Anderlecht pogrążony w kryzysie


Co się dzieje z niedawnym hegemonem ligi belgijskiej?

20 stycznia 2020 Anderlecht pogrążony w kryzysie
commons/wikimedia.org

Gdybyśmy jeszcze niedawno zapytali przeciętnego kibica piłki nożnej, jaki klub z Belgii kojarzy oraz jaki jest najlepszy, bez zastanowienia odpowiedziałby, że Anderlecht. Obecnie jednak nie byłoby to takie proste. Club Brugge czy KRC Genk są bowiem w lepszej dyspozycji niż wspomniany klub.


Udostępnij na Udostępnij na

Wczorajsza porażka z „Niebiesko-czarnymi” 1:2 sprawiła, że Anderlecht jest w tej chwili dopiero na 9. miejscu w tabeli. Oprócz złej sytuacji sportowej szwankuje również ta pozaboiskowa. Dziwne decyzje zarządu sprawiają, że kibice są źli. Ci natomiast tę złość wylewają na stadionie, robiąc niedopuszczalne rzeczy. Wygląda to jak błędne koło.

Anderlecht na mistrzostwo czeka od 2017 roku

„Fioletowo-biali” są najbardziej utytułowanym klubem w XXI wieku. Na przestrzeni dwudziestu lat aż dziesięciokrotnie sięgali po krajowe mistrzostwo. Ostatnie jednak miało miejsce w 2017 roku, a wszystko wskazuje na to, że w obecnym sezonie Anderlecht nawet nie włączy się do walki o czempionat. Oznacza to, że w tym wieku klub nie miał jeszcze tak długiej przerwy od mistrzostwa Belgii. Kibice powoli przyzwyczajają się do tego, że są obecnie inne drużyny, które walczą o ten prym.

Obecnie trwająca kampania została zdominowana przez Club Brugge. Aktualny wicemistrz ma po 21 kolejkach aż 52 punkty. Na drugim miejscu są Gent oraz Royal Antwerp, które zdobyły 42 punkty. Anderlecht ma natomiast zaledwie 27 oczek, co sprawia, że znajduje się dopiero na 9. lokacie.

Oprócz braku mistrzostwa „Fioletowo-biali” musieli pogodzić się z tym, że pierwszy raz od dawna nie było dane im zagrać w europejskich pucharach. Regularny niegdyś uczestnik Ligi Mistrzów nie zakwalifikował się nawet do Ligi Europy. Ostatni udział klubu w tych rozgrywkach był natomiast koszmarny. W sezonie 2018/2019 Anderlecht zajął w grupie D Ligi Europy ostatnie miejsce, ustępując Dinamu Zagrzeb, Fenerbahce oraz Spartakovi Trnava. W sześciu spotkaniach Belgowie trzykrotnie zremisowali oraz trzykrotnie przegrali. Nie udało im się odnieść zwycięstwa nawet z mistrzem Słowacji – co więcej, Spartak w pierwszej kolejce pokonał Anderlecht 1:0, zdobywając historyczne punkty.

Zawirowania na ławce trenerskiej

Do niecodziennej sytuacji doszło w Anderlechcie wraz z przyjściem długo oczekiwanego przez kibiców Vincenta Kompany’ego. Zarząd bowiem wpadł na pomysł, aby były zawodnik Manchesteru City został… grającym trenerem. Trzeba przyznać, że jest to dość oryginalny sposób na powstrzymanie narastającego kryzysu. Od razu po wygaśnięciu umowy z „The Citizens” Kompany dołączył do Anderlechtu i jak sam przyznał w otwartym liście, włodarze przedstawili mu bardzo konkretną wizję i środki na jej zrealizowanie. Zespół prowadzony przez Kompany’ego ma prezentować ofensywny, atrakcyjny futbol, a jednocześnie mocno identyfikować się z lokalną społecznością.

Bardzo szybko, bo już po miesiącu, zrezygnowano z tego pomysłu. Po złym rozpoczęciu nowego sezonu, gdy po czterech kolejkach „Fiołki” uzyskały zaledwie dwa punkty, Kompany’ego zastąpił jego asystent, Simon Davies. Od października natomiast szkoleniowcem Anderlechtu jest Frank Vercauteren. Vincent Kompany natomiast nadal gra w klubie (co więcej – jest kapitanem), w którym stawiał swoje pierwsze piłkarskie kroki.

Zmiana właściciela, źle wydane pieniądze

W grudniu 2017 roku doszło do zmiany właściciela klubu. Marc Coucke, przedsiębiorca z branży farmaceutycznej, odkupił udziały Anderlechtu od grupy inwestorów, czyli rodziny Vanden Stocków. Jedną z pierwszych rzeczy, o których mówił właściciel, było powiększenie stadionu, ale tylko, jeśli będzie on należeć do klubu. – Anderlecht ma potencjał, by gromadzić o 10, może 15 tys. ludzi więcej niż obecnie. Ale nie wiem jeszcze, co zrobić. Czy rozbudować obecny stadion, czy zbudować od nowa – tak swój pomysł przedstawił Coucke w lutym 2018 roku.  W 2019 roku natomiast potwierdzono, że po 102 latach stadion będzie nosił komercyjną nazwę – Lotto Park.

Kolejną przyczyną słabszej dyspozycji mogą okazać się również nieudane transfery. Przykładem jest niestety Łukasz Teodorczyk. Po wypożyczeniu do klubu Polak był w szczytowej formie, zdobywając w ostatnim sezonie mistrzowskim aż 28 bramek. To zaowocowało tym, że klub postanowił wykupić go z Dynama Kijów za 5 milionów euro. Co więcej, „Teo” podpisał kontrakt, który zapewniał mu najlepsze zarobki w drużynie.

Niestety, po podpisaniu wspomnianego kontraktu Teodorczyk kompletnie zgasł. W sezonie 2017/2018 Polak strzelił tylko dziesięć bramek i bez żalu oddano go do Udinese. Jest to jednak tylko pojedynczy przykład. W sezonie 2018/2019 klub stracił na transferach prawie 13 milionów euro (Transfermarkt.pl). O poczynaniach Łukasza Teodorczyka w barwach Udinese można przeczytać TUTAJ.

Anderlecht i problemy z kibicami

Kibice Anderlechtu, którzy chodzą regularnie na mecze, widzą, że nie dzieje się najlepiej. Swoim zachowaniem jednak nie pomagają, a wręcz przeciwnie – sprawiają, że klub popada w jeszcze większe kłopoty. W kwietniu 2019 roku, podczas meczu ze Standardem Liege, fani „Fiołków” po stracie bramki przez swoją drużynę wrzucili kilka rac na murawę. To spowodowało przerwanie meczu. Gdy gra została wznowiona, kilka minut później czerwoną kartkę zobaczył zawodnik gości, Kara Mbodji, co poskutkowało dodatkowo rzutem karnym dla Standardu. Po wykorzystaniu „jedenastki” kibice Anderlechtu ponownie wrzucili race na boisko. Sędzia postanowił nie wznawiać spotkania, a wynik został ustalony jako walkower 5:0 dla gospodarzy.

Kolejne skandaliczne zachowanie miało miejsce wczoraj. Pod koniec spotkania z Club Brugge jeden z kibiców rzucił petardę, która wybuchła niedaleko Simona Mignoleta. To rozwścieczyło Vincenta Kompany’ego, który w stanowczy sposób dał fanatykom do zrozumienia, że takie zachowanie nie przynosi niczego dobrego. Nie wiadomo jeszcze, czy klub poniesie jakieś konsekwencje.

To niestety pokazuje, w jak trudnej sytuacji znajduje się ten zasłużony belgijski klub. Obecny sezon nie zwiastuje powrotu do europejskich pucharów, a konkurencja zdaje się odskakiwać coraz bardziej. Środek tabeli to jednak nie jest odpowiednie miejsce dla Anderlechtu. Czas pokaże, czy klub wyjdzie z tego kryzysu.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze