O nich będzie głośno: Curtis Jones – (nie)zarozumiały Scouser


Odrzucony przez Everton, wychowany przez Liverpool. Curtis Jones, kolejny wielki talent z Anfield Road, zmierza do pierwszej jedenastki Jürgena Kloppa

1 kwietnia 2020 O nich będzie głośno: Curtis Jones – (nie)zarozumiały Scouser
https://tribuna.com/

Fenomenalnym trafieniem w styczniowym spotkaniu Pucharu Anglii Curtis Jones zapewnił Liverpoolowi awans do kolejnej rundy, w pokonanym boju pozostawiając Everton. Klub, który trzynaście lat temu odrzucił zawodnika z obawy o zbyt „zarozumiałe” jak na jego wiek zachowanie. Decyzję szkoleniowców „The Toffees” z powodzeniem wykorzystali sąsiedzi z czerwonej części miasta. Dziś Anglik jest jednym z największych talentów Liverpoolu, coraz mocniej pukając do pierwszej jedenastki Jürgena Kloppa.


Udostępnij na Udostępnij na

Chłopiec urodzony w mieście Beatlesów, obdarzony piłkarskim talentem, ma do wyboru dwa oczywiste kluby – Everton oraz Liverpool. Przygodę z futbolem w pierwszym z wymienionych zespołów miał rozpocząć Curtis Jones. Szkoleniowcy młodzieżowych drużyn „The Toffees” negatywnie ocenili jednak zachowanie sześciolatka, który wzorował się na Cristiano Ronaldo. To nie przekreśliło szans chłopca na rozpoczęcie piłkarskiej kariery. Niespełna dwa lata później Anglik był już zawodnikiem Liverpoolu. Trenerzy młodzieżowych zespołów „The Reds” w niezwykłej asertywności gracza w przeciwieństwie do sąsiadów zauważyli atut, a nie przeszkodę.

Curtis Jones – prawdziwy Scouser

Kolejne lata potwierdziły, że szkoleniowcy Liverpoolu mieli rację. Curtis Jones szybko pokonywał szczeble w akademii klubu z Anfield Road. W wieku zaledwie piętnastu lat regularnie występował już w drużynie rywalizującej w młodzieżowej Premier League, bez kompleksów mierząc się ze starszymi przeciwnikami. Imponował przeglądem pola i świetną techniką, lecz rzadko trafiał do siatki rywali. To jednak diametralnie zmieniło się w następnej kampanii.

W sezonie 2017/2018 Anglik niezwykle regularnie wpisywał się na listę strzelców. Zarówno w Premier League U-18, jak i Lidze Młodzieżowej UEFA z łatwością pokonywał golkiperów rywali, często obsługując także partnerów decydującymi podaniami. Świetna dyspozycja zawodnika zwróciła uwagę Jürgena Kloppa. Niemiecki menedżer zaczął coraz uważniej śledzić poczynania jednego z najbardziej utalentowanych graczy akademii Liverpoolu, który już na początku 2018 roku zadebiutował w drużynie rezerw. Niesamowite tempo, w jakim rozwijał się Curtis Jones, sprawiło, że pierwszy profesjonalny kontrakt dla nastolatka był tylko formalnością.

Po udanej kampanii w młodzieżowym zespole decyzją Jürgena Kloppa nastolatek został włączony do kadry pierwszej drużyny na okres przygotowawczy przed kolejną kampanią. Anglik niepodziewanie szybko odnalazł się w grupie znacznie bardziej doświadczonych zawodników.

Curtis to prawdziwy Scouser (osoba pochodząca z Liverpoolu – przyp.red.) – nie wiem, czy to właściwe słowa, ale nie wstydzi się powiedzieć kilku rzeczy i prawdopodobnie jest to niespodzianką dla jednego lub dwóch zawodników! Ale oczywiście akceptuje zasady grupy, nie ma co do tego wątpliwości. Jeśli natomiast chodzi o futbol to oczywiście znacznie się rozwinął. Jest wysokim chłopcem, ale nadal bardzo mobilnym, z dobrym dryblingiem. Teraz musimy upewnić się, że zawsze znajdzie odpowiedni moment na podanie piłki – chwalił podopiecznego w rozmowie z klubowymi mediami Jürgen Klopp.

Po zakończeniu przygotowań nastolatek nadal trenował z pierwszym zespołem. Na szansę oficjalnego debiutu w jedenastce niemieckiego menedżera musiał poczekać aż do stycznia. Porażka z Wolverhamptonem Wanderers w Pucharze Anglii sprawiła jednak, że nastolatek do końca sezonu rywalizował już tylko w lidze rezerw oraz Lidze Młodzieżowej UEFA.

Pokonując rywali pewnością siebie

Mimo gry w drugim zespole Curtis Jones stale trenował z pierwszą drużyną. Jürgen Klopp podczas zajęć osobiście nadzorował rozwój jednego z największych talentów, który pokonał ostatnio wszystkie szczeble akademii Liverpoolu. Bardzo powoli, lecz regularnie przygotowywał nastolatka do gry o stawkę w dorosłym futbolu. To przyniosło świetne efekty już w bieżącym sezonie. Anglik co prawda znów rozpoczął kampanię w zespole rezerw, lecz we wrześniu poprzedniego roku znalazł się w podstawowej jedenastce Liverpoolu na spotkanie w ramach Pucharu Ligi Angielskiej.

Wraz z pozostałymi młodymi zawodnikami wspieranymi przez paru bardziej doświadczonych graczy „The Reds” spokojnie wywalczyli awans do kolejnej rundy. Mimo wylosowania w następnej Arsenalu Jürgen Klopp również desygnował do gry od początku meczu zespół w połowie skomponowany z młodzieżowców. Curtis Jones zasiadł jednak na ławce rezerwowych, lecz po wejściu na murawę rozstrzygnął losy rywalizacji. Oprócz zanotowania asysty wykorzystał piątą w kolejności, decydującą „jedenastkę” w konkursie rzutów karnych. Potwierdzając tym samym ogromną pewność siebie, która stała się odtąd kluczowym atutem gracza.

Prawdopodobnie musisz się urodzić w Liverpoolu [by podjąć się podobnego wyzwania]. To nie był mój pomysł. Kiedy ostatni raz widziałem listę, Divock [Origi] miał strzelać jako piąty, natomiast Curtis jako czwarty. Kiedy zobaczyłem, że jako czwarty rzut karny będzie wykonywał Divock, pomyślałem – OK, oczywiście, że to zmienili. To była właściwa decyzja! Curtis nie ma problemu z pewnością siebie. Absolutnie to nie stanowi problemu – mówił na pomeczowej konferencji menedżer Liverpoolu.

Po spotkaniu z Arsenalem nastolatek regularnie meldował się już w kadrze meczowej „The Reds”. Kariera Anglika nabrała tempa. Na początku grudnia ofensywny zawodnik zadebiutował w Premier League, by niespełna dwa tygodnie później z pierwszym zespołem wylecieć na klubowe mistrzostwa świata. Choć podczas turnieju nie zagrał nawet minuty, to wraz z partnerami święcił triumf w rozgrywkach. Prawdziwym przełomem dla nastolatka okazał się jednak początek obecnego roku.

Już w trzeciej rundzie Pucharu Anglii Liverpool musiał zmierzyć się z Evertonem. Choć Jürgen Klopp ponownie dał szansę gry młodzieżowcom i rezerwowym, to „The Reds” rozegrali świetne spotkanie. Imponował zwłaszcza Curtis Jones, który ośmieszał znacznie bardziej doświadczonych rywali, ze spokojem mijając przeciwników na różne sposoby. Świetny występ wieńcząc kapitalnym trafieniem, dzięki czemu Liverpool zameldował się w kolejnej fazie rozgrywek.

Znam go trzy i pół roku. Zrobił olbrzymi postęp i będzie piłkarzem [pierwszego zespołu] Liverpoolu, jeśli nic dziwnego się nie stanie. Jestem tego pewny w stu procentach. To, że strzelił bramkę w takim stylu, wcale mnie nie dziwi. Potrafi wykorzystywać podobne okazje. Wciąż ma jednak pole do poprawy i nauki. Czasem zapominamy o tym na treningu, ale on ma tylko osiemnaście lat. Niewiarygodne – komentował po spotkaniu menedżer Liverpoolu.

Curtis Jones następcą Adama Lallany?

Po spotkaniu z Evertonem nastolatek wystąpił w kolejnych trzech spotkaniach Pucharu Anglii oraz zanotował drugi w karierze występ w Premier League. Na więcej nie pozwoliło wstrzymanie rozgrywek, choć wydawało się pewne, że Anglik otrzyma kolejne szanse. W obliczu zawieszenia sezonu rozpoczęła się medialna dyskusja na temat wyglądu kadry klubu z Anfield Road po zamknięciu nadchodzącego okna transferowego. Kilku graczy na czele z Adamem Lallaną oraz Xherdanem Shaqirim najprawdopodobniej opuści latem Liverpool. Jako jeden z następców wymienionych piłkarzy powszechnie wskazywany jest Curtis Jones.

Obserwuję Curtisa, odkąd skończył piętnaście lat. Każdy mógł zauważyć, podobnie jak w przypadku Trenta Alexandra-Arnolda, olbrzymi potencjał, jakim dysponuje ten chłopak. Jest po prostu graczem o wielkiej jakości z naturalnymi zdolnościami [do gry w piłkę] i dobrą arogancją. Wie, że jest dobry, i robi wszystko we właściwy sposób. Może być gwiazdą. […] Wygląda na to, że Adam Lallana odejdzie po wygaśnięciu umowy. Ten chłopak zaoszczędzi menedżerowi dużo pieniędzy, ponieważ może spokojnie wskoczyć do składu i zawsze będzie można na nim polegać – przekonywał w rozmowie ze Sky Sports News były zawodnik Liverpoolu, John Aldridge.

***

Wszystko wskazuje na to, że Curtis Jones w bieżącym sezonie wyruszył szlakiem przetartym przez Trenta Alexandra-Arnolda. Anglik obdarzony niesamowitą techniką i przeglądem pola od ponad roku mocno puka do pierwszej jedenastki Liverpoolu. Tylko kwestią czasu wydaje się, gdy Jürgen Klopp otworzy zawodnikowi drzwi, a wychowanek „The Reds” na stałe zagości w podstawowym składzie drużyny niemieckiego szkoleniowca. Prawdopodobnie z podobnym efektem co Trent Alexander-Arnold.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze