Bojarski: Na razie tylko wylaliśmy fundamenty


Piast Gliwice fenomenalnie rozpoczął rundę wiosenną, w trzech meczach zdobywając sześć punktów. Pomocnik Gliwiczan – Marcin Bojarski – nie jest jednak zaskoczony takim obrotem sprawy. – Walczymy o utrzymanie, więc musieliśmy dobrze zacząć rundę. – mówi Bojar w rozmowie z iGolem.


Udostępnij na Udostępnij na

Jest Pan zaskoczony tym, że Piast Gliwice wywalczył w trzech pierwszych meczach rundy wiosennej sześć punktów?

Nie jestem, ponieważ walczymy o ligowy byt, więc te punkty są nam bardzo potrzebne. Celem jest utrzymanie, a żeby ten cel osiągnąć, musimy zdobyć jak najwięcej punktów. Liczyliśmy na udany start, bo mieliśmy na początku rundy dość dobry terminarz. Udało nam się wygrać dwa spotkania, co niewątpliwie cieszy, bo meczów do końca sezonu coraz mniej i wszyscy chcemy jak najszybciej zapewnić sobie utrzymanie, by mieć komfort psychiczny na finiszu rozgrywek.

W czym tkwi tajemnica dobrej postawy Piastunków?

Przede wszystkim w osobie trenera Dariusza Fornalaka, który przemeblował i odpowiednio poukładał zespół. Wprowadził też do drużyny dużo luzu, dzięki czemu poprawiła się znacznie atmosfera. Mieliśmy też przed rozpoczęciem rundy wiosennej spotkanie z działaczami, którzy powiedzieli, jak ważna dla przyszłości Piasta będzie wiosna, że wszyscy gramy zarówno o przyszłość klubu jak i swoją. To spotkanie niezwykle nas zmobilizowało.

W meczu 20. kolejki z Arką Gdynia zdobył Pan swoją pierwszą bramkę w tym sezonie. Ulżyło Panu, że w końcu się Pan przełamał?

Na pewno, tym bardziej, że przecież z moim przyjściem wiązano spore nadzieje. Niestety szybko przytrafiła mi się poważna kontuzja – zerwanie mięśnia przywodziciela. Zamiast uczestniczyć w okresie przygotowawczym, ciężko pracowałem na rehabilitacjach z dr. Jerzym Wielkoszyńskim, żeby jak najszybciej wrócić do formy i pomóc kolegom. Do zdrowia, co prawda, wróciłem, ale jesienią byłem w słabej dyspozycji, ogółem miniona runda była dla mnie bardzo nieudana, dlatego tak mi zależało, by wiosną moja gra była zdecydowanie lepsza.

Nie da się ukryć, że Piast Gliwice jest w Polsce drużyną powszechnie lekceważoną. To wam przeszkadza, czy raczej pomaga?

Odpowiem na przykładzie Polonii Bytom, która jesienią sezonu 2007/2008 musiała rozgrywać swoje mecze w Chorzowie. Jej mecze nie cieszyły się wielkim zainteresowaniem, nie transmitowała ich zbyt często telewizja, kibiców na każdym spotkaniu było około 1000-1500. Wkrótce jedynak Bytomianie zaczęli rozgrywać mecze na własnym stadionie, dzięki czemu liczba fanów zwiększyła się nawet do 8 tysięcy. Zespół nabrał wiary w siebie i utrzymał się w lidze. Z nami jest podobnie. Na pewno nikomu nie podoba się fakt, że rozgrywamy spotkania w Wodzisławiu Śląskim, bo dla kibiców to też jest pewien problem by tam dojechać. Na szczęście jednak już wkrótce będzie nam dane grać w Gliwicach, dzięki czemu i więcej sympatyków Piasta będzie mogło oglądać nas w akcji. Na razie na stadion może wejść około 4 tysięcy widzów, ale wkrótce rozpoczną się prace modernizacyjne, które sprawią, że znacznie zwiększy się pojemność obiektu. Na pewno będzie nam się grało w takich warunkach i łatwiej i przyjemniej.

Jak wytłumaczyć fenomen zespołu Piasta, a także Jagiellonii Białystok czy ŁKS Łódź? Drużyny te miały bronić się przed spadkiem, a tymczasem, gdyby zrobić tabelę wyników uzyskanych wiosną, cała trójka byłaby na górze tej tabeli.

Tak to na razie wygląda, ale w rzeczywistości do utrzymania jeszcze długa droga. Liga polska jest w tym sezonie ekscytująca, a przy tym strasznie wyrównana. Nad ostatnim w tabeli Górnikiem Zabrze mamy zaledwie cztery punkty przewagi, z drugiej strony też tylko cztery punkty tracimy do siódmego Ruchu Chorzów. Do zapewnienia sobie utrzymania jeszcze daleka droga. Póki co, wylaliśmy tylko fundamenty pod budowę domu, teraz czas na dalszą część.

W 21. kolejce Piast gra z Jagiellonią? Jakiego meczu się Pan spodziewa?

Będzie to spotkanie wielkiej wagi, bo potem czekają nas potyczki z Górnikiem Zabrze, Lechem Poznań i Legią Warszawa. I choć wszystkie mecze gramy u siebie, to jednak patrząc na klasę rywali, łatwo z pewnością nie będzie. Dlatego też, koniecznie musimy wygrać z Jagiellonią, żeby do kolejnych spotkań podejść z większą pewnością i komfortem.  Jaga to jednak bardzo trudny rywal, również dobrze zaczął rundę wiosenną. Poza tym mają młodego i zdolnego trenera – Michała Probierza – i wielu świetnych zawodników. Żółto-czerwoni to zdecydowanie najtrudniejszy przeciwnik, z jakim przyjdzie nam się zmierzyć w tym roku.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze