Liga Mistrzów ruszyła na dobre. Za nami pierwsza kolejka fazy grupowej tych elitarnych rozgrywek. Działo się naprawdę sporo. Mieliśmy okazję zobaczyć między innymi mediolańską wpadkę, niemoc Realu Madryt, czy chociażby kolejną bramkę Grzegorza Krychowiaka. Pora to wszystko podsumować.
W ciągu dwóch dni odbyło się łącznie 18 spotkań. Na takim poziomie jak Champions League było to gwarancją groma emocji. Tych rzeczywiście było sporo i jedno co możemy powiedzieć po pierwszej kolejce fazy grupowej to: Ligo Mistrzów dobrze, że wróciłaś!
The Champions League: where the best come to play 🌟 pic.twitter.com/MInI5eernS
— B/R Football (@brfootball) September 17, 2019
Mediolańska wpadka na początek
Inter w ubiegłym sezonie zaprezentował, jak nie powinno się grać w Lidze Mistrzów. Wydaje się, że włoskiej drużyny nic to jednak nie nauczyło i tym razem rozgrywki rozpoczęła ona od remisu. Nie byłby to rezultat zły, gdyby nie fakt, że Inter zgubił punkty przed własną publicznością i na dodatek z potencjalnym outsiderem grupy F, w której znajdują się jeszcze Borussia Dortmund oraz FC Barcelona.
Pomijając już wczorajszą słabość „Nerazzurrich”, zdecydowanie należy pochwalić ekipę Slavii, która w owym spotkaniu wyglądała naprawdę dobrze. I podkreślić można, że nie jest to dzieło przypadku, lecz konsekwentna budowa klubu. Czeska drużyna zachwycała bowiem już wiosną tego roku na boiskach Ligi Europy.
Drugi mecz w tej grupie również zakończył się remisem, co oznacza, że po pierwszej kolejce wszystkie zespoły mają po jednym punkcie. Zapowiada to niezwykle ciekawą rywalizację o ostateczne rozstrzygnięcia.
Wyjazdowa klątwa Liverpoolu nadal trwa
Nowa edycja Ligi Mistrzów, Liverpool dalej z wyjazdowymi problemami. W ubiegłym sezonie podopieczni Juergena Kloppa przegrali aż cztery na sześć możliwych meczów w delegacji. Jest to wynik bardzo słaby, tym bardziej, że mówimy o końcowym triumfatorze tych rozgrywek.
Wydaje się, że w obecnej kampanii wyjazdowa klątwa „The Reds” będzie trwać nadal. Anglicy w pierwszym spotkaniu grupowym musieli uznać wyższość włoskiego SSC Napoli, a gra nie napawała optymizmem. Najbardziej skutki tej klęski poczuł lewy obrońca Liverpoolu, Andrew Robertson.
Szkot zagrał bardzo słaby mecz, co nie spodobało się „kibicom” angielskiej drużyny, którzy w skandaliczny sposób dali upust swoim emocjom, wylewając falę hejtu na piłkarza w mediach społecznościowych. Podopieczny Juergena Kloppa po tym incydencie zdecydował się zdezaktywować swoje konto.
https://twitter.com/x_defect/status/1174247167357329409
Valencia zwycięska mimo problemów
To co w ostatnim czasie dzieje się na Estadio Mestalla jest nie tylko szokujące, ale również dość nie rozważne. W końcu cięzko inaczej nazwać zwolnienie trenera, który przywrócił drużynę do ligowego topu, doprowadził do półfinału Ligi Europy oraz wygrał krajowy puchar. Rozwiązania umowy z Marcelino nie zrozumieli nawet sami piłkarze, którzy stanęli murem z hiszpańskim szkoleniowcem.
Cały ten chaos odbił się na drużynie „Nietoperzy” podczas weekendowego spotkania z FC Barceloną. Valencia była wówczas zdezorganizowana, co skutkowało wysokim zwycięstwem „Blaugrany”. Wiele wydawało się, że znacznie ułatwione zadanie będzie miała także Chelsea, która przed własną publicznością podejmowała wczoraj „Los Ches” w Lidze Mistrzów.
Ku zaskoczeniu wszystkich, przyjezdni wygrali to spotkanie, zachowując przy tym czyste konto. Oczywiście można powiedzieć, że rezultat tej potyczki mógł zupełnie inny, w końcu londyńczycy nie wykorzystali rzutu karnego. Na końcu liczy się jednak wynik, a ten zdecydowanie przemawia za hiszpańskim zespołem.
Mecz ten zostanie także zapamiętany z nieco smutniejszego obrazka. W szesnastej minucie boisko musiał opuścić młody gracz gospodarzy, Mason Mount. Anglik ucierpiał po brutalnym wejściu Francisa Coquelina, za które wielu domagało się czerwonej kartki. Tej jednak sędzia nie pokazał.
No ligament damage to Mason Mount’s ankle according to @TheAthleticUK ! pic.twitter.com/97YvWhKSNe
— Simon Phillips (@siphillipssport) September 18, 2019
Wtorek pod egidą młodego Norwega
Zajmijmy się teraz temat jednego z bardziej niszowych spotkań. Chodzi oczywiście o starcie debiutującego w Lidze Mistrzów Red Bull Salzburg z KRC Genk. Zanim to jednak zrobimy, cofnijmy się na chwilę w czasie do końcówki maja tego roku.
W Polsce odbywają się mistrzostwa świata do lat 20. W jednym ze spotkań grupowych, młodzieżowa reprezentacja Norwegii podejmuje znacznie słabszy Honduras. Mecz ten kończy się nienaturalnym wynikiem, bowiem drużyna ze Skandynawii wygrywa aż 12:0. Dziewięć bramek strzelił wówczas Erling Braut Haaland, czym automatycznie zapewnił sobie koronę króla strzelców turnieju.
Wśród kibiców tworzą się dwa obozy: jedni prognozują Norwegowi wielką karierę, drudzy natomiast dość sceptycznie oceniają ten występ. Mija kilka miesięcy i Haaland notuje niezwykle udany początek sezonu w lidze austriackiej, który obfituje dwoma hat-trickami.
Główny sprawdzian miał miejsce jednak wczoraj, kiedy Salzburg podejmował w Champions League drużynę Genku. Spotkanie te było kolejnym popisem 19-letniego snajpera, który strzelił Belgom trzy bramki. Trzeb jednoznacznie powiedzieć, że pierwsza kolejka tych najbardziej prestiżowych rozgrywek w Europie należała zdecydowanie do Haalanda.
Jeśli chcecie poczytać nieco więcej o fenomenie piłkarza Red Bull Salzburg, to odsyłamy Was do tego artykułu.
Niezawodny Krychowiak
Ostatnie tygodnie polskiego pomocnika w barwach Lokomotiwu Moskwa są wręcz zdumiewające. 29-latek stał się regularnym zdobywcą goli i od początku sezonu na boiskach ligowych ma już ich aż cztery. To całkiem sporo, biorąc pod uwagę fakt, że Krychowiak nominalnie jest defensywnym pomocnikiem.
Swoją skuteczność reprezentant Polski potrafił również zaprezentować dziś podczas spotkania z Bayerem Leverkusen. Wychowanek Orła Mrzeżyno świetnie wyszedł na pozycję, po czym zachował się jak rasowy napastnik nie dając żadnych szans bramkarzowi „Aptekarzy”.
L’ancien parisien Grzegorz Krychowiak est buteur ce soir avec le Lokomotiv Moscou ! 👏🏽 pic.twitter.com/IU8coQucyg
— Instant Foot ⚽️ (@lnstantFoot) September 18, 2019
Ku nie małemu zaskoczeniu, rosyjska drużyna to spotkanie wygrała. Dla rywala z Leverkusen rezultat ten był sporym rozczarowaniem. Trudno im się dziwić, skoro przed pierwszym gwizdkiem sędziego to właśnie oni najczęściej wymieniani byli w roli faworyta.
Tradycja musi zostać podtrzymana
Obecna edycja Champions League jest kolejną, w której Robert Lewandowski strzela bramkę w pierwszym spotkaniu fazy grupowej. Kapitan reprezentacji Polski strzelił gola na 2:0, czym pozbawił szans podopiecznych Vladana Milojevicia.
W całym tym spotkaniu Bayernowi nie grało się łatwo, bowiem serbski rywal, Crvena zvezda Belgrad postawiła trudne warunki w defensywie. Wynik dopiero na dziesięć minut przed końcem pierwszej połowy otworzył Kingsley Coman.
Druga połowa również nie należała do łatwych, a o ostatecznych losach spotkania przesądził w doliczonym czasie gry Thomas Mueller. Dla podopiecznych Niko Kovaca była to zapowiedź tego, co czeka ich za kilka tygodni podczas wyjazdu na trudny teren do Belgradu.
1. kolejka fazy grupowej w liczbach
45 – tyle goli padło łącznie we wszystkich spotkaniach 1.kolejki fazy grupowej Champions League.
6 – liczba rzutów karnych, które zostały odgwizdane w pierwszej serii gier
2 – liczba nietrafionych rzutów karnych. Swoje jedenastki zmarnowali Ross Barkley oraz Marco Reus
4 – tylu łącznie Polaków pojawiło się na boiskach w 1. kolejce
2 – tyle bramek w 1. kolejce strzelili Polacy. Ich autorami byli Robert Lewandowski i Grzegorz Krychowiak
2 – tyle zobaczyliśmy hat-tricków. Ich autorami byli Haaland oraz Orsić.
Wyniki wszystkich spotkań 1. kolejki fazy grupowej
Inter Mediolan – Slavia Praga 1:1 (Olayinka, Barella)
Lyon – Zenit Petersburg 1:1 (Azmoun, Depay)
Ajax Amsterdam – LOSC Lille 3:0 (Promes, Alvarez, Tagliafico)
Benfica – RB Lipsk 1:2 (Werner x2, Seferović)
Chelsea – Valencia 0:1 (Rodrigo)
Borussia Dortmund – FC Barcelona 0:0
SSC Napoli – Liverpool 2:0 (Mertens, Llorente)
Salzburg – Genk 6:2 (Haland x3, Hwang, Lucumi, Szoboszlai, Samata, Ulmer)
Club Brugge – Galatasaray 0:0
Olympiakos – Tottenham Hotspur 2:2 (Kane, Lucas, Podence, Valbuena)
Atletico Madryt – Juventus 2:2 (Cuadrado, Matuidi, Savić, Herrera)
Bayern – Crvena zvezda 3:0 (Coman, Lewandowski, Mueller)
Dinamo Zagrzeb – Atalanta 4:0 (Leovac, Orsić x3)
Bayer Leverkusen – Lokomotiw Moskwa 1:2 (Krychowiak, sam. Howedes, Barinov)
PSG – Real Madryt 3:0 (Di Maria x2, Meunier)
Szachtar Donieck – Manchester City 0:3 (Mahrez, Gundogan, Jesus)