Nieudany rewanż Argentyny na Copa America. Znów te karne


Przeklęte karne

27 czerwca 2016 Nieudany rewanż Argentyny na Copa America. Znów te karne

Za nami jubileuszowa edycja turnieju piłkarskiego Copa America, po raz pierwszy w historii rozgrywanego w Stanach Zjednoczonych. Choć gospodarze nie zajęli w nim miejsca na podium, to jego finaliści zapewnili widzom emocje do samego końca. Tytuł obroniło Chile. Dopiero rzuty karne wyłoniły zwycięzcę, a w tych zespół "Albiceletes" nie wypada najlepiej.


Udostępnij na Udostępnij na

I znów te karne…

Finalistom nie wystarczyło 120 minut, by udowodnić swoją wyższość. Już po raz drugi o losach turnieju zadecydowały rzuty karne. A o wielkim nieszczęściu „jedenastek” może śmiało opowiedzieć cały zespół Argentyny. Ich koszmar z ubiegłorocznej edycji powrócił. Zaczęło się od największej gafy argentyńskich pewniaków. Strzał Vidala obronił Romero, a chwilę później Messi huknął nad poprzeczką, w czwartej serii Lucas Biglia uderzył fatalnie i Bravo musiał obronić.  I po raz kolejny lepsi okazali się Chilijczycy, którzy wygrali 4:2.

Nerwy górą

Zawodnikom obu drużyn puściły nerwy. Akcje często były przerywane i to nie przez arbitra, a przez samych piłkarzy. Zarzuty w stronę sędziego były tak częste, że sam zainteresowany był wyraźnie zmęczony przebiegiem spotkania. Sypał kartkami jak z rękawa. Do tego dorzucić trzeba faule, których tutaj także nie brakowało. Oba zespoły kończyły w dziesiątkę. Chile, jako drużyna, która agresywną grę w obronie wydaje się brać zbyt dosłownie, przez większość meczu musiało sobie radzić z brakiem jednego gracza. W 28. minucie z boiska zszedł Diaz, a Argentyna straciła swojego zawodnika Rojo w 43. minucie.

 

Stracone szanse

Przed doliczonym czasem Argentyna miała dwanaście sytuacji bramkowych przy bilansie jedynie dwóch dla Chilijczyków. Dobrą okazję do zdobycia bramki miał Eduardo Vargas, który wbiegając w pole karne do dośrodkowania, oddał strzał w sam środek bramki. Wykazujący się refleksem argentyński bramkarz sparował piłkę na słupek i udaremnił jego próbę. Ale i „Albicelestes” mogli poszczycić się ciekawą, lecz nieskuteczną sytuacją bramkową. Nicolas Otamendi dośrodkowując główką, wybił futbolówkę na dosłownie kilka centymetrów obok prawego słupka. I takich sytuacji niestety było zbyt dużo. Wiele chęci i starań, ale brak efektów.

Bezradny Messi

Lider zawiódł, nie tylko w karnym, ale przez całe 120 minut. Argentyna świadoma swojej wartości wydawała się grać stanowczo, ale na czas. Pośpiech okazał się złym doradcą. Zbyt szybkie rozgrywanie piłki między sobą często powodowało jej utratę, a wykonywane nerwowo strzały na bramkę były niecelne. Kolejna wielka impreza sportowa, z której „Albicelestes” wyjeżdżają z pustymi rękami. To już nie problem trenera, taktyki, stylu gry czy zawodników, a ogromnej presji, jaką wywierają kibice i sami piłkarze w swoim środowisku. Nadmuchany tuż przed wielkim finałem balonik przebijany jest po raz kolejny z wielkim hukiem. W trakcie całego turnieju Messi i spółka idą jak burza, nadchodzi dzień ostateczny (nie daj Boże karne!), „Albicelestes” poruszają się po boisku jak dziecko we mgle. Atmosfera w drużynie po katastrofalnym finale w ich wykonaniu na pewno do najprzyjemniejszych nie należy. I wciąż aktualne pytanie nurtujące całą Argentynę: co zrobić, by wreszcie coś wygrać? Czy Lionel Messi będzie gotowy powalczyć jeszcze o trofeum ze swoją drużyną?

https://twitter.com/messi10stats/status/747305985216118784

 

Historia, która lubi się powtarzać. Oceniamy szanse finalistów Copa America

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze