CdR: Real znów zawodzi, Barca wygrywa


Real Madryt po raz kolejny zawiódł w rozgrywkach Copa del Rey i tylko bezbramkowo zremisował z grającym w Segunda B Realem Murcia. Słabo zagrał Cristiano Ronaldo, a tragicznie Karim Benzema, który jest już naprawdę blisko pożegnania się z klubem ze stolicy Hiszpanii.


Udostępnij na Udostępnij na

W pierwszym meczu 1/16 rozgrywek o Puchar Króla na stadionie Neuva Condomina w Murcii Real Madryt grał ze swoim miejscowym imiennikiem. O tym, jak bardzo ważne dla „Królewskich” było to spotkanie, świadczy fakt, że Jose Mourinho powołał na nie znakomitą większość graczy pierwszego składu, a w pierwszym składzie wybiegli między innymi czterej aktualni mistrzowie świata.

Cała pierwsza połowa do złudzenia przypominała rewanżowy mecz z Alcorconem z poprzedniego sezonu. Totalna dominacja, posiadanie piłki na poziomie 75%, ciągły pressing, nieustanny atak i kompletna niemoc w sytuacjach sam na sam z bramkarzem gospodarzy. Wielką pracę wykonywał skazany na zapomnienie w Realu Momo Diarra, niedoceniany Esteban Granero trafił w poprzeczkę i pewnie rozgrywał piłkę, a Sergio Canales każdą akcją udowadniał, z jak wielkim talentem mamy do czynienia. Kto w pierwszej połowie zawiódł? Przede wszystkim Karim Benzema, którego umiejętności ofensywne zdają się maleć z każdym meczem. Dziś trafił co prawda do siatki, ale był na pozycji spalonej. Poza tym prezentował zdolność znajdowania się do zgoła innym miejscu, niż nakazują prawidła sztuki napastniczej. Cristiano Ronaldo, ostatnio znajdujący się w wielkiej formie, trochę zawiódł, chyba zmęczenie wreszcie dało o sobie znać – Portugalczyk nie opuścił ani minuty w ostatnich 11 spotkaniach.

Druga połowa rozpoczęła się podobnie – Karim Benzema zepsuł kilka świetnych piłek, Ronaldo kilka razy ładnie zagrał, raz groźnie huknął z 25. metra. Totalna niemoc Realu na wielu polach wymusiła zmiany. Zszedł Karim, wszedł Gonzalo Higuain, zszedł Granero (całkiem dobre spotkanie), a wszedł Sami Khedira. Francuz, schodząc z boiska, pewnie miał w głowie słowa trenera, o tym, że jeśli jakiś piłkarz zawiedzie, będzie w jego oczach martwy. W 70. minucie Angel Di Maria zmienił Cristiano Ronaldo. Portugalczyk był zawiedziony, bo chwilę wcześniej świetnie bity przez niego rzut wolny genialnie wybronił bramkarz Murcii (to samo zrobił z dobitką Pedro Leona). Na kwadrans przed końcem spotkania z ławki trenerskiej po raz pierwszy wstał Jose Mourinho, na twarzy byłego szkoleniowca Interu malował się bezbrzeżny gniew. Minuty uciekały, a na tablicy wyników kibice zgromadzeni na Estadio Neuva Condomina ciągle widzieli dwa zera. Gdy zabrzmiał ostatni gwizdek, Jose Mourinho pomaszerował w kierunku szatni z miną zapowiadającą bardzo ciekawe wypowiedzi pomeczowe i liczne sankcje dla piłkarzy.

Real Madryt po raz kolejny, nie bójmy się tego słowa, skompromitował się w rozgrywkach o Puchar Króla Hiszpanii. O poziomie gry „Los Blancos” najlepiej świadczy fakt, że najjaśniejszymi punktami drużyny był skazany na siedzenie na trybunach Momo Diarra i wprowadzony na ostatnie 20 minut Angel Di Maria.

Real MurciaReal Madryt 0:0 (0:0)

O 22. swój mecz rozpoczęła Barcelona. Rywalem Katalończyków była trzecioligowa Ceuta. Pep Guardiola desygnował do gry jedenastkę złożoną z graczy, którzy zazwyczaj nie dostają zbyt wielu szans. Środek obrony stworzyli gracze „Barcy” B: Bartra i Fontas. Za rozegranie odpowiedzialny był Thiago Alantara, a w ataku zagrali Pedro, Bojan i Jeffren.

Już początek meczu pokazał, że „Barca” nie ma zamiaru iść w ślady Realu. Cały czas szarpał Pedro, aktywny był Bojan. Młody Katalończyk był autorem podania do Maxwella, który w 16. minucie dobrym strzałem z ostrego kąta otworzył wynik spotkania. Dziesięć minut później było już 2:0, a gola strzelił Pedrito Rodriguez. Potem było trafienie w poprzeczkę i jasne stało się, że Celta dziś Barcelony nie zatrzyma. W międzyczasie kontuzji doznał Jeffren i konieczna stała się zmiana. Na boisko wszedł Nolito, najlepszy piłkarz drużyny rezerw mistrza Hiszpanii. Barcelona grała dobrze z przodu, ale momentami bardzo słabo w obronie. Klasa rywala nie pozwoliła mu na strzelenie gola, ale szanse były klarowne. Dwaj rezerwowi stoperzy wyraźnie gubili się pod naciskiem piłkarzy Ceuty. Jednak siedzący na ławce Puyol i Guardiola nie wydawali się zmartwieni ich nieporadnością. Do szatni Barcelona schodziła zadowolona, bo jej kontrola nad meczem w pierwszej połowie była niemal kompletna.

W drugiej połowie nadal dominowała Barcelona, grając charakterystyczną dla siebie piłkę. Dużo podań w dość sporej odległości od bramki i wielki spokój piłkarzy z Katalonii wyraźnie pokazywały, że w tym meczu nic złego im się stać nie może. Cały czas niebywale aktywny był Nolito, mądrze grał Bojan, w defensywie imponowali Mascherano i Bartra. Wspomniany Katalończyk z bałkańskimi korzeniami na dziesięć minut przed końcem spotkania zmarnował znakomitą okazję nam na sam z bramkarzem Ceuty. Po upływie 90 minut regulaminowego czasu gry i kolejnych trzech doliczonych przez arbitra kibice zgromadzeni na stadionie powoli zaczęli budzić się po nudnej i mało urozmaiconej drugiej połowie. Obudził się też Pep Guardiola, który z pewnością jest zadowolony z gry swoich podopiecznych. Katalończycy nie mieli problemów z pokonaniem niżej notowanego rywala i w przeciwieństwie do Realu, do meczu rewanżowego przystąpią z wielkim spokojem.

CeutaFC Barcelona 0:2 (0:2)

Komentarze
~Grzesiek_078 (gość) - 14 lat temu

Jedyna recepta na sukces w meczu na SB: podstawowy
skład, bez żadnych Pedro Leonów czy Benzem bez
formy! :(

Odpowiedz
~KWN (gość) - 14 lat temu

Real nie moze wygrac z takimi samymi druzynami bo
olewaja ich.. 3 liga lub cos takiego to olewaja takie
mecze daja rezerwowe sklady i kazdy sie bawi jak ma
pilke.. PS: do kazdego meczu trzeba podejsc
powaznie..

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze