Clement: Byliśmy gotowi na karne


Po zwycięstwie 4:1 w dogrywce nad Atletico, Real mógł się cieszyć z 10. trofeum Ligi Mistrzów. Podczas pomeczowej strefy mieszanej asystent Carlo Ancelottiego chętnie opowiadał o kulisach meczu.


Udostępnij na Udostępnij na

Paul Clement od pięciu lat jest prawą ręką włoskiego szkoleniowca. Od czasu objęcia sterów na Stamford Bridge przez Ancelottiego w 2009 roku, Anglik jest ważnym członkiem sztabów szkoleniowych kolejno Chelsea, PSG oraz obecnie madryckiego Realu.

Od tego czasu ten trenerski duet zdobył już sześć tytułów, ale bardzo możliwe, że drogi obu panów wkrótce mogą się rozejść. 

Byłeś zdenerwowany w końcówce?

Oczywiście, przecież to bardzo ważny mecz. Przez cały dzień trudno było ukrywać emocje. A druga połowa już w ogóle minęła bardzo szybko! Za każdym razem, kiedy zerkałem na zegarek, mijało dobre dziesięć minut. Im bliżej końca meczu, bym bardziej zaczęliśmy się martwić. Nie traciliśmy wiary, ale zaczęliśmy się obawiać. A potem doliczony czas gry… Nikt nie wie, co się wówczas może wydarzyć. Na szczęście do tego dośrodkowania najlepiej wyskoczył Sergio Ramos i świetnie uderzył głową. Moim zdaniem zagrał dzisiaj wyjątkowy mecz. To jeden z najlepszych obrońców na świecie.

Jak na obrońcę, okazał się bardzo przydatny Realowi także pod bramką rywali.

Tak w półfinale, jak i w finale, to właśnie jego bramki wpłynęły na losy tych spotkań. Niesamowity zawodnik.

Zmiany okazały się kluczowe.

Zrobiliśmy pozytywne zmiany. Przegrywaliśmy 1:0, czas mijał nieubłaganie szybko… Marcelo to boczny obrońca, ale o bardzo ofensywnej mentalności. Pozostali rezerwowi, Isco oraz Morata, również są naturalnie predysponowani do szybkich ataków.

Jestem zdania, że jeszcze w regulaminowych 90 minutach stwarzaliśmy więcej szans strzeleckich, wytrzymaliśmy też ten mecz kondycyjnie.

Już w pierwszym sezonie wygrywasz wraz z Carlo Ancelottim najważniejsze trofeum. Jak się z tym czujesz?

To oczywiście wspaniałe uczucie, niewiarygodne. O takich właśnie chwilach się marzy!

Co poczułeś, kiedy sędzia techniczny pokazał pięć doliczonych minut? Diego Simeone narzekał podczas pomeczowej konferencji, że sędzia dodał zbyt dużo czasu.

Pięć minut to bardzo długo w futbolu. Wydaje mi się, że sędzia sprawiedliwie doliczył te minuty. Było wiele przerw w grze, bramkarzowi Atletico zajmowało dobre 20 sekund wybicie piłki, było mnóstwo fauli, na boisku często pojawiali się masażyści….

Co powiedziałeś Carlo Ancelottiemu, kiedy Ramos wyrównał?

Musimy pójść za ciosem i trzymać się tego, co wcześniej graliśmy. Przy 1:0 dla Atletico martwiliśmy się trochę, że może pójść kontra w końcówce, zrobi się 2:0 dla nich i będzie po meczu. Dlatego musieliśmy trzymać się założeń taktycznych, pilnować pozycji na boisku i cierpliwie czekać na nasze szanse.

Psychologicznie faktycznie zyskaliśmy przewagę nad Atletico. Ale nadal było 30 minut na dogrywkę, prawdopodobne były rzuty karne. Już nawet rozpisaliśmy, kto ma wykonywać jedenastki. Zachowam jednak dla siebie, których wyznaczyliśmy zawodników.

Już od pięciu lat pracujesz z Ancelottim, wygraliście mnóstwo trofeów, łącznie z tym najważniejszym – pucharem Ligi Mistrzów. Czy myślisz o indywidualnej karierze trenerskiej?

Ten moment wkrótce nadejdzie. Pojawiają się coraz ciekawsze możliwości. Ale Madryt to trudne miejsce do opuszczenia. Wspaniały klub i miasto, wielka tradycja, niesamowita historia i szansa na wygrywanie najważniejszych trofeów w futbolu.

Żadnego wariantu nie wykluczam, tak w Anglii, jak i gdzieś indziej w Europie. Pracowałem także we Francji. Carlo [Ancelotti – przyp. red.] daje mi dużo pewności siebie oraz swojego wsparcia. Wierzy, że pewnego dnia będę w stanie samodzielnie poprowadzić klub. Ale jeszcze mnie nie wyrzuca za drzwi!

Na Estadio da Luz pytał i notował Robert Błaszczak

Obserwuj autora na Twitterze: @RobertBlaszczak

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze