AntyTOP transferów w TME


25 grudnia 2011 AntyTOP transferów w TME

Czyli zbiór facetów, którym nie za dobrze zrobiło nowe powietrze. Jedni spakują walizki, inni zostaną, by pooglądać mecze z trybun. Mamy jednak nadzieję, że chociaż kilku z nich się przełamie. Bo to poczciwe chłopy.


Udostępnij na Udostępnij na

10. Koen van der Biezen

Wzdrygałem się jak mogłem przed umieszczeniem tego nazwiska. Na forach stos inwektyw, w komentarzach ekspertów gromy, w redakcji tumult. Jeśliby zmierzyć ilość bluzgów, jakich nasłuchali się poszczególni grajkowie, „Bizon” – ehkem, przepraszam, „Błazen” – zostawiłby rywali w tyle. Zupełnie inaczej, jak obrońców. I dobrze. Bo on nie jest od tego. Trenerzy i kibice wytworzyli mu alter ego supersnajpera, ganiającego za piłkami na zapalenie płuc. To jest przecież typowy odgrywający, gra tyłem do bramki, bardziej kreuje, aniżeli egzekwuje. Bliżej mu do Kagawy niż do Barriosa. No, ale swoje zmarnował. Dlatego się tu znalazł.

9. Ivica Iliew

Miło nam, że możemy oglądać takiego piłkarza jak Ivica Iliev
Miło nam, że możemy oglądać takiego piłkarza jak Ivica Iliev (fot. Rafał Rusek / iGol.pl)

Od razu wyjaśniam. Iliev to super zawodnik, kapitalna technika, świetny przegląd pola, drybling palce lizać. Miód, orzeszki i węgiel, na zahamowanie przeczyszczenia, rzecz jasna. Ale jak sprowadza się grajka z ciekawą przeszłością, w dodatku w formie, przecież króla strzelców nie byle jakiej ligi serbskiej, i bez gadania daje mu się ponad półtorej miliona złotych rocznie… Cholera, on musi być wybitny! A tu jedna asysta, zero goli. Szkoda. Ładnie prezentował się na pozycji rozgrywającego. Nie pogniewałbym się, gdyby trener wystawiał go tam częściej.

8. Adrian Sikora

Smutne, kiedy piłkarz po, mimo wszystko, ciekawej zagranicznej przygodzie wraca do kraju, wcale nie do topowej drużyny, ale ubogiego kopciuszka nieśmiało mówiącego lidze: „Dzień dobry”. Serce rośnie jednak, kiedy okazuje się, że bohater bajki na nogach nie miał zgrabnych pantofelków, ale budzące skrajne przerażenie glany (kto nigdy nie dostał z laczka w tyłek, nie zrozumie). A zuchwały beniaminek leje równo po tyłkach nawet największych kozaków. W konstrukcji tego buta Sikora nie jest jednak ani flekiem, ani cholewką, ani nawet sznurówką. Ot, zwykłą wkładką, bez której i tak można chodzić. Często nawet wygodniej.

7. Fred Benson & Josip Tadić

Josip Tadić może powoli pakować walizki
Josip Tadić może powoli pakować walizki (fot. Agnieszka Skórowska/igol.pl)

Gdańskim dyletantom nie dałbym poprowadzić nawet taczki z gumowym kółkiem, co dopiero ekstraklasowy klub piłkarski! Od kilku lat konsekwentnie wzbraniają się przed zakupem solidnego napastnika – przecież nikt nie wymaga wybuchowej mieszanki Bitona i Ljuboji – jak Janczyk przed pójściem na bieżnię treningową. Przez 3,5 roku – jak wyliczyła „Wyborcza” – strzelili łącznie mniej bramek od Rudniewa, który pokonuje golkiperów dopiero półtora sezonu. Słabo, co? Tym bardziej że Lechii nie szło wcale tak źle. Tadić, Benson, Sazankow, Buval, Buzała, Dawidowski – prędzej posądziłbym Smudę o merytoryczną pogawędkę z profesorem Miodkiem, niż któregoś z tych panów o ustrzelenie dwucyfrowej liczby goli w jednym sezonie. Kto następny? Ujek? Gajtkowski? Bykowski?

6. Moshe Ohayon

Nie wszystko, co ma pejsy, prosto piłkę kopie. Jak się okazuje, casus Meliksona to casus pozorny. Na rynku izraelskim, zresztą generalnie na każdym, jak w polskich radiach – miernota, ale gdzieś między biberem a gagą czasem usłyszymy jakiegoś Ciechowskiego. Cóż, przejechało się na tym kierownictwo Legii, ściągając do swojej ambitnej stacji tandetne tokio hotel, którego żal słuchać. Parę piłek do najbliższego, kilka nieudanych dryblingów. Ot, cały Ohayon. Cała piłkarska Polska jest mu jednak winna sporą flaszkę. Gdyby nie grał padaki, zapewne nie obejrzelibyśmy w akcji Wolskiego.

5. Michael Lamey

Michael Lamey to Holender, co niekoniecznie jest jego mocną stroną
Michael Lamey to Holender, co niekoniecznie jest jego mocną stroną (fot. Filip Susmanek/ iGol.pl)

Przez lata na prawej obronie w Wiśle grał niezdarty Baszczyński. Udało się go zastąpić błyskotliwym Alvarezem. Później świetnym Cikosem. Kraków skrajnym defensorem stoi, można było pomyśleć. Aż przyjechał Lamey. Piłkarz z innego świata. Swojego świata. Nie, panie Lamey, nie przypodoba się pan kibicom, dośrodkowując piłkę prosto do nich. Chociaż w ofensywie i tak radził sobie całkiem OK. W obronie chaos, niekompetencja i uskutecznianie tekstu kultowego kawałka Elektrycznych Gitar „Co ja tutaj robię…”.

4. Mateusz Cetnarski

Miały być gole z pięćdziesięciu metrów, rajdy przez pół boiska, podania jak od Iniesty. Lasery, dziwki i koks też. Wszystko! Tymczasem w metryce widzimy o tysiąc minut mniej spędzonych na boisku od Mili, który – co hucznie zapowiadano – wreszcie trafił na godnego siebie konkurenta. Co będziemy się rozpisywać, oddajmy się wizji i fonii. Scena z kultowego filmu to wypisz, wymaluj sytuacja Cetnarskiego (0:11-0:20).

 

3. Maciej Małkowski

Maciej Małkowski w, rzecz jasna, przegranym pojedynku
Maciej Małkowski w, rzecz jasna, przegranym pojedynku (fot. Mikołaj Olszewski / iGol.pl)

Był największym kozakiem tej ligi w poprzednim sezonie, jeśli chodzi o dogrywanie piłek. Umiał je wypieścić jak te drogie panie z tej amsterdamskiej ulicy, tylko że one to trochę inny kaliber piłek. Szkoda, że o popisach Małkowskiego możemy mówić już tylko w czasie przeszłym. Nie chcę ferować, ale to raczej piłkarz jednego sezonu. Pograł parę lat przeciętnie, rok świetnie i koniec. Zawsze fajnie popatrzeć na gościa, który charakterem, bo na pewno nie talentem, doszedł do poziomu, za który nie trzeba się wstydzić. Analogicznie – trudna sprawa, oglądać go tak beznadziejnego.

2. Darvydas Sernas

„Raz klepią cię po plecach, innym razem kopią po dupie” – powtarza często Niedzielan, a i mógłby Sernas, który ostatnio musi wysłuchiwać, jakim to darmozjadem nie jest. Stawiać na KGHM na giełdzie to samobójstwo. Stawiać na Zagłębie u bukmachera – również. A na to, że lubiński napastnik przedziurawi siatkę – paranoja, szaleństwo, obłęd? Litwin, po słodko-gorzkim minionym sezonie, znów miał odpalić. Cholera, on przecież ma potencjał. Byle ogórek nie strzela bramki Casillasowi. Widać u niego jako taką kulturę gry, dostrzega kolegów, umie powalczyć o piłkę. Ambicji odmówić mu nie sposób. Problem w tym, że, kiedy widzi bramkarza, nogi stają się jakby koślawsze, głowa zaś totalnie pusta.

1. Daniel Sikorski

Osiem lat karnego jeżyka dla tego pana
Osiem lat karnego jeżyka dla tego pana (fot. Grzegorz Rutkowski/iGol.pl)

Perełka na koniec. Naopowiadał się w wywiadach, jakim to kozakiem nie był w juniorach Bayernu. Trenerzy podobno nie mogli się go nachwalić, słodzili i słodzili. A Mueller – ten, który dziś strzela pięć bramek na mundialu – przeklinał dzień, w którym go spotkał. Poza tym oczywiście był jego świetnym kumplem i do dziś sobie szprechają telefonicznie. My podejrzewamy jednak, że, gdyby spotkali się przypadkiem na ulicy, gwiazda Bayernu bardziej rzuciłaby zdawkowe „autografy po meczu”, niż „Daniel, kopę lat!”. Wojciechowski widział w nim seryjnego mordercę, my, szczerze mówiąc (wstyd się przyznać…), także. Sikorski zmarnował w tym sezonie tyle sytuacji, ile szczęścia i sukcesów życzy Wam cała redakcja iGola. Hojni jesteśmy, prawda?

Epilog:

Zanim w komentarzach podniesie się larum, kilka słów od ojca prowadzącego. W niemal wszystkich tego typu zestawieniach przodowały takie nazwiska jak Niedzielan czy Bonin. „Wtorek” to niewypał transferowy, owszem, ale to było pewne od momentu, kiedy podpisał kontrakt. No, może od chwili zakończenia okna transferowego. Każdy, kto choć trochę zna się na piłce, wie, że to napastnik, który żyje z piłek. Sprawdza się w parze z ofensywnym pomocnikiem (Edi) albo drugim, wysokim odgrywającym (Sobiech). W Cracovii rozgrywających tyle, co śniegu na święta. No, gdzieś tam przebija się Alex Suvorov, ale Pasieka woli wystawiać go na skrzydła. Odgrywający jest, wspomniany wyżej van der Biezen, ale w parze obaj snajperzy nie zagrali ani razu. Teraz czytam, że kierownictwo klubu chce sprzedać Niedzielana. I dobrze. Równie dobrze, zamiast niego, mogliby na boisku trzymać worek ziemniaków. „Wtorka” cechuje kapitalne wyjście na pozycję i niezła skuteczność w pojedynkach biegowych. No i wykończenie. W parze z Bojleviciem czy Bartczakiem na pewno jest totalnie nieprzydatny.

Druga sprawa – Bonin. To, że Wojciechowski dał mu milion przy podpisaniu i drugi co rok na konto, nie znaczy, że zaczniemy traktować gościa jako niewypał transferowy. Dla nas spełnił oczekiwania. Wiedzieliśmy, że będzie kopał się po czole, czasem wygra drybling i dośrodkuje w trybunę. I to robi.

Zobacz też: TOP 10 transferów TME

Komentarze
~Witek (gość) - 13 lat temu

Dorzuciłbym jeszcze Torresa, bo kosztował dużo i
gra słabo. No i jeszcze bramkarz Wisły Lew Jaliens.
Ten to na dziurawe ręce...

Odpowiedz
~Gambrynus (gość) - 13 lat temu

Ty nie obiecuj, ty się popraw, bo na twoje miejsce
czyha wielu zdolniejszych pismaków.

Odpowiedz
~Eneya (gość) - 13 lat temu

Hahaha . Torresa do ekstraklasy dawać !

Odpowiedz
~Witold (gość) - 13 lat temu

Droga Redaktorzyno:
1. "Bliżej mu do Kagawy niż do Barriosa."
Przeczysz sam sobie. Kagawa nie jest bowiem
odgrywającym...Nie jest nawet cofniętym
napastnikiem-jest typową klasyczną dziesiątką.

2. "Ale jak sprowadza się grajka z ciekawą
przeszłością "
Rzeczywiście. Gdzie on zrobił karierę? W Messinie?
W PAOKu? W Cottbus? W Maccabi? Tylko w Partizanie
strzelił kilka goli, więc?
3. "A tu jedna asysta, zero goli."
Dwie asysty. Łącznie dwie bramki i trzy asysty.

4. "Nie wszystko, co ma pejsy"
Nie wszystko? Może lepiej brzmiałoby, "nie
każdy"?
5. "Udało się go zastąpić błyskotliwym
Alvarezem."
Tjaaa, równie błyskotliwy jest pan Redaktor.
6. "Później świetnym Cikosem."
Bach. Bach. Karabach.
7. "Miały być gole z pięćdziesięciu metrów,
rajdy przez pół boiska, podania jak od Iniesty."

Normalny jesteś kolego? Nawet jeśli to skrót
myślowy, czy jakiś sarkazm - to wyjątkowo
nieudany.
8. "Umiał je wypieścić jak te drogie panie z tej
amsterdamskiej ulicy, tylko że one to trochę inny
kaliber piłek. "
Wtf.........
Zajechało Familiadą.
9. "Sikorski zmarnował w tym sezonie tyle
sytuacji"
Spokojnie. Skuteczność można poprawić.

Moja ocena tego tekstu w skali szkolnej to 3-.
Pełno truizmów i odgrzewanych kotletów.

Odpowiedz
~Under (gość) - 13 lat temu

To, że poczucia humoru nie masz i pewnych rzeczy nie
rozumiesz, to nie znaczy, że artykuł na 3-. Połowa
twoich "zarzutów" to nawet nie zarzuty tylko jakieś
losowe cytaty bez sensu. Krytyka tak, ale
konstruktywna a nie potok słów.

Odpowiedz
~Witek (gość) - 13 lat temu

Zamknij morde

Odpowiedz
Jakub Białek (gość) - 13 lat temu

Jeśli koleś w wieku 32 lat jest królem strzelców
w lidze serbskiej, w przeszłości pograł w paru
niezłych ligach, był nawet nominowany do tytułu
najlepszego dryblera Bundesligi, to chyba jest
ciekawa przeszłość, co? A co do liczb - wybacz,
nie uwzględniłem gierek treningowych. Rozbawił
mnie punkt 9 :) Pozdrawiam

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze