Barcelona jednak potrafi zachwycić grą i pewnie wygrywa z Villarrealem 3:0


„Blaugrana” rehabilituje się w meczu ligowym po kilku słabych występach

21 października 2022 Barcelona jednak potrafi zachwycić grą i pewnie wygrywa z Villarrealem 3:0
mscfootball.com

Po niewystarczającym remisie z Interem oraz przytłaczającej porażce z Realem FC Barcelona zmierzyła się z Villarrealem w 10. kolejce La Liga. Zespół Xaviego zdołał przezwyciężyć swoje słabości i po zmianach w składzie rozbił rywali 3:0. Kolejne dwie bramki dla „Dumy Katalonii” zdobył Robert Lewandowski, który coraz lepiej współpracuje z kolegami z ofensywy.


Udostępnij na Udostępnij na

10. kolejka obecnego sezonu La Liga została rozegrana w środku tygodnia. Po dwóch rozczarowujących meczach z Interem oraz Realem FC Barcelona podejmowała Villarreal na Camp Nou. „Duma Katalonii” odniosła ważne zwycięstwo 3:0, powoli odbudowując formę. Przed spotkaniem gospodarze mogli pochwalić się pozycją wicelidera ligi tuż po tym, jak przegrali 1:3 w El Clasico w Madrycie. Był to 50. mecz Xaviego na stanowisku trenera „Blaugrany”, choć jubileusz okazał się gorzkim doświadczeniem. Jego piłkarze zaprezentowali się przeciętnie, szczególnie w pierwszej połowie.

W starciu z Realem „Barca” miała zrehabilitować się po spotkaniu z Interem w Lidze Mistrzów. Remis z drużyną z Mediolanu może kosztować „Dumę Katalonii” spadek do Ligi Europy. Teraz w rywalizacjach z zespołami takimi jak Villarreal Robert Lewandowski i spółka są zobowiązani do zgromadzenia kompletu punktów. Oczywiście „Królewscy” mają tylko trzy punkty przewagi nad odwiecznymi rywalami, jednak w bezpośredniej konfrontacji wykazali niedociągnięcia Barcelony oraz udowodnili, że mogą być głównym kandydatem do tytułu.

O „Barcy” również można mówić w kontekście pretendentów do mistrzostwa Hiszpanii. Warto pamiętać, że przegrywając na Bernabeu, po raz pierwszy w tym sezonie straciła trzy punkty w meczu ligowym. Problem stanowi forma Realu, przez co Barcelona musi rozegrać perfekcyjny sezon, żeby odnieść sukces. Na tym piłkarze Xaviego powinni się skoncentrować, biorąc pod uwagę fiasko występów w Lidze Mistrzów.

Jeszcze parę sezonów temu Villarreal mógłby być drużyną będącą w stanie sprawić niespodziankę na Camp Nou. Niestety w dziewięciu kolejkach rozgrywek 2022/2023 podopieczni Unaia Emery’ego wygrali zaledwie cztery spotkania. Zaliczyli solidny start sezonu, nie tracąc gola w czterech meczach z rzędu, jednak dobrej passy nie udało się przedłużyć. 17 października odnieśli zwycięstwo nad Osasuną 2:0, co było ich pierwszą wygraną w Primera Division od 4 września, kiedy rozprawili się z Elche 4:0.

W przeciwieństwie do Barcelony „Żółta Łódź Podwodna” ma ustabilizowaną sytuację w pucharach, ponieważ triumfowała w każdym z czterech meczów grupowych Ligi Konferencji Europy. W czwartek Villarreal trafił jednak na „Barcę” głodną zwycięstw, która nie może sobie pozwolić na potknięcia, zwłaszcza w spotkaniach przed własną widownią. Ekipa Xaviego od początku postawiła przeciwnikowi trudne warunki, nie pozostawiając żadnych wątpliwości co do różnicy klas obu ekip.

Niedoskonałości Barcelony i Villarrealu

Klub ze stolicy Katalonii był bardzo aktywny w letnim okienku transferowym, pozyskując perspektywicznych zawodników za kwotę 158 milionów euro i domykając kontrakty sponsorskie. Wszystko z myślą walki o najwyższe laury w La Liga oraz rozgrywkach międzynarodowych. Jeden z tych celów prawdopodobnie został już zaprzepaszczony z powodu tylko jednego punktu zdobytego w dwóch meczach z Interem w Lidze Mistrzów. Barcelona została z matematycznymi szansami na awans. Jest zobligowana do sięgnięcia po komplet punktów w ostatnich spotkaniach grupowych, przy czym Viktoria Pilzno musi przełamać się przeciwko Interowi.

Na własnym podwórku „Barca” prezentowała się zdecydowanie lepiej. Zwyciężyła w każdym spotkaniu pierwszych ośmiu kolejek, z wyjątkiem remisu 0:0 z Rayo Vallecano na inaugurację. Pod względem osiąganych wyników wszystko układało się po myśli Xaviego, choć jego zespół nie potrafił pozbyć się pewnych niedoskonałości. Właśnie w pierwszym meczu z Vallecano mogliśmy zaobserwować słabą skuteczność drużyny, która oddała aż 21 strzałów, z czego tylko sześć celnych, a żaden nie zakończył się golem. Nawet późniejsze wygrane z drużynami takimi jak Mallorca czy Celta nie były przekonujące. Chwilami „Blaugrana” pozwalała rywalowi złapać rytm i przeprowadzać groźne ataki.

W lidze defensywa funkcjonowała nie najgorzej, o czym świadczy utrata czterech bramek przed konfrontacją z Villarrealem. W samym spotkaniu z „Żółtą Łodzią Podwodną” odmieniona linia obrony, z Kounde i Alonso na środku, skutecznie wyłączyła z gry kluczowych zawodników gości. Dzięki temu ekipie Xaviego udało się zachować czyste konto. Wcześniej jednak obrona nie funkcjonowała jak należy w pojedynkach z silniejszymi rywalami. Inter swobodnie wyprowadzał akcje z kontry, kilkukrotnie zdobywając bramki. Natomiast Real nie miał problemów z rozegraniem i znajdowaniem pozycji do strzału, szczególnie w pierwszej połowie ubiegłego meczu z Barceloną.

„Duma Katalonii” zdołała stworzyć własne sytuacje pod bramką „Królewskich”, ale przeważnie brakowało wykończenia i lepszego ustawienia graczy ofensywnych. W drugiej połowie Barcelona dłużej utrzymywała się przy piłce i atakowała, co zaowocowało golem kontaktowym. Ostatecznie Real zwyciężył 3:1, trafiając po raz trzeci z rzutu karnego po przewinieniu Erica Garcii. Rezultat El Clasico sprawił, że spośród wszystkich trenerów Barcelony z XXI wieku, którzy odnotowali ponad 50 spotkań, Xavi ma najniższy procent zwycięstw. Szczęśliwie dla szkoleniowca kolejny mecz ligowy w żadnym wymiarze nie przypominał konfrontacji z Realem. Tym razem nie brakowało goli, a obrona „Blaugrany” zachowała czyste konto.

Villarreal mógł być od początku skazywany na porażkę z bardziej utytułowanym przeciwnikiem. Mimo mankamentów w grze Barcelony drużyna Unaia Emery’ego nie miała argumentów, by móc zdobyć Camp Nou, tak jak 22 maja, kiedy triumfowała 2:0. Przed tym meczem miała na koncie zaledwie trzy stracone bramki w La Liga, ale zdobyła też tylko 12 bramek. W porównaniu z „Barcą” był to wynik uboższy o dziewięć goli. Taka forma może wystarczyć w Lidze Konferencji, w której Villarreal już zapewnił sobie pierwsze miejsce w grupie. Jednak w lidze hiszpańskiej „Żółta Łódź Podwodna” pozostaje na 9. miejscu, niegwarantującym udział w przyszłorocznych pucharach. Do tego trzy gole stracone w Katalonii sprawiają, że jej defensywa nie prezentuje się tak okazale.

Gdyby szukać pozytywów, ostatni mecz z Osasuną pokazał, że ofensywa może stopniowo wracać na właściwe tory. Holenderski napastnik Arnaut Danjuma Groeneveld, z którym wiązano wielkie nadzieje, dwukrotnie umieszczał piłkę w bramce. Pierwsze z trafień było wyjątkowo spektakularne, ponieważ strzelał piętką, nie patrząc w stronę bramki. W pierwszej połowie meczu z Barceloną Danjuma oddał jeden niecelny strzał, a w 43. minucie źle przyjął piłkę po podaniu Jacksona, które otwierało drogę do bramki ter Stegena. Generalnie jakiekolwiek sytuacje podbramkowe piłkarzy w żółtych strojach można zliczyć na palcach jednej ręki.

Lewandowski wciąż przyczynia się do bramek

Mimo ogólnego spadku skuteczności ofensywnej „Dumy Katalonii” lider ataku, Robert Lewandowski, statystycznie nadal prezentuje się znakomicie. Po dziewięciu meczach ligowych polski napastnik miał w dorobku dziewięć goli i przewodził w rankingu najlepszych strzelców. W kluczowym spotkaniu Ligi Mistrzów również dźwigał zespół na swoich barkach. To on zdobył bramki na 2:2 oraz 3:3 przeciwko Interowi. Wcześniej zdarzały się też konfrontacje ligowe, jak na przykład z Mallorcą, kiedy trafienie Lewandowskiego zaważyło o wygranej „Blaugrany”.

Niestety w El Clasico Lewandowskiego czekała żmudna praca w uwalnianiu się spod opieki defensorów. Nie otrzymał najgorszych not od hiszpańskich gazet, chociaż nie zanotował ani jednego udanego dryblingu, miał najmniej kontaktów z piłką z podstawowych piłkarzy Barcelony, a także zaliczył najwięcej strat. Co więcej, w okolicach 25. minuty nie trafił do bramki z kilku metrów, zamykając dobre dośrodkowanie od Raphinhy. Trudno jednak mieć pretensję do samego Lewandowskiego za niemoc ofensywną zespołu, tym bardziej że ostatecznie to on asystował przy bramce Ferrana Torresa. Jak zaznacza włoski dziennikarz Fabrizio Romano, Xavi nie obwinia konkretnych piłkarzy za ostatnie występy, biorąc pełną odpowiedzialność za wyniki. Trener zaznaczył przy tym, że Barcelona wciąż jest w trakcie przebudowy, a jako drużyna musi zmienić swoją mentalność, jeśli celuje w tytuł.

W meczu z Villarrealem Xavi zdecydował się na formację ofensywną z Ferranem Torresem i Ansu Fatim, odpowiednio po prawej i lewej stronie od Roberta Lewandowskiego. Jako tercet zafunkcjonowali bardzo dobrze na Bernabeu, biorąc udział w jedynej akcji zakończonej golem dla „Barcy”. Villarreal również pozwolił rozwinąć skrzydła zawodnikom ataku „Dumy Katalonii”. Fati regularnie zabawiał się z obrońcami gości, lecz samodzielnie nie był w stanie zamienić tego na akcję bramkową. Dopiero w 38. minucie Barcelona szybko przeprowadziła atak, co było jej atutem w tym meczu, a Ferran Torres odnotował asystę przy trafieniu Fatiego na 3:0. Był to trzeci gol młodego Hiszpana w obecnym sezonie La Liga.

Kapitan reprezentacji Polski ponownie rewelacyjnie współpracował z kolegami. W rezultacie dopisał do bogatego dorobku 10. oraz 11. bramkę w sezonie. Być może wypracowałby pierwszego hat-tricka w hiszpańskiej ekstraklasie, ale na 15 minut przed końcem został zmieniony przez Ousmane’a Dembele. W 31. minucie Pedri prostopadle zagrał do nabiegającego z lewej strony Alby, który celnie podał do Roberta Lewandowskiego. Polak przyjął piłkę, zastawiając się od bramkarza, po czym pewnie umieścił ją w bramce. Następnie w 35. minucie zdobył drugiego gola, oddając techniczny strzał zza pola karnego, podobnie jak przeciwko Szwecji na Euro 2020.

Tym samym Lewandowski utwierdził wszystkich w przekonaniu, że nie bez przyczyny został uhonorowany nagrodą Gerda Müllera. Statuetka nosząca imię legendarnego niemieckiego napastnika jest przyznawana dla najskuteczniejszego strzelca.

Barcelona zwycięża w wielkim stylu i daje kibicom nadzieję

Przed meczem dziennik „Mundo Deportivo” spekulował, że po efektywnym wejściu z ławki w niedzielnym El Clasico Ansu Fati oraz Ferran Torres mogą pojawić się na boisku w pierwszym składzie. W 83. minucie meczu z Realem Fati zapoczątkował akcję w bocznym sektorze, mijając obrońców i dogrywając w pole karne. Robert Lewandowski przedłużył podanie piętą, dzięki czemu Torres wykorzystał okazję i skierował piłkę do siatki. Ostatecznie Xavi dał im szansę gry od pierwszej minuty w starciu z Villarrealem. To oczywiście oznaczało, że Dembele i Raphinha zostaną zdegradowani do pozycji rezerwowych.

Ponadto Sergio Busquets miał zostać zastąpiony przez Frenkiego de Jonga, co mogło uzmysłowić reszcie drużyny, że nawet kapitan nie jest nietykalny. Reprezentant Holandii był w znakomitej dyspozycji. Królował w środku pola, rozprowadzając podania, a nawet pracując przy odbiorze, przez co za jego sprawą Barcelona kontrolowała tempo meczu. Warto zaznaczyć, że de Jong zanotował 75 skutecznych podań z 79 wykonanych. Do składu wrócili również Gavi, który spisał się bez zarzutów, oraz rekonwalescent Hector Bellerin.

Xavi postanowił umieścić na środku obrony Marcosa Alonso wraz z Julesem Kounde. Hiszpan nie zaliczył wybitnego spotkania w przeciwieństwie do Kounde, który scalał linię obrony gospodarzy. Kilkukrotnie bardzo dobrze interweniował, odbierając napastnikom gości możliwość wyjścia na czystą pozycję. Kolejną różnicą względem El Clasico była zamiana Balde na Jordiego Albę na pozycji lewego obrońcy. Do nazwiska doświadczonego zawodnika możemy dopisać asystę przy golu na 1:0. Widać było, że Pedri wzajemnie rozumiał się z Albą i starał się jak najczęściej uruchamiać go w ataku.

Jeśli chodzi o Villarreal, Unai Emery dokonał jednej zmiany w porównaniu z meczem z Osasuną. Od pierwszej minuty na pozycji prawego obrońcy wystąpił Kiko Femenia. Niestety szkoleniowiec gości dosyć szybko musiał mierzyć się z kontuzją ważnego zawodnika. Lewy obrońca Alfonso Pedraza, który strzelił gola 22 maja w wygranej z Barceloną, przedwcześnie opuścił boisko. W jego miejsce pojawił się Johan Mojica.

W późniejszym etapie spotkania „Żółta Łódź Podwodna” nie potrafiła zrównoważyć kanonady akcji ofensywnych przeciwnika. Barcelona zdusiła w zarodku większość akcji Villarrealu. Nicolas Jackson był dobrze pilnowany przez defensorów, a Danjuma zupełnie nie przypominał siebie ze starcia z Osasuną. Gospodarze wychodzili wysoko do ataku, łącznie z linią defensywną. W związku z tym Holender miał kilka okazji do oddania strzału, ale ich nie wykorzystał. Villarrealowi brakowało też efektywnego rozegrania, co było związane z kiepskim występem nieaktywnego Daniego Parejo. Jego centry przeważnie nie docierały do adresatów.

Pasywność drużyny można tłumaczyć faktem, że poprzednie spotkanie ligowe rozegrała 17 października. Eksploatujący terminarz, spowodowany zbliżającym się mundialem, nie ułatwił zadania zawodnikom w żółtych strojach. Przed meczem na Camp Nou stracili tylko trzy gole w lidze, natomiast po końcowym gwizdku mają ich już sześć.

Barcelona wreszcie zagrała składnie po obu stronach boiska i wykorzystała słabości przeciwnika. Podopieczni Xaviego oddali pięć celnych strzałów, z czego trzy poskutkowały bramkami. Tym samym poprawiła się skuteczność, która była ich bolączką w kilku poprzednich spotkaniach. Robert Lewandowski popisał się dwoma pięknymi golami, a ostatnią bramkę zdobył Ansu Fati. Miał nawet więcej szans na trafienie, ale w bezpośrednich pojedynkach Rulli okazał się lepszy.

Po pewnej wygranej „Barca” pozostaje na 2. miejscu w lidze, z racji zwycięstwa Realu nad Elche. Popis umiejętności w rywalizacji z Villarrealem może być jednak powiewem optymizmu dla drużyny Xaviego. Przed nią kolejny ważny mecz, a rywalem będzie Athletic Bilbao. Potencjalny triumf Barcelony w następnej kolejce przedłuży nadzieje na sukces z obecnym trenerem na hiszpańskim podwórku.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze