Żadnych złudzeń Arsenalowi nie pozostawił dziś Manchester City. Podopieczni Pepa Guardioli zagrali bardzo dobre spotkanie i w rezultacie wywieźli z Emirates Stadium komplet punktów. Pokaz umiejętności zaprezentował nam w tym pojedynku Kevin De Bruyne. Belgijski pomocnik strzelił dwie bramki i zanotował asystę, czemu znacznie przyczynili się defensorzy "The Gunners", którzy zanotowali dziś bardzo słaby występ.
Nie ma się co oszukiwać, oba zespoły w trwającym sezonie najwyższej angielskiej klasy rozgrywkowej zwyczajnie zawodzą. W klubie z północnego Londynu czara goryczy zdążyła się już jednak przelać jakiś czas temu, co skutkowało zwolnieniem Unaia Emery’ego. Tymczasowym szkoleniowcem „Kanonierów” został Fredrik Ljungberg, który w swojej piłkarskiej karierze w Arsenalu spędził aż dziewięć lat.
Pod wodzą Szweda drużyna z Emirates Stadium zdołała się ostatnio przełamać i wygrać pierwsze spotkanie w lidze od blisko dwóch miesięcy. Ponadto ” The Gunners” w starciu z West Hamem strzelili trzy bramki, co w tym sezonie zdarzało się niezwykle rzadko. Nieco inaczej sytuacja prezentuje się u ich dzisiejszego rywala.
Manchester City miał walczyć o obronę tytułu, ale dość częste, jak na tej klasy zespół, straty punktów sprawiły, że w ligowej tabeli „Obywatele” plasują się obecnie nawet za Leicester City. Nadzieję piłkarzom „The Citizens” dawał fakt, że z Arsenalem z reguły gra im się dość dobrze.
„Kanonierzy” przegrali bowiem z ekipą z Etihad Stadium cztery ostatnie spotkania. Jak już wiemy, dziś w kwestii tej żaden przełom nie nastąpił, a londyńczycy właściwie nie podjęli nawet rękawicy.
📍 Emirates Stadium
🔵 #ARSMCI #ManCity pic.twitter.com/HxmTVJ8Cxm
— Manchester City (@ManCity) December 15, 2019
Defensywa Arsenalu – obraz nędzy i rozpaczy
Bez wątpienia defensywa jest w trwającej kampanii mankamentem obu zespołów. O ile w Manchesterze City jest to skutek kontuzji (między innymi Aymerica Laporte), to w Arsenalu problemy obronne w ostatnich lat stały się już swego rodzaju symbolem. Latem, jak bardzo komicznie to zabrzmi, zażegnać w pewnym stopniu miał je nowo pozyskany David Luiz.
Co prawda, Brazylijczyk niegdyś był naprawdę klasowym stoperem, jednak w ostatnim czasie coraz częściej zdarzają mu się błędy i czasami zwyczajnie odstaje poziomem. Dziś w wyjściowym składzie na boisko posłani zostali Sokratis Papastatopulos i Calum Chambers. Anglik ostatni sezon spędził na wypożyczeniu w Fulham, które zanotowało spadek z Premier League.
Wspomniana dwójka środkowych obrońców nie popisała się dziś przy wszystkich trzech trafieniach dla rywala. Jeśli drużyna z Londynu zimą naprawdę nie wzmocni swojej linii obronnej, to trudno będzie oczekiwać, by mogła ona zakończyć ligowy sezon w czołowej szóstce.
Kevin De Bruyne po raz kolejny zrobił show
Nie jest żadną tajemnicą, że Manchester City w tym sezonie jest znacząco uzależniony od dyspozycji Kevina De Bruyne. Niedawno na naszym portalu temat ten został dokładnie rozwinięty. – Gdy Kevin De Bruyne gra od pierwszego gwizdka, Manchester City deklasuje rywali, strzelając nawet osiem bramek. Zespół Pepa Guardioli wznosi się wtedy na poziom nieosiągalny dla prawie wszystkich klubowych drużyn świata. Jak w noweli Roberta Louisa Stevensona przeobraża się w pana Hyde’a. Natomiast kiedy Belga zabraknie, obecny mistrz Anglii gubi bezcenne punkty. Zmienia się w doktora Jekylla – pisał wówczas jeden z naszych redaktorów.
Przytoczone słowa wydają się być całkiem słuszne, ponieważ belgijski pomocnik przed dzisiejszym pojedynkiem na Emirates Stadium miał na swoim koncie cztery bramki i dziewięć asyst. Jak się można domyślić, mecz z Arsenalem pozwolił mu jeszcze bardziej poprawić ten dorobek.
Po niecałych dwóch minutach 28-latek pięknym strzałem po raz pierwszy pokonał Bernda Leno w tym meczu. Blisko kwadrans później De Bruyne podaniem obsłużył Raheema Sterlinga, który podwyższył prowadzenie. To nie był jednak jeszcze koniec popisów wychowanka KRC Genk, bowiem przed przerwą wpisał się on na listę strzelców po raz drugi.
This is Kevin De Bruyne's world and we're just living it.
What a 45 minutes. 💥 pic.twitter.com/T1I1F6ZY2Y
— Squawka (@Squawka) December 15, 2019
Druga część meczu w jego wykonaniu nie obfitowała już w bramki oraz asysty, ale i tak to właśnie Kevin De Bruyne jest głównym autorem dzisiejszego zwycięstwa Manchesteru City z Arsenalem. Strach pomyśleć, jak wyglądałaby drużyna „Obywateli” bez belgijskiego piłkarza.