Espanyol Barcelona notuje niesamowity regres formy. „Pericos” przegrali sześć meczów z rzędu i z drugiej pozycji – jaką zajmowali po 11 kolejkach – spadli na 14. miejsce. Tak złej serii w tym sezonie nie miała nawet Huesca. Czy zespół Rubiego powróci do ładnej dla oka piłki?
Myślę, że tak. Ale najważniejsze jest, aby się w końcu przełamał. I teraz ma ku temu świetną okazję. W 18. kolejce zmierzy się z Leganes. Aczkolwiek nie będzie to dla niego spacerek. „Ogórki” nie przegrały w La Liga od 27 października (dwa zwycięstwa i pięć remisów). Na pewno jednak będą oni dla „Papużek” łatwiejszym przeciwnikiem niż chociażby: Atletico, Betis, FC Barcelona, Getafe, Girona czy Sevilla, czyli zespoły, z którymi ostatnio przegrywali.
Ręka Rubiego
Czy Espanyol to zaskoczenie sezonu? Do 11. kolejki na pewno tak. Teraz co najwyżej może być rozczarowaniem. Aczkolwiek do końca rozgrywek została nieco ponad połowa sezonu i przy tak wyrównanej – jak nigdy – La Liga wszystko jest możliwe. I europejskie puchary ciągle są w jego zasięgu.
„Papużki” były wiceliderem Primera Division i do rywala zza miedzy (a jednocześnie lidera) – FC Barcelony – traciły zaledwie trzy punkty. Trener Rubi, który przed tym sezonem objął stanowisko szkoleniowca Espanyolu, szybko odcisnął swoje piętno na katalońskiej drużynie.
Sprawił, że z jednego z najnudniej grających zespołów w La Liga „Papużki” stały się atrakcyjnie grającą dla oka ekipą. A ich znakiem rozpoznawczym stało się długie utrzymywanie przy piłce.
I wcale nie było to takie oczywiste, że Rubi tak bardzo poprawi grę Espanyolu, ponieważ latem z zespołu odeszli: najlepszy strzelec z poprzedniego sezonu – Gerard Moreno, kluczowy obrońca – Aaron oraz bramkarz – Pau Lopez. Ponadto zmniejszono budżet płacowy, a co za tym idzie, zdecydowano się postawić na rezerwy.
Po fali sukcesów jednak przyszedł pierwszy poważny kryzys, którego jak na razie trener Rubi nie potrafi zażegnać.
Terminarz ma znacznie?
Espanyol kojarzy się z zespołem, który zaliczany jest raczej do grupy hiszpańskich przeciętniaków niż ligowych potentatów. W ostatnich 20 latach najczęściej zajmował 13. lub 14. miejsce na koniec sezonu. Więc aktualna lokata „Papużek” nie powinna nikogo dziwić.
Ale, jak wiemy, apetyt rośnie w miarę jedzenia. Po tak świetnie – jak na Espanyol – rozpoczętym sezonie kibice mieli prawo oczekiwać od swojego zespołu, że przez dłuższy czas będzie utrzymywać się w ligowej czołówce. Jednak kryzys szybko zweryfikował marzenia „Pericos” o zajęciu wysokiego miejsca.
Możesz powiedzieć, że terminarz nie ma znaczenia. Jeśli komuś nie idzie, to nie idzie, i tego nie przeskoczysz. Dla mnie jednak ma on duże znaczenie. I tak jest właśnie w przypadku Espanyolu, który popadł w regres formy, a niekorzystny kalendarz na pewno nie był jego sprzymierzeńcem. Należy spojrzeć, z jakimi drużynami w tych ostatnich sześciu meczach „Pericos” przegrywali.
Wydaje mi się, że gdyby zmagali się ze swoją słabszą dyspozycją, ale trafili oni na serię rywali z dołu tabeli, to nikt by dziś nawet nie mówił o kryzysie. Szybko by się przełamali i dalej znajdowali się w okolicach piątego (no może siódmego) miejsca.
Co jeszcze?
Oprócz niekorzystnego terminarza na ostatnie wyniki „Papużek” wpłynęła ich słaba postawa zarówno w ataku, jak i obronie. Podopieczni Rubiego przestali wykorzystywać sytuacje podbramkowe. Nie są już tak skuteczni (a przede wszystkim Borja Iglesias) jak na początku rozgrywek.
Jeśli chodzi o grę w formacji defensywnej, to jest to prawdziwy kryminał. W tych sześciu przegranych meczach stracili 16 goli. A przed tą fatalną serią mieli tylko osiem straconych bramek i byli drugą – po Atletico Madryt – najszczelniejszą obroną w całej lidze.
Defensorzy Espanyolu popełniają zbyt dużo indywidualnych błędów, które prowadzą do groźnych sytuacji pod ich własną bramką. Świąteczna przerwa jednak mogła Rubiemu pomóc w ich wyeliminowaniu.
Jak ryba wody
Espanyol zdecydowanie potrzebuje trzech punktów niczym ryba wody czy człowiek tlenu. Jeden punkt jednak na początek przełamania tej fatalnej passy też nie będzie taki zły, ale po tylu przegranych meczach z rzędu to właśnie trzy oczka są mu najbardziej potrzebne. Bo pozwolą „Pericos” odbić się od dna.
Kolejna – siódma już – porażka sprawi, że Espanyol na pewno spadnie o co najmniej jedną lokatę, tj. z 14. (aktualnie zajmowanej) na 15., a w przypadku zwycięstwa Realu Sociedad z Realem Madryt może zlecieć nawet na 16. miejsce.
Tak jak pisałem na początku tekstu, kwestią czasu jest, kiedy „Papużki” zaczną znów regularnie punktować. I dobrze by było, aby jak najszybciej powróciły do gry z początku sezonu. Dopóki starta do miejsc dających prawo gry w europejskich pucharach nie jest zbyt duża.