Mecz przyjaźni na trybunach obfitował w wyrównaną walkę na boisku. Oba zespoły przystępowały do niego w dołku. Arka Gdynia to jednak zespół pucharowy, który nie pierwszy raz wyeliminował rywala z wyższej klasy rozgrywkowej.
Obydwa zespoły przystępowały do środowego starcia z serią trzech porażek z rzędu. Gospodarze osłabieni urazami Macieja Rosołka, Olafa Kobackiego czy Huberta Adamczyka stracili znaczną część potencjału w ofensywie. Szansę dostali zmiennicy, którzy stanęli na wysokości zadania. W szczególności mowa o Karolu Czubaku, który w Gdyni pokazuje, że potrafi strzelać ważne bramki.
Arka Gdynia i Puchar Polski to idealne połączenie
Na przedmeczowej konferencji prasowej trener gospodarzy Ryszard Tarasiewicz mówił: – Nie jest sekretem, że priorytetem jest liga, ale do meczu z Zagłębiem Lubin przystępujemy z pełną świadomością i chęcią przejścia do następnej rundy. Nie możemy jednak powiedzieć, że mimo grania u siebie i kryzysu Zagłębia jesteśmy faworytem. Tak nie jest, ale możemy dłuższymi lub krótszymi fazami prowadzić grę i prowokować przeciwników do błędów. Jeżeli będzie tylko taka możliwość, to zaatakujemy i będziemy naciskać, aby rywal popełnił błąd.
Jak my lubimy ten @PZPNPuchar 🤗🏆🟡🔵
— Arka Gdynia (@ArkaGdyniaSA) December 1, 2021
Wtórował mu kapitan zespołu Michał Marcjanik: – Chcemy po tych niepowodzeniach dać trochę radości kibicom i jako drużyna przełamać się, a potem kontynuować serię zwycięstw. Mam nadzieję, że wsparcie kibiców będzie dla nas pozytywnym kopem do jeszcze większej rywalizacji o zwycięstwo. Nie skupiamy się na tym, że Zagłębie też jest w dołku. Bez względu na to, z kim gramy, trzeba solidnie wykonać swoją pracę na boisku.
Zespół Arki zrealizował plan trenera Tarasiewicza. Gdynianie od pierwszego gwizdka byli dla Zagłębia równorzędnym rywalem. Z perspektywy kibica nieśledzącego na bieżąco rozgrywek PKO BP Ekstraklasy i Fortuna 1. Ligi trudno było wskazać, która drużyna gra na wyższym szczeblu rozgrywkowym. W rozgrywkach Pucharu Polski Arka Gdynia po raz kolejny udowadnia, że jest zespołem idealnie skrojonym pod te rozgrywki.
„Żółto-niebiescy” to w końcu finalista poprzedniej edycji tych rozgrywek. Na drodze do finału w Lublinie los był dla „Arkowców” dość łaskawy. Jedynym zespołem z ekstraklasy, jaki musieli wówczas wyeliminować, był Piast Gliwice. Na własnym boisku Arka okazała się lepsza dopiero w serii „jedenastek”. W tym sezonie pierwszym wyeliminowanym zespołem z wyższego szczebla jest Zagłębie. Czy ostatnim? Na pewno każda drużyna przyjeżdżająca do Gdyni w następnych etapach musi być przygotowana na niełatwą przeprawę.
Czy to koniec lotu Żurawia?
Przebieg spotkania mógł być zupełnie inny, gdyby Filip Starzyński pokonał z jedenastu metrów Kacpra Krzepisza. Po meczu do tej sytuacji wracał trener „Miedziowych”: – Niestety nasze marzenia dzisiaj się kończą. Odpadamy z Fortuna Pucharu Polski. Przyjechaliśmy tutaj z dużym optymizmem, ale niestety pierwsza połowa była słaba w naszym wykonaniu. Jesteśmy w takim trudnym momencie, że nie potrafimy wykorzystać naszych okazji, a przeciwnik wystarczy, że wrzuci piłkę w pole karne i zdobywa z tego bramkę. Tak można ten mecz podsumować.
Koniec spotkania. Gol Adama Ratajczyka z 56. minuty meczu nie wystarczył. Odpadamy w 1/8 finału @PZPNPuchar 🏆
___#ARKZAG 2⃣:1⃣ pic.twitter.com/IabwkJaSuA— Zagłębie Lubin (@ZaglebieLubin) December 1, 2021
Obrona podczas stałych fragmentów gry przeciwnika to pięta achillesowa zespołów trenera Żurawia. Jeszcze podczas pracy przy Bułgarskiej liczba goli straconych po dośrodkowaniach w pole karne rzucała się w oczy. Ten element wykorzystała w środowy wieczór Arka. Postawny napastnik, jakim jest Karol Czubak, dwukrotnie skierował piłkę do siatki po dograniach partnerów w pole karne.
Ciemne chmury nad głową trenera Dariusza Żurawia zbierały się już od dłuższego czasu. Jeszcze przed spotkaniem w Gdyni media informowały o trzech potencjalnych następcach byłego trenera Lecha Poznań. Wydaje się, że odpadnięcie z krajowego pucharu na tak wczesnym etapie w stylu, jaki nie przystoi takiemu zespołowi jak Zagłębie, przeleje czarę goryczy. Czy trener Żuraw poprowadzi Zagłębie w meczu z Lechem? Wątpliwe, aby tak się stało.
Są w stanie pokonać każdego
Potencjał ofensywny w zespole Arki Gdynia jest co najmniej imponujący. Rosołek, Adamczyk, Aleman, Kobacki czy Czubak z każdym tygodniem nad morzem notują postępy w swojej grze. W praktycznie wszystkich meczach Arka jest stroną dominującą, utrzymującą się przy piłce dłużej od przeciwnika. Problemem zazwyczaj był brak skuteczności. Gdyby w kluczowych momentach wymienieni zawodnicy zachowali trochę więcej zimnej krwi, gdynianie byliby w zupełnie innej sytuacji w ligowej tabeli.
⏱️ Koniec meczu! Arka melduje się w 1/4 @PZPNPuchar 🏆 👏👏👏
📅 Najbliższe pierwszoligowe spotkanie nasz zespół rozegra #wGdyni 🏟️ w niedzielę 5 grudnia o 12.40. Rywalem będzie 🆚 @StomilOlsztynSA.
***
90' #ARKZAG 2:1 pic.twitter.com/biRm0iEUw6— Arka Gdynia (@ArkaGdyniaSA) December 1, 2021
Trener Tarasiewicz zaznacza jednak, że jego Arka ma cechować się cierpliwością. Wyczekiwaniem na błąd przeciwnika i atakiem w odpowiednim momencie. Przeciwko dobrze zorganizowanym zespołom w defensywie takich okazji jest niewiele, dlatego niezwykle ważne jest, aby je wykorzystywać. Kiedy „Żółto-niebieskim” udaje się ta sztuka, są w stanie ograć każdego przeciwnika, z jakim muszą się aktualnie mierzyć.
O problemie z koncentracją, nie tylko w polu karnym przeciwnika, ale i własnej szesnastce, mówił wspominany wcześniej Michał Marcjanik. W Gdyni wszyscy zdają sobie sprawę, że mimo dobrych wyników to liga jest priorytetem. Jesienią „Arkowcy” pogubili wiele punktów w dość prozaiczny sposób. Marząc o powrocie do elity, wiosna musi być pod tym względem o wiele lepsza. Cel jest w pełni realny do wykonania.