Athletic i Marcelino. Po miesiącu miodowym nadszedł czas próby


Athletic Bilbao zremisował pięć ostatnich meczów w lidze i przegrał dwa finały Copa del Rey

23 kwietnia 2021 Athletic i Marcelino. Po miesiącu miodowym nadszedł czas próby

Początek stycznia. Drużynę z Bilbao przejmuje Marcelino Garcia. Na pierwszy ogień nowy szkoleniowiec mierzy się z Barceloną. Mimo porażki 2:3 na własnym obiekcie u kibiców w Kraju Basków pojawia się iskra nadziei w związku ze startującym Superpucharem Hiszpanii. Na Estadio La Cartuja Athletic w pokonanym polu zostawia Real Madryt i FC Barcelona. Marcelino już po trzecim meczu ma swoje pierwsze trofeum z Athletikiem. Trzy miesiące później drużynę z Bilbao dopada kryzys. W lidze nie potrafi wygrać od pięciu spotkań, a do tego przegrywa dwa finały Copa del Rey. Zewsząd słychać pytanie: co dalej z Athletikiem Marcelino?


Udostępnij na Udostępnij na

Finałowe starcia w stolicy Andaluzji dzieliły raptem dwa tygodnie. W obu tych spotkaniach Athletic nie był drużyną mogącą zagrozić odpowiednio Realowi Sociedad i Barcelonie. Baskom brakowało nawet tego, co charakteryzuje drużynę z Estadio San Mames, a mianowicie duszy zespołu. Zaangażowanie, waleczność, nieustępliwość. Za każdym razem, kiedy Athletic miał problemy, te cechy pozwalały mu przechylić szalę na swoją korzyść.

Trudy sezonu dają się we znaki

O problemy Athleticu zapytaliśmy redaktora portalu Athleticbilbao.pl Marcina Krasnowskiego. – Zespół ewidentnie jest w dołku, jeśli chodzi o formę, szczególnie tę strzelecką. Kibice mają również piłkarzom za złe, że zabrakło im ambicji, chęci czy determinacji. Z drugiej strony dają się we znaki trudy sezonu i jego intensywność. Od 31 grudnia do 20 marca zespół rozegrał 20 spotkań w lidze i Copa del Rey. To daje spotkanie średnio co trzy dni. Taki maraton trudno jest wytrzymać.

Jak zawsze w takim momencie sezonu pojawia się pytanie o przygotowanie piłkarzy do rozgrywek. Zwykle gromy spadają na głowę trenera, jednak należy wziąć pod uwagę, że Marcelino Garcia objął zespół przygotowany przez Gaizkę Garitano. – Athletic ostatnio ma olbrzymie problemy z dograniem sezonów do końca w odpowiedniej dyspozycji fizycznej. Tak było za czasów Gaizki Garitano, który przegrał dwie końcówki rozgrywek i nie awansował do europejskich pucharów, mimo że była spora szansa, by to osiągnąć. Teraz też przygotowywał zespół i na podobnym etapie drużyna po prostu nie gra, ma problem praktycznie z każdym elementem piłkarskiego rzemiosła. A gdy nogi nie niosą, to i reszta kuleje. Nawet mimo najlepszych chęci niewiele można zdziałać. Gdzieś na pewnym etapie popełniono błąd, zapewne w przygotowaniach. A że Baskowie dodatkowo wyżyłowali się od stycznia do marca, to taki oto mamy efekt – dodaje Krasnowski.

Athletic nie jest jedyną drużyną prowadzoną przez Garitano, która miała problemy w końcowym etapie sezonu. – Warsztat wspomnianego Garitano można było zobaczyć na przykładzie Eibaru w premierowym sezonie La Liga, gdy w pierwszej części rozgrywek „Rusznikarze” byli rewelacją rozgrywek, a w drugiej opadli z sił, przegrywali jak leci i tylko dzięki problemom finansowym bodajże Elche utrzymali się w Primera Division. Oczywiście chwała za to, że po fatalnym Berizzo zdołał utrzymać Athletic, ale to nie był trener na miarę klubu – mówi nasz rozmówca.

Błysk w Superpucharze był efektem entuzjazmu po przejęciu drużyny przez Marcelino. Nowy trener pracuje na materiale ludzkim, jaki zastał po przyjściu do Bilbao. Żeby Athletic nazywać autorskim projektem Marcelino, będziemy musieli poczekać do początku przyszłego sezonu. Jaki on będzie? W dużej mierze zależy to od tego, jakich piłkarzy Athletic będzie miał w swojej kadrze.

Athletic, czyli tradycja i wartości

Kluczem przy zatrudnianiu piłkarzy w Athleticu Bilbao jest to, żeby zawodnik był wychowany przez jeden z baskijskich klubów. To czyni go wyjątkowym nie tylko w skali Primera Division, lecz także w skali całej Europy. Wychodząc naprzeciw potrzebom rozwoju, Athletic otwiera swoje szkółki w innych regionach Hiszpanii. Pierwszą planowaną jest ta w Lezamie. Olbrzymią wagę do tradycji klubu przykładają w Bilbao fani.

Jeśli wierzyć ankietom, jakie były prowadzone wśród kibiców, to ok. 70-80% fanów woli, żeby Athletic grał w Segunda, niż miałby stracić swoją tożsamość. To dzięki temu między kibicami i zawodnikami jest wyjątkowa więź, która powoduje, że tworzą jedną wielką rodzinę, co widać niemal na każdym kroku. Dlatego też Etxeberria ostatni rok swojej profesjonalnej kariery grał za darmo, a Julen Guerrero mimo ofert ze światowych potęg chciał grać na San Mames do końca swojej kariery – mówi Krasnowski.

W Hiszpanii podobnie jak w Polsce giganci plądrują szkółki piłkarskie, sprowadzając do siebie najzdolniejszych zawodników nawet poniżej 10. roku życia. Rozwiązaniem dla „Los Leones” ma być właśnie otwieranie filii swojej akademii poza Krajem Basków. Już dziś w akademii Athleticu Bilbao szkoli się ponad trzy tysiące młodych piłkarzy. Przy takim rozwoju nie ma możliwości, aby władze klubu zgodziły się na jakikolwiek transfer zawodnika niespełniającego zasady wyznawanej w Bilbao.

Maksyma, jaka przyświeca klubowi, to: „Con cantera y afición, no hace falta importación” (z wychowankami i lokalnym wsparciem nie potrzeba obcokrajowców/obcych/ludzi z zewnątrz). Trzeba iść do przodu, bo czasy się zmieniają, ale należy zrobić to tak, by jak najbardziej szanować tradycję i wartości klubu, które dla każdego jego sympatyka są bezcenne – opowiada Krasnowski.

Rzut oka na taktykę

Marcelino Garcia to trener wyznający klasyczne ustawienie taktyczne 1-4-4-2. W każdym klubie, w jakim pracuje, stara się zaszczepić swoją wizję gry zawodnikom właśnie w tym systemie. Mimo że nie zawsze ma do tego odpowiednich graczy, pozostaje wierny swojej wizji. Między innymi w tym można upatrywać słabszej dyspozycji Athleticu w dwóch finałowych starciach Copa del Rey.

W oczy rzuca się obecność w wyjściowej jedenastce przeciwko Barcelonie Ikera Muniaina czy Yeraya Alvareza. Obaj nie byli w pełni gotowi do gry po przebytych niedawno urazach, co widać było na boisku od początku spotkania. Kiedy dołożymy do tego wprowadzonego z ławki Yuriego Berchiche, mamy obraz drużyny, która nie była zdolna do podjęcia walki z „Dumą Katalonii”. Poza ustawieniem taktycznym sporo do życzenia pozostawiała również taktyka na to spotkanie.

Z Barceloną należy grać wysokim pressingiem, i to już w pobliżu jej pola karnego. Tak Athletic wygrał dwukrotnie superpuchar właśnie z „Barcą”, w 2015 roku i w 2021 – mówi Marcin Krasnowski. Patrząc jednak z perspektywy wcześniej wspomnianych problemów kadrowych, taki plan taktyczny wydaje się praktycznie niemożliwy do zrealizowania. Żeby grać wysokim pressingiem przez dużą część meczu, zawodnicy muszą być przygotowani do rozegrania 90 minut na wysokiej intensywności.

Ostatnie tygodnie uwypukliły kryzys, z jakim musi się zmierzyć Marcelino. Historia jego trenerskiej kariery pozwala przypuszczać, że jest w stanie sobie z nim poradzić. Drużyny, które prowadził, po słabszym okresie potrafiły wznosić się na wyżyny swoich umiejętności. Jeżeli w Bilbao wykażą się odpowiednią cierpliwością, to Marcelino z pewnością jest trenerem, który może wprowadzić Athletic na wyższy poziom.

Marcelino dobrze radzi sobie z kryzysami

Ostatnie wyniki, mimo iż bolą wszystkich sympatyków i zarządców Athleticu, nie nadszarpnęły zaufania do Marcelino. – Pod jego kierunkiem zespół odżył. Pewnych rzeczy nie udało mu się nadrobić, bo niestety nie było na to czasu. Widać, że jest jakaś baza, na której można pracować. Athletic to specyficzny klub, w którym nie tak łatwo jest podpaść i zrazić do siebie kogokolwiek z otoczenia. Tutaj myśli się innymi kategoriami, a kredyt zaufania, jaki dostaje każdy w klubie, jest naprawdę duży. Cierpliwość to cecha, której mogłoby się nauczyć od Basków wielu decydentów i kibiców w wielu klubach – mówi Krasnowski.

Potwierdzenie tych słów znajdziemy w statystykach pracy trenerów na San Mames. Gaizka Garitano na stanowisku trenera przetrwał 760 dni, mimo że Athleticowi było w tym czasie bliżej do środka tabeli niż do czołówki. O awansie do europejskich pucharów oczywiście nie mogło być mowy. W ostatnich pięciu kolejkach poprzedniego sezonu zespół zdobył zaledwie trzy punkty. Mimo to Garitano pozostał na stanowisku i rozpoczął nowy sezon.

Wróćmy jednak do Marcelino i jego ostatniego klubu, jakim była Valencia. Tam również trener mierzył się z kryzysem. O komentarz poprosiliśmy Bartłomieja Płonkę – prowadzącego „Rozmówki z Nietoperzem” w RadiuGol. – Jeśli chodzi o Valencię, to zdecydowanie to mu się udało. Marcelino był jednym z nielicznych trenerów ostatnich lat, którzy dostali szansę wyjścia z kryzysu i to zrobili.

Jak dokładnie wyglądało to wyjście z kryzysu? Valencia zdobyła swoje ostatnie do tej pory trofeum, czyli Puchar Króla. – Sezon 2017/2018 był świetny, ale start następnego już nie. Valencia notowała mnóstwo remisów i do grudnia 2018 była poza strefą pucharową. Jak skończyły się rozgrywki? Awans do Ligi Mistrzów, triumf w Copa del Rey i półfinał Ligi Europy. Ponadto wielu piłkarzy będących w dołku w drugiej części sezonu sięgnęło wielkiego poziomu i formy. Między innymi Garay, Coquelin, Rodrigo czy Santi Mina – dodaje Płonka.

Athletic a Valencia za sterami Marcelino

„Nietoperze” pod wodzą Marcelino najlepsze wyniki osiągali, występując w ustawieniu 1-4-4-2. Dlatego Marcelino będzie starał się usilnie wprowadzić ten system w drużynie „Los Leones”. W tym ustawieniu kluczową rolę odgrywa środek pola. Na Mestalla grali wówczas Dani Parejo, Francis Coquelin, Geoffrey Kondogbia, Carlos Soler czy Goncalo Guedes. Była to jakość, jakiej obecnemu Athleticowi może brakować. A co było największym atutem tej drużyny?

Chyba największym atutem Valencii było płynne przechodzenie z obrony do ataku. Valencia potrafiła się zamknąć i grać skutecznie w defensywie, nie dopuszczając rywala do sytuacji. Gdy tylko nadarzyła się szansa do skontrowania, to taka akcja często kończyła się okazją do zdobycia gola. Brali w tym udział nie tylko ci ofensywni piłkarze, lecz także bardzo wysoko grający boczni defensorzy, jak chociażby Jose Gaya – mówi Bartłomiej Płonka.

Ten sam sposób gry Marcelino aplikuje na San Mames. Athletic w ostatnich pięciu ligowych spotkaniach stracił zaledwie dwie bramki, trzykrotnie notując czyste konto. Role ofensywnie nastawionych bocznych obrońców przejęli Yuri Berchiche oraz Oscar de Marcos i Ander Capa. Brak efektywności w postaci zdobytych punktów wynika z różnicy w jakości zawodników środka pola.

Gdy porównujemy pracę Marcelino w Valencii oraz Athleticu, na język ciśnie się jedno pytanie. Czy Marcelino za sterami dzisiejszej Valencii byłby w stanie wygrać któryś z finałów? – Trudno powiedzieć, bo w tym pytaniu nie da się uciec od tego, że Marcelino nie byłby się w stanie godzić na taki stan kadry, jaki ma obecnie w klubie. Ale z pewnością, gdyby był w Valencii, to można byłoby liczyć na lepsze wyniki. Aczkolwiek do systemu 1-4-4-2 na pewno nie byłoby tak dobrych wykonawców jak przed dwoma laty – kończy Płonka.

***

Marcelino Garcia to obok Julena Lopeteguiego czy Unaya Emery’ego jeden z najlepszych hiszpańskich trenerów. Decydując się na jego zatrudnienie, Athletic Bilbao podjął dobrą decyzję. Cierpliwość, której w Kraju Basków z pewnością nie brakuje, sprawi, że w niedalekiej przyszłości możemy spodziewać się powrotu „Los Leones” do europejskich pucharów. Czy Marcelino wstawi coś do gabloty na San Mames? Na pewno będzie to trudniejsze wyzwanie niż z Valencią, jednak jeżeli jakiś trener w La Liga miałby być do tego zdolny, to z pewnością jest to Marcelino.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze