Chelsea gromi, porażka Arsenalu


Końca dobiegła większość zaplanowanych na sobotę spotkań Premiership. Chelsea na własnym stadionie rozbiła Wolverhampton aż 4:0. Niespodziewanej porażki na Stadium of Light doznali gracze Arsenalu. Bohaterem Sunderlandu został Darren Bent – autor zwycięskiej bramki. Niezwykłe emocje przeżyli też kibice na KC Stadium, gdzie Hull zremisowało z West Hamem 3:3.


Udostępnij na Udostępnij na

Chociaż najciekawszy mecz weekendu pomiędzy Liverpoolem i Manchesterem City zaplanowano na sobotnie przedpołudnie, to po południu na boiskach Premiership też miało się dziać wiele. Punktualnie o godzinie 16:00 czasu polskiego do boju przystąpiły drużyny na pięciu stadionach rozrzuconych po całej Anglii.

Najciekawiej zapowiadały się starcia na Stamfordg Bridge, gdzie „The Blues” podejmowali Wolverhapton, i na Stadium of Light, gdzie „Czarne Koty” mierzyły swoje siły z Arsenalem Londyn.

Chelsea – Wolverhampton

Mecz w zachodnim Londynie rozpoczął się bardzo ciekawie, bo już w 4. minucie reprezentant Francji Florent Malouda wyprowadził gospodarzy na prowadzenie celnym strzałem z dystansu. Piłkarze Chelsea nie zamierzali jedna na tym poprzestać i już po kilku minutach podwyższyli wynik spotkania. Dobre dogranie Maloudy, na bramkę, celnym strzałem głową zamienił Michael Essien. Reprezentant Ghany był w pierwszej części spotkania na Stamford Bridge wyróżniającym się graczem, co potwierdził w 21. minucie, strzelając swoją drugą bramkę. Asystę przy tym golu ponownie zaliczył Francuz Malouda.

Drugą połowę znowu od gola rozpoczęli „The Blues”. Dziesięć minut po wznowieniu gry przypomniał o sobie Joe Cole, wpisując się na listę strzelców i podwyższając wynik spotkania na 4:0 dla gospodarzy. Takim też wynikiem zakończyło się starcie na Stamford Bridge. Przewaga „The Blues” w dzisiejszym spotkaniu nawet na chwilę nie podlegała wątpliwości i trzy punkty w pełni zasłużenie dopisują sobie gracze Chelsea.

Sunderland – Arsenal

Drugi z bardzo ciekawie zapowiadających się meczów rozpoczął się od festiwalu strzeleckich pomyłek. Na Stadium of Light piłka po strzałach tak jednej, jak i drugiej drużyny najczęściej lądowała na trybunach, z daleka omijając bramki. Częściej szczęścia próbowali goście, ale celowniki „Kanonierów” wyraźnie nie były w pierwszej połowie najlepiej ustawione. Druga część spotkania wyglądała podobnie do pierwszej. Wciąż częściej strzelali goście z północnego Londynu, ale ich uderzenia nie były celne i piłka nie chciała wylądować w bramce Sunderlandu.

Gospodarze próbowali się odgryzać, ale ich akcje najczęściej kończyły się w okolicach pola karnego „Kanonierów”. Wydawało się, że gol dla podopiecznych Wengera jest tylko kwestią czasu, tymczasem to gracze „Czarnych Kotów” wyszli na prowadzenie. W 70. minucie gola dla Sunderlandu zdobył były piłkarz Tottenhamu – Darren Bent. Ku ogromnej uciesze kibiców zgromadzonych na trybunach Stadium of Light, gospodarzom udało się dowieźć korzystny rezultat do końcowego gwizdka arbitra i niespodziewanie Arsenal wraca do angielskiej stolicy bez punktów.

Hull City – West Ham

Równie ciekawie było na KC Stadium, gdzie Hull podejmowało West Ham United. Zawodnicy „Młotów” nie byli dla „Tygrysów” zbyt miłymi gośćmi, bo już po niespełna dziesięciu minutach na tablicy świetlnej było 2:0 dla przyjezdnych. Najpierw w 4. minucie wynik otworzył były gracz Villareal Guillermo Franco, a po kolejnych pięciu minutach drugie trafienie dla West hamu zanotował Jack Collison. Guille Franco tym razem wystąpił w roli asystenta. Podopieczni Philla Browna nie zamierzali jednak łatwo oddać trzech punktów i w 26. minucie za sprawą Jimmy’ego Bullarda zdobyli gola kontaktowego. Późniejsze powtórki pokazały, że ostatnim, który dotknął piłki był Carlton Cole i to na jego konto zaliczono samobójczą bramkę. Tymczasem w kolejnych minutach gra „Tygrysów” nabierała rozpędu i jeszcze przed przerwą zawodnicy Browana wyszli na niespodziewane prowadzenie. Najpier w 43. minucie Zayate, a chwilę później z rzutu karnego Jimmy Bullard trafili do bramki „Młotów” i na przerwę to zawodnicy Hull City schodzili w lepszych nastrojach.

Druga połowa rozpoczęła się od ataków gości, którzy za wszelką cenę chcieli wywieźć choćby jeden punkt z KC Stadium. Ich starania przyniosły efekt na dwadzieścia minut przed końcem meczu, kiedy do bramki Hull trafił Manuel Da Costa. Wynik remisowy utrzymał się do końca spotkania i po szalenie emocjonującym spotkaniu Hull i West Ham ostatecznie dzielą się punktami.

Birmingham City – Fulham

Szybko wynik otwarty został także na stadionie Birmingham City. Już po kwadransie gospodarzy na prowadzenie wyprowadził Lee Bowyer. Gościom z Londynu mimo kilku niezłych prób nie udało się przed przerwą zdobyć gola i po pierwszej części meczu w lepszej sytuacji byli gospodarze. Druga połowa to nieustanne próby zmiany niekorzystnego wyniku przez piłkarzy Fulham. Zawodnicy z Londynu zaciekle atakowali gospodarzy, ale ich ataki nie przynosiły efektów w postaci bramek. Gospodarze musieli przetrwać istną kanonadę strzelecką Fulham i ta sztuka im się udała, co sprawiło, że trzy oczka zostają w Birmingham, a goście wracają do Londynu z zerowym dorobkiem.

Burnley – Aston Villa

W ostatnim z rozegranych dzisiaj o godzinie szesnastej spotkań Burnley na Turf Moor podejmowało Aston Villę. Zawodnicy gospodarzy na początku meczu pokazali, że nie zamierzają być specjalnie gościnni i już w 8. minucie objęli prowadzenie. Gola zdobył Caldwell wykorzystując podanie Robbie’go Blake’a. Tak szybko stracona bramka powinna rozwścieczyć gości i podopieczni Martina O’Neila powinni rzucić się do natychmiastowego ataku. Niespodziewanie to jednak gospodarze byli w tym meczu stroną przeważającą. Gracze Burnley zdecydowanie częściej uderzali na bramkę, chociaż przy piłce dłużej utrzsymywali się goście. Nic z tej przewagi „The Villans” w posiadaniu nie wynikało aż do 85. minuty, kiedy w końcu do bramki Burnley trafił doświadczony Emil Heskey. Było to jednak wszystko, na co było stać dzisiaj gości i mecz na Turf Moor ostatecznie zakończył się podziałem punktów.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze