Arsenal – powrót na dobre tory


Od końcówki sierpnia "Kanonierzy" pozostają niepokonani we wszystkich rozgrywkach. Po dramatycznym początku sezonu Arsenal dobił do peletonu i ma miejsce w czołowej czwórce na wyciągnięcie ręki

31 października 2021 Arsenal – powrót na dobre tory
www.footballwhispers.com

28 sierpnia nastroje w domach kibiców Arsenalu przypominały stypę. Porażka 0:5 z Manchesterem City w kompromitującym stylu, brak punktów w pierwszych trzech meczach, wiele pytań na temat wzmocnień zespołu w letnim okienku transferowym. Nieco ponad dwa miesiące później drużyna z Emirates Stadium znajduje się na fali dziewięciu meczów bez porażki w lidze i pucharach. Arsenal przeszedł niesamowitą metamorfozę, która wywindowała go z powrotem do miana drużyny aspirującej do czołowej czwórki.


Udostępnij na Udostępnij na

Niecałe dwa lata temu Mikel Arteta przeniósł się z Etihad Stadium do północnego Londynu. Były gracz Arsenalu po zebraniu szlifów w roli asystenta Pepa Guardioli postanowił podjąć duże ryzyko i wszedł do zdestabilizowanej szatni na The Emirates. Niewątpliwie to, co tam zastał, w żadnym stopniu nie spełniało jego oczekiwań.

Ewidentnie widać to po ruchach transferowych, jakie od tego czasu poczynili „Kanonierzy”Po kilku miesiącach pracy bardzo szybko zostali odstawieni na boczny tor tacy gracze jak Shkodran Mustafi czy przede wszystkim Mesut Oezil. Niemiec tureckiego pochodzenia swoimi pojedynczymi przebłyskami nie był w stanie przysłonić swojej fatalnej dyspozycji. Sprawiający problemy wychowawcze Matteo Guendouzi, pewniak do gry przez przyjściem Artety, obecnie drugi sezon z rzędu spędza na wypożyczeniu poza klubem. Hiszpan zrobił porządki, dzięki którym znalazł miejsce dla nowych graczy.

Całkowicie przebudowano linię defensywną, która stanowiła największy problem od lat. Tylko w tym roku na The Emirates zawitali Ben White, Takehiro Tomiyasu, Nuno Tavares oraz Aaron Ramsdale. Każdy z tych transferów wywoływał obiekcje, ale jak na razie wszyscy spełniają oczekiwania z nawiązką. Jeżeli dodamy do tego sprowadzonego rok temu Gabriela, to mamy całkowicie nowy blok obronny. Środek pola, w obliczu kontuzji Granita Xhaki, także składa się z nowych nazwisk. Thomas Partey dopiero rok temu przeprowadził się do północnego Londynu. Albert Sambi Lokonga tego lata zamienił Brukselę na stolicę Anglii.

Liczba transferów, także tych wychodzących, pokazuje władzę Artety w klubie. Obecnie widzimy jego autorski Arsenal, na który Hiszpan wreszcie zdaje się mieć pomysł. Progres widoczny w poczynaniach jego zespołu widoczny jest niemal w każdym aspekcie.

Żelazna defensywa

W feralne sierpniowe popołudnie na Etihad Stadium zobaczyliśmy pokaz impotencji defensywnej. Mowa tutaj zarówno o taktyce, jak i indywidualnych wyczynach. Linia obrony Arsenalu wyglądała następująco: Leno – Tierney, Kolasinac, Holding, Chambers, Cedric. Wystarczy tutaj spuścić zasłonę milczenia.

Od tego czasu – aż trudno w to uwierzyć – Arsenal stracił zaledwie cztery bramki. Jeżeli przypomnimy sobie ich okoliczności, to jeszcze bardziej docenimy postawę bloku defensywnego. Dwa gole strzelone przez Crystal Palace padły po stratach środkowych pomocników, natomiast Tottenham i Aston Villa napoczęły „Kanonierów” w końcówkach golami honorowymi na 3:1. Widać, że trener Arsenalu znalazł receptę na notorycznie kompromitujący się w tyłach Arsenal.

Oczywiście wcześniej wspomniane zmiany personalne zdecydowanie pomogły Artecie ustawić defensywę w taki sposób, aby stanowiła pewny punkt zespołu. Ben White i Gabriel tworzą jeden z czołowych bloków obronnych w całej lidze. Swoją drogą w tym brytyjsko-brazylijskim zestawieniu występuje pewien paradoks. To Anglik częściej bierze się za wyprowadzanie piłki, natomiast Gabriel lepiej odnajduje się w walce z napastnikami rywali. Boczni obrońcy także wywiązują się ze swoich zadań. Zarówno Tomiyasu po prawej stronie, jak i Tierney lub Tavares po lewej tworzą ofensywne zagrożenie, nie zapominając o obowiązkach z tyłu.

Fenomenalny golkiper

Na osobny akapit zasługuje pierwszy bramkarz Arsenalu. Wcale nie chodzi o Bernda Leno, ale o Aarona Ramsdale’a. To Mikel Arteta bardzo mocno naciskał na władze klubu, aby zdecydowały się pozyskać młodego Anglika ze spadającego z ligi Sheffield United. Wydawało się, że Arsenal ma większe problemy w innych strefach boiska. 30 milionów funtów za bramkarza spadkowicza dla fanów innych klubów stanowiło okazję do tworzenia memów i wyśmiewania Artety.

Jednak młody Anglik zamyka usta wszystkim hejterom w ostatnich tygodniach. Świetna gra na linii, fantastyczne wprowadzenia piłki nogą, a przede wszystkim niesamowita energia i pewność bijąca z jego poczynań. Apogeum jego fenomenalnej dyspozycji nastąpiło w meczu wyjazdowym z Leicester. Zwycięstwo Arsenalu 2:0 nie byłoby możliwe bez jego ośmiu interwencji, a wisienką na torcie była parada przy rzucie wolnym Jamesa Maddisona. Całkiem nieźle znający się na tej robocie Peter Schmeichel od razu pochwalił bramkarza Arsenalu za ten występ za pośrednictwem mediów społecznościowych.

Ramsdale nie ukrywa, że na liście jego celów indywidualnych stoi obecnie bluza z numerem jeden w reprezentacji Anglii. Przy ciągłych wahaniach formy Jordana Pickforda oraz słabszej dyspozycji innych konkurentów bramkarz Arsenalu ma realną szansę podążyć śladami Davida Seamana.

Najciemniej pod latarnią

W 2018 roku z klubu w dość kontrowersyjnych okolicznościach odszedł Alexis Sanchez, a rok później z The Emirates pożegnał się Aaron Ramsey. Przez te kilka lat szukano na rynku transferowym alternatywy dla tych dwóch piłkarzy. Żaden z zakupionych w tym okresie ofensywnych pomocników i skrzydłowych nie spełnił pokładanych nadziei. Na szczęście dla kibiców „Kanonierów” rozwiązanie znalazło się tuż pod nosem Artety, czyli w młodzieżowych zespołach.

Bukayo Saka i Emile Smith Rowe przebojem wdarli się do jedenastki Arsenalu. W obecnym systemie pełnią funkcję dwóch skrzydłowych, którzy swoją kreatywnością i współpracą z bocznymi obrońcami tworzą ogromne zagrożenie dla defensywy rywali. Odzwierciedlenie ich formy można zauważyć w liczbach. Łącznie w dziesięciu kolejkach zanotowali już cztery gole i cztery asysty. Ich grą zachwycają się eksperci na całym świecie, na czele z Jamiem Carragherem.

Fanów Arsenalu musi cieszyć wysoka forma swoich wychowanków. Próżno szukać stworzonych w akademii graczy na wysokim poziomie, którzy stanowili o sile pierwszego zespołu. Ostatnim wychowankiem mającym wpływ na poczynania Arsenalu był Alex Iwobi, który, mówiąc delikatnie, nie prezentował najwyższego poziomu. Chimeryczni Nicolas Pepe oraz Martin Odegaard muszą oglądać popisy swoich młodszych kolegów z ławki. To dobitny przykład pokazujący, jakie perły można wyciągnąć z własnych grup młodzieżowych. Przekonali się o tym przede wszystkim w Chelsea i Manchesterze United, a teraz przekonują się o tym na The Emirates.

Nadzieja na przyszłość

Dopiero teraz w tym tekście pojawią się nazwiska, bez których jeszcze rok temu nikt nie wyobrażał sobie podstawowej jedenastki Arsenalu. Pierre-Emerick Aubameyang i Alexandre Lacazette notują dobre mecze, aczkolwiek to nie oni są wyraźnymi liderami drużyny. Niektórzy fani zapominają o Granicie Xhace, którego kontuzja miała okazać się wielkim ciosem. Widać ogromną zmianę pokoleniową, która obecnie następuje na The Emirates.

Żaden z podstawowych obrońców Arsenalu nie przekroczył jeszcze 25. roku życia, podobnie jak wypożyczony do Marsylii William Saliba. Grający obok Thomasa Parteya w środku pola Lokonga lub Odegaard również należą do nowej generacji graczy. Klub cały czas nie kwapi się do przedłużenia kontraktu z Lacazettem, co również dobitnie pokazuje chęć stawiania na młodszych zawodników.

Czy to będzie ten sezon, w którym Arsenal może wrócić do czołowej czwórki i Ligi Mistrzów? Z każdym tygodniem kibice „Kanonierów” zyskują coraz więcej powodów do optymizmu. Zwycięstwa nad bezpośrednimi rywalami w postaci Leicester i Tottenhamu pokazują siłę drzemiącą zarówno w zespole, jak i w indywidualnościach. Przy obecnych problemach sąsiadów z północnego Londynu oraz Manchesteru United Arsenal po cichu wdrapał się na 6. miejsce w tabeli. Ostatnie dwa miesiące to jeden z najlepszych okresów dla klubu z The Emirates od przyjścia Mikela Artety. Jeżeli jego podopieczni utrzymają obecną dyspozycję, to prawdopodobnie będą bić się o miejsce tuż za podium Premier League.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze