Ciemność widzę, czyli w co gra Louis van Gaal


27 września 2014 Ciemność widzę, czyli w co gra Louis van Gaal

Miał być porządek jak w wojsku, ale obecnie dyscyplinę i organizację gry Manchesteru United można określić trzema krótkimi słowami znanymi z filmu „Jak rozpętałem II wojnę światową”: burdello bum bum. Jegomość Louis van Gaal sprawił, że Old Trafford zamieniło się z Teatru Marzeń w dom rozpusty dla gości, a Swansea pokazało, że kolejni rywale, wybierając się na teren „Czerwonych Diabłów”, mogą spokojnie wywiesić w autokarze tabliczkę z napisem „z buta wjeżdżam”. Mit o piekielnej twierdzy został obalony.


Udostępnij na Udostępnij na

Pieniądze nie grają – odcinek enty

Louis van Gaal, przychodząc do Manchesteru, uznał, że potrzeba w nim rewolucji kadrowych i taktycznych, i w tym celu lekką ręką wydał ponad 140 milionów funtów na transfery. Holender kupił dużo mąki, z której miał zrobić chleb pierwszej jakości. Pomijamy już nawet fakt, że taki Luke Shaw został horrendalnie przepłacony, bo kto bogatemu zabroni. Do tego doszli Herrera, Rojo, Blind, di Maria i Falcao. Na razie spłaca się tylko Argentyńczyk, choć jego robota, w obliczu miernoty kolegów, idzie na marne.

Absurdem, uważam, była sprzedaż Welbecka do Arsenalu. LvG narobił ofensywnych zakupów i dla kilku piłkarzy w MU zrobiło się zbyt ciasno. Ale żeby zaraz sprzedawać takiego grajka na Emirates? Zasilać odwiecznego rywala podczas własnej bezsilności? Wielu łapało się za głowę, ale nie holenderski trener. O co tyle krzyku? – dziwił się szkoleniowiec.

W trzy miesiące van Gaal miał odbudować potęgę „Czerwonych Diabłów”. W tym czasie miał wdrażać swoje pomysły w grę United. Obecnie Manchester sprawia wrażenie, jakby był prowadzony nie przez Pomysłowego Dobromira, ale przez Koziołka Matołka. Wiecie, co broni trenera? Wyniki. Chcecie pogadać o wynikach?

Gorszy od Moyesa – niemożliwe nie istnieje

Powiedzieć dramat, to nie powiedzieć nic o wynikach ekipy z Old Trafford. LvG zebrał gorsze żniwo niż bohater szyderczych dowcipów z poprzedniego sezonu, David Moyes. W pięciu kolejkach pod wodzą Holendra MU zdobył zaledwie 5 punktów! (1z-2r-2p przy 2z-1r-2p Moyesa). W tym czasie zdążyli skompromitować się podczas inauguracji ze Swansea, po raz pierwszy w historii przed własną publiką.

Inna sprawa, że słynący jeszcze do niedawna z wychowanków Manchester przerodził się w bandę internacjonałów. Za chwilę w szatni United łatwiej będzie porozumieć się po hiszpańsku niż angielsku i ten aspekt bez dwóch zdań także wpływa drażniąco na sympatyków „Czerwonych Diabłów”.

Drużynę buduje się od tyłu – LvG przypomniał sobie o Pique!

Szkoleniowiec MU myślał chyba, że armatami z przodu zakryje dziury z tyłu. Albo tak bardzo był zaabsorbowany transferami di Marii i Falcao, że gdy złapał kontakt z bazą, to przypomniał sobie, że w obronie brak jego zespołowi jakości. I wtedy urodził mu się w głowie Pique. Co najmniej jakieś kilka tygodni za późno, bo mleko się już rozlało, a po scalonym Manchesterze pozostały już tylko zgliszcza.

Jeśli van Gaal nie poukłada defensywy, to wciąż bez znaczenia będą piękne gole i szarże argentyńskiego skrzydłowego czy zabójcze wykończenia van Persiego . Gołym okiem potwierdzenie tych słów dało się zauważyć w potyczce z Leicesterem (przegrana MU 3:5).

Trener United zachowuje się jak jeździec bez głowy, a jego podopieczni po ligowej drabinie poruszają się jak wóz z węglem. Jest jednak jedna rzecz, którą MU zawdzięcza Holendrowi – memy, których w internecie znajdziecie bez liku. Kibice jadą po LvG jak po łysej kobyle.

Na całej tej beznadziei „Czerwonych Diabłów” tracą także rozgrywki Premier League. Manchester United to jest marka, która nie powinna schodzić poniżej pewnego poziomu. A obecnie jest zdecydowanie pod kreską poziomu przyzwoitości.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze