Borussia Dortmund zaczyna właśnie wielki sprint! RB Lipsk na początek!


Czy Łukasza Piszczka i jego kolegów stać na finisz taki, by ugrać Puchar Niemiec i przyszłoroczną edycję Ligi Mistrzów?

8 maja 2021 Borussia Dortmund zaczyna właśnie wielki sprint! RB Lipsk na początek!
Krzysztof Porębski / PressFocus

Do końca sezonu w Niemczech zostały trzy kolejki i finał Pucharu Niemiec. We wszystkich tych trzech meczach główną rolę odgrywać będzie Borussia Dortmund, która jest na fali wznoszącej. Jeszcze po porażce z Eintrachtem Frankfurt wszyscy wieszczyli, że klub, który do niedawna był jedynym zespołem starającym się walczyć z Bayernem Monachium, nie zagra w Champions League jesienią. Jednak na ten moment wiele się zmienia. Ligowa czołówka złapała zadyszkę, a BVB napędza się każdym kolejnym meczem.


Udostępnij na Udostępnij na

To wszystko powoduje, że pochopnie przez wielu oceniany Terzić ma szansę nie tylko wprowadzić BVB do przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów. Może też dołożyć Puchar Niemiec do klubowej gabloty. Mecz ligowy z Lipskiem może decydować o wszystkim. Powód? Trzy punkty pozwalają na pogoń za „Orłami” i „Wilkami” oraz dają przewagę psychologiczną przed finałowym starciem w krajowym pucharze właśnie z „Bykami”. W oszacowaniu szans na awans Borussii do LM pomocnym może okazać się STS kod promocyjny – wydaje się, że przy takiej formie, te prestiżowe rozgrywki są jak najbardziej w zasięgu graczy BVB. Czy ktoś więc mógł napisać lepszy scenariusz na końcówkę sezonu za naszą zachodnią granicą? Raczej nie.

„Die Rotten” i fala wznosząca

Coraz częściej w świecie futbolu mówi się o tym, by przetrwać jesień, a formę łapać wiosną, czyli w kwietniu i maju. To jest cel dla najlepszych klubów w Europie. Do szerokiego grona takich drużyn z pewnością można zaliczyć klub z Zagłębia Ruhry. Przecież to w tej drużynie grają być może największe dwie gwiazdy nowego pokolenia w piłce nożnej. Mowa tutaj o Haalandzie i Sancho. Oni zaś są wspierani przez zawodników młodszych od siebie jak Bellingham lub doświadczonych, czyli Hummels.

Jeśli więc nawiążemy do pierwszego zdania o dyspozycji, to Borussia Dortmund wywiązała się z tego zadania znakomicie. Początek dobrej formy zaczął się już w dwumeczu z Manchesterem City, który awansował dopiero co do finału Ligi Mistrzów. Od tego czasu BVB notuje bilans pięciu zwycięstw, w których zdobyła 16 bramek i straciła ich trzy.

Ta zwyżka formy pozwoliła na to, że gracze w czarno-żółtych barwach tracą odpowiednio jedno i dwa oczka do czwartego i trzeciego miejsca w Bundeslidze. Te zaś oznaczają awans do najważniejszych rozgrywek w Europie jesienią.

Brzmi jak kosmos, ale to prawda – BVB wróciło do gry. Owszem, wielu powie, że rywale pomogli. I tak – to jest prawda. Słabsza forma zawodników z Wolfsburga i Frankfurtu nie podlega dyskusji. Jednak czy szczęściu też nie trzeba pomóc?

Kolejny krok więc, który trzeba wykonać, to wznieść się na wyżyny i pokonać RB Lipsk. Drużynę, która, choć w tym sezonie jest drugą siłą w Niemczech, to po sezonie trochę się rozsypie. O ile już rozkład jej nie następuje.

Do tej słabszej formy z pewnością przyłożył rękę Bayern Monachium, który najpierw dokonał transferu Upamecano, a potem Nagelsmanna. Tym samym uzmysłowił „Bykom” to, co kiedyś Dortmundowi: „Jedyne, na co możecie liczyć, to na walkę o miejsce drugie za naszymi plecami”. Tym razem Monachium więc pomaga BVB, a nie szkodzi.

Talizman, opoka, legenda – czyli powrót do składu „Piszcza”

Wszyscy wiemy, że po sezonie Łukasz Piszczek zakończy piłkarską karierę, przynajmniej tę profesjonalną część. Kopanie piłki w Goczałkowicach, z całym szacunkiem, będzie amatorką, nie profesjonalizmem. Jednak on wciąż jest w takiej formie, że może grać, i to jak!

Nawet Terzić zrozumiał, że warto sięgnąć po zawodnika z takim bagażem doświadczenia na koniec sezonu. Argumentów, by skorzystać z usług Polaka, dali trenerowi jego bezpośredni rywale. Zarówno Meunier, jak i Bauza nie grzeszyli ostatnio dobrą dyspozycją. To zaś nie pozwoliło na zaufanie im w końcówce sezonu. Lepiej sięgnąć po człowieka, który nigdy nie zawodzi na boisku. Trzyma pewien poziom.

Doświadczenie Piszczka wniosło do drużyny wiele spokoju, zwłaszcza z tyłu. Pomimo braków szybkościowych, które były widoczne chociażby w meczu półfinałowym Pucharu Niemiec, to w nim byłemu reprezentantowi kraju rywal założył siatkę. Mimo wszystko jego obecność na zielonej murawie jest nieoceniona. Dowód najbardziej nieoczywisty – dziewięć rozegranych gier w tym sezonie na poziomie Bundesligi dało zespołowi wygrane w każdym meczu!

To najlepiej obrazuje, jakim talizmanem jest „Piszczu” obecnie dla Terzicia. Owszem, to zbieg okoliczności, ale jego wartość to 27 punktów w ligowej tabeli. Myślę, że każdy trener chciałby mieć taki amulet. Serbski opiekun BVB wie, że aktualnie ma ten najlepszy, bo nikt w Europie nie jest w stanie przebić jego wyczynu. Jest to fantastyczne zwieńczenie kariery dla zawodnika, który w Dortmundzie uchodzi za człowieka–instytucję.

W osobie Łukasza Piszczka Borussia Dortmund ma nie tylko doświadczenie, ale i zawodnika, który pomaga młodszym partnerom w wejściu w dorosły futbol. Sam obrońca przyznał ostatnio w magazynie BundesTalk, że dla wielu z tych graczy mógłby być ojcem. W klubie wszyscy mają świadomość, że Polak pozostaje dla nich drogowskazem, co robić, by być w najlepszej dyspozycji przez tyle lat. Jest chociażby jak Reyna.

Jego znaczenie dla drużyny jest tak ogromne, że sam Marco Reus, kapitan, namawia go na jeszcze jeden rok wspólnej gry.

Haaland znów uśmiechnięty i strzela

Kiedy Norweg przestał strzelać z tak zabójczą skutecznością, do jakiej nas przyzwyczaił, a zaczął machać na boisku rękami, to źle wróżyło na jego przyszłość w klubie z Zagłębia Ruhry. W Niemczech oraz na świecie coraz częściej pojawiała się dyskusja o przejściu tego utalentowanego zawodnika do największych drużyn z piłkarskiego świata. Sam Haaland sprawiał wrażenie piłkarza, który jest poirytowany wszystkim tym, co dzieje się w BVB.

Jałowa gra, nieskuteczność, brak sytuacji bramkowych – to wszystko odbijało się negatywnie zarówno na największej gwieździe klubu, jaką jest Haaland, oraz drużynie. Pamiętny już na zawsze zostanie mecz, kiedy nabuzowany złością były gracz Salzburga miał powiedzieć: „dość – chcę odejść”. Tym spotkaniem miało być starcie z 1. FC Koeln, czyli Kolonią. Na szczęście to był przedostatni tak słaby występ drużyny Edina Terizicia.

Po przegranym meczu z „Orłami” Borussia Dortmund otrzymała falę krytyki. Na klub wylano tysiące litrów pomyj. Od tego momentu piłkarze w żółto-czarnych strojach już nic nie musieli. Wszyscy byli tak rozczarowani, że na klubie pod sterami Zorca postawiono krzyżyk. Ten zaś pomógł. Zawodnicy zaczęli grać bez wszechobecnej presji.

Symbolem tej przemiany zostaje oczywiście Norweg, który znów strzela bramki. Wrócił do koncentracji. Robi to, w czym jest najlepszy – strzela gole. W ostatnich trzech kolejkach ligowych zdobył cztery bramki. Warto dodać, że wpakowywał piłkę do siatki między innymi w meczu z Wolfsburgiem, i to dwukrotnie, a nie ma przecież teraz lepszej okazji do pogoni jak mecz z bezpośrednim rywalem o grę w Lidze Mistrzów. Ta zaś jest kluczowa do szczęścia nie tylko Haalanda, ale i całej drużyny, bo trudno o lepsze okno wystawowe niż najważniejsze europejskie rozgrywki.

***

Oczywiście sama dobra dyspozycja może nie wystarczyć do pozostania w Champions League, ale pozwoli na wiarę w lepsze jutro. Do klubu po sezonie przyjdzie Marco Rose i to on podejmie się prawdziwej budowy zespołu. Jednak Terzić może dać mu fundament.

Borussia Dortmund grająca w Champions League i z Pucharem Niemiec będzie mocniejsza na stracie, niż gdyby miała występować tylko w czwartki z przegranym finałem na koncie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze