Czy tym razem niebiesko-biała lokomotywa dojedzie do celu?


Wszyscy przy Bułgarskiej są żądni sukcesów

23 września 2020 Czy tym razem niebiesko-biała lokomotywa dojedzie do celu?
Paweł Jaskółka / PressFocus

Z pewnością fanatycy Lecha nie pogardzą wzbogaceniem klubowej gabloty z pucharami. Pytanie, czy ich ulubieńcy uczynią to w tym sezonie? Wszystko i wszyscy przemawiają za tym, aby było to właśnie teraz. No bo… dlaczego nie? Kiedy? Zawsze może być nie ta pora. Może ona właśnie już nadeszła?


Udostępnij na Udostępnij na

Wiele czynników składa się na końcowy sukces drużyny. Dobra dyspozycja zawodników, spokój w klubie, odpowiedni trener. Wymieniać można dalej… A co, jeśli te założenia są spełnione, a i tak coś nie działa? Czy nasza liga jest aż tak silna? Czegoś brakuje, zawsze jest jakieś „ale”. Dlatego w Poznaniu ciśnienie na sukces narasta – czas już na to najwyższy…

Godni następcy?

Robert Gumny w dużej mierze, a Kamil Jóźwiak to już w ogóle, byli kluczowymi postaciami w ubiegłym sezonie. Oczywiście, nie ma ludzi niezastąpionych, ale… No właśnie! Wydaje się, że w tym przypadku trzeba się trochę nagłowić, aby znaleźć równowartościowe zastępstwo. Mawia się też: „sam meczu nie wygrasz”. Akurat tutaj szczególnie bramki i asysty „Józia” często równały się punktom inkasowanym przez Lecha. „Guma” i Jóźwiak wydają się na pierwszy rzut oka najpoważniejszymi stratami. Z jednej strony to wielki sukces Lecha Poznań, który najpierw ukształtował tych chłopaków, wprowadził w świat piłki, a teraz zarabia na swoich wychowankach. Piękna droga. Z drugiej strony pojawia się luka do wypełnienia.

Nie są to pierwsi zawodnicy, którzy zostali wypuszczeni na świat z Akademii Lecha. Kilku już było przedtem, kilku jeszcze będzie. Praca (zarówno szkolących jak i szkolonych) zaowocowała. Z klubem pożegnał się też Christian Gytkjaer. Wraz z nim odeszło około 20 bramek w sezonie. I o ile mogło to być zmartwieniem, to wraz z przybyciem do Poznania Mikaela Ishaka bolączka zniknęła. Szwed prezentuje się naprawdę solidnie i szybko odnalazł się w nowym otoczeniu, pokazując swoje walory na boisku.

Do rywalizowania o najwyższe cele w kraju i próby podboju Europy Lechowi potrzebni są zawodnicy, którzy naprawdę coś wniosą do zespołu. Wszystko po to, aby odnieść w końcu jakiś sukces. A co za takowy można uważać? Swoje spostrzeżenia przekazuje Damian Smyk z portalu Weszło.com.

Jeśli Lechowi po latach czekania wreszcie udałoby się dostać do fazy grupowej Ligi Europy, to zdecydowanie należałoby to traktować jako sukces. Natomiast wciąż pojawiłyby się komentarze, że jednak meczów z dobrymi europejskimi klubami nie da się włożyć do gabloty. A właśnie fetowania trofeum w Poznaniu wyczekuje się najmocniej. Mistrzostwo? To na pewno realny scenariusz. Ale mówiąc „realny”, mam na myśli to, że „Kolejorz” jest w gronie klubów, które będą się liczyć w walce o mistrzostwo. Nawet mimo kiepskiego początku pod względem punktowym.

Kluczowe wydaje się pytanie: czy Lech dobrze zadziałał na rynku transferowym? Pomijając to, że została zasilona klubowa kasa, to czy parę złotych zostało dobrze spożytkowanych? Na razie trudno prorokować. Do oceny słuszności tych ruchów potrzebny jest czas.

Nadal czekamy na odpowiedź na to pytanie – stwierdza Smyk. – Wydaje mi się, że kluczową lukę udało się załatać znakomicie – mówię tu o wejściu Ishaka w buty Gytkjaera. Szwed strzela gole, ale też uczestniczy w grze, toczy sporo pojedynków, jest niezwykle aktywny, swoją ruchliwością prowokuje kolegów do podań w wolne strefy. Choć Alan Czerwiński w pierwszych kolejkach nie zachwyca, to ogólnie trudno byłoby znaleźć lepsze zastępstwo dla Roberta Gumnego niż były zawodnik Zagłębia Lubin.

– Do tej pory wszystko się klei, prawda? Natomiast decydująca dla mnie w ocenie tego okienka będzie dyspozycja Jana Sykory. Jeśli uda mu się wejść na poziom Kamila Jóźwiaka, to myślę, że będziemy mogli uznać ten zespół jako lepszy do tego z zeszłego sezonu. Ale tu pewnie będziemy potrzebowali tygodni, by podjąć się oceny co do tego, czy Sykora to traf w dziesiątkę, czy transfer Barkrotho-podobny.

Młodość vs doświadczenie

W zespole Lecha Poznań można zaobserwować bogactwo różnych zawodników. Nie mówię tylko o narodowościach czy pozycjach na boisku. Przede wszystkim razem uzupełniają się, wręcz tworzą oni monolit. Młodzież połączona z doświadczeniem może być receptą na sukces. Czarujący Dani Ramirez, pewny Pedro Tiba. Młodzi, ale już jak na swój wiek znakomicie ograni, Tymek Puchacz i Kuba Moder. Wszystko wskazuje, że w pierwszym składzie wkrótce na stałe zagoszczą chociażby Jakub Kamiński czy Filip Marchwiński.

Czy niedługo to właśnie młodzi wychowankowie będą stanowić o głównej sile poznańskiego Lecha? Na ich dobre występy ma nadzieję Damian Smyk.

Bardzo liczę na to, że będziemy świadkami sezonu przełomowego dla całej tej czwórki. Co roku oglądamy drenaż ligi z ciekawych młodych piłkarzy i teraz – po stracie Jóźwiaka, Gumnego, ale i Białka czy Płachety – zerkamy w kierunku tych, którzy mają ich zastąpić. Ja Tymoteusza Puchacza nie traktuje już jako młodzieżowca – to facet z pełnym sezonem w ekstraklasie, dziesiątkami występów w I lidze, były kapitan kadry U-20. Jasne, jest młody, ale dzisiaj musimy od takich piłkarzy wymagać stabilnej formy i ciągnięcia zespołu w momentach, gdy trzeba to robić. To samo tyczy się Kuby Modera. W mniejszym stopniu odpowiedzialność spoczywa na Filipie Marchwińskim, ale tu też powoli zegar zaczyna tykać i czekamy, aż pokaże nam, dlaczego pół Europy obserwuje jego rozwój.

– Myślę, że w tym roku będziemy świadkami wielkiego postępu Jakuba Kamińskiego. To bardzo świadomy, poukładany chłopak, którego rola w zespole znacząco wzrosła po odejściu Jóźwiaka. Lech mocno na niego liczy. Zatem myślę, że od młodzieży można wymagać tyle samo, ile od Tiby, Ramireza, Ishaka czy Satki. Oni mogą służyć doświadczeniem, ale ostatecznie na boisku nikt nie daje dodatkowych punktów za PESEL – przyznaje.

W zeszłym sezonie z pewnością bez większego wysiłku znajdzie się spotkanie, w którym od 1. minuty wystąpiło kilku młodych zawodników. Najciekawsze i zarazem najlepsze w tym wszystkim jest to, że grali, bo po prostu są dobrzy! Szok, konsternacja, niedowierzanie. Młody, lepszy od 30-letniego Słowaka? Hmm, kto by pomyślał… A tak na serio, to dokładnie w tę stronę powinniśmy iść. Tak powinny wyglądać wyjściowe jedenastki większości klubów, a ekstraklasowych to już w ogóle. Ogrywajmy swoich, potem przyniesie nam to korzyści.

Czy w Poznaniu wreszcie można głośniej mówić o nadchodzącym sukcesie? Pewnie każdy chciałby, aby tak było. Na razie wszystko jest w toku. Ale sukcesów można życzyć Lechowi już teraz. Niech sprawi części Wielkopolski okazję do radości i świętowania. Trzymamy za to kciuki.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze