Best of the best angielskiej ekstraklasy #7


Najlepsi z najlepszych po 7. kolejce Premier League

1 października 2019 Best of the best angielskiej ekstraklasy #7
talksport.com

Siódma kolejka Premier League stała pod znakiem hitu na Old Trafford, dlatego inne pojedynki musiały udowadniać, że warto rzucić na nie okiem. Czy było warto? Jak zawsze. Miniona seria gier zagwarantowała emocje w postaci 29 bramek z niedzielną wisienką na torcie za sprawą Leicester City. Poza tym nie wydarzyło się nic odbiegającego od normy, stąd wybór najlepszej jedenastki kolejki jest czystą formalnością.


Udostępnij na Udostępnij na

Faworyci zwyciężyli, zespoły o podobnej klasie dzieliły się punktami, a starcie weekendu było jedynie poprawnym widowiskiem. Ot, w skali Premier League normalny dzień w biurze, który zapamiętamy tylko dzięki występowi ekipy Brendana Rodgersa. I jak się pewnie domyślacie, największa część „Best of the best” zarezerwowana jest właśnie dla piłkarzy mistrza Anglii z 2016 roku.

iGol.pl

Najlepsza jedenastka – obrońcy

Pochwały należy zacząć od człowieka, któremu nie szczędzi się od dłuższego czasu słów krytyki. I mowa oczywiście o bramkarzu Manchesteru United, który tym razem wywiązał się ze swoich obowiązków bardzo dobrze nawet mimo straty bramki. David de Gea w meczu przeciwko Arsenalowi wykonał cztery interwencje, dzięki czemu „Czerwone Diabły” nie przegrały, a to byłoby przecież katastrofą. Idąc dalej, przechodzimy do sylwetki piłkarza będącego w poprzednim sezonie Premier League rewelacją.

Matt Doherty ma za sobą kapitalne rozgrywki (cztery gole i pięć asyst), ale tak jak całe Wolverhampton nie potrafił podtrzymać świetnej dyspozycji. Do teraz! I co prawda jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale irlandzki obrońca na pewno odetchnął z ulgą, kiedy pierwszy raz od 24 kwietnia wpakował piłkę do siatki. Tym samym osiągnięciem może pochwalić się również Aaron Cresswell, dla którego bramka strzelona Bournemouth była drugą w obecnym sezonie. I co niesamowite, w drugim spotkaniu z rzędu. Zestawienie linii obrony uzupełniają Soyuncu i Kelly, którzy na przestrzeni ostatniego miesiąca nieraz wykonali już świetną robotę. Obaj zanotowali czyste konto po raz drugi.

Najlepsza jedenastka – pomocnicy

Po pierwsze, każdy z jegomości wymienionych w najlepszej jedenastce zanotował jedno trafienie w siódmej serii gier. Po drugie, wyjątkowo umieściliśmy w tej formacji Ricardo Pereirę, ale z drugiej strony… ostatnimi czasy nie można powiedzieć, że Portugalczyk jest obrońcą. Zawodnik Leicester prowadzi bowiem rywalizację z z Aaronem Cresswellem, bo również strzelił gola w drugim spotkaniu z rzędu. A skoro mowa o powtarzalności, trudno nie zachwycać się nad Yarmolenką, który zalicza się do wąskiego grona wyżej wymienionych piłkarzy. Ogółem Ukrainiec bryluje formą nie od wczoraj, bo na przestrzeni ostatnich czterech spotkań strzelił już trzy bramki.

Mówiąc o środkowych pomocnikach, należy przede wszystkim docenić wartość wizualną strzelonych przez nich goli. McTominay? Kapitalna bomba zza pola karnego, której nie powstydziłby się nawet Paul Scholes. Ndombele? Uderzenie na bramkę z nieco mniejszej odległości, ale wystarczająco silne, by wprawić Angusa Gunna w zdumienie. Dla Szkota było to trzecie trafienie w barwach pierwszego zespołu Manchesteru United (54 spotkania), a dla Francuza? Drugie w siódmym występie.

Najlepsza jedenastka – napastnicy

Tam, gdzie Vardy, tam jest „party”. Znamy tę historię doskonale! I nawet wtedy, gdy wydaje się, że angielski napastnik z biegiem miesięcy jest coraz mniej skuteczniejszy, nie możemy w niego nie wierzyć. 32 lata na karku, a  najgroźniejszy „Lis” w ekipie Brendana Rodgersa wciąż śrubuje kapitalne rekordy. W meczu przeciwko Newcastle jego łupem padła liczba 85 bramek strzelonych w Premier League, a więc liczba większa niż ta wyśrubowana przez choćby Cristiano Ronaldo. Wniosek? Vardy’ego trzeba doceniać. Poza tym to już jego drugi dublet w obecnej kampanii.

Zestawienie najlepszej jedenastki kończymy na napastniku, któremu strzelanie sprawia równię dużą przyjemność co asystowanie. Joshua King w meczu z West Hamem zanotował gola i asystę, co w jego przypadku wydarzyło się po raz trzeci w ciągu ostatniego roku. W tej chwili Norweg obok „braci Wilsonów” (Harry i Callum) ciągnie Bournemouth – mówiąc kolokwialnie – za uszy. W roku kalendarzowym 27-latek uzbierał już dziewięć bramek i trzy asysty.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze