Pożegnanie Wengera z Emirates Stadium. Chelsea w grze o Ligę Mistrzów


Chelsea górą nad Liverpoolem. Arsenal gromi Burnely w ostatnim meczu Wengera na własnym obiekcie

6 maja 2018 Pożegnanie Wengera z Emirates Stadium. Chelsea w grze o Ligę Mistrzów
www.pixelstalk.net

Sezon 2017/2018 nieuchronnie zbliża się do mety. W końcowym etapie rozgrywek część drużyn myślami jest już na wakacjach, resetując głowy przed kolejnymi zmaganiami, inni do samego końca walczą o realizację założonych celów. Niedzielna seria gier przedostatniej kolejki Premier League, która stała niestety w cieniu przykrych doniesień na temat stanu sir Alexa Fergusona, przyniosła mecze mające wpływ na ostateczny kształt ligowej tabeli.


Udostępnij na Udostępnij na

Ostatni raz na Emirates Stadium

Od dwóch tygodni jesteśmy świadkami pożegnania Arsene’a Wengera z Arsenalem. Francuz rozegrał w ostatnim czasie swój ostatni derbowy  mecz oraz ostatnie starcie w europejskich pucharach jako menedżer „Kanonierów” Dziś przyszedł czas, aby pożegnać się z trybunami Emirates Stadium.

Końcówka sezonu dla kibiców Arsenali nie ma już żadnego znaczenia. Nadzieją na uratowanie katastrofalnego sezonu były oczywiście rozgrywki Ligi Europy. W ubiegły czwartek podopieczni Wengera nie pokazali oczywiście niczego nowego, do czego przyzwyczaili w bieżącej piłkarskiej kampanii, zasłużenie przegrywając w dwumeczu z Atletico Madryt. Nic zatem dziwnego, że w północnym Londynie z niecierpliwością wyczekują nadchodzącego lata, które wreszcie przyniesie szereg zmian w drużynie.

Dzisiejszy mecz w najlepszy możliwy sposób odzwierciedla zjazd, jaki zaliczył Arsenal na przestrzeni ostatnich dwóch sezonów. Emirates Stadium — piłkarski dom Arsene’a Wengera, bez którego ten obiekt nie miałby prawa istnieć — był świadkiem pojedynku gospodarzy z Burnley o szóstą lokatę w tabeli. Smutne to, lecz prawdziwe. Można powiedzieć, że podopieczni Sean’a Dyche’a i tak nie mieli dużych szans na zakończenie sezonu nad ich dzisiejszym rywalem. Przed „Kanonierami” wciąż jeszcze zaległy mecz z Leicester. Nie zmienia to jednak faktu, że Wenger zupełnie inaczej widział zapewne swoje pożegnanie z piłkarską areną, do powstania której w znacznym stopniu się przyczynił.

Jeśli chodzi o boiskowe wydarzenia, Arsenal po raz kolejny udowodnił, że grając u siebie jest zupełnie inną drużyną, aniżeli występując w delegacji. Zawodnicy urządzili mu najlepsze możliwe pożegnanie, gromiąc Burnley 5:0. Na wszelkie podsumowania kariery Francuza w Londynie znajdzie się miejsce w osobnych tekstach. W tym miejscu, abstrahując od niezliczonych kompromitacji Wengera oraz błędnego kierunku, jaki obecnie obrał Arsenal, za całokształt można napisać jedno: Merci Arsene!

Chelsea nie składa broni

Znacznie istotniejsze wydarzenie w kontekście ligowej Top 4, miały miejsce na Stamford Bridge. W ostatnich tygodniach wydawało się, że Liga Mistrzów dla Chelsea jest już stracona. Nic bardziej mylnego. Ostatnie skromne, jednobramkowe zwycięstwa wciąż utrzymują „The Blues” w grze o miejsce w europejskiej elicie.

Drużyna ze Stamford Bridge wciąż może liczyć na uśmiech od losu, w postaci triumfu Liverpoolu w Lidze Mistrzów, co automatycznie da przepustkę do tych rozgrywek także piątej drużynie w tabeli. Znana myśl nakazuje jednak przede wszystkim liczyć na siebie. Podobnie jak w poprzednich kolejkach Conte i jego drużyna zwyciężyła jednym golem nad Liverpoolem. Szczęśliwcem, który zapewnił gospodarzom trzy punkty, został Oliver Giroud.

Liverpool, Tottenham, Chelsea — walka o najniższy stopień podium oraz czwartą lokatę będzie najciekawszym akcentem finału ligowego sezonu. Któraś z drużyn okaże się największym przegranym czy jednak za sprawą triumfu „The Reds”  nad Realem znów ujrzymy pięć angielskich drużyn w następnej edycji LM?

Cenny punkt „Terrierów”

Niedzielne zmagania bieżącej kolejki Premier League otworzyło starcie Manchesteru City z Huddersfield. Niezwykle istotne dla beniaminka, z racji walki o zachowanie ligowego bytu. Z wiadomych względów nikt nie dawał jakichkolwiek szans ekipie gości w meczu na Etihad Stadium. Ku zaskoczeniu zakończył się on bezbramkowym remisem.

Drużyna prowadzona przed Davida Wagnera długo uchodziła za jedną z pozytywnych niespodzianek sezonu, zadając kłam wszelkim opiniom, iż będzie głównym kandydatem do spadku. Ostatnie tygodnie zbliżyły jednak zespół beniaminka do strefy zagrożonej spadkiem. Sytuacja oczywiście nie należała do aż tak kryzysowych jak w przypadku Stoke City czy Southampton. Jednakże terminarz nie dawał  dużych powodów do optymizmu.

Manchester City, Chelsea, Arsenal — zestaw ligowych rywali na finiszu rozgrywek nie do pozazdroszczenia. Wyjazd na teren mistrza Anglii został już odhaczony, z pozytywnym rezultatem. Kluczem do szczęśliwego zakończenia misji może być domowe starcie z Arsenalem w ostatniej kolejce, wszak londyńczycy nie należą do wymagających rywali, gdy jadą na obcy stadion.

Komplet niedzielnych wyników:

Manchester City —  Huddersfield 0:0 (0:0)

Arsenal —  Burnley 5:0 (2:0)

1:0 — Aubameyang 14′
2:0 — Lacazette 45+3
3:0 — Kolasinac 54′
4:0 — Iwobi 64′
5:0 — Aubameyang 75′

Chelsea — Liverpool 1:0 (1:0)

1:0 — Giroud 32′

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze