sensacji.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze