Chelsea przegrywa na Old Trafford


18 września 2011 Chelsea przegrywa na Old Trafford

Andre Villas-Boas przed niedzielnym szlagierem wypowiadał się o Manchesterze United w samych superlatywach. Portugalczyk wspomniał także, że jedzie na Old Trafford po zwycięstwo, lecz zdaje sobie sprawę z tego, że łatwiej w słownych gierkach pokonać jego rodaka – Jose Mourinho, niż wywieźć trzy punkty z „Teatru Marzeń.


Udostępnij na Udostępnij na

Manchester United potwierdził wielką klasę
Manchester United potwierdził wielką klasę (fot. skysports.com)

Chelsea nie gra źle. Wiedzą to wszyscy, którzy śledzą poczynania tego zespołu pod wodzą żółtodzioba Villasa-Boasa. OK, może nie do końca nowicjusza, ale wygrana Ligi Europy to nie to samo, co ostateczne zwycięstwo w Premiership. I dlatego Chelsea nadal szuka boiskowej tożsamości. Wie o tym również zagubiony Fernando Torres zrzucający odpowiedzialność za swoją bardzo słabą grę na kumpli z szatni. Według Hiszpana trzon drużyny tworzą piłkarscy emeryci, nie nadążający za jego pomysłami i zbyt wolno wykładający futbolówkę pod jego szybkie i młode nogi. Jednak wystarczy spojrzeć na dokonania Ryana Giggsa z ostatniej kolejki Ligi Mistrzów, żeby stwierdzić, iż Torres plecie trzy po trzy. Wbrew temu, co prezentuje Torres, Villas-Boas wie, że bez niego i jego przebłysku geniuszu nie podbije Old Trafford i nie zawstydzi sir Aleksa Fersgusona w jego 2054. meczu jako menedżer na ławce United. Villas-Boas w podobnej roli wystąpił zaledwie 95 razy i musi się jeszcze wiele uczyć. Kto jak kto, ale Ferguson to stary lis, tylko czekający na zamęt w szatni Chelsea. Niemniej, zachowanie 33-letniego Villasa-Boasa wobec swego hiszpańskiego podopiecznego było… pouczające. Torresowi nie tylko nie spadł włos z blond czupryny, ale Hiszpan przeciw Bayerowi Leverkusen wypracował kolegom dwie bramki i walnie przyczynił się do pierwszej wiktorii w Champions League. Villas-Boas liczy z jego strony na jeszcze więcej w Manchesterze.

„Czerwone Diabły” to zdecydowani faworyci tego meczu. 16 goli w ostatnich trzech spotkaniach musi robić wrażenie –  nawet jeśli United grali z ekipami pozbawionymi obrony na poziomie (w obecnej formie) Premiership jak Bolton i Arsenal. Niemniej, pomeczowa kanonada musi dodawać pewności siebie i wywierać presję na rywalach. Tylko czy najlepsza ofensywa nie zostanie sprowadzona do parteru przez najlepszą defensywę?

Piękny słoneczny dzień w Manchesterze. Na murawie Old Trafford od pierwszych sekund niebiesko pod bramką Davida de Gei. W 3. minucie meczu młody bramkarz nogami wybronił strzał z woleja jednego z zawodników Chelsea. Dobry początek dla „The Blues”. Ta akcja na pewno nie zwiastowała tego, co wydarzyło się w 8. minucie. Wayne Rooney dośrodkowuje z rzutu rożnego i Smalling głową pokonuje Petra Cecha. Fantastyczne uderzenie w samo okienko bramki czeskiego golkipera. Chwilę później bliski szczęścia był Fernando Torres. Anderson podał piłkę wprost pod nogi Hiszpana, a ten popędził do przodu, ograł obrońcę i uderzył płasko tuż obok słupka. Obiecujący początek wielkiego hitu ligi angielskiej prowadzonego w szybkim tempie i bez przebierania w środkach. Sędzia Phil Dowd od początku meczu pozwolił na męską, fizyczną grę nietolerującą efektownych i aktorskich fikołków.

Gol Smallinga uspokoił grę „Czerwonych Diabłów”, pozwalając na kontrolowanie meczu krótkimi podaniami, by za chwilę jednym krossem przenieść ciężar gry z jednej strony na drugą. Nani i Ashley Young od samego początku prezentowali się lepiej niż ich rywale z ataku Chelsea.

W 26. minucie Torres podał wzdłuż bramki do Ramiresa, ale ten, mając przed sobą całą bramkę, kopnął piłkę wprost w leżącego de Gee. Ramires musiał trafić do bramki, pytając w tym samym momencie, w który róg kopnąć, żeby było trudniej. Chelsea nie odpuszcza, ale brakuje jej dokładności i zimnej krwi. Manchester spokojnie wyczekuje i pozwala wyszumieć się takim młokosom jak Sturridge, Ramires, Mata. Ten ostatni to etatowy reprezentant Hiszpanii, lecz w starciu z Manchesterem jego doświadczenie nie miało żadnego znaczenia. Przed Matą jeszcze wiele pracy na treningach z nowymi kolegami.

Nani otrzymuje futbolówkę posłaną z drugiej strony boiska. Świetne przyjęcie, biegnie, drybling i potężna bomba z 35 metrów prosto w okno. Cech nawet nie drgnął i skruszony musiał po raz drugi wyciągać piłkę z siatki. Dwa ciosy, w tym jeden przebłysk nietuzinkowych umiejętności nokautują Chelsea już w pierwszej połowie. Posiadanie piłki, ilość strzałów i sytuacji w podobnej liczbie, lecz mądrość taktyczna Fergusona wyprzedziła myśl dużo młodszego Villasa-Boasa.

Tuż przed przerwą Wayne Rooney robi to, czego nie potrafił Ramires. Anglik dołożył nogę do podania Naniego i United prowadzą już 3:0. Warto podkreślić rewelacyjne zachowanie młodego Jonesa walczącego o futbolówkę. Manchester prowadzi zasłużenie 3:0 i bardziej prawdopodobne, że na tym nie poprzestaną w kolejnych 45 minutach. Powtórki z Arsenalu jednak nie było.

Nani znów pokazał, że dysponuje fantastycznym uderzeniem z dystansu
Nani znów pokazał, że dysponuje fantastycznym uderzeniem z dystansu (fot. skysports.com)

Kibice nie zdążyli usiąść, gdy Fernando Torres otrzymał świetne prostopadłe podania od wprowadzonego po przerwie Nicolasa Anelki i rewelacyjną podcinką przerzucił piłkę nad de Geą. Chelsea szybko złapała kontakt i mecz nabrał jeszcze większych rumieńców. Torres może przez wiele tygodni być cieniem samego siebie, jednakże w takim meczu musiał błysnąć. Villas-Boas wiedział, co robi, głaszcząc swojego podopiecznego.

W 55. minucie Nani znów popędził z futbolówką i kropnął na bramkę Cecha. Piłka odbiła się od poprzeczki, ale pierwszy do niej dopadł właśnie Portugalczyk, którego podciął od tyłu Bosingwa i United otrzymali szansę na gola z 11 metrów. Rooney położył piłkę na wapnie, podbiegł do niej i pośliznął się jak John Terry w finale Ligi Mistrzów w Moskwie. Rooney spudłował i wynik nadal był sprawą otwartą. Szczególnie w sytuacji, gdy piłkarze Chelsea rozkręcali się z każdą akcją i szybciej wymieniali podania. Kluczem do zwycięstwa była druga linia, tego dnia dziurawa z obu stron. Wiele miejsca na szybkie kontrataki i akcje indywidualne zaowocowały zmianami, jakich dokonał w 63. minucie Ferguson. Szkot wprowadził na murawę Antonio Valencię i Michaela Carricka odpowiedzialnych za uporządkowanie gry i jeszcze większą ilość akcji ofensywnych. Jeden gol mógł dobić Chelsea i Feguson doskonale o tym wiedział, desygnując zwłaszcza Ekwadorczyka. Villas-Boas szybko odpowiedział na działania rywala i posłał w bój utalentowanego Romeo Lukaku.

W 72. minucie Torres znów błysnął dryblingiem przed polem karnym i oddał kąśliwy strzał, de Gea stanął na wysokości zadania, lecz odbił piłkę przed siebie, dzięki czemu Hiszpan poprawił z woleja, ale minimalnie chybił. Kilka minut później Evra posłał futbolówkę w pole karne, Rooney znów dołożył stopę, lecz piłka wturlała się w słupek, do której dobiegł Chicharito. Meksykanin chybił z ostrego kąta z dwóch metrów i padł na ziemię po bardzo ostrym wejściu Ashleya Cole’a. Kontuzjowanego Hernandeza zastąpił Dimitar Berbatow.  

W 83. minucie Torres wybiegł sam na sam z de Geą i balansem ciała położył go na ziemię. Kilka metrów do pustej bramki, strzał z lewej nogi, komentatorzy krzyczeli gol, kibice Chelsea skaczą z radości i… pudło. Jeśli pudło może być piękne, to właśnie było takie w tym momencie. Akcja gości i Torresa przypominała piłkarską poezję. Na koniec nieoczekiwane zakończenie z piłką w trybunach.

Chelsea pozbierała się w drugiej połowie i zagrała o niebo lepiej. Podopieczni Villasa-Boasa stworzyli wiele sytuacji, jednak marnowali na potęgę. Na pocieszenie fani „The Blues” obejrzeli Torresa z jak najlepszych czasów. No może poza skutecznością. Reszta na medal, tak jak cały mecz. Hit nie zawiódł w żadnym momencie i dał kibicom mnóstwo radości wspaniałymi bramkami i równie wielkimi kiksami. 

 

Komentarze
~..a (gość) - 13 lat temu

Nani otrzymuję futbolówkę posłaną z drugiej
strony boiska. Świetne przyjęcie, biegnie, drybling
i potężna bomba z 35 metrów prosto w okno.

relacje piszemy w czasie przeszlym, a nie
terazniejszym

Odpowiedz
~KKS Mistrzem Jest (gość) - 13 lat temu

MU drugi sezon z rzedu bedzie mistzrem...

Odpowiedz
~Piter99 (gość) - 13 lat temu

To spotkanie nas nie zawiodło.Ciekawe widowisko
zakończone zwycięstwem MU!

Man United zmierzają po kolejnego mistrza Anglii!

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze