Borussia Dortmund wygrywa z Schalke w Derbach Zagłębia Ruhry


Piłkarze Edina Terzica zdecydowanie pokonali dziś regionalnego rywala i poprawili słabą dla nich sytuację w ligowej tabeli

20 lutego 2021 Borussia Dortmund wygrywa z Schalke w Derbach Zagłębia Ruhry
Joachim Bywaletz/Xinhua/PressFocus

Derby Zagłębia Ruhry od zawsze budzą wiele emocji wśród kibiców nie tylko obu drużyn, ale i całego niemieckiego futbolu. Z pewnością kiedyś te mecze miały o wiele większy wydźwięk w Europie, jednak dzisiaj fani piłki nożnej także nie przechodzą wobec nich obojętnie. Dzisiejszy mecz był 158. spotkaniem między Schalke a Borussią Dortmund. Mimo tego, że obie ekipy dzieliła spora przepaść, to każdy liczył na dobre widowisko na Veltins-Arena.


Udostępnij na Udostępnij na

Wcześniejszy pojedynek między tymi zespołami skończył się, jak można wywnioskować, zwycięstwem Borussii. Triumf był dość okazały, bo aż trzy bramki piłkarze „Borussen” byli w stanie zaaplikować „Die Knappen”, zachowując przy tym czyste konto. Zawodnicy Christiana Grossa zdecydowanie chcieli się zrewanżować za październikową klęskę. Czy mieli co do tego argumenty przed tą konfrontacją?

Nie za bardzo. Podopieczni 66-letniego szkoleniowca zajmowali ostatnie miejsce w ligowej klasyfikacji z dziewięcioma punktami. Dodatkowo na przestrzeni ostatniego roku odnieśli zaledwie jedno zwycięstwo, a przez wielu uznawani byli za najgorszą drużynę w Bundeslidze, co bezsprzecznie pokazywała tabela. Szydera kibiców innych drużyn nie miała końca, stąd Schalke nie było w żadnym stopniu faworytem tego meczu.

Dla Borussii Dortmund więc wygrana w dzisiejszym starciu była niemalże obowiązkiem. Klub niedawno zmienił trenera, zwalniając przy tym Luciena Favre’a. Na jego miejsce wskoczył Edin Trezić, lecz wyniki drużyny BVB i tak są dalekie od doskonałych. Wygrali oni jednak w ostatnim wyjazdowym meczu Ligi Mistrzów z Sevillą 3:2, co zdecydowanie poprawiało ich nastroje. Zwycięstwo w derbowym spotkaniu z Schalke mogło poprawić sytuację w tabeli gospodarzy, ponieważ zajmowali oni dopiero szóstą lokatę ze stratą sześciu punktów do miejsca premiowanego grą w europejskich pucharach.

Reus po raz 300. w Bundeslidze

Marco Reus zaliczył dzisiaj 300. mecz na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Niemczech. Kapitan klubu z Westfalli rozegrał w tym czasie 202 mecze dla swojej obecnej drużyny oraz 97 dla ekipy Borussii Mönchengladbach. Jeszcze przed spotkaniem miał na swoim koncie 130 goli i 84 asysty w Bundeslidze, co jest niezwykle imponującym wynikiem.

Do BVB przychodził w 2012 roku i spędził w nim sporą część swojej kariery. Jest to jeden z rzadko spotykanych dziś przypadków lojalności piłkarskiej. Mimo ofert napływających z innych klubów z europejskiego topu postanowił kontynuować swoją piłkarską przygodę w Dortmundzie.

Często pojawiają się głosy, że gdyby nie kontuzje, piłkarz osiągnąłby znacznie więcej. Jest w tym wiele racji, jednak jego dotychczasowy dorobek też robi ogromne wrażenie. Natomiast najbardziej samego piłkarza może boleć brak mistrzostwa Niemiec na jego koncie. Niemalże pewne jest, że po bieżącym sezonie znowu nie będzie mu dane dopisać sobie tego tytułu.

Zdecydowana przewaga Borussii

Gospodarze przeprowadzili dwie roszady w zespole. Nabil Bentaleb po kiepskim występie z Unionem Berlin został zastąpiony przez 21-letniego Marokańczyka – Nassima Boujellaba. Kontuzji podczas rozgrzewki doznał natomiast Shkodran Mustafi i został on zmieniony przez Bastiana Oczipkę.

Borussia Dortmund również zdecydowała się na dwie zmiany w stosunku do ostatniego spotkania w Lidze Mistrzów z Sevillą. Edin Terzić dał odpocząć Jude Bellinghamowi i musiał też zrezygnować z Manuela Akanjiego, któremu doskwiera uraz. W ich miejsce wskoczyli Thomas Delaney oraz Julian Brandt.

Pierwszą dość klarowną sytuację wykreowała Borussia. Po niezłym dryblingu Jadon Sancho oddał strzał na bramkę, jednak prosto w ręce golkipera. Wczesna faza gry nie dostarczała wielu wrażeń. To goście przeważali, częściej utrzymywali się przy piłce i oddawali więcej strzałów. Jednakże nie potrafili zamienić tego na gola, a nawet i poważniej zagrozić Ralfowi Fahrmannowi.

Fatalny w skutkach mógł być błąd bramkarza Schalke z 23. minuty. Niemiec wpadł w poślizg i nieudolnie wybił piłkę, przy czym uległ wysokiemu pressingowi piłkarzy BVB. Zawodnicy w żółto-czarnych trykotach nie zdołali wykorzystać potknięcia golkipera przeciwników. Poślizgnięcie się Fahrmana nie przyniosło niekorzystnych wiadomości w postaci gola, jednak mogło się wydawać, że sam bramkarz nieco ucierpiał fizycznie przy tym incydencie.

***

Wszystkie przewidywania i obserwacje okazały się faktem. Ralf Fahrmann musiał opuścić boisko ze względu na kontuzję w 31. minucie, a zastąpił go Michael Langer, rezerwowy bramkarz Schalke. Miał okazję wykazać się już 35. minucie, gdy goście oddali swój drugi celny strzał. Nie był on jednak zbyt groźny.

Kibice z Dortmundu musieli dość długo czekać na pierwszego gola ich zespołu. Borussia była ekipą znacznie lepszą i udowodniła to golem w 42. minucie. Po błędzie w defensywie Schalke piłkę przejęli goście i w polu karnym znalazł się Jadon Sancho. To właśnie Anglik wspaniałym strzałem sprawił sporą trudność golkiperowi gospodarzy i pierwszy znalazł drogę do bramki rywala.

Chwilę później znowu oglądaliśmy gola dla zespołu Borussii. Strzelec pierwszego idealnie dośrodkował piłkę w pole karne do Erlinga Haalanda. Norweg przyzwyczaił wszystkich do tego, że nie marnuje takich sytuacji i przepięknym strzałem z nożyc wpakował piłkę do siatki. Było to 16. trafienie napastnika BVB w tym sezonie Bundesligi.

Po pierwszych 45 minutach wydawało się, że tylko jedna drużyna chce grać w piłkę. W pierwszej połowie widzieliśmy ogromną różnicę klas, ponieważ Schalke nie miało wiele do powiedzenia. Mało skuteczna na początku Borussia potwierdziła swoją przewagę w końcówce pierwszej odsłony tego spektaklu i już do przerwy zwycięzca był raczej wszystkim znany.

Dalsza dominacja żółto-czarnych

Na zmiany w przerwie zdecydowało się tylko Schalke. Na boisku zameldowali się Omar Mascarell i Alessandro Schopf w miejsce Nassima Boujellaba i Williama. Christian Gross liczył na to, że nieco odmieni losy tego meczu, ponieważ jego zespół w pierwszej połowie nie umiał nawiązać równej walki z odwiecznymi rywalami.

Schalke przyzwoicie zaczęło drugą połowę. Z atakiem w 49. minucie ruszył Amine Harit, który udanym dryblingiem i niezłym podaniem próbował spenetrować pole karne rywala. Jednak jego kolega z zespołu miał dość trudną sytuację i nie zdołał strzelić gola. Chwilę później również gospodarze zagrozili bramce Marwina Hitza. Suat Serdar oddał bardzo groźny strzał, który po odbiciu od Hitza wylądował na słupku.

Sporo pracy miał bramkarz gości. Schalke zaczęło tworzyć coraz więcej sytuacji i z pewnością można powiedzieć, że to ono lepiej weszło w drugą połowę. Momentami mogło się wydawać, że oglądamy inny zespół niż w pierwszych 45 minutach. Podopieczni trenera Grossa byli odważniejsi w swoich poczynaniach, a zarazem coraz bliżej strzelenia bramki.

***

Jednak byli mało skoncentrowani w szykach obronnych, co zostało skrzętnie wykorzystane przez ekipę z Dortmundu. Współpraca Marco Reusa oraz Raphaela Guerreiry była w tym meczu na najwyższym poziomie. Zaowocowało to golem drugiego z nich w 60. minucie. Trafienie „Borussen” zdecydowanie stonowało morale gospodarzy i raczej pozbawiło nadziei na wygraną w Derbach Westfalii.

„Die Königsblauen” próbowali dalej, jednak z coraz mniejszą siłą i motywacją, W końcu mieli do odrobienia aż trzy bramki, co było zadaniem wręcz niewykonalnym. Nie zdołali już więcej w tym starciu pokazać czegokolwiek godnego uwagi prócz kilku brutalnych fauli. Można powiedzieć więc, że trzeci gol Borussii zdecydowanie zabił ambicje ekipy „Czeladników”.

Nazwa klubu Schalke 04 nabrała szczególnego znaczenia w 79. minucie. Erling Haaland po raz drugi w tym spotkaniu wpisał się do protokołu meczowego jako strzelec bramki. Po asyście wprowadzonego w drugiej połowie Jude Bellinghama Norweg mógł się cieszyć z pierwszego dubletu w Derbach Zagłębia Ruhry. Schalke po tej bramce przegrywało właśnie 0:4.

Borussia z pewnością zaliczy ten mecz do udanych, w końcu pokonała odwiecznego rywala 4:0. Zwycięstwo to pomoże jej w pogoni za upragnionym miejscem, które premiowane jest grą w przyszłym sezonie Ligi Mistrzów. Dodatkowo takie triumfy zdecydowanie pomagają odbudować dotychczasową kiepską formę.

Schalke natomiast pokazuje takimi spotkaniami, że problemy w klubie są coraz większe. Brak pomysłu na grę oraz kiepskie wyniki najlepiej o tym świadczą. Trudno sobie wyobrazić scenariusz, w którym „Królewsko-niebiescy” utrzymują się w najwyższej klasie rozgrywkowej w Niemczech.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze